-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-29
2024-05-29
Jak zawsze - Erich Fromm daje przyjemne odświeżenie oraz nadzieję na lepsze jutro, mieszając krytyczną analizę współczesności wraz z receptami, które pozwolą człowiekowi na życie prawdziwie autentyczne, pełne miłości, wrażliwości oraz wspólnotowości. Aktualny konsumpcjonizm jest przykrywką dla znużonych i zmęczonych życiem ludzi XX (i XXI!) wieku - różnorodność wyboru przedmiotów daja pozorną wolność, która ukrywa absolutny brak autentyczności życia.
Jak zawsze - Erich Fromm daje przyjemne odświeżenie oraz nadzieję na lepsze jutro, mieszając krytyczną analizę współczesności wraz z receptami, które pozwolą człowiekowi na życie prawdziwie autentyczne, pełne miłości, wrażliwości oraz wspólnotowości. Aktualny konsumpcjonizm jest przykrywką dla znużonych i zmęczonych życiem ludzi XX (i XXI!) wieku - różnorodność wyboru...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-24
Najprzyjemniejsza praca Marcusego, która kondensuje w sobie skrótowo wiele interesujących koncepcji jakie znajdowały się w „Człowieku jednowymiarowym” czy „Erosie i cywilizacji” - bardzo polecam jako pierwszą książkę poświęconą Marcuse!
Najprzyjemniejsza praca Marcusego, która kondensuje w sobie skrótowo wiele interesujących koncepcji jakie znajdowały się w „Człowieku jednowymiarowym” czy „Erosie i cywilizacji” - bardzo polecam jako pierwszą książkę poświęconą Marcuse!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-22
Aktualne społeczeństwo wykształciło nową zasadę rzeczywistości tj. „zasadę wydajności”, która stała się nowym paradygmatem jaki kieruje wszelką społeczną aktywnością - stała konieczność zwiększania wydajności systemu jest przetwarzana i utrwalana w tym społeczeństwie niczym mantra, staje się najważniejszą kwestią w naszym życiu; politycy, wszechobecne reklamy, postacie ze świata rozrywki utrwalają w nas „fałszywe potrzeby” konsumpcyjne, presje bycia ciągle wydajniejszym a równocześnie konstytuują absurdalność aktualnego systemu. Cała ta irracjonalność obecnej organizacji doprowadziłaby prędko do jego autodestrukcji, gdyby nie jego wysoka efektywność (w jego własnym paradygmacie) tj. wydajności - ciągły wzrost wydajności i niekończące się wytwarzanie nowych potrzeb w umysłach obywateli stanowi podstawę tego cyrku.
Tak przedstawia się świat w wizji Herberta Marcusego, świat jednowymiarowy, sprowadzony do ideologii systemowej i mimo że wiele tez w niej zawartych wydawało mi się bardzo trudnych lub przesadzonych w swojej dystopijności - to nie dało się odrzucić od siebie wrażenia wielkiej bliskości obrazu jaki przedstawił Marcuse, nie dało się nie odczuć przekonania, że jest to bolesna prawda o świecie.
Według niego - społeczeństwo tak produktywne i tak zautomatyzowane jak nasze, już dawno byłoby gotowe na wkroczenie w nową erę, gdzie obowiązek pracy zostaje „zniesiony” a najbardziej pokrzywdzeni przez los mają jak przetrwać; kluczową kwestią do wprowadzenia tego porządku nie jest dalszy rozwój skupiony na wydajności tylko duchowa przemiana jaką będzie przeniesienie swojej uwagi z efektywności - na człowieka.
Aktualne społeczeństwo wykształciło nową zasadę rzeczywistości tj. „zasadę wydajności”, która stała się nowym paradygmatem jaki kieruje wszelką społeczną aktywnością - stała konieczność zwiększania wydajności systemu jest przetwarzana i utrwalana w tym społeczeństwie niczym mantra, staje się najważniejszą kwestią w naszym życiu; politycy, wszechobecne reklamy, postacie ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-21
Opracowanie filozofii Herberta Marcusego wzbogacone (jak to często bywa w książkach z tego okresu) nieustannym korygowaniem filozofa przez autora opracowania we wszystkich sferach, gdzie jego filozofia jest niezgodna z marksizmem-leninizmem. Z tego też powodu autor niejednokrotnie wyraża swoje niezadowolenie z faktu, że Marcuse potępia realny socjalizm i nie dostrzega różnicy między realnym socjalizmem a kapitalizmem. M.in. autor zauważa, że socjalizm musi podlegać zasadzie wydajności, ażeby stworzyć realia prawdziwie socjalistyczne i w ten sposób zarzuca niesłuszne potępianie socjalizmu - jednakże sam autor nie zauważa ironii całej sytuacji, ponieważ legitymizuje aktualny porządek obietnicą cudownej przyszłości; dokładnie to samo czyni zasada wydajności w systemie kapitalistycznym (!), swoją krytyką raczej dowodził tylko trafności analiz Marcusego.
Abstrahując już od konkretnych treści krytycznych (aczkolwiek nieraz sensownych) autora opracowania: ta książka była wyjątkowo treściwa a polemika w niej sprawiała wrażenie autentycznej, sięgającej do głębi oraz źródeł - w przeciwieństwie np do „Erosa i rewolucji” Szewczyka, gdzie sam cytat z Marksa czy Lenina był już obciążeniem samym w sobie przeciw filozofii Marcusego.
Opracowanie filozofii Herberta Marcusego wzbogacone (jak to często bywa w książkach z tego okresu) nieustannym korygowaniem filozofa przez autora opracowania we wszystkich sferach, gdzie jego filozofia jest niezgodna z marksizmem-leninizmem. Z tego też powodu autor niejednokrotnie wyraża swoje niezadowolenie z faktu, że Marcuse potępia realny socjalizm i nie dostrzega...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-28
Niepozorna, malutka książeczka, nie została zapisana przez żadnego filozofa czy teoretyka a jednak przypadkowe spotkanie z tą pozorną „makulaturą” pozwoliło mi na krótki moment przenieść się myślami do swojego „zagubionego raju” czy też odkryć te swoją cząstkę dziecięcości, gdzie nie rozważa się czy warto być dobrym czy nie, gdzie nie debatuje się o sensie ekologii czy kulturowym charakterze miłości oraz małżeństwa - pozostaje to wszystko kwestiami nie podlegającymi dyskusji, motywującymi do lepszego, pełnego miłości i wiary w siebie życia, do cieszenia się chwilą oraz cieszenia się innymi. Ten zbiór właściwie poetyckich aforyzmów był bardzo przyjemny i relaksujący. Oprócz swojego silnie moralnego przekazu to autor też nie ucieka w konformizm - stoi na twardym stanowisku, wbrew otaczającej rzeczywistości, by radykalnie poddać się miłości.
Świetna, krótka i sympatyczna
Niepozorna, malutka książeczka, nie została zapisana przez żadnego filozofa czy teoretyka a jednak przypadkowe spotkanie z tą pozorną „makulaturą” pozwoliło mi na krótki moment przenieść się myślami do swojego „zagubionego raju” czy też odkryć te swoją cząstkę dziecięcości, gdzie nie rozważa się czy warto być dobrym czy nie, gdzie nie debatuje się o sensie ekologii czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-27
Slavoj Zizek piszę mniej więcej tak jak i mówi a też i mówi zazwyczaj to samo co, gdy piszę - dlatego też praca była o tyle zaskakująca, że nie kryło się w niej żadne zaskoczenie, ot zebrane standardowe wybiegi myślowe Źiźka. Praca opiera się na pytaniach skierowanych do Źiźka i jego odpowiedziach: skupia się na kierunku w jakim idzie świat, jak powinna wyglądać rewolucja, jak powinien wyglądać postęp i dużo analiz aktualnej (w tamtym czasie) sytuacji politycznej. Źiźek, jak to ma w zwyczaju, oferuje pewną różnorodność swoich myśli, ciekawe podejścia oraz ciekawe uwagi, jednak zazwyczaj na tyle abstrakcyjne czy przesiąknięte lacanizmem lub heglizmem by bardzo słabo utrwalały się w pamięci.
