Malinka

Profil użytkownika: Malinka

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 dni temu
785
Przeczytanych
książek
810
Książek
w biblioteczce
155
Opinii
796
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 2 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Wydawnictwo Poradnia K ostatnio mnie bardzo rozpieściło, bo nie dość, że otrzymałam od nich finałowy tom trylogii „Caraval”, to dodatkowo dostałam egzemplarz przedpremierowy najnowszej książki Stephanie Garber ze świata magicznego spektaklu. Moje zaskoczenie było dość spore, bo nie spodziewałam się, że tak szybko będę mogła powrócić do tego świata. Jako że wszystko miałam na świeżo, to zabrałam się jak najszybciej za dzisiejszą premierę, czyli „Baśń o złamanym sercu”.
Nie chciałabym was zniechęcać do tej recenzji, jednak najlepiej byłoby, gdybyście znali trylogię „Caraval”, bo historia, o której teraz będę wam opowiadać dzieje się krótko po „Finale”, więc znajomość zakończenia jest potrzebna, żeby nie psuć sobie zabawy.

„Baśń o złamanym sercu” to opowieść o Evangelinie Fox, młodej dziewczynie, która dobija targu z Księciem Serc, Mojrem, który swoim pocałunkiem potrafi zabić, a którego można było już poznać pod imieniem Jakcs. Tak, to dokładnie ten, który nie dawał spokoju Telli. Evangelina jest zakochana w Lucu, ale kiedy okazuje się, że chłopak ma poślubić inną, zwraca się do Jacksa, by do ślubu nie doszło. W wyniku pewnym następstw tego wydarzenia Evangelina zyskuje niespodziewaną sławę, która dociera do świeżo upieczonej cesarzowej Imperium Równikowego. Ona z kolei ma zadanie dla naszej głównej bohaterki, mianowicie wysyła ją na Cudowną Północ, gdzie książę Apollo urządza wielki bal, który ma wyłonić jego żonę. Jednak, żeby nie było tak łatwo, o spłatę długu zaczyna upominać się Książę Serc.

Ta historia rozpoczyna się w trochę sielankowy sposób. Przyznaję, że momentami ciężko było mi się w nią wgryźć (nie żebym była głodna!), ale rozwijała się prawie w ślimaczym tempie, bym później otrzymała garść informacji, wiele zwrotów akcji, niedomówień, trochę spodziewanego, trochę niespodziewanego zakończenia, żeby, no właśnie... otworzyć na ostatniej stronie i uświadomić sobie, że trzeba czekać na kolejny tom, nie wiadomo jak długo. Schemat wydarzeń wydaje mi się nierównomierny. Zwykle można zauważyć taką zależność, że jest ciekawe wprowadzenie w historię, później trochę spokoju, następnie akcja znowu przyspiesza i tak na przemian, aż do wielkiego finału. To tak jak przegrywanie pliku z komputera na dysk zewnętrzny. Przez cały ten proces zielony wskaźnik utrzymuje się w linii prostej, żeby pod koniec prędkość przesyłanych danych wystrzeliła w kosmos. Czy to źle? Myślę, że nie, o ile historia jest przemyślana i umiejąca zaciekawić czytelnika. W tym przypadku autorka „Baśni o złamanym sercu” poradziła sobie wyśmienicie.

Wspomniałam, że w tej historii pojawiają się bohaterowie z poprzedniej serii, takie jak cesarzowa, czy Książę Serc. Jest go nawet jeszcze więcej niż w serii „Caraval”, ale jego zachowanie nie zmieniło się nic a nic. Nadal jest Mojrem, który uwielbia, kiedy ludzie zaciągają u niego długi, a później je od nich odbiera. Jest tak samo zły, podły, gburowaty, okrutny, złośliwy i jeszcze kilka innych określeń. Ale ma też, powiedzmy, pozytywne cechy, kiedy potrzebuje je okazać do osiągnięcia swojego celu. To sprawia, że nawet go lubię. Bo ma charakter. Bo jest jakiś. Ma charyzmę i potencjał, a jego postać może się rozwinąć w wielu różnych kierunkach. Jacks niby jest już określony jako negatywna postać, ale wciąż jest miękką gliną, którą można uformować.

