-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać10
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
Czy wolność istnieje? Czym jest i ile kosztuje? Otóż, jeśli istnieje, to jest bardzo droga, osiągalna tylko przez nielicznych, mocarnych ludzi... i nie mowa tu o sile fizycznej, nie o pieniądzach, nie o byciu najlepszym... tu chodzi o siłę, której potrzeba, by podjąć decyzję - by cieszyć się z bycia samemu... Samotność źle się kojarzy, ale tylko ona Cię wysłucha w zimny dzień.
UCIECZKA ANNY, to niezwykle delikatna, subtelna, utkana z uczuć najgłębszych opowieść, której interesująca narracja, mieniąca się i zmieniająca perspektywę sprawia, że czytelnik tonie w słowach Mattia Corrente. Nasza bohaterka jest nieszczęśliwa i to widać od pierwszej strony. Nasz bohater łapie szczęście i próbuje je zamknąć w słoiku... ale tak się przecież nie da. Nie można zamknąć człowieka w słoiku.
Anna jest kobietą, która musi coś zmienić - jednak nie da się zmienić niczego nie raniąc nikogo. Zmiany zawsze są bolesne, a historia Anny jest bardzo bolesna i dla niej i dla tych, którzy postanowili ją kochać. Jednak gra się toczy nie tylko tu i teraz, ale także w przeszłości, bo niedokończone sprawy zawsze nas wcześniej czy później dopadną.
Podoba mi się styl, w jakim Corrente napisał swój debiut i wcale nie czuć, że to debiut. Seria z Żurawiem zawsze zaskakuje. Bo.wiem prezentuje pozycje inne, nietypowe, oryginalne. UCIECZKA ANNY jest jedną z takich opowieść i w moim odczuciu jedną z najlepszych... może dlatego, że jest w niej tyle szukania szczęścia i tak mało samego szczęścia.
uciekam - zapomnijcie, że byłam
Seria z Żurawiem
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
bo.wiem
egzemplarz recenzencki
Czy wolność istnieje? Czym jest i ile kosztuje? Otóż, jeśli istnieje, to jest bardzo droga, osiągalna tylko przez nielicznych, mocarnych ludzi... i nie mowa tu o sile fizycznej, nie o pieniądzach, nie o byciu najlepszym... tu chodzi o siłę, której potrzeba, by podjąć decyzję - by cieszyć się z bycia samemu... Samotność źle się kojarzy, ale tylko ona Cię wysłucha w zimny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Myślałam, że cykl KOŁO CZASU już mnie niczym nie zaskoczy, że sobie dopłynie spokojnie do brzegu, do kresu i ostatecznie uznam, że była to podróż niesamowicie długa, czasem nużąca, ale oczywiście wnosząca wiele do fantastyki. POMRUKI BURZY, czyli pierwszy tom do którego dorzucił swój talent Brandon Sanderson, ruszył z kopyta i pięknie ożywił ten misternie skonstruowany świat.
Od trzeciego tomu czytałam KOŁO CZASU bardzo pobieżnie. Zatrzymywałam się przy opisach, dialogi często męczyłam i zwracałam uwagę na imiona, bo szukałam moich ulubionych bohaterów. Teraz mam sporą nadzieję, że życia mi starczy na powtórkę, bo jeśli akcja tak pięknie się będzie zagęszczać i pędzić pod koniec, to można wręcz cieszyć się tymi dłużyznami tomów poprzednich.
Może to efekt placebo - że SANDERSON - bo to całkiem prawdopodobne. Czytałam SANDERSONA trzytomową serię DO GWIAZD i jestem nią oczarowana. Bardzo spodobał mi się jego styl i to, jak ładnie buduje akcję, konstruuje charaktery bohaterów i je z rozdziału na rozdział wzbogaca. POMRUKI BURZY zdają się być świetnym przykładem kunsztu tego pisarza, który ze światem ROBERTA JORDANA zrobił piękną magię... i to mnie zmusza do powrotu i do większej uwagi dla całego KOŁA CZASU.
Wydawnictwo Zysk i S-ka rewelacyjnie wznowili ten cykl. Przepiękne wydania w twardej oprawie tworzą zachwycającą całość na półce. Biblioteczka od nich - choć się ugina - to błyszczy. Trzeba przecież przyznać, że JORDAN stworzył dzieło wielkie, które stało się już klasykiem w swoim gatunku.
dzieje się
KOŁO CZASU
tom 12
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
Myślałam, że cykl KOŁO CZASU już mnie niczym nie zaskoczy, że sobie dopłynie spokojnie do brzegu, do kresu i ostatecznie uznam, że była to podróż niesamowicie długa, czasem nużąca, ale oczywiście wnosząca wiele do fantastyki. POMRUKI BURZY, czyli pierwszy tom do którego dorzucił swój talent Brandon Sanderson, ruszył z kopyta i pięknie ożywił ten misternie skonstruowany...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
LOKI PORADNIK ZŁEGO BOGA: JAK WZIĄĆ NA SIEBIE WINĘ, to drugi tom tej sympatycznej serii, która sprytnie wykorzystuje mitologię skandynawską do przedstawienia problemów nastoletniego człowieka. LOUIE STOWELL w zabawnym stylu kontynuuje swoją oryginalną opowieść o pewnym chłopcu, który nie może się wpasować w ziemskie zasady.
Uważam, że jest to ciekawa książka, która potrafi dotrzeć do nastoletniego czytelnika i sprawić, że poczuje się zrozumiany. Takie przedstawienie, fantastyczne przedstawienie życia na Ziemi - jako boga Asgardu - pozwala młodej osobie poczuć moc... "mam tę moc".
Pierwszy tom był równie uroczy i poruszał zagadnienie JAK BYĆ DOBRYM... drugi zdaje się bardziej ambitny, bo BRANIE WINY NA SIEBIE jest dość mało popularne. LOKI, to niby złośliwe stworzenie - ale okazuje się, że ma dobre serce i potrafi zawalczyć nie tylko o siebie, ale także o innych.
STOWELL w swoich książkach nie prezentuje wyłącznie opowieści literackiej, ale łączy ilustracje z tekstem. Rysunki są zabawne i tworzą "energiczny" klimat... pełen nastoletniego buntu. Książki są świetnie wydane i mogą być ciekawym pomysłem na prezent dla dorastającego człowieka.
znów ten LOKI
LOKI poradnik złego boga
tom 2
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
LOKI PORADNIK ZŁEGO BOGA: JAK WZIĄĆ NA SIEBIE WINĘ, to drugi tom tej sympatycznej serii, która sprytnie wykorzystuje mitologię skandynawską do przedstawienia problemów nastoletniego człowieka. LOUIE STOWELL w zabawnym stylu kontynuuje swoją oryginalną opowieść o pewnym chłopcu, który nie może się wpasować w ziemskie zasady.
Uważam, że jest to ciekawa książka, która potrafi...
Książki, które przeszły przez nasze ręce... każda z historią, z treścią, z opowieścią w sobie i o sobie - te książki mają wielką moc i często padały "ofiarą" wojen o umysły. Dlatego jakże znaczące, ważne jest, że komiks, który właśnie przeczytałam, podjął ten temat z - nie tylko z wyczuciem, nie tylko z hipnotyzującym pięknem kreski i koloru - ale także z humorem, bez którego to okrucieństwo na książkach, które było zawsze początkiem zbrodni na ludziach, byłoby tylko kolejną relacją przeszłych dni. Ten dziwny humor, który nadaje surrealistycznej lekkości bohaterom, akcji, ilustracjom, właśnie on sprawia, że lektura BIBLIOMULICY Z KORDOBY ujmuje za serce i pozostaje w pamięci.
Wilfrid Lupano swym scenariuszem zadziwia. Zadziwia, bo jakimś cudem udało mu się każde zdanie połączyć z rzetelnością, dbałością o historię, z literackim, wysokim poziomem. Nasi bohaterowie, interesujące trio, które na pierwszy rzut oka do siebie wcale nie pasuje, ostatecznie tworzy ekipę nie do pokonania. Ich siła jest w ich determinacji i dobroci... i oczywiście w MULICY... BIBLIOMULICY Z KORDOBY. Piękna opowieść o sile marzeń, o walce o to, w co się wierzy, o bezpieczeństwie, które może dać tylko współpraca, przyjaźń i zaufanie.
Jednak BIBLIOMULICA Z KORDOBY, to także dzieło wizualne, dopracowane, staranne, z pięknymi rozwiązaniami kadrowymi i wyjątkowo spektakularnym doborze kolorów. Za rysunki odpowiada Leonard Chemineu i od pierwszej strony - od okładki widać, że włożył w to cały swój talent, masę czasu i pewnie trochę zdrowia. Wspaniale narysowany komiks, który gasi pragnienie patrzenia na rzeczy ładne. I oczywiście kolory, które położył Christophe Bouchard. Te barwy dają życie tej historii i świetnie budują atmosferę. Rewelacyjna robota!
Mądra opowieść, wzruszająco zabawna, smutna, ale i pełna nadziei... bo czasem wystarczy troje ludzi i mulica, by uwierzyć, że świat się nie kończy - że się zaczyna i że zawsze warto walczyć o lepsze jutro i o to, co kochamy.
Komiks jest wspaniale wydany. Twarda oprawa, piękny papier, wszystko starannie dopracowane. Miło takie komiksy trzymać w rękach, miło je czytać, oglądać, poznawać. Polecam każdemu, kto kocha książki - bo to komiks o wielkiej do nich miłości.
prosimy nie jeść książek
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki
Książki, które przeszły przez nasze ręce... każda z historią, z treścią, z opowieścią w sobie i o sobie - te książki mają wielką moc i często padały "ofiarą" wojen o umysły. Dlatego jakże znaczące, ważne jest, że komiks, który właśnie przeczytałam, podjął ten temat z - nie tylko z wyczuciem, nie tylko z hipnotyzującym pięknem kreski i koloru - ale także z humorem, bez...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
SF, to zdecydowanie ten gatunek, który cenię i bardzo, ale to bardzo lubię. Chyba nie trafiłam jeszcze na słabe SF - zawsze jest przynajmniej dobre i podobnie jest w przypadku MICKEY'a 7. Książka zaraz skojarzyła mi się z moją ulubioną w gatunku, czyli TEN CHOLERNY KSIĘŻYC Algisa Budrysa (ogromnie polecam), jednak było to chwilowe skojarzenie, bo choć powiedziałabym, że ogólny zarys fabuły jest zbliżony i ma wiele podobieństw, to wykonanie i przesłanie rożni się diametralnie.
Edward Ashton, to pisarz, który postawił jednak na akcję, na to, by się działo, Budris zaś stworzył czysto filozoficzną powieść. MICKEY 7, to opowieść o człowieku niemal nieśmiertelnym, ale jednak, czy kopia to wciąż Ty? Oczywiście mamy tu filozoficzne pytania o życie, o ja i o etykę, moralność, to co jest dobre i co złe... ale jednak MICKEY 7 toczy się zdarzeniami, nowymi wyzwaniami, wspomnieniami poprzednich MICKEYów, ich śmierci i tego, jaki to ma wpływ na obecnego 7 i na 8, bo ci dwaj muszą ze sobą jakoś współpracować.
Jest także kwestia, która chyba najbardziej mnie fascynowała, czyli temat stworów, potworów... które okazują się kimś więcej niż maszynami do zabijania, groźnymi mutantami. One myślą! Fajna koncepcja i pomysł super, choć było akurat o tym dość mało... właściwie tylko sam początek i sam koniec... a szkoda.
Książka jest ciekawa, jest o czym myśleć, choć czasem miałam wrażenie pewnej powtarzalności, jakby niektóre sceny były albo niepotrzebne, albo podobne. Jednak jest to interesujące SF, które tworzy świat skomplikowany - dokładnie tak skomplikowany, jak skomplikowane bywa życie ludzki... i bez kolna czasem nam się dwoi w oczach i marzy nieśmiertelność.
Ładnie wydana pozycja. Elegancka okładka, twarda, z świetną grafiką. I na prezent i dla siebie - dobra rzecz, niewymagająca wielkiego skupienia, a dająca satysfakcję. Całkiem fajna opowieść.
kim jest ten człowiek ?
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
SF, to zdecydowanie ten gatunek, który cenię i bardzo, ale to bardzo lubię. Chyba nie trafiłam jeszcze na słabe SF - zawsze jest przynajmniej dobre i podobnie jest w przypadku MICKEY'a 7. Książka zaraz skojarzyła mi się z moją ulubioną w gatunku, czyli TEN CHOLERNY KSIĘŻYC Algisa Budrysa (ogromnie polecam), jednak było to chwilowe skojarzenie, bo choć powiedziałabym, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Idę, owczym pędem w uniwersum Pani Quinn - chyba bardziej już z chęci poznania całości, uzupełniania serii, niż z potrzeby serca... niemniej jednak uważam, że jej pomysły są fajne, książki miłe i styl uroczy. Tutaj akurat mamy drugi tom serii Lady Whistledown KONTRATAKUJE i są to książki zawierające opowiadania inspirowane twórczością autorki BRIDGERTONÓW. Mamy tu oczywiście jedno opowiadanie samej Julii Quinn, ale reszta to dzieła innych pisarek.
Jak więc wygląda ten zbiór? Całkiem dobrze. Myślę, że to świetna seria dla tych, którzy chcą zobaczyć, czy czują romans. Oczywiście postaci nie są rozbudowane, to proste opowieści, o czym można już trochę się przekonać po tytułach ("Pierwszy pocałunek", "Ostatnia pokusa", "Najlepszy z obu światów" - tu tytuł jest nawet interesujący, " Dla mnie jedyny").
Lady Whistledown, to faktycznie moja ulubiona postać stworzona przez Quinn, to też rozumiem pomysł pociągnięcia tego wątku, jej charyzmy i dowcipu. Dobrze się to czyta, bardzo szybko, czasem żenująco... ale to chyba już tak z romansami jest.
Książki są ślicznie wydawane, zwiewnie, miło kolorystycznie, spokojnie, kojąco. Bardzo ładnie wyglądają na półce - można wpaść w pułapkę uroczych grzbietów. Ogólnie - to radosna miłosna twórczość, jeśli więc ktoś szuka tego typu rozrywki, to to będzie udany wybór.
opowieści miłosnej treści
tom 2
Lady Whistledown
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
Idę, owczym pędem w uniwersum Pani Quinn - chyba bardziej już z chęci poznania całości, uzupełniania serii, niż z potrzeby serca... niemniej jednak uważam, że jej pomysły są fajne, książki miłe i styl uroczy. Tutaj akurat mamy drugi tom serii Lady Whistledown KONTRATAKUJE i są to książki zawierające opowiadania inspirowane twórczością autorki BRIDGERTONÓW. Mamy tu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka o książkach - trudno się nad nią nie zatrzymać. Każdy, kto lubi czytać doceni pomysł i się raczej zainteresuje PRZENOŚNĄ MAGIĄ Emmy Smith. Wydawnictwo bo.wiem w swej serii historiai prezentuje naprawdę ciekawe tytuły. Tym razem dostajemy słów parę (a nawet sporo) o roli, miejscu i znaczeniu książki nie tylko w pojedynczym ludzkim życiu, ale i historii całej ludzkości.
Perspektywa jest szeroka, a temat ogromny, potężny, wręcz gargantuiczny! Czy Emma Smith dobrze wywiązała się z tego zadnia? I tak, i nie. Zdecydowanie wykonała wielką pracę i spojrzała na książkę z różnych stron, ale nie wiem czy pokazała faktyczne znaczenie opowieści dla człowieka. Myślę, że skupiła się na kwestiach historycznych, na tym, że książka może łączyć, może dzielić, może być zła, może być dobra... ale zabrakło mi takiego osobistego kontaktu z "przedmiotem". Jest raczej ideowo, oceniająco - mniej czująco (że tak się dziwnie wyrażę).
PRZENOŚNA MAGIA jest jednak pozycją bardzo, bardzo ciekawą. Przede wszystkim można się z niej wiele nauczyć. Możliwie, że moje doczepianie się nie ma sensu, ponieważ seria historiai ma być od strony właśnie historycznej i Smith jak najbardziej spełniła tę cechę, ale ja po prostu tą jej perspektywę nie zawsze podzielałam. Możliwie, że jest dla mnie zbyt sucha, może nawet okrutna i ściśle wypunktowana.
Wracając jednak do meritum, do treści, której jest tu dużo i dużo ciekawej, bo np. Mein Kampf, to zawsze wyzwanie. Spojrzenie na książkę pod względem nowoczesnych technologii, lansowania się w mediach itd. również daje ciekawą lekturę. Ogromnie spodobał mi się wątek Marilyn Monroe i Ulissesa, a także sam pomysł na tytuł autorka zagarnęła z jednej z ciekawszych książek o pisaniu Kinga.
Podsumowując, może nie zakochałam się w tej pozycji, ale sądzę, że książkoholik z pewnością sięgnie. To pozycja ciekawa, dobrze napisana, pokazująca charakter autorki, jej stosunek do książek w ujęciu ogólnym, jak i do konkretnych tytułów. PRZENOŚNA MAGIA interesująco pokazuje wpływ książki na historię, na dzieje świata, na jego przemiany, przewroty społeczne, kulturowe, religijne. Ta opowieść o opowieściach jest dowodem na to, że my, ludzie nigdy nie przestaniemy snuć marzeń o wielkich rzeczach, o wspaniałych przygodach i o niegasnącej nadziei na lepsze jutro. Może i czasem wykorzystujemy książki w złych celach, ale czy nie wszystko można na końcu ocenić - w następnej książce? Kto wie, co o nas napiszą nasze dzieci...
książki w książce
seria HISTORIAI
bo.wiem
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
egzemplarz recenzencki
Książka o książkach - trudno się nad nią nie zatrzymać. Każdy, kto lubi czytać doceni pomysł i się raczej zainteresuje PRZENOŚNĄ MAGIĄ Emmy Smith. Wydawnictwo bo.wiem w swej serii historiai prezentuje naprawdę ciekawe tytuły. Tym razem dostajemy słów parę (a nawet sporo) o roli, miejscu i znaczeniu książki nie tylko w pojedynczym ludzkim życiu, ale i historii całej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po pierwszym tomie KACPRA I SPÓŁKI uroczysko szyszymory - jeszcze się zastanawiałam, czy to może przypadek, że się tak "udało" Adamowi Święckiemu stworzyć tak rewelacyjny komiks dla "dzieci"... cóż, to nie był fart, ani przypadek - to talent! ZAGAJNIK PRZEJŚCIA, czyli drugi tom serii dobitnie udowodnił, że autor wie co robi i robi to świetnie.
Myślę, że naprawdę mogę napisać, że to najlepszy komiks dla młodego czytelnika jaki miałam w rękach... no może HILDA przebija KACPRA I SPÓŁKĘ i MUMINKI, ale takim tytanom oddać koronę, to nie wstyd. Jestem całkowicie zachwycona tymi bohaterami, dialogami, kreskom, kolorami, fabułą. Wszytko jest idealnie wyważone i autentycznie wciąga! Wciąga przygodą, magią i rzetelnym prowadzeniem akcji.
Adam Święcki nie tylko jest utalentowanym rysownikiem, ale i sprytnym, zwinnym pisarzem. Tutaj w każdym dialogi czuć szacunek do czytelnika. Ani razu nie pomyślałam, że dialog jest infantylny, że humor naiwny - oj nie! Komiksy Adama Święckiego są napisane z fantazją, która nigdy nie ociera się o banał, a słowiańska mitologia potraktowana została tu na serio - czuć ten świat, tę niesamowitość lasów, zagajników, dzikoludków, bagienników i przewodników.
Rewelacyjnie wydany komiks, który zabiera małego i dużego czytelnika z zaskakującą podróż w piękną puentą. Mamy tu nie tylko akcję, ale także prawdziwą przyjaźń, poświęcenie, bohaterstwo i humor, bo z uśmiechem łatwiej iść przez życie. Brawo dla Adama Święckiego i dla krótkich gatek! Nie mogę się doczekać kolejnych tomów - proszę... nie zwlekajcie z ich wydaniem!
w międzyświecie - wszędzie i nigdzie jednocześnie
tom 2
Kacper i Spółka
krótkie gatki
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki
Po pierwszym tomie KACPRA I SPÓŁKI uroczysko szyszymory - jeszcze się zastanawiałam, czy to może przypadek, że się tak "udało" Adamowi Święckiemu stworzyć tak rewelacyjny komiks dla "dzieci"... cóż, to nie był fart, ani przypadek - to talent! ZAGAJNIK PRZEJŚCIA, czyli drugi tom serii dobitnie udowodnił, że autor wie co robi i robi to świetnie.
Myślę, że naprawdę mogę...
Serio? To jest debiut? Cóż... to chyba każdy chciałby tak debiutować, bo PRZESILENIE jest komiksem świetnym, zaskakującym, poruszającym w piękny sposób bardzo trudne, głębokie tematy. Jestem pod dużym wrażeniem, bo nie tylko kreska, kolor, ale i fabuła stoją na wysokim poziomie. Jest pięknie i ja chcę takich komiksów czytać więcej.
Nie sądziłam, że Joanna Ave Sępek poruszy mnie, wzruszy i do siebie, swojej wizji tak łatwo, tak bez problemów, bez turbulencji - przekona. Pozornie to opowieść przygodowa, komiks drogi, bo nasza główna bohaterka Koza, pragnie pokonać smoka, zdobyć koronę i wrócić do domu z podniesioną głową... ale to tylko powierzchnia, tylko pozory, bo nasza Koza tak naprawdę zmaga się z życiem, z niską samooceną, z rozpaczliwą próbą udowodnienia światu i sobie, że jest coś warta.
Sępek przepięknie pokazała w swoim komisie siłę przyjaźni, wielkie oddanie drugiej istocie i to, że czasem, nawet gdy myślimy, że jesteśmy sami, to tak naprawdę prawdziwy przyjaciel zawsze jest obok - to ma nawet inną nazwę... to jest miłość.
Czasem wydawało mi się, że Koza ma problemy psychiczne, ale takie... zdiagnozowanie, nazwane rozdwojeniem jaźni... jednak im więcej czasu z nią spędzałam, tym wyraźniej widziałam, że ona jest normalna, że to świat zwariował, że narzuca jej (nam) chore ambicje. Nic nie osiągnąłeś? Jesteś tchórzem! Nie jesteś nic wart! Jesteś do niczego! Czyż to nie brzmi znajomo... tak niestety... codziennie?
Lecz PRZESILENIE, to nie tylko fabuła, ale także warstwa czysto artystyczna. Rysunki Sępek są bardzo, bardzo dobre. Ma mocny, spójny, rozpoznawalny styl - jest oryginalna... a przecież piszę o debiutantce! Piękne kolory, "gładkie" przejścia z kadru do kadru. Może czasem zauważalna jest powtarzalność, ale to naprawdę jak już muszę się do czegoś przyczepić. Ogólnie PRZESILENIE, to nie tylko mądry, ale i piękny komiks. Bardzo polecam - aż szkoda, że nie był dłuższy... choć może nie musiał... może właśnie był w sam raz... idealnie kozi... tzn. ludzki.
by dojrzeć do bycia zwyczajnym
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki
Serio? To jest debiut? Cóż... to chyba każdy chciałby tak debiutować, bo PRZESILENIE jest komiksem świetnym, zaskakującym, poruszającym w piękny sposób bardzo trudne, głębokie tematy. Jestem pod dużym wrażeniem, bo nie tylko kreska, kolor, ale i fabuła stoją na wysokim poziomie. Jest pięknie i ja chcę takich komiksów czytać więcej.
Nie sądziłam, że Joanna Ave Sępek poruszy...
MITOLOGIA mnie zawsze interesowała, lubiłam czytać mity, interpretować, uczyć się o nich... niestety w szkole MITÓW SKANDYNAWSKICH w ogóle nie było (nie wiedzieć czemu) - MITOLOGIA GREKÓW I RZYMIAN królowała i dopiero (wstyd się przyznać), ale filmy o Thorze poszerzyły moje horyzonty w kwestii skandynawskiej. Teraz mam o wiele lepsze źródło informacji - MITY SKANDYNAWSKIE Rogera Lancelyna Greena.
Książka jest napisana niczym powieść fantastyczna. To, na co zaraz zwróciłam uwagę, to fakt, że Tolkien zdecydowanie czerpał z piękna MITÓW SKANDYNAWSKICH przy tworzeniu swojego uniwersum. Podczas czytania książki Greena nie opuszczały mnie myśli o Silmarillionie, dziele życia Tolkiena, które jest fundamentem całej jego fantastycznej mitologii.
Historie o Odynie, Lokim, Thorze, o Drzewie Światła (ponownie Tolkien jak nic) i Ragnaroku, to wspaniała podróż w głąb ludzkich wierzeń, pragnień, sposobów tłumaczenia sobie rzeczywistości i tego, kim jesteśmy i jakie miejsce zajmujemy w świecie - który przecież nadal ma dla nas więcej zagadek niż odpowiedzi.
Pięknie wydana książka, którą czyta się szybciutko, przyjemnie, "w podskokach". Rewelacyjny projekt okładki z ilustracją Jędrzeja Chełmińskiego oraz ilustracjami w środku Alana Langforda! Jeśli jeszcze nie macie lub nie znacie MITÓW SKANDYNAWSKICH, to bardzo wam polecam właśnie tę pozycję. Świetna, solidna, dobrze napisana, przyjemna w odbiorze.
w głowie mity mam
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
MITOLOGIA mnie zawsze interesowała, lubiłam czytać mity, interpretować, uczyć się o nich... niestety w szkole MITÓW SKANDYNAWSKICH w ogóle nie było (nie wiedzieć czemu) - MITOLOGIA GREKÓW I RZYMIAN królowała i dopiero (wstyd się przyznać), ale filmy o Thorze poszerzyły moje horyzonty w kwestii skandynawskiej. Teraz mam o wiele lepsze źródło informacji - MITY SKANDYNAWSKIE...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
TYMEK & MISTRZ. UCZEŃ CZARNOKSIĘŻNIKA, to kolejny komiks od Kultury Gniewu, który dostarcza odbiorcy świetną rozrywkę. Jest skierowany do młodego czytelnika, ale mnie się bardzo spodobał i poczułam to poczucie humoru - niby oczywiste, ale wyjątkowo przyjemne i urocze.
To, co rzuca się pierwsze w oczy, to oczywiście rysunki, których autorem jest Tomasz Lew Leśniak. Pełne szczegółów, rewelacyjnie kolorowane, oryginalne, budzące zainteresowanie. Okazało się, że Leśniak to ilustrator "w moim typie". Jest w jego pracach coś z Tadeusza Baranowskiego, ale też i z mojego ulubieńca Chrisa Moulda. Podoba mi się to, jak kadr łączy się z kadrem - czyta się świetnie, oczy płyną we właściwie miejsca i pozwalają umysłowi czytać ze zrozumieniem i radością treść.
I tak oto przechodzę do treści. Za scenariusz odpowiedzialny jest Rafał Skarżycki. Uważam, że nie jest łatwo napisać dobry dialog, który nie trąci banałem, nie jest infantylny. Trochę było tak w przypadku komisów z serii KALINKA, jednak u TYMKA & MISTRZA jest super. Przyjemne, zabawne, niegłupie, rozrywkowe, ale i ciekawie łączące różne tematy. Nie spodziewałam się, że aż tak spodoba mi się ten komiks.
Najlepsze w TYMKU & MISTRZU jest to, że przecież każdy chciałby dostać się na "staż" do CZARNOKSIĘŻNIKA, a jego dom na drzewie, pełen magicznych pokoi, zakamarków i zaklęć, to już czyste marzeniowe szaleństwo. W tym pierwszym tomie czytelnik wraz z bohaterami będzie "walczył" ze smokiem, "uratuje" księżniczkę, pozna mumię, zdenerwuje się na złego Psuja i wiele, wiele więcej. Ja już czekam na następny tom - TYMEK & MISTRZ. POJEDYNEK MAGÓW.
PS Wydanie jest rewelacyjne! Brawo krótkie gatki!
z czarownikami nie ma żartów - hihi
Tymek & Mistrz
tom 1
Wydawnictwo Kultura Gniewu
krótkie gatki
egzemplarz recenzencki
TYMEK & MISTRZ. UCZEŃ CZARNOKSIĘŻNIKA, to kolejny komiks od Kultury Gniewu, który dostarcza odbiorcy świetną rozrywkę. Jest skierowany do młodego czytelnika, ale mnie się bardzo spodobał i poczułam to poczucie humoru - niby oczywiste, ale wyjątkowo przyjemne i urocze.
To, co rzuca się pierwsze w oczy, to oczywiście rysunki, których autorem jest Tomasz Lew Leśniak. Pełne...
TYMEK & MISTRZ. UCZEŃ CZARNOKSIĘŻNIKA, to kolejny komiks od Kultury Gniewu, który dostarcza odbiorcy świetną rozrywkę. Jest skierowany do młodego czytelnika, ale mnie się bardzo spodobał i poczułam to poczucie humoru - niby oczywiste, ale wyjątkowo przyjemne i urocze.
To, co rzuca się pierwsze w oczy, to oczywiście rysunki, których autorem jest Tomasz Lew Leśniak. Pełne szczegółów, rewelacyjnie kolorowane, oryginalne, budzące zainteresowanie. Okazało się, że Leśniak to ilustrator "w moim typie". Jest w jego pracach coś z Tadeusza Baranowskiego, ale też i z mojego ulubieńca Chrisa Moulda. Podoba mi się to, jak kadr łączy się z kadrem - czyta się świetnie, oczy płyną we właściwie miejsca i pozwalają umysłowi czytać ze zrozumieniem i radością treść.
I tak oto przechodzę do treści. Za scenariusz odpowiedzialny jest Rafał Skarżycki. Uważam, że nie jest łatwo napisać dobry dialog, który nie trąci banałem, nie jest infantylny. Trochę było tak w przypadku komisów z serii KALINKA, jednak u TYMKA & MISTRZA jest super. Przyjemne, zabawne, niegłupie, rozrywkowe, ale i ciekawie łączące różne tematy. Nie spodziewałam się, że aż tak spodoba mi się ten komiks.
Najlepsze w TYMKU & MISTRZU jest to, że przecież każdy chciałby dostać się na "staż" do CZARNOKSIĘŻNIKA, a jego dom na drzewie, pełen magicznych pokoi, zakamarków i zaklęć, to już czyste marzeniowe szaleństwo. W tym pierwszym tomie czytelnik wraz z bohaterami będzie "walczył" ze smokiem, "uratuje" księżniczkę, pozna mumię, zdenerwuje się na złego Psuja i wiele, wiele więcej. Ja już czekam na następny tom - TYMEK & MISTRZ. POJEDYNEK MAGÓW.
PS Wydanie jest rewelacyjne! Brawo krótkie gatki!
z czarownikami nie ma żartów - hihi
Tymek & Mistrz
tom 1
Wydawnictwo Kultura Gniewu
krótkie gatki
egzemplarz recenzencki
TYMEK & MISTRZ. UCZEŃ CZARNOKSIĘŻNIKA, to kolejny komiks od Kultury Gniewu, który dostarcza odbiorcy świetną rozrywkę. Jest skierowany do młodego czytelnika, ale mnie się bardzo spodobał i poczułam to poczucie humoru - niby oczywiste, ale wyjątkowo przyjemne i urocze.
To, co rzuca się pierwsze w oczy, to oczywiście rysunki, których autorem jest Tomasz Lew Leśniak. Pełne...
Świat jest piękny, niezwykły, pełen niespodzianek, zaskakujący i ekscytujący. NIEZWYKŁE ZMYSŁY. JAK ZWIERZĘTA ODBIERAJĄ ŚWIAT, to książka, która dobitnie udowadnia, że to prawda. Ed Yong w swym dziele pokazał, jak to, co nazywamy rzeczywistością różni się w zależności od "punktu siedzenia". Innymi słowy, świat jest taki, jakie są oczy obserwatora (jako "oczy" rozumiem tu zmysły, które pozwalają nam odbierać rzeczywistość).
Ta książka jest pełna fascynujących faktów. To skarbnica wiedzy o świecie zwierząt... tzn. naszym świecie. Trudno się oprzeć wrażeniu, że jesteśmy ubodzy, że doświadczamy świat jakby nie pełnie, przez szybę ograniczeń. My jednak - my ludzie - funkcjonujemy sprawnie w tej rzeczywistości, która jest o wiele bogatsza, niż zmysły nam ukazują. Bo np. nie mamy trąby, tylko krótki nosek, bo nie mamy rozłożonych kubków smakowych po całym ciele, bo nie widzimy niektórych kolorów i nie słyszymy niektórych dźwięków... ubodzy, ale obecni - podglądać możemy zwierzęta i wyobrażać sobie, jak to jest być żabą.
NIEZWYKLE ZMYSŁY, to ciekawa i bardzo dobrze napisana książka. Ed Yong postarał się o pełne zaskakujących faktów opowieści z życia wzięte. Możemy przeczytać o doświadczeniach, o odkrywaniu tajemnic świata zwierząt, o tym, jak zmysły kształtują wszystko, co nas otacza, jak bez nich byłoby strasznie i jak z nimi jest kolorowo. W porównaniu ze zwierzętami czasem wygrywamy, czasem przegrywamy, jednak to nie wyścigi - bo wszyscy jakoś się dopasowaliśmy do tej Ziemi, na której przyszło nam żyć.
Seria #nauka od bo.wiem zawsze serwuje nam smaczne czytelnicze posiłki. W tym przypadku mamy dużo smaku, sporo zapachu, szczyptę dotyku i wiele więcej, bo zmysły się łączą, przeplatają, mieszają i tworzą nową Ziemię, światy nieskończenie piękne - bo bo stworzenie, to inne doświadczenie.
bajeczna podróż - szaleństwo zmysłów
seria #nauka
bo.wiem
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
egzemplarz recenzencki
Świat jest piękny, niezwykły, pełen niespodzianek, zaskakujący i ekscytujący. NIEZWYKŁE ZMYSŁY. JAK ZWIERZĘTA ODBIERAJĄ ŚWIAT, to książka, która dobitnie udowadnia, że to prawda. Ed Yong w swym dziele pokazał, jak to, co nazywamy rzeczywistością różni się w zależności od "punktu siedzenia". Innymi słowy, świat jest taki, jakie są oczy obserwatora (jako "oczy"...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Są takie sytuacje, gdy czytelnik piszczy z radości... są takie sytuacje... i to jest taka sytuacja. ATLAS ŚRÓDZIEMIA Karen Wynn Fonstad, to prawdziwa gratka dla fanów tolkienowskiego uniwersum. To nie jest jakiś tam dodatek do twórczości mistrza - to jest fenomenalna mapa jego fantastycznego świata. Dzięki tej pozycji czuje się ŚRÓDZIEMIE, chodzi się po nim, zwiedza się go, planuje się podróże, ogląda się góry, lasy i wchodzi się do nory hobbitów.
Fonstad pokazała swój kartograficzny kunszt. Dostajemy dokładne, przemyślane, zgodne z wizją Tolkiena mapy, od których trudno się oderwać. Pełne szczegółów, uzupełnione doskonałym opisem, bezcenne świadectwo tolkienowskiego geniuszu. Ja zaraz pobiegłam do DOMU TOMA BOMBADILA, bohatera chyba najmniej lubianego (nie wiem dlaczego) bo dla mnie najbardziej tajemniczego. Oczarowana - to takie mało ciekawe słowo... ale obecnie nie przychodzi mi inne go głowy... więc jestem oczarowana tym ATLASEM.
Autorka podzieliła ATLAS ŚRODZIEMIA na części, zgodne z chronologią zdarzeń. Mamy więc PIERWSZĄ ERĘ, DRUGĄ ERĘ, TRZECIĄ ERĘ, MAPY REGIONÓW, HOBBITA, WŁADCĘ PIERŚCIENI oraz MAPY TEMATYCZNE (a w nich takie perełki, jak UKSZTAŁTOWANIE TERENU, KLIMAT, ZALUDNIENIE, ROŚLINNOŚĆ...). Mamy także plany i opisy zamków, budynków i wiele wiele innych cudownych skarbów ŚRÓDZIEMIA.
ATLAS został spektakularnie wydany. Zysk i S-ka wykonało fenomenalną pracę przy tej książce. Pokazali, że są specjalistami do wydawania TOLKIENA. Ufam im pod tym względem bezgranicznie. Piękny, albumowy papier, duży format, cudowna, wspaniała twarda oprawa z klimatyczną, piękną ilustracją Macieja Łaszkiewicza! To musi się podobać!
Teraz jestem gotowa na przygodę. Teraz wiem, gdzie iść, jakie miejsca omijać, do jakich zaglądać. Mogę spakować plecach i ruszać w drogę. Mapy spakowane, plan wędrówki zrobiony... jeszcze kompana muszę dorwać jakiegoś, albo poczekam, aż kogoś spotkam... może Pod Rozbrykanym Kucykiem? A może już w Bag End ktoś się znajdzie? Zobaczymy!
Jeśli kochacie świat Tolkiena, to musicie mieć tę książkę. Da ona wam wiele radości i rozbudzi wyobraźnię. Usystematyzuje wiedzę, umiejscowi fakty, pozwoli zapuścić korzenie w ŚRÓDZIEMIU. Ogromnie się cieszę z ATLASU i myślę, że już dawno nie miałam takiej radochy! Dziękuję Zysk i S-ka!
wędrując z mapą w dłoni
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
Są takie sytuacje, gdy czytelnik piszczy z radości... są takie sytuacje... i to jest taka sytuacja. ATLAS ŚRÓDZIEMIA Karen Wynn Fonstad, to prawdziwa gratka dla fanów tolkienowskiego uniwersum. To nie jest jakiś tam dodatek do twórczości mistrza - to jest fenomenalna mapa jego fantastycznego świata. Dzięki tej pozycji czuje się ŚRÓDZIEMIE, chodzi się po nim, zwiedza się go,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ostatni tom "KALINKI koniec wszystkiego (i całej reszty)" sprawił mi dużą przyjemność. To miła, energiczna, zabawna opowieść komiksowa, która posiada bardzo sympatycznych bohaterów. Może i jest dla młodszego czytelnika, bo faktycznie jest napisana w sposób prosty a humor jest dosłowny, oczywisty, ale i dorosły może się bawić przy lekturze.
Ten ostatni rozdział KALINKI uważam za udany. Powracają bohaterowie z poprzednich części, historia ma spójność i oczywiście została świetnie narysowana. KARENSAC & THOM PICO stworzyli ciekawy cykl, który przypomniał mi doskonałą HILDĘ, choć nie był tak ambitny w treści.
To, co wyjątkowo cenię w tej serii, to ilustracje. Przepadam za tym, jak KARENSAC narysował krajobrazy i plany ogólne. Z biegiem tomów polubiłam także sposób przedstawiania postaci, choć nadal nie jestem w stu procentach fanką. Komiks jest pełen życia, barw i akcji - trudno się nudzić, choć ma parę braków fabularnych i można się do niektórych rzeczy przyczepić, jak np. do dialogów, które bywają infantylne. Mimo to uważam, że to przyjemna opowieść i bardzo się cieszę, że ją poznałam. KALINKA jest charakterna, waleczna i ma bardzo dobre serduszko - a Łysolek jest super pieskiem!
Jeśli szukacie miłej komiksowej serii dla dzieci, to spokojnie sięgajcie po KALINKĘ. Pory roku, magiczni bohaterowie, prosty humor i radosne ilustracje - myślę, że warto. I myślę, że duży i mały będzie się dobrze bawił - a najlepiej czytać razem!
to koniec... czy nie koniec ?
KALINKA
tom 4
Wydawnictwo Kultura Gniewu
krótkie gatki
egzemplarz recenzencki
Ostatni tom "KALINKI koniec wszystkiego (i całej reszty)" sprawił mi dużą przyjemność. To miła, energiczna, zabawna opowieść komiksowa, która posiada bardzo sympatycznych bohaterów. Może i jest dla młodszego czytelnika, bo faktycznie jest napisana w sposób prosty a humor jest dosłowny, oczywisty, ale i dorosły może się bawić przy lekturze.
Ten ostatni rozdział KALINKI...
Jestem i zachwycona i przerażona jednocześnie. LILAVATI Szczepana Jeleńskiego, to książka wyjątkowa, bo pokazuje matematykę w arcyciekawy sposób. Autor wybrał fascynujące zadania i je nam przedstawił w formie niemalże przypowieści. Przeraziło mnie zaś to, że zdałam sobie sprawę iż o matematyce wiem bardzo mało, a nawet to, co myślałam, że wiem, jest tylko powierzchowne i ulotne - bo uleciało z biegiem czasu.
LILAVATI, to potężny zbiór zadań, które bawią, uczą i sprawiają, że mózg dymi. To książka, jak sam autor napisał, do podczytywania, do ciągłego powracania do niej, do czytania etapami, do rozwiązywania i grania. Prawda jest taka, że LILAVATI pokazuje potęgę matematyki i jej absolutnie niesamowite zastosowania. Pokazuje także, jak rzadko kierujemy się w życiu logiką - powodem jest jej nieznajomość i brak chęci uczenia się, ponieważ logika nie jest łatwa, ale jest narzędziem bezcennym.
Matematyka uczy myślenia. To genialny sposób na ćwiczenie umysłu. Nie jest to proste, ale jest diablo satysfakcjonujące. Boję się tej książki, bo stawia mi wyzwania, ale i pociąga mnie.... z tego samego powodu.
Rewelacyjnie wydana, z masą zadań typu: Ile wody jest w beczce? To nie jest lektura lekka, ale jaka satysfakcjonująca! Myślę, że ta pozycja ma moc wyzwalania miłości do matematyki. Szkoda, że w szkołach nie uczą w ten sposób... przedmiotów ścisłych. Bardzo polecam! Gigantycznie cudowna książka stymulująca mózg.
wilk, koza i kapusta
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
Jestem i zachwycona i przerażona jednocześnie. LILAVATI Szczepana Jeleńskiego, to książka wyjątkowa, bo pokazuje matematykę w arcyciekawy sposób. Autor wybrał fascynujące zadania i je nam przedstawił w formie niemalże przypowieści. Przeraziło mnie zaś to, że zdałam sobie sprawę iż o matematyce wiem bardzo mało, a nawet to, co myślałam, że wiem, jest tylko powierzchowne i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pomyślałam - ale księga! Kiedy ja ją przeczytam?! A gdy zaczęłam, to nie mogłam przestać! I tak przeczytałam ją w trzy niecałe dni! ELRYK Z MELNIBONE, to świetna fantastyka, która wciąga i przez którą się płynie przyjemnym, acz burzliwym rejsem... jak to z adrenaliną bywa.
Okazało się, że Michael Moorcock jest rewelacyjnym twórcą fantastycznych światów! Nie odkryłam Ameryki, wielu przede mną to wiedziało - ale ja dopiero zaczęłam tę ekscytującą przygodę z bladolicym ERLYKIEM i jego śmiercionośnym mieczem ZWIASTUNEM BURZ. Bohater ten jest pięknie napisany, ma w sobie melancholię i tajemnicę, ma siłę i drapieżność i ma fatalny gust. Jego ukochana Cymoril, to typowa śpiąca królewna (dosłownie), to tak Danusia z KRZYŻAKÓW... wnerwiająco naiwna.
Jedna są też inne kobiety, np. cudowna Oona, złodziejka snów, albo Shaarilla, latająca, bezskrzydła piękność... tak, jest w czym wybierać (a wątek z Ooną została GENIALNIE zakończony... a może rozpoczęty....).
Opowieść o ELRYKU, to spektakularny pokaz wyobraźni. ogromnie podoba mi się stworzony przez Moorcock'a świat. Jest to rzeczywistość magiczna, w której potwory, ludzie i czarodzieje, oraz inne niezwykła istoty ścierają się ze sobą i wszystko jest głęboko filozoficzne, metaforyczne, co mnie wyjątkowo przypadło do gustu.
ELRYK przypomina nieco WIEDŹMINA. Myślę, że ma podobny klimat - ja WIEDŹMINA jeszcze super nie poznałam, cały czas czekają na mnie książki, ale wiem, co tam jest grane (trudno nie wiedzieć, bo to kultowy bohater) i uważam, że ELRYK spodoba się fanom Sapkowskiego.
Dodatkowo książka jest zjawiskowo wydana. Okładka przykuwa wzrok (Szymon Wójciak), a jest to dopiero pierwszy tom! Już nie mogę się doczekać następnych. Trzymam kciuki, że Zysk i S-ka szybko wydadzą kolejne.
Na uwagę zasługuje także przedmowa Neila Gaimana... a właściwie opowiadania Gaimana inspirowane ELRYKIEM. Trafnie wprowadza w klimat i pokazuje, jak wielką siłę mają opowieści. POLECAM!
białowłosy
ELRYK
tom 1
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
Pomyślałam - ale księga! Kiedy ja ją przeczytam?! A gdy zaczęłam, to nie mogłam przestać! I tak przeczytałam ją w trzy niecałe dni! ELRYK Z MELNIBONE, to świetna fantastyka, która wciąga i przez którą się płynie przyjemnym, acz burzliwym rejsem... jak to z adrenaliną bywa.
Okazało się, że Michael Moorcock jest rewelacyjnym twórcą fantastycznych światów! Nie odkryłam...
Pomyślałam - ale księga! Kiedy ja ją przeczytam?! A gdy zaczęłam, to nie mogłam przestać! I tak przeczytałam ją w trzy niecałe dni! ELRYK Z MELNIBONE, to świetna fantastyka, która wciąga i przez którą się płynie przyjemnym, acz burzliwym rejsem... jak to z adrenaliną bywa.
Okazało się, że Michael Moorcock jest rewelacyjnym twórcą fantastycznych światów! Nie odkryłam Ameryki, wielu przede mną to wiedziało - ale ja dopiero zaczęłam tę ekscytującą przygodę z bladolicym ERLYKIEM i jego śmiercionośnym mieczem ZWIASTUNEM BURZ. Bohater ten jest pięknie napisany, ma w sobie melancholię i tajemnicę, ma siłę i drapieżność i ma fatalny gust. Jego ukochana Cymoril, to typowa śpiąca królewna (dosłownie), to tak Danusia z KRZYŻAKÓW... wnerwiająco naiwna.
Jedna są też inne kobiety, np. cudowna Oona, złodziejka snów, albo Shaarilla, latająca, bezskrzydła piękność... tak, jest w czym wybierać (a wątek z Ooną została GENIALNIE zakończony... a może rozpoczęty....).
Opowieść o ELRYKU, to spektakularny pokaz wyobraźni. ogromnie podoba mi się stworzony przez Moorcock'a świat. Jest to rzeczywistość magiczna, w której potwory, ludzie i czarodzieje, oraz inne niezwykła istoty ścierają się ze sobą i wszystko jest głęboko filozoficzne, metaforyczne, co mnie wyjątkowo przypadło do gustu.
ELRYK przypomina nieco WIEDŹMINA. Myślę, że ma podobny klimat - ja WIEDŹMINA jeszcze super nie poznałam, cały czas czekają na mnie książki, ale wiem, co tam jest grane (trudno nie wiedzieć, bo to kultowy bohater) i uważam, że ELRYK spodoba się fanom Sapkowskiego.
Dodatkowo książka jest zjawiskowo wydana. Okładka przykuwa wzrok (Szymon Wójciak), a jest to dopiero pierwszy tom! Już nie mogę się doczekać następnych. Trzymam kciuki, że Zysk i S-ka szybko wydadzą kolejne.