Już teraz, bezpośrednio po przeczytaniu książki (czy też nawet w trakcie czytania) zastanawiałem się co mi zostanie z analizy „kawy bez kofeiny” czy „pochwały nieagresywnej przemocy” - przykry wniosek był taki, że zapewne ćwiartka tego.
Mimo tej, w moim odczuciu, „niepraktyczności” i luźności większości treści tej książki to była ona sympatycznie, przystępnie zapisana i niemalże pochłonąłem ją w jednym posiedzeniu - może być to ciekawa lektura na plażowanie, bystra acz nie na tyle by się przy niej szczególnie męczyć.
Slavoj Zizek piszę mniej więcej tak jak i mówi a też i mówi zazwyczaj to samo co, gdy piszę - dlatego też praca była o tyle zaskakująca, że nie kryło się w niej żadne zaskoczenie, ot zebrane standardowe wybiegi myślowe Źiźka. Praca opiera się na pytaniach skierowanych do Źiźka i jego odpowiedziach: skupia się na kierunku w jakim idzie świat, jak powinna wyglądać rewolucja,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-24
Mimo, że Herbert Marcuse uchodzi powszechnie za „neomarksistę” to praca sama w sobie bardzo skromnie odnosi się do Marksa i marksistowskiego żargonu - dużo bardziej za to opiera się na psychoanalizie, która stanowi podstawę wszelkich wniosków tej pracy. W konsekwencji: praca raczej nie zadowoli zbytnio nikogo, kto nie odnajduje przyjemności czy prawdy w psychoanalitycznych rozważaniach - wszystko Marcuse wyciąga z tez Freuda o popędowej naturze człowieka, represywności kultury, tłumieniu libido itd.
Dla mnie, jako dla sceptyka freudyzmu, cała ta praca to był męczący bełkot, który nieprzyjemnie zderzył się z moją intuicją, jakoby Marcuse był powiewem świeżości w lewicowej myśli
Mimo, że Herbert Marcuse uchodzi powszechnie za „neomarksistę” to praca sama w sobie bardzo skromnie odnosi się do Marksa i marksistowskiego żargonu - dużo bardziej za to opiera się na psychoanalizie, która stanowi podstawę wszelkich wniosków tej pracy. W konsekwencji: praca raczej nie zadowoli zbytnio nikogo, kto nie odnajduje przyjemności czy prawdy w psychoanalitycznych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-23
Kolejne opracowanie Marcusego wychodzące spod pióra marksistowsko-leninowskiego betonu. Tutaj autor mniej się ukrywał ze swoim anty-frankfurckizmem i wydzielał sobie osobny dział w którym krytykował wcześniej opracowany materiał (np przybliża koncept Erosa i popędu śmierci, następnie wydziela sobie fragment gdzie go krytykuje).
Mimo wszystko lepiej zrozumiałem, dzięki tej pracy treść „Erosa i cywilizacji” w pewne niezrozumiałe dla mnie fragmenty stały się jasne (okazuje się bowiem, że nikt nie wie co konkretnie ma na myśli Marcuse pisząc o „siłach dominacji”!).
Również kluczowe polemiczne refleksje autora nieraz robiły na mnie wrażenie, bowiem były logiczną refleksją a nie, jak to często bywa, najzwyczajniejszym powoływaniem się na nieomylny autorytet Marksa czy Lenina. Np polemika z Freudyzmem oraz zasadą przyjemności była bardzo ciekawa (autor zwrócił uwagę na wtórność przyjemności; ergo - nie jest istotą aktywności człowieka).
Inne argumenty pozwoliły się uśmiechnąć np powoływanie się przez autora na radzieckiego uczonego, który twierdził, że człowiek może żyć wiecznie (nieznajomość tej zwariowanej tezy radzieckiego uczonego autor uznał za ignorancję Marcusego).
Reasumując; nie było źle, ale wystarczy
Kolejne opracowanie Marcusego wychodzące spod pióra marksistowsko-leninowskiego betonu. Tutaj autor mniej się ukrywał ze swoim anty-frankfurckizmem i wydzielał sobie osobny dział w którym krytykował wcześniej opracowany materiał (np przybliża koncept Erosa i popędu śmierci, następnie wydziela sobie fragment gdzie go krytykuje).
Mimo wszystko lepiej zrozumiałem, dzięki tej...
2024-04-18
Mimo, że tytuł wskazuje na relacje między marksizmem a szkołą Frankfurcką to jest to raczej krytyka szkoły frankfurckiej z perspektywy marksistowsko-leninowskiego betonu. Jest to przykład tej pracy w której zebrany potężny materiał i cenna dogłębna analiza znika w drugim tle, bowiem na pierwszym bryluje iście „stalinowski” komentarz.
Autor podejmując się analizy frankfurtczyków i ich koncepcji nie może się powstrzymać by za każdym razem nie podkreślić, gdzie w tych koncepcjach mamy do czynienia z odstępstwem od marksizmu-leninizmu a następnie zauważenie, że świadczy to o krótkowzroczności czy naiwności owych teoretyków, następnie zostajemy zalani cytatami zwolenników realnego socjalizmu by utwierdzić się w przekonaniu, że każde to odstępstwo było niewątpliwie błędem.
Tak więc z czasem zacząłem tracić zaufanie do autora, który zamiast obiektywnie przedstawiać same rozbieżności teoretyczne między ortodoksyjnym marksizmem a teorią krytyczną zaczyna robić za tubę propagandową realnego socjalizmu.
Przykłady takiego zjawiska można by mnożyć, ale biorąc pierwszy pod lupę: Herbert Marcuse uważa, że potencjał rewolucyjny klasy robotniczej już nie istnieje a przynajmniej nie jest tak silny jak kiedyś a narracja robotnicza traci sens - dostajemy zatem komentarz, że Marcuse jest intelektualistą burżuazyjnym, który nie potrafi właściwie przeanalizować stanu późnego kapitalizmu, w dodatku zabija rewolucyjnego ducha i utrwala system kapitalistyczny. Przykład ten jest o tyle dla mnie kluczowy, że dziś jak na dłoni możemy zobaczyć słuszność analiz Marcusego i krótkowzroczność czy brak pojęcia samego autora.
W podsumowaniu już cały duch pracy zostaje skondensowany; tam to autor gromadzi wszystkie analizy, które prowadzą do wniosku, że teoria krytyczna była pogubiona, anty-rewolucyjna, wewnętrznie sprzeczna i płytka a de facto (zdaniem Malinowskiego) już umiera - w przeciwieństwie do zwartej teorii marksizmu-leninizmu; tak więc ponownie autora zweryfikowała sama historia.
Kończąc ten krytyczny komentarz a propos wartościowania i osobistych wyprawek autora; jest to nieliczna praca na polskim rynku poświęcona historii i teorii szkoły frankfurckiej i mimo negatywnego komentarza jest przeprowadzona dosyć rzetelnie i z dużą ilością materiału pomocniczego i za to zasługuje na wszystkie gwiazdki jakie dostanie - musimy doceniać to co mamy.
Mimo tego; nie polecałbym tej pracy jako pierwszy kontakt ze szkołą frankfurcką, ponieważ wieczny narrator prowadzący nasze myśli w prawidłowym kierunku może łatwo nam obrzydzić teorie krytyczną i zamaskować jej oryginalnego ducha.
Mimo, że tytuł wskazuje na relacje między marksizmem a szkołą Frankfurcką to jest to raczej krytyka szkoły frankfurckiej z perspektywy marksistowsko-leninowskiego betonu. Jest to przykład tej pracy w której zebrany potężny materiał i cenna dogłębna analiza znika w drugim tle, bowiem na pierwszym bryluje iście „stalinowski” komentarz.
Autor podejmując się analizy...
2024-04-16
Kombinacja Heideggera, Hegla, Marksa, Freuda a nawet Schillera czy Nietzschego - niewątpliwie wszechstronnie rozeznany myśliciel, który swoimi dziełami wpisał się w historię jako inicjator i główny teoretyk „Nowej Lewicy”.
Ciekawa analiza kapitalizmu i społeczeństwa przemysłowego: zwracająca uwaga na złożoność totalitaryzmu i jego występowanie nawet w warunkach „pozornie” liberalnych.
Zachęcony zostałem do wgryzienia się w jego filozofię przez większą czytelność niż Adorna - i póki co jestem pozytywnie nastawiony.
Kombinacja Heideggera, Hegla, Marksa, Freuda a nawet Schillera czy Nietzschego - niewątpliwie wszechstronnie rozeznany myśliciel, który swoimi dziełami wpisał się w historię jako inicjator i główny teoretyk „Nowej Lewicy”.
Ciekawa analiza kapitalizmu i społeczeństwa przemysłowego: zwracająca uwaga na złożoność totalitaryzmu i jego występowanie nawet w warunkach „pozornie”...
2024-04-11
Niezwykła książka, bardzo głęboka, mimo faktu bycia dedykowaną dla dzieci. Muminki kojarzyły mi się, zapewne jak większości, głównie z bajką w wieczorynce - okazuje się jednak, że autorka pochodzi z artystycznej rodziny, ma pojęcie o filozofii a opracowań jej twórczości, analiz i wykładów jest bez liku.
Szczególnie urzekła mnie pierwsza historia małego stworzonka, które zaczepiło Włóczykija - stworzonko było tak małe, że nawet nie posiadało imienia i było zdane na „żywioły”. Dopiero, gdy Włóczykij je nazwał „Ti-Ti-U” - wtedy to Ti-Ti-U odkrył swoją tożsamość, swoją substancjalność i przestał być biernym obserwatorem - zaczęło czuć, że żyje i być kowalem swego losu a i sam Włóczykij stracił swój autorytet w oczach stworzonka. Historia była bardzo głęboka, morałem wkraczała już w nurt szkoły frankfurckiej i nie wiem czy taka historia była dedykowana dziecku czy jednak dorosłym.
Inna historia z zakresu pedagogiki również była wybitna; o niewidzialnej dziewczynce, która stała się niewidoczna przez swoją ironiczną, złośliwą ciotkę a jedyne dzięki czemu wiadomo było gdzie jest to dzwoneczek na szyi - dopiero pozwolenie jej na autonomie i wyzwalanie jej dziecięcości pozwoliło na jej powtórne pojawienie się i bycie widoczną.
Są to nieliczne z tych wielu bardzo ciekawych, sympatycznych i mądrych bajek przeznaczonych dla dzieci; wiele innych historii różnych postaci też przemawia jak np sfrustrowany pracą Paszczak pragnący tylko spokoju czy też mierzący się z marzeniami tata Muminka - wszystko to jest warte przeczytania, nawet przez dorosłego. W dodatku wszystkie te historie podsycone są niezwykłym, leśnym klimatem, pewną melancholijnością czy może nawet neurotycznością a autorka perfekcyjnie wytwarza świat przedstawiony w krótkich zdaniach i nierozpasanych opisach. Szybki opis wielkich starodawnych okien, kilku starych obrusów i małgo fotela w kącie by poczuć się jak w norce jednego z bohaterów.
Niezwykła książka, bardzo głęboka, mimo faktu bycia dedykowaną dla dzieci. Muminki kojarzyły mi się, zapewne jak większości, głównie z bajką w wieczorynce - okazuje się jednak, że autorka pochodzi z artystycznej rodziny, ma pojęcie o filozofii a opracowań jej twórczości, analiz i wykładów jest bez liku.
Szczególnie urzekła mnie pierwsza historia małego stworzonka, które...
2024-04-06
Ciekawa, drobna praca wprowadzająca w kontekst gotyku oraz zapoznaje z kluczowymi nazwiskami
Ciekawa, drobna praca wprowadzająca w kontekst gotyku oraz zapoznaje z kluczowymi nazwiskami
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-04
Poruszający myśliciel, z ciekawymi obserwacjami, wrażliwością a w dodatku z wielkim bagażem doświadczeń, dwie wielkie wojny oraz studencki zryw z 1968.
Książka zachęciła do dalszego poznawania myśliciela
Poruszający myśliciel, z ciekawymi obserwacjami, wrażliwością a w dodatku z wielkim bagażem doświadczeń, dwie wielkie wojny oraz studencki zryw z 1968.
Książka zachęciła do dalszego poznawania myśliciela
2024-04-02
Praca nieco bogatsza w refleksje, rozwijająca pewne wątki w ciekawy sposób, z pewnością wiele nowych oraz uderzających myśli - mimo to, nie jest to praca, która w moim odczuciu zawierałaby jakieś kluczowe dla zrozumienia Schopenhauera nowości. Można zostać przy pierwszym tomie
Praca nieco bogatsza w refleksje, rozwijająca pewne wątki w ciekawy sposób, z pewnością wiele nowych oraz uderzających myśli - mimo to, nie jest to praca, która w moim odczuciu zawierałaby jakieś kluczowe dla zrozumienia Schopenhauera nowości. Można zostać przy pierwszym tomie
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-30
Wymęczona książka.
Niby jej intencją było przedstawianie pewnych prostych myśli a nie systematycznej filozofii, jednak słuchanie rad od takiej ofiary życiowej jak Artur Schopenhauer jest podobne do słuchania Petersona w jaki sposób żyć czy też Korwina o tym jak zakładać biznes. Książka pełna anegdotek o tym jak rozmawiać z ludźmi, czego się wystrzegać, jak rozmawiać w towarzystwie, jacy ludzie ciągną ku jakim a wszystko jest poparte najzwyczajniejszą obserwacją Artura Schopenhauera.
Może w gimnazjum (czy w XVIII wieku) praca ta byłaby czymś nowym, ciekawym, ale na te chwilę przypomina pouczenia gimnazjalisty w sekcji komentarzy na YT/FB. Nie polecam, tylko dla fascynatów Schopenhauera, albo ludzi którzy nie wyrośli z poradników typu „jak żyć”
Wymęczona książka.
Niby jej intencją było przedstawianie pewnych prostych myśli a nie systematycznej filozofii, jednak słuchanie rad od takiej ofiary życiowej jak Artur Schopenhauer jest podobne do słuchania Petersona w jaki sposób żyć czy też Korwina o tym jak zakładać biznes. Książka pełna anegdotek o tym jak rozmawiać z ludźmi, czego się wystrzegać, jak rozmawiać w...
2024-03-13
2024-03-12
Autor posiada ewidentnie obszerną wiedzę w temacie hinduizmu oraz buddyzmu - w sposób przekonujący i ciekawy przedstawiający połączenia między filozofią religii dharmicznych z systemem filozoficznym Artura Schopenhauera.
Jedyne zastrzeżenie jakie mam do książki to dosyć chaotyczny język, wstawki hinduistyczne wydawały się za mało zaakcentowane i często wpadałem w zagubienie nie wiedząc czy czytam właśnie coś o systemie Schopenhauera czy może coś o hinduizmie.