Evangelina natomiast to na początku zraniona, młoda dziewczyna, która ze złamanym sercem jest w stanie zawrzeć pakt nawet z diabłem, byle tylko jej szczęśliwe zakończenie miało miejsce. Jest w tym trochę egoistyczna, ale kto nie jest, kiedy chodzi o miłość? Miłość jest bardzo egoistyczna. Evangelina jest naiwna i wierzy niemal we wszystko, co jej się powie. Cechuje ją także wielka nadzieja, większa niż u większości ludzi. Stara się wynagrodzić przyrodniej siostrze nieprzyjemności i nie widzi przez to, że Marisol ukrywa coś więcej niż zakazane książki. Evangelina jest postacią, którą ciężko polubić, jej decyzje są czasami mocno odklejone i postępuje ona w najgorszy możliwy sposób, bo kieruje się sercem, a nie rozumem. Nieoczekiwanie dziewczyna znalazła się w samym centrum wydarzeń i tak jak w serii „Caraval”, to właśnie od niej będzie zależało, jak się wszystko skończy. Taki klasyczny przykład od zera do bohatera. Czy to nudny wątek? Dla mnie osobiście nie, ale musi być napisany z głową, przemyślany i ciekawy, a nawet oklepany schemat powieści typowej dla młodzieży może okazać się książkową perełką.

„Baśń o złamanym sercu” to pierwszy tom nowego cyklu, ale już zapowiada się ciekawie, bo ostatnie, powiedzmy czterdzieści stron, jest jednym wielki rollercoasterem, raz na wozie, raz pod wozem, raz w pałacu, a raz w lochu i tak dalej. Bardzo jestem ciekawa, co wydarzy się w kolejnej odsłonie przygód Evangeline, bo mam wrażenie, że to dopiero początek jej kłopotów, a ta góra lodowa na jaką trafiła, sięga wiele, wiele metrów głębiej. Gorąco wam polecam tę powieść, ale tylko jak już będziecie znać „Caraval”! To wciągająca historia o magii, obietnicy, długu, miłości, zdradzie, intrygach i tajemnicy, co razem tworzy mieszankę wybuchową. Stephanie Garber pisze wspaniale i nie mogę się doczekać, kiedy będę miała okazję przeczytać następną część.

Wydawnictwo Poradnia K ostatnio mnie bardzo rozpieściło, bo nie dość, że otrzymałam od nich finałowy tom trylogii „Caraval”, to dodatkowo dostałam egzemplarz przedpremierowy najnowszej książki Stephanie Garber ze świata magicznego spektaklu. Moje zaskoczenie było dość spore, bo nie spodziewałam się, że tak szybko będę mogła powrócić do tego świata. Jako że wszystko miałam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po pierwszej części dylogii Allison Pataki „Sisi. Cesarzowa mimo woli” nadszedł czas, bym dokończyła fabularyzowaną historię życia jednej z najsłynniejszych kobiet wszech czasów, więc zaraz po zakończeniu pierwszego tomu rozpoczęłam czytać drugi, czyli „Sisi. Samowolna cesarzowa”. Początek życia, jako cesarzowa mógł być jak z bajki dla niespełna dwudziestoletniej Elżbiety, jednak w drugim tomie mamy do czynienia z władczynią, z matką, z kobietą dojrzalszą i bardziej doświadczoną przez życie. Jak przedstawienie tej części życia cesarzowej udało się Allison Pataki? Przekonajcie się.

„Sisi. Cesarzowa mimo woli” zakończyła się w momencie koronacji Franciszka Józefa i Elżbiety na króla i królową Węgier. Drugi tom rozpoczyna się rok po tym wydarzeniu w pałacu Gödöllő, gdzie cesarzowa spędzała większą część roku. Można napisać, że towarzyszymy jej w trakcie licznych podróży z Wiednia na Węgry, z Węgier do Wiednia, z Wiednia do Anglii... i tak dalej, i tak dalej. Można wyobrazić sobie, jak wyglądały przyjęcia, oficjalne kolacje i bale, ale także zwykłe, codzienne spotkania rodziny cesarskiej w swoim towarzystwie. A były one... dość sztywne, bo cesarz był człowiekiem tradycji i w pełni poddawał się protokołowi dworskiemu. Tak więc możemy przyjrzeć się całej sztywnej i nieco nudnej codzienności Elżbiety.

Alison Pataki w drugim tomie skoncentrowała się przede wszystkim na licznych podróżach cesarzowej, na opisach jej ucieczki przed austriackim dworem, którego szczerze nienawidziła, na problemach z arcyksięciem Rudolfem, który z małego, przestraszