-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Mój pierwszy patronat, czyli Bajka o Silnej i Bestii. A właściwie bestiach. Znaczy smokach. No sami wiecie 🤭
Emilia Ziółkowska wita nas swoim debiutem wprost z Damarii – miejsca, gdzie żyłoby się naprawdę dobrze (a przynajmniej znośnie), gdyby nie smoki. Na szczęście król znalazł na to rozwiązanie. Wychował swoją własną Bestię – Fay, która jako jedyna jest zdolna do zabijania tych skrzydlatych potworów, potrafiących przybierać ludzkie kształty 🐲
Nie wymagajcie więc od niej skromności. Ona wie, ile jest warta. Wie, do czego doszła i jaką pozycję zajmuje. Jest roszczeniowa, stanowcza, bezwzględna... Ale taka właśnie musi być, by zachować stanowisko wśród żądnych jej głowy (i nie tylko) mężczyzn.
I to jest ten moment, gdy powinnam Was ostrzec. Mimo, że o smokach, nie jest to książka dla każdego. Jest o silnej, wręcz wyniosłej, dziewczynie w typowo męskim świecie. W świecie pełnym przemocy i okrucieństwa, gdzie mężczyźni mają kobiety za nic. A fakt, że to właśnie ona jakimś cudem zajęła w nim niezwykle ważne miejsce, tylko ich rozsierdza. Że nie wspomnę już o jej pyskatej postawie, która nieraz powodowała wybuchy agresji u bohaterów płci przeciwnej. Agresji, okrucieństwa i wszelkiego rodzaju przemocy, której jest tu naprawdę sporo... 🙈
Zanim skusicie się na książkę ze smokami, które wiem, że wszyscy uwielbiamy, zastanówcie się, czy na pewno to udźwignięcie. To i niestety największy mankament tej książki – błędy. I nie, to nie jest moje skrzywienie zawodowe, albo czepialstwo... Tej książki chyba nikt nie czytał przed wydaniem. Ba, nawet my, patroni, nie dostaliśmy jej do wglądu, nad czym ubolewam, bo jakoś byśmy na tym polu zadziałali. Pani, która podpisała się pod redakcją i korektą powinna się zastanowić nad tym, czy faktycznie jest na właściwym miejscu, bo takich niewyłapanych wpadek ortograficznych nie widziałam już dawno. Podobnie z interpunkcją i częstym brakiem wyróżnienia dialogów. No nie ułatwiało to lektury, przyznaję. Czy wpłynęło na jej odbiór? Zapewne tak.
Niemniej, fani smoków powinni być ukontentowani, bo ich świat, natura i zwyczaje są o wiele bardziej rozbudowane, niż można by się spodziewać po pierwszych stronach książki. A „Dziedzictwo smoków. Łowczyni” to zaledwie pierwsza część trylogii. I powiem Wam, przeczuwam, że w kolejnych tomach to dopiero będzie się działo! I wszystko wreszcie nabierze głębszego sensu. W końcu jest tu tyle postaci, które zasługują na dokładniejsze przedstawienie, tyle intryg i tajemnic, które aż proszą się o rozwikłanie... 🙆♀️
Ale, jak wspomniałam – to tylko preludium tej historii. Preludium pozostawiające czytelników zagubionych, z wieloma wątpliwościami i pytaniami bez odpowiedzi. Jeśli lubicie książki, w których ciągle coś się dzieje, a jednak główne wątki rozwijane są powoli i nie straszne wam siedzenie w lochach z naszą Bellą, znaczy z Fay, to myślę, ze powinniście się skusić na tę pozycję ❤️
Mój pierwszy patronat, czyli Bajka o Silnej i Bestii. A właściwie bestiach. Znaczy smokach. No sami wiecie 🤭
Emilia Ziółkowska wita nas swoim debiutem wprost z Damarii – miejsca, gdzie żyłoby się naprawdę dobrze (a przynajmniej znośnie), gdyby nie smoki. Na szczęście król znalazł na to rozwiązanie. Wychował swoją własną Bestię – Fay, która jako jedyna jest zdolna do...
Nie wiem, czy wciąż czekaliście, ale się doczekaliście. W końcu, po ogarnięciu żyćka i wszelkich perypetii, przychodzę do Was z recenzją mojego drugiego patronatu, czyli książki „Wojownicze serca” pióra Joanny Karyś. Możecie śmiało nadać mi miano Chujowej Pani Patron, biorę to na klatę, bo od premiery minęło już sporo czasu 😅 Ale na dobre książki zawsze jest pora, a na dobre debiuty to już w ogóle! 😉
Więc z okazji wczorajszego Dnia Kobiet chciałam przedstawić Wam pewną niesamowitą Panią, którą miałam okazję poznać tu na Instagramie już dawno temu i której profil od początku śledzę z zachwytem - @joannakarys.autorka ❤️ Pewnie niewielu z Was spotkało się wcześniej z jej nazwiskiem, bo stawia ona dopiero swoje pierwsze kroki w świecie polskiej fantastyki, ale są to kroki niemałe i godne podziwu.
