-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-29
2024-05-27
Klaudia Muniak wyrosła na mistrzynię łączenia kwestii medycznych z thrillerem psychologicznym, mocno osadzonym w społecznych bolączkach. I nie byłoby w tym połączeniu nic wyróżniającego jej książki spośród traktujących o podobnych kwestiach, gdyby nie dwie ważne kwestie. Po pierwsze, autorka sięga do medycyny po nietypowe objawy i terapie, po drugie, stara się wybrać dla opowieści taką perspektywę, która zaciekawi czytelnika innowacyjnością.
Jeśli ktoś nie słyszał o syndromie Łazarza i obce mu jest postrzeganie rzeczywistości z punktu widzenia żony/rodziny podejrzanego, z pewnością powinien sięgnąć po "Pod dachem z mordercą". Żeby było ciekawie, aspekty medyczne przybliżane są głównie we fragmentach stanowiących rwaną opowieść osoby zaburzonej, opętanej wizją dokonania przełomu przeczącego logice i etycce obecnych czasów.
Rzecz jasna, świadoma rozrywkowej formy gatunku, autorka przedstawia wydarzenia wartko, zmieniając podejrzenia i poddając w wątpliwość kolejne przypuszczenia. Wartka akcja pozwala śledzić prywatne śledztwo, łączyć je z policyjnym dochodzeniem i jednocześnie wnikać w umysł, pokiereszowany niezaleczoną traumą zimnego dzieciństwa.
Nie jest to opowieść wybitna literacko, ale z pewnością spełnia swoją rolę - ciekawi, zaskakuje i bawi poprzez zaangażowanie. Opisy codziennych czynności lub chwil, gdy bohaterka ulega otaczającemu ją chaosowi bywają zbyt długie, ale rekompensują je konkretne dialogi i zawirowania akcji, które w pewnym momencie każą nam podejrzewać wszystkich. Ważne jest też, że nienachalnie, acz często, bywamy wystawieni na skutki dawnych, trudnych przeżyć i kwestie stanowiące podstawę do refleksji nad relacjami rodzinnymi.
Brat, przyjaciółka, dawna znajoma, sąsiedzi - tutaj każda postać ma ściśle wyznaczoną rolę, nie tylko w kwestii tajemniczych zniknięć i powrotu domniemanego oprawcy. Są oni także nośnikami pamięci o życiu w domach dziecka i rodzinach zastępczych, dramatów skrywanych w poczuciu winy, ale i sprawiedliwości, lęków, które dochodzą do głosu w obliczu utraty poczucia bezpieczeństwa i ostracyzmu społecznego.
Sama akcja rozpisana jest w sposób poprawny, nie zaskakuje czytelników często sięgających po thrillery. Niemniej, uważny czytelnik dostrzeże w opowieści Klaudii Muniak aspekty, które skupiając się na psychologii i medycynie, z pewnością czynią z książki bardzo dobrą pozycję. Polecam tym, którzy szukają rozrywki i lekkiego języka, jednocześnie próbując odszukać motywy działania. Odszukać, może zrozumieć, z pewnością nie zaakceptować.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.
Klaudia Muniak wyrosła na mistrzynię łączenia kwestii medycznych z thrillerem psychologicznym, mocno osadzonym w społecznych bolączkach. I nie byłoby w tym połączeniu nic wyróżniającego jej książki spośród traktujących o podobnych kwestiach, gdyby nie dwie ważne kwestie. Po pierwsze, autorka sięga do medycyny po nietypowe objawy i terapie, po drugie, stara się wybrać dla...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-26
W życiu czytelnika zdarzają się rzeczy niebywałe, a jedna z nich zdarzyła się za sprawą książki Macieja Siembiedy. Książki, która dodajmy, właśnie ukazała się w wydaniu drugim, zmienionym. W czym tkwi niebywałość? W 2018 roku czytałam "444" w pierwszej wersji i w recenzji śmiało punktowałam uwierające mnie kamyki. I oto po sześciu latach dostaję tę samą opowieść dopracowaną do perfekcji, dostaję literackie arcydzieło bazujące na świetnym pomyśle i wielkiej zagadce, opowiedziane w sposób, który zaspokaja potrzebę uczenia się, bycia zaskakiwanym i wspaniałej rozrywki.
Tajemnica kryje się w przepowiedni o możliwym zjednoczeniu dwóch wielkich religii. Ludzkość ma wedle jej słów dostać taką szansę czterokrotnie - co 444 lat. I tutaj zaczyna się podróż przez historię i fikcję, po tropach faktycznych postaci i beletrystycznie ubarwiajacych je dodatkowych bohaterów. Będzie więc arabski, zamglony dziejami świat roku tysięcznego, będzie Władysław Warneńczyk i wizja jego chrztu uwieczniona przez Matejkę, będzie potomek cara z nieprawego łoża i będzie pełne nadziei wyobrażenie możliwej przyszłości, której już nie dożyjemy. Wszystko z detalami i smakiem, obrazowo i przystępnie, z wiernością historycznym opisom i lekkością, którą podpowiada fantazja autora.
Przeplata nam autor historię śledztwem i obyczajowością skupioną na prokuraturze IPN-u i jego patrnerce, której nieżyjący dziadek ma ogromne znaczenie dla opisywanej sprawy. Nienachalnie wtapiamy się w życie tej pary, odbiegając w dygresje sięgające do jeszcze innych wydarzeń historycznych. Zresztą, z tych ostatnich możnaby stworzyć solidny podręcznik, nie braknie wśród nich bowiem lat powstańczych i wojen, partyzantki i zmian ustrojowych, zagłębienia się w historię Polski i wielu krajów muzułmańskich. Nad wszystkim zaś wisi obraz, którego zaginięcia i powroty decydują o sensacyjnej warstwie opowieści.
Jest we mnie podziw i satysfakcja po powrocie do pierwszego tomu opowieści o Jakubie Kani. Może ta książka potrzebowała czasu i doświadczenia, które Maciej Siembieda zbierał przez ostatnie lata, by przyjąć tak imponujący kształt. Może potrzebowała renowacji i dopieszczenia niczym biedronkowa farba, która ulec może destrukcji. Tak czy owak, jest to opowieść, którą widzę jako doskonałą. Znakomita, rozległa, sięgająca po proroctwo, a potem niosąca nas przez czas i przestrzeń. Nowe, dojrzalsze wydanie jest obezwładniające, mistrzowsko łączy wiedzę z talentem do snucia opowieści. Lektura obowiązkowa!
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Agora. Dziękuję Autorowi.
W życiu czytelnika zdarzają się rzeczy niebywałe, a jedna z nich zdarzyła się za sprawą książki Macieja Siembiedy. Książki, która dodajmy, właśnie ukazała się w wydaniu drugim, zmienionym. W czym tkwi niebywałość? W 2018 roku czytałam "444" w pierwszej wersji i w recenzji śmiało punktowałam uwierające mnie kamyki. I oto po sześciu latach dostaję tę samą opowieść dopracowaną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-25
Współczesne życie jest niezwykle wymagające, a co za tym idzie także stresujące, szczególnie dla osób wrażliwych i ambitnych. Narzucane normy i tempo działania często wprowadzają nas w poczucie bycia niewystarczającym, zaś kumulacja przeszłych potknięć i wielkich planów na przyszłość wprowadza chaos w nasze myśli. Tymczasem to, co według "Wabi Sabi" naprawdę tworzy życie, to chwila obecna i akceptacja. Obecna mądrość i równowaga oraz akceptacja niedoskonałości.
Nie ma ideałów. Uszczerbek czyni wyjątkowym. Każdy jest odrębnym światem. Sztuka jest emanacją wnętrza. Wszystko to brzmi jak powielane truizmy, ale książka Nobuo Suzuki pokazuje, jak wielka przepaść dzieli to, o czym wiemy od tego, czym faktycznie żyjemy. To nie jest poradnik, ten gatunek budzi moją niechęć kolejnymi porcjami nakazów. Nie jest to też popis filozoficznej wiedzy pozbawionej realnego zastosowania. To raczej spokojnie tkana wizja piękna, które możemy w sobie nosić bogaci w sensownie stawiane cele, naukę czerpaną z porażek i smutku czy słusznie stawiane granice i mądre wybory.
Autor bazuje na trudnym do zdefiniowania japońskim pojęciu wabi sabi, a potem przemierza czasy, postawy, literaturę i zachowania by pokazać nam jak wiele z tej filozofii było i jest wokół nas. Nie bez kozery książka mówi nie o samej teorii ale też o sztuce i codzienności wspartej na tej przyjaznej myśli. Przetykane Kroplami Medytacji rozdziały podają przykłady, przytaczają anegdoty i opowieści, chwalą dzieła literackie i codzienne, czułe spojrzenia na samego siebie. Proponują nawet nienachalne ćwiczenia, którym daleko do stereotypu czy powinności.
Życie płynie, ma swoje zakręty i dramaty, prowadzi do starości i śmierci, nic tego nie zmieni. Ale poczucie, że jesteśmy najlepszą wersją nas samych - nieidealni, niedokończeni, pozwalający sobie na dziecięcą radość i zagapienie w nicnierobieniu - czyni nas spokojniejszymi. Niby to wszystko wiemy, ale czy wiemy jak bardzo warto sprawić sobie radość akceptacją świata, zmian i rys na doskonałosci? To ona daje spokój i poczucie szczęścia. Nawet chwilowego, jak to, które sprawia lektura tej cichej, mądrej i kojącej niepokoje książki. A wydanie piękne w swej skromnej formie.
Mam po lekturze swoje wabi sabi, swój pomysł na wyciszenie, na kreatywny podziw w minimalistycznej formie. I mam nadzieję, że inni podzielą to oczarowanie. Polecam w rytmie spokojnego spaceru wśród zielonych myśli.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.
Współczesne życie jest niezwykle wymagające, a co za tym idzie także stresujące, szczególnie dla osób wrażliwych i ambitnych. Narzucane normy i tempo działania często wprowadzają nas w poczucie bycia niewystarczającym, zaś kumulacja przeszłych potknięć i wielkich planów na przyszłość wprowadza chaos w nasze myśli. Tymczasem to, co według "Wabi Sabi" naprawdę tworzy życie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-23
O historii można pisać że śmiertelną powagą, albo z przymrużeniem oka. Można pisać powierzchownie, albo zaglądać w zasłaniane szafami zakamarki. Można zgodnie z podręcznikową poprawnością, albo bez odwijania w bawełnę.
A gdyby tak połączyć w stylu pop ogrom informacji z plotkarskim tonem, nie zżymać się na niepoprawność polityczną i językową, cytować bez mitologizowania i wtykać nos w sprawy, które z lekka przygaszają blask postaci z portretów i banknotów? Tego właśnie podjął się Krzysztof Pyzia i wcale nie "Wyszło jak zwykle...". Wyszło zabawnie i obrazoburczo, ciekawie i rubasznie, obrazowo i tak angażująco, że trudno odłożyć książkę. Lubię, lubię bardzo.
Król, wieszcz, książę czy polityk - każdy z nich był(jest)człowiekiem. Żadna więc z ludzkich wad nie była obca tej koronowanej i czczonej kompaniji. Seksoholizm, niemoralność, obżarstwo, agresja, bigamia, zakłamanie i inne ludzkie przypadłości wysypują się z opowieści skonstruowanej według kolejnych wieków i pozycji zajmowanej przez bohaterów w społeczeństwie. Jak małżeństwo to pro forma, jak miłość to wbrew zasadom, jak śmierć to kuriozalna, jak wiersze to dalekie od przyzwoitości. Na takie właśnie kwiatki natykamy się w 'rozbrajającej historii Polski'.
Autor nie ujmuje osiągnięć szanownemu towarzystwu, począwszy od Mieszka I, na premierach, prezydentach i policjantach kończąc. Ale dłubie w ich życiorysach na tyle intensywnie by spod kobierców, dywanów i kołder powyciągać wszystkie grzeszki. Dokłada zacne portrety, w tym Poczet Królów Polskich i inne dzieła mistrza Matejki, wspiera się cytatami z kronikarzy i obszerną bibliografią. Nie powtarza lekcji historii, w zamian proponuje treści 'tylko dla dorosłych', a w opisach tortur, bezeceństw i cwanych postępków nie ucieka przed dosłownością. Bawi się słowem i historią, czasem żartuje subtelnie, innym razem bez najmniejszych oporów.
Czy można czuć się zniesmaczonym historią głupią, rozwydrzoną, niedbałą, kpiacą ze świętości? Oczywiście. Czy może razić wybór i język autora, który każdego rogacza i bawidamka, każdą nimfomankę i zdrajczynię nazywa po imieniu? Bez wątpienia. Ale jeśli ma się umysł otwarty na prawdę o tym, że nie tylko maluczki może wpaść w szpony każdego z grzechów głównych (i pomniejszych), można się przy tej książce solidnie ubawić. I to bez szkody dla wiedzy historycznej, bo i ta, choć podana nietypowo, imponuje rozległością. Wszak mowa o Chrzcie Polski, Hołdzie Pruskim, powstaniach, wojnach i współczesnych 'chorobach dyplomatycznych."
Żenujące żarty i kpiny są tutaj obecne w każdej niemal, dłuższej czy krótszej opowieści. Ale by wyśmiewać, trzeba mieć co. A zebrało się tego niemało. Wielki poeta czy łachmyta? Zacny król czy poszukiwacz uciech wszelakich? Mądry przywódca czy kaleka językowa? Oceńcie sami, bo być może jedno nie wyklucza drugiego.
Uszczypnę autora za kilka niekonsekwencji, bardziej uszczypnę wydawcę za niestaranną korektę, która zgrzyta w zębach. Ale jeśli chodzi o treść i sposób podania tego historycznego dania, to bardzo smakowała mi ta potrawa złożona ze słodkich, odpustowych cukierków i lekkiej goryczy, która jednak czasem przebija spod imponujących pokładów ciekawostek. Czy na pewno "Polacy nic się nie stało?". Polecam uważnie wczytać się w niuanse, błędy, za które wstyd po dziś i zachowania, które od wieków ciążą na naszej reputacji. Oczywiście zachęcam do lektury uczciwie informując, że zabawnie będzie dla tych, którzy dawno pożegnali się z pojęciem 'narodu wybranego' i potrafią podejść do siebie i Polaków z piedestału, z solidną porcją dystansu.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Bellona
O historii można pisać że śmiertelną powagą, albo z przymrużeniem oka. Można pisać powierzchownie, albo zaglądać w zasłaniane szafami zakamarki. Można zgodnie z podręcznikową poprawnością, albo bez odwijania w bawełnę.
A gdyby tak połączyć w stylu pop ogrom informacji z plotkarskim tonem, nie zżymać się na niepoprawność polityczną i językową, cytować bez mitologizowania i...
2024-05-19
Kornwalia może być miejscem uroczego odpoczynku, może też dostarczać materiału do zamówionej właśnie przez wydawcę powieści kryminalnej. Niemniej, ani Flora Steel, szukająca odmiany od księgarskiej pracy w małej wiosce ani Jack Carrington, który pracuje nad własną książką nie podejrzewają, że śliczne zatoczki i piękne lasy skrywają mnóstwo wojennych pamiątek. I to tych ściśle tajnych.
Miłośnicy zagadek kryminalnych znajdą tutaj kolejną sprawę spisaną w stylu lat 50tych, zaś miłośnicy historii odnajdą na kartach powieści sporo informacji na temat roli, jaką Kornwalia odegrała w czasie drugiej wojny światowej. O poranku zginie właściciel wynajętego domku, a śledztwo dociekliwego duetu zaprowadzi nas do centrali łączności, która odegrała niebagatelną rolę w czasie przygotowań do słynnego desantu w Normandii. Nie można narzekać na nudę ani śledząc zmieniające się podejrzenia ani wtapiając się w rozmowy cofające akcję do wojskowych zadań, w których uczestniczył także ojciec Jacka i zaginiony, młody chłopak z sąsiedztwa Flory.
To kolejna książka opisująca mordercze przypadki, na które natyka się wielce sympatyczny duet bohaterów. Ponownie dostarcza przyjemności, rozbudza ciekawość i angażuje nas w poznawanie zakątków, które kryją niejedną tajemnicę. Nie brak kornwalijskiego klimatu i folkloru, łącznie z legendarną lokalizacją siedziby Króla Artura i Rycerzy Okrągłego Stołu, Szeptuch i ukwieconego Święta Flory. bohaterowie bywają krok od utraty życia, a podejrzanych łączą układy zarówno uczuciowe jak i sięgające do odległej, wojennej współpracy. Spisana lekko i ciekawie, książka jest dobrym wyborem na podróż w czasie i przestrzeni, która dostarczy emocji i rozrywki.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Mando
Kornwalia może być miejscem uroczego odpoczynku, może też dostarczać materiału do zamówionej właśnie przez wydawcę powieści kryminalnej. Niemniej, ani Flora Steel, szukająca odmiany od księgarskiej pracy w małej wiosce ani Jack Carrington, który pracuje nad własną książką nie podejrzewają, że śliczne zatoczki i piękne lasy skrywają mnóstwo wojennych pamiątek. I to tych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-18
Ktoś, kto podobnie jak ja lubi poznawać historię przez życiorysy ciekawych postaci, nie mógłby sobie wyobrazić ciekawszej lektury. Nicola Attado pisze w sposób świetnie oddający fascynację słynną dziennikarką, dba o detale dotyczące specyfiki czasów, w których Nellie Bly rozwijała karierę, dodaje fragmenty autentycznych materiałów i przemyca własne, silne uczucia wiążące ją z bohaterką. Dostajemy biografię wartką, przejmującą, budzącą współodczuwanie i ściśle przylegającą do zmieniającej się rzeczywistości.
"Niezwykłe życie Nellie Bly" kształtowało się w Stanach Zjednoczonych epoki wielkich zmian. Od sięgania pamięcią po wojnę secesyjną, która wpłynęła na pozycję ojca Nellie, podążamy aż do wielkiej wojny i zmian, jakie ten konflikt przyniósł ze sobą na europejskie i amerykańskie ziemie. Przechodzimy przez etapy kariery Elizabeth, która budowała życie na odwadze, pewności siebie i silnym przekonaniu o niesłusznym postrzeganiu kobiet jako ludzi gorszej kategorii. Śledzimy zmiany na rynku prasowym i na polu politycznym, obserwujemy bunt robotników i powstawanie wolnościowych ruchów, w tym sufrażystek i związków zawodowych. Wyruszamy w świat, łamiemy stereotypy i konwenanse. A wszystko to z ogromnym sercem, pokorą wobec potrzebujących i uporem godnym najlepszych reporterów.
Zmieniające się czasy dały Elizabeth szansę na pionierskie zachowania zarówno na polu zawodowym jak i prywatnym. To ona stała się prekursorką wcieleniowego reportażu, organizując stunty, którym nie podołałby niejeden mężczyzna. To ona stawała się robotnicą i pacjentką niesławnego ośrodka dla obłąkanych kobiet. To ona zdawała relacje z debat i wyborów, nie oglądając się na preferencje przełożonych. To ona rzuciła wyzwanie książkowemu Phileasowi Foggowi, okrążając świat w mniej niż 80 dni. Wreszcie, to ona stanęła na froncie w Przemyślu i Serbii, zaglądając w oczy śmierci i dramatom wojennych sierot i wdów.
Jej przejęty z popularnej piosenki pseudonim stał się symbolem wnikliwości ale też współczucia, pisania odważnego ale też wypływającego z serca, altruizmu i odwagi w podejmowaniu nowych wyzwań, jak zarządzanie stalowym imperium sporo starszego męża. Fragmenty jej artykułów świadczą o pracowitości i empatii, uważności i wspieraniu tych, którym życie zgotowało wyjątkowo wyboistą drogę. Choć sama cierpiała z powodu nielojalności przyjaciół i rodziny, zawsze szukała sposobu na zwrócenie uwagi społecznej ku potrzebujacym. Śmiała, uczciwa, towarzyska i wstająca po wielokroć z kolan. Taka była Nellie Bly, a książka Nicoli Attadio oddaje to w wyśmienity sposób. Autorka tylko w małych fragmentach, na początku rozdziałów, zwraca się z czułością do swojej bohaterki. Ale te kilka zdań sprawia, że fakty mocniej na nas oddziałują, a życie niezwykłej kobiety wnika nam pod skórę.
Doskonała książka, łącząca pasję bohaterki i fascynację autorki. Uczy, porusza, daje głos sile i słabościom. A tym, którzy chcą uważniej prześledzić losy Nellie, dobrze posłuży bibliografia i wskazanie internetowych źródeł informacji. Jestem pod wrażeniem tej nowej "znajomości", polecam gorąco.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Znak Koncept.
Ktoś, kto podobnie jak ja lubi poznawać historię przez życiorysy ciekawych postaci, nie mógłby sobie wyobrazić ciekawszej lektury. Nicola Attado pisze w sposób świetnie oddający fascynację słynną dziennikarką, dba o detale dotyczące specyfiki czasów, w których Nellie Bly rozwijała karierę, dodaje fragmenty autentycznych materiałów i przemyca własne, silne uczucia wiążące ją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-18
Sally Diamond nie płacze, jej emocjonalność praktycznie nie istnieje, w postrzeganiu świata jest bardzo dosłowna i dziecinna. Unika zewnętrznego świata i kontaktu fizycznego. Mogłaby być idealnym przykładem aspołecznej, introwertycznej, nawet autystycznej dziewczyny. Tyle, że Sally ma 42 lata i mieszka z ojcem, psychiatrą otaczającym ją opieką i akceptującym jej inność. Kiedy ten umiera, kobieta działa bez emocji, dosłownie traktuje jego polecenie wyrzucenia zwłok do śmieci i zostaje na świecie kompletnie sama. Bez rodziny. Czyżby?
Książka Liz Nugent zaskoczyła mnie w niezwykle pozytywny i angażujący sposób. Porusza znane, bolesne kwestie, oparta jest na wzorcach psychologicznego thrillera ale nic tutaj nie jest przewidywalne ani oczywiste. Jeśli porwanie, to szokujące; jeśli pranie mózgu, to skierowane w zaskakującym kierunku; jeśli wykorzystywanie, to skrajne; jeśli uporządkowanie, to tymczasowe.
Mały miś przesłany od tajemniczego S. staje się małym kamyczkiem uruchamiającym lawinę zdarzeń, a zamknięcie w małej irlandzkiej wiosce przydaje całej opowieści duszności, spotegowanej kolejno odkrywanymi faktami dotyczącymi przeszłości bohaterki. Dodatkowo, pojawia się drugi tor, prowadzący nas do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku i przesuwający naszą uwagę na nowe postaci i ich życie w Nowej Zelandii. Poznając opowieści Sally i niejakiego Petera, coraz bardziej wpadamy w wir wydarzeń, które zaskakują, obrzydzają, wprawiają w stupor i niedowierzanie. Prosty choć enigmatyczny początek zmienia się w kontynuację poruszającą kwestie bestialskich zachowań, chorych preferencji, kłamstw i ludzi, o których istnieniu nie wiedział nikt.
Pisanie o kolejnych wypadkach byłoby grzechem recenzenckim, bo tutaj każdy zwrot akcji ma kolosalne znaczenie dla dalszego oddziaływania tekstu. To właśnie oszołomienie kolejnymi wiadomościami sprawia, że wśród wielu thrillerów ten wzbudza niezwykle silne emocje. Układ powiązań, znakomicie dawkowana wiedza i energiczny sposób kreowania opowieści pozwalają na całą serię zaskoczeń, czasem zapierających dech przerażeniem. Tutaj nawet tak zwana miłość zwala z nóg, a genetyka nie zna litości, przekazując potomkom najsilniejsze i najbardziej mroczne cechy.
Znakomicie przełożony przez Kaję Gucio tekst prowadzi nas od zainteresowanego uśmiechu w świat dramatu wzmocnionego solidną dawką wiedzy o przykurzonych tramach, którym wystarczy iskra, by wybuchły na nowo. Uzależnienie, dehumanizacja, rasizm, kłamstwo, agresja, rozczarowanie, nieprzystosowanie spoleczne, aseksualność wyrosła z wypartych wspomnień - nie sposób wymienić wszystkich brudów, z jakimi przyjdzie się zmierzyć "Dziwnej Sally Diamond" lub wyłaniającym się z zapomnienia innym bohaterom. Książka jest wstrząsająca, świetnie skomponowana i zdecydowanie zasługująca na wyjątkowo mocne polecenie. Trzeba to przeczytać, trzeba przyjąć bez akceptowania zachowań lecz z podziwem dla pracy autorki.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Znak Crime.
Sally Diamond nie płacze, jej emocjonalność praktycznie nie istnieje, w postrzeganiu świata jest bardzo dosłowna i dziecinna. Unika zewnętrznego świata i kontaktu fizycznego. Mogłaby być idealnym przykładem aspołecznej, introwertycznej, nawet autystycznej dziewczyny. Tyle, że Sally ma 42 lata i mieszka z ojcem, psychiatrą otaczającym ją opieką i akceptującym jej inność....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-16
Lubię sięgać po dramaty wojenne ale tylko te, których autorzy prócz popisywania się znajomością broni i stylu walk prowadzonych w danym zakątku świata, są w stanie dostarczyć mi wiedzy i objaśnić realia miejsc obranych na miejsce akcji. "Afghan Narcos" z pewnością można zaliczyć do takiej literatury.
Intensywne działania szpiegowskie, zmiany układów sił, sterowanie akcją czynnego wojska to bez wątpienia efektowna siła tej opowieści. Ale dla mnie bardziej przekujące były idealnie wplecione informacje, które sprawiły, że stałam się czytelnikiem świadomym, zorientowanym geopolitycznie i umiejętnie wiążącym przeszłość z przewidywaniami, które konstruują przyszłe wydarzenia. Dzięki tej wiedzy, przejście od chwili obecej do wydarzeń roku 2025 wydało mi się doskonale uargumentowane bieżącą sytuacją.
Bohaterami są żołnierze, obecni oraz ci, którym po latach działań bojowych pozostała w umysłach trauma, niewygoda emocjonalna i nieumiejętność odcięcia się od uprzednich przeżyć. Artur należy do takich osób. Wiedzie pozornie stabilne życie, ale gdzieś w tle nadal tli się nieugaszony pożar wyrzutów sumienia i przekonanie, że w Afganistanie podjęto fatalne decyzje. Kiedy więc ma szansę uciszyć myśli humanitarną pomocą, w którą chce go zaangażować była kochanka i towarzyszka broni, nie waha się ani przez moment. Wraca by pomóc, będzie to jednak zupełnie inna pomoc, niż się spodziewał.
Prócz bohatera, który prowadzi nas przez świat układów, zależności i podstępów, dostajemy cały wachlarz postaci wyrosłych z warunków panujących nie tylko w Afganistanie ale i innych krajach, powiązanych z produkcją i handlem opium. I znów należy zwrócić uwagę na ogromną wiedzę Szymańskiego, który jasno określa dramatyczną sytuację kraju szarpanego wpływami amerykańskimi i rosyjskimi, dodatkowo pozostającego obecnie pod okupacją Talibów.
Nasze osądy zmieniają się wraz z wnikliwą obserwacją życia Shahrukha i Kazimiego. Przyjaźń i lojalność mieszają się z uzasadnionym strachem i zależnością od władz, które połykają nawet swoich popleczników. Zaś cały kraj, którym bawią się handlarze narkotyków, rosyjscy oligarchowie i ci, którzy upatrują w nim okazji dla łatwego zarobku, jawi się jako piekło dla niemal wszystkich jego mieszkańców. Może z wyjątkiem robiącego lukratywne interesy 'narkotykowego króla' Bashida.
Ktoś chce zniszczyć narkobiznes, naprawić błąd wynikły z porzucenia kraju w skrajnej biedzie. Trudno będzie osiągnąć to pokojowo, gdy połowa ludności wierzy, że choć Allah nie dał im pieniędzy, dał ziemię idealną do uprawy maku. Na pohybel reszcie świata. Niestety także na pohybel rodakom i córce Artura, który musi żyć ze świadomością jej uzależnienia.
Książka jest niezwykle bogata tematycznie, porusza kwestie dawnych wojen i prawdopodobnej przyszłości. Zabiera nas w miejsca, w których mieszają się wpływy i zacierają granice - czasem trudno ocenić gdzie władzę trzymają Wagnerowcy, gdzie Tadżycy a gdzie tak zwany legalny rząd afgański. Jednocześnie autor dba o to, byśmy mieli popartą faktami pewność, że daleko książce do science-fiction. Potrafi też tak poprowadzić akcję, że trudno oderwać się od kolejnych wydarzeń, dialogów, decyzji podejmowanych w chwili zagrożenia. Sporo tu opisów, ale to one przynoszą ze sobą wspomnianą jasność sytuacji. Są też odniesienia do wyposażenia armii, niemniej nawet dla laika są one jasne i ciekawe. Dostajemy inteligentny i wartki miks walki, emocjonalnego zaangażowania bohaterów i emocji wypływających z miłości do rodziny, dla której można poświęcić wszystko, nawet samego siebie.
Jestem pod wielkim wrażeniem stylu autora, to niemała sztuka pisać o walce tak, że całość angażuje także kobiety i to w sposób niezwykle emocjonalny. Znaczniki pipowadzą mnie do zgłębienia tematu a tymczasem polecam z pełnym przekonaniem książkę wyjątkową, świetnie spisaną i niestety budząca obawy, że opisany rejon na zawsze pozostanie wrzącym tyglem ścierających się wpływów i walki o władzę. Czytajcie.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Bellona
Lubię sięgać po dramaty wojenne ale tylko te, których autorzy prócz popisywania się znajomością broni i stylu walk prowadzonych w danym zakątku świata, są w stanie dostarczyć mi wiedzy i objaśnić realia miejsc obranych na miejsce akcji. "Afghan Narcos" z pewnością można zaliczyć do takiej literatury.