Ale oprócz tego - fajna praca i dla sympatyków religii dharmicznych jak i zagłębiających się w Schopenhauera
Autor posiada ewidentnie obszerną wiedzę w temacie hinduizmu oraz buddyzmu - w sposób przekonujący i ciekawy przedstawiający połączenia między filozofią religii dharmicznych z systemem filozoficznym Artura Schopenhauera.
Jedyne zastrzeżenie jakie mam do książki to dosyć chaotyczny język, wstawki hinduistyczne wydawały się za mało zaakcentowane i często wpadałem w...
2024-03-10
Zaskoczyło mnie poruszanie tematu społeczeństwa w tak skupionej na indywidualności filozofii jak filozofia Artura Schopenhauera.
Mimo to dało się coś z tego wykrzesać.
Główna treść książki to przybliżanie podstawowych koncepcji Schopenhauera z wstawkami o społeczeństwie, na początku mamy gruby kontekst historyczny a na końcu J. Garewicz skupia się na meritum czyli społeczeństwie.
Książkę czytało się przyjemnie i nie wymaga uprzedniego przygotowania a propos filozofii Schopenhauera
Zaskoczyło mnie poruszanie tematu społeczeństwa w tak skupionej na indywidualności filozofii jak filozofia Artura Schopenhauera.
Mimo to dało się coś z tego wykrzesać.
Główna treść książki to przybliżanie podstawowych koncepcji Schopenhauera z wstawkami o społeczeństwie, na początku mamy gruby kontekst historyczny a na końcu J. Garewicz skupia się na meritum czyli...
2024-03-07
Jest to już standardowy manewr Schopenhauera - z początku rujnuje standardowy obraz rzeczywistości przedstawiając nędze i okrucieństwo świata by na sam koniec, po egzystencjalnych torturach, zapewnić przyjemny okład jakim jest wychwalanie współczucia, miłości i pokazywanie promyków światła w tym mrocznym, odmalowanym przez niego obrazie. Zaczynam odczuwać pewną urazę za te emocjonalne zagrania, ale nie mogę ukryć, że śledzę wnioski Schopenhauera niczym dobry film.
Z kolei sama końcówka jest nadzwyczaj piękna i niespodziewana jak na renomę tego filozofa; rozpatrywanie końca egzystencji jako zacierania granic z tymi których się kochało i razem z nimi współodczuwało, by dalej uczestniczyć w ich życiu, ale już bez barier. Niespodziewanie ładna i sympatyczna myśl jak na dekadentyste.
Praca dobra, mimo że atakowanie mojego ulubionego Kanta bardzo bolało
Jest to już standardowy manewr Schopenhauera - z początku rujnuje standardowy obraz rzeczywistości przedstawiając nędze i okrucieństwo świata by na sam koniec, po egzystencjalnych torturach, zapewnić przyjemny okład jakim jest wychwalanie współczucia, miłości i pokazywanie promyków światła w tym mrocznym, odmalowanym przez niego obrazie. Zaczynam odczuwać pewną urazę za te...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Erich Fromm uznaje w tej pracy dychotomie istnienia Boga i ateizmu jako niewłaściwą; reformując ją na rzecz rozróżnienia humanizmu oraz autorytaryzmu.
Religia może być źródłem nerwic pod swoją autorytarną, nie znosząca sprzeciwu formą w której wymaga od „wiernego” ukorzenia się i odebrania sobie wszelkiej substancjalności - też religia może stać się źródłem w swym wymiarze humanistycznym, kierując człowieka na etyczną drogę, nadając mu wiary w siebie i odtrącając go od pogaństwa.
Ciekawa praca, pełna ciekawych uwag
Erich Fromm uznaje w tej pracy dychotomie istnienia Boga i ateizmu jako niewłaściwą; reformując ją na rzecz rozróżnienia humanizmu oraz autorytaryzmu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toReligia może być źródłem nerwic pod swoją autorytarną, nie znosząca sprzeciwu formą w której wymaga od „wiernego” ukorzenia się i odebrania sobie wszelkiej substancjalności - też religia może stać się źródłem w swym wymiarze...