W „Wojowniczych sercach” trup ściele się gęsto, nie przywiązujcie się więc za bardzo do bohaterów, bo autorka wprawnie niczym George R. R. Martin eliminuje naszych ulubieńców. Ale spokojnie, z pewnością wynagrodzą Wam to licznie występujące cięte riposty, przywodzące na myśl niepowtarzalny styl książek Cassandry Clare oraz przepiękne ilustracje stworzone przez @annapiotrowiczpl 😍
Narracja książki prowadzona jest z wielu perspektyw, ale zabieg ten wprowadzany jest stopniowo. Na początku poznajemy główną bohaterkę, Alyson Terrwyn, zwykłą dziewczynę, która nie ma jeszcze sprecyzowanego planu na życie, ale uparcie dzień za dniem brnie do przodu z nadzieją, że w końcu znajdzie dla siebie odpowiednie miejsce na ziemi. I znajduje, szybciej niż mogłaby przypuszczać. Na skutek skomplikowanego splotu wydarzeń dowiaduje się, że jest Wojowniczką, która ma ochraniać ludzi przed demonami. I choć wciąż nie do końca odnajduje się w tej nowej roli, przeznaczenie nie daje jej ani chwili na wahanie. W końcu poluje na nią tajemnicza, potężna istota, żądna jej głowy.
I choć na wątku niepozornej bohaterki, która okazuje się kimś niezwykłym i na której barkach spoczywa wielka odpowiedzialność, powstało już wiele książek, w tym najpopularniejsze do tej pory serie młodzieżowe, mi wcale się on nie nudzi, a wręcz wciąż należy do jednego z moich ulubionych. Ale jeśli drażnią Was już te szare myszki, które zmuszone są ratować cały świat, to z pewnością polubicie rudowłosą, zadziorną Blake, drugą bohaterkę „Wojowniczych serc”, która ani na moment nie zostaje w tyle. Czasem można wręcz odnieść wrażenie, że walczy o miano głównej postaci tej historii. Jest doskonałym dopełnieniem swojej spokojnej przyjaciółki i choć jej charakterek pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, to jednak nie da się przy niej nudzić! 🙆♀️
Chciałam napisać, że to książka dla młodych czytelników, z drugiej jednak strony, należałoby dodać, że chyba jednak dla tych bardziej oswojonych z urban fantasy, bo mamy naprawdę wielu bohaterów do ogarnięcia. Ale nic nie sto na przeszkodzie, by bawić się przy tej lekturze dobrze będąc już dojrzalszym czytaczem, czego jestem doskonałym przykładem 😉
Tak czy siak, to naprawdę obiecujący debiut, który początkowo miał być trylogią i podobną budowę zachował. Mamy tu bowiem trzy odrębne części – a każda zakończona cliffhangerem 😱 Gdy usłyszałam, że z historii wycięto wampiry, początkowo byłam smutna, ale naprawdę ich tam nie brakowało. Działo się tyle, że bez problemu można się było utożsamić z główną bohaterką – nieco przytłoczoną przez nowe informacje. Czy da się odczuć, że miały to być trzy osobne tomy? Jak już się wie, to można doszukiwać się wyciętych fragmentów, ale jak się nie wie – to po prostu kawał dobrej jak na debiut, zawiłej historii z naprawdę wieloma zwrotami akcji💪
Zapamiętajcie więc to nazwisko, bo coś czuję, że Joasia zrobi jeszcze niemałe zamieszanie w polskiej fantastyce! To wulkan pomysłów, nieskończone pokłady wyobraźni i wielki serducho w jednej osobie❤️ A wydawca chyba wyciągnął nauczkę z wcześniejszych redaktorskich wpadek, bo błędów w druku było tu o wiele mniej, niż w ich poprzednich publikacjach, z którymi miałam przyjemność się zapoznać. Niemniej, zdarzają się nadal, ale raczej w dalszej części książki, gdzie akcja pędzi jak szalona i można przymknąć na nie oko.
Do dopracowania w tej książce pozostaje jedynie wątek romantyczny. No chyba ,że uwierzycie na słowo bohaterom ,że to po prostu przeznaczenie. Ja chyba jestem na to za stara, ale niezaprzeczalnie ten zabieg ma też swoje plusy, bo osoby, które za tymi wątkami w fantastyce nie przepadają, nie będą czuły się nim przytłoczone. Tutaj dominuje jednak akcja. Dużo, dużo akcji, plot twistó i emocji. Magia, zdrada, walka, strata i wybory, które niosą za sobą wielkie konsekwencje🔥
Jeśli wciąż Was nie przekonałam, to zapraszam Was serdecznie na profil autorki, gdzie znajdziecie fragmenty z książki i część grafik z jej wnętrza oraz niepublikowane w niej dalsze perypetie bohaterów, choć to ostatnie bardziej dla osób, które już zaznajomiły się z tą historia i które tak jak ja, nie lubią zbyt szybko rozstawać się z książkowym światem.
❤️❤️❤️
Nie wiem, czy wciąż czekaliście, ale się doczekaliście. W końcu, po ogarnięciu żyćka i wszelkich perypetii, przychodzę do Was z recenzją mojego drugiego patronatu, czyli książki „Wojownicze serca” pióra Joanny Karyś. Możecie śmiało nadać mi miano Chujowej Pani Patron, biorę to na klatę, bo od premiery minęło już sporo czasu 😅 Ale na dobre książki zawsze jest pora, a na...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to