Intensywne działania szpiegowskie, zmiany układów sił, sterowanie akcją...
Wyobraźmy sobie autora, zdającego relację z greckiej majówki, dla której pretekstem był ślub członkini rodu. Dodajmy, bo to ważne, że autor należy do grona naszych ulubionych kryminalistów (dwuznaczność tego określenia ma tutaj niebanalne znaczenie). Wyobraźmy sobie następnie, że już w samolocie okazuje się, że na to samo wydarzenie zmierza wielce barwna ekipa znajomych i właśnie poznanych postaci - od chłopczyka z piekła rodem po emerytowaną aktorkę, obecnie parającą się głównie 'osiedliwym monitoringiem'. Można z tego ukuć mroczny kryminał lub sensację sięgającą do czasów zamierzchłych, co w przypadku Tomasza Duszyńskiego nie byłoby zaskoczeniem. Ale nie. Autor czyni z siebie bohatera, dokłada rodzinne przygody, którymi zdarzało mu się dzielić w mediach społecznościowych i, oczywiście nie rezygnując z tajemniczego morderstwa, spisuje dla nas komedię kryminalną. Ba, komedię naprawdę zabawną i wielce życiową. Taka to niespodzianka, z której Duszyński zdecydowanie wyszedł obronną ręką.
Zabawa srereotypem to fantastyczna strona tej opowieści. Jak grupa Polaków, to w całym przekroju społecznym. Jak rodzina, to taka, która wbija sobie szpile, ale i w ogień za sobą skoczy. Jak dyskusje, to rzecz jasna, tyle pomysłów ile polskich głów. Jak fantazja, to ułańska. Nie było szansy, by morderstwo, zaginięcie, włamanie i tajemnica skrywana przez lata oparły się naszej narodowej żywiołowości i różnorodności. Idąc dalej tropem ironicznych skojarzeń - jak grecki pensjonat to Zorba, jak przypadkowa śmierć, to w antycznym anturażu, jak nazwiska to takie, że lingwista łamie sobie na nich język. Smaczku dodają Pani Żona i Panna Córka, zdjęcia idące w tryliony, wypadki z gatunku kuriozalnych i zakręty śmierci.
Myli się jednak ten, kto uzna dzieło Tomasza Duszyńskiego za slapstickowy zbitek żartów. Bo i sprawa poważna, sięgająca po oszustwa i dobra narodowe, i opisy czasem refleksyjne i pełne zachwytu, i jeszcze spora garść ciekawostek o regionalnym jadle i napiwkach, a nawet ciut historii i geograficznych detali. Podróżuje się ze śmiechem, ale bywa groźnie, rozmawia się ze swadą, ale bywa, że żarty trzeba odłożyć na bok. Nie ma dłużyzn, żal przegapić choćby jedną scenę, a i skupienie wskazane by powiązać sporo sprutych tudzież wystających nitek. Na dodatek gratka dla bawiących się łamaniem jezyka w pistaci dialogów, w których polski i angielski biją się o pierwszeństwo, a całość okrasza greckie słowo stawiające kropkę.
Krótko podsumowując - wspaniała rozrywka. Beczka śmiechu, z której oczywiście musi też wypłynąć trup. Albo dwa. I prawdziwy Belzebub.
Rozpuszczoną jestem czytelniczką, rzadko śmieszą mnie komedie, często kręcę nosem na zawiłe dociekania w kryminalnych sprawach. Ale tutaj bawiłam się tak przednio, że już pakuję walizkę oczekiwań na podróż do Włoch. Liczę, że Pani Żona raz jeszcze postawi na swoim i niebawem wyruszymy w kolejną podróż z kolorową ekipą.
Polecam na idealny letni relaks.
Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.
Ps. Książka autora dopracowanych kryminałów pod redakcją Małgorzaty Starosty... to musiało się udać. Podwójne brawa.
Wyobraźmy sobie autora, zdającego relację z greckiej majówki, dla której pretekstem był ślub członkini rodu. Dodajmy, bo to ważne, że autor należy do grona naszych ulubionych kryminalistów (dwuznaczność tego określenia ma tutaj niebanalne znaczenie). Wyobraźmy sobie następnie, że już w samolocie okazuje się, że na to samo wydarzenie zmierza wielce barwna ekipa znajomych i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to