Na uwagę zasługuje także przedmowa Neila Gaimana... a właściwie opowiadania Gaimana inspirowane ELRYKIEM. Trafnie wprowadza w klimat i pokazuje, jak wielką siłę mają opowieści. POLECAM!
białowłosy
ELRYK
tom 1
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
Pomyślałam - ale księga! Kiedy ja ją przeczytam?! A gdy zaczęłam, to nie mogłam przestać! I tak przeczytałam ją w trzy niecałe dni! ELRYK Z MELNIBONE, to świetna fantastyka, która wciąga i przez którą się płynie przyjemnym, acz burzliwym rejsem... jak to z adrenaliną bywa.
Okazało się, że Michael Moorcock jest rewelacyjnym twórcą fantastycznych światów! Nie odkryłam...
Wcześniej nie czytałam 1984. Czytałam FOLWARK ZWIERZĘCY dwa razy, ale nie 1984. Teraz udało się i "udało się", to dobre określenie na przeczytanie 1984... bo naprawdę nie czyta się tego z lekkim sercem. Książka jest niesamowita - straszna, ale niesamowita.
Wydawnictwo Zysk i S-ka wznowiło ten tytuł z nowym tłumaczeniem Jerzego Łozińskiego. Nie mogę porównywać tłumaczeń i nie mam narzędzi by ocenić to, ale zdecydowanie dobrze się mi czytało tę przerażającą lekturę. Myślę, że dzięki Łozińskiemu ta opowieść mogła zyskać jeszcze mocniejszą, wyrazistszą aktualność.
Wracając do samej fabuły, tematyki - to historia, która się dzieje. To totalitaryzm w całej swej majestatycznie krwawej okazałości. Zamordyzm! Świat bez nadziei, bez prawdy, bez wolności. Piekło! Piekło, które zawsze ludzie ludziom...
Porażający obraz, o którym nie da się zapomnieć. Największą siłą jest ponadczasowość. Widać człowiek nigdy nie wyzwoli się ze skłonności do zbaczania w strefy czerwone. To okropnie smutna wizja - prawda. To zamknięte usta, cenzura myśli, przemoc w czystej postaci.
1984 doWcześniej nie czytałam 1984. Czytałam FOLWARK ZWIERZĘCY dwa razy, ale nie 1984. Teraz udało się i "udało się", to dobre określenie na przeczytanie 1984... bo naprawdę nie czyta się tego z lekkim sercem. Książka jest niesamowita - straszna, ale niesamowita.
Wydawnictwo Zysk i S-ka wznowiło ten tytuł z nowym tłumaczeniem Jerzego Łozińskiego. Nie mogę porównywać tłumaczeń i nie mam narzędzi by ocenić to, ale zdecydowanie dobrze się mi czytało tę przerażającą lekturę. Myślę, że dzięki Łozińskiemu ta opowieść mogła zyskać jeszcze mocniejszą, wyrazistszą aktualność.
Wracając do samej fabuły, tematyki - to historia, która się dzieje. To totalitaryzm w całej swej majestatycznie krwawej okazałości. Zamordyzm! Świat bez nadziei, bez prawdy, bez wolności. Piekło! Piekło, które zawsze ludzie ludziom...
Porażający obraz, o którym nie da się zapomnieć. Największą siłą jest ponadczasowość. Widać człowiek nigdy nie wyzwoli się ze skłonności do zbaczania w strefy czerwone. To okropnie smutna wizja - prawda. To zamknięte usta, cenzura myśli, przemoc w czystej postaci.
1984 dobitnie pokazuje mechanizmy, jakie rządzą gnijącym światem władzy. Czytelnik przygląda się powolnej, kierującej się pozorną "wolnością" drodze ku upadkowi wszystkiego, co piękne i o co warto walczyć, po co warto żyć. FOLWARK ZWIERZĘCY był mocny, ale 1984 jest mocniejszy. Lektura można rzec obowiązkowa i cieszę się, że przeczytałam ją właśnie teraz.
Klasyk! Pięknie wydany, z świetnym projektem okładki Jędrzeja Chełmińskiego! Warto! Po stokroć warto! A może po prostu trzeba.... ?
2 + 2 = .....
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
Wcześniej nie czytałam 1984. Czytałam FOLWARK ZWIERZĘCY dwa razy, ale nie 1984. Teraz udało się i "udało się", to dobre określenie na przeczytanie 1984... bo naprawdę nie czyta się tego z lekkim sercem. Książka jest niesamowita - straszna, ale niesamowita.
Wydawnictwo Zysk i S-ka wznowiło ten tytuł z nowym tłumaczeniem Jerzego Łozińskiego. Nie mogę porównywać tłumaczeń i...
BINIO BILL, to bohater, który sprawił, że zrozumiałam jak wyjątkowym artystom był Jerzy Wróblewski. Kreatywny, pełen pasji i miłości do Dzikiego Zachodu. Ja sama przepadam za westernami a Lucky Luke, to bajka, która była dość ważnym elementem mojego dzieciństwa. Zatem... gdy zobaczyłam, że moje ulubione wydawnictwo komiksowe KULTURA GNIEWU wznawia kolejny tytuł WRÓBLEWSKIEGO, nie mogłam nie poznać!
PRZYJACIELE RODA TAYLORA, to opowieść, która mnie totalnie zachwyciła. Niby prosta, nawet można rzec, że bardzo prosta, trochę biblijna a wciąga, dotyka i sprawia, że na końcu czytelnik kiwa głową - dobrze im tak! Sprawiedliwość istnieje! Piękna, bo trafia w sedno, strzela w samo serce, prosto z colta.
Mamy bohatera, który przejeżdża przez Cross City i tak się składa, że kogoś ratuje z opresji, co niestety (jak to na Dzikim Zachodzie) sprowadza na niego kłopoty. Czy los odwdzięczy się mu za odwagę i człowieczeństwo? Przeczytajcie!
Jednak nie jest to jedyna opowieść w tym wydaniu. Czytelnik dostaje także MY NIGDY NIE ŚPIMY, czyli ostatnie, niestety niedokończone dzieło Wróblewskiego. To prawdziwa gratka i myślę, że wielu doceni tak piękne wydanie obu historii. Nie bez znaczenia jest także słowo o Jerzym Wróblewskim. Możemy dzięki temu poznać artystę, zrozumieć jego pasje i poczuć się tak trochę jego kumplem od szeryfa.
Kultura Gniewu nigdy nie zawodzi. Rewelacyjnie wydany komiks, pięknie odrestaurowany z absolutnie cudownymi kolorami. Takie opowieści to ja rozumiem i poproszę o więcej!
western ma tę moc
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki
BINIO BILL, to bohater, który sprawił, że zrozumiałam jak wyjątkowym artystom był Jerzy Wróblewski. Kreatywny, pełen pasji i miłości do Dzikiego Zachodu. Ja sama przepadam za westernami a Lucky Luke, to bajka, która była dość ważnym elementem mojego dzieciństwa. Zatem... gdy zobaczyłam, że moje ulubione wydawnictwo komiksowe KULTURA GNIEWU wznawia kolejny tytuł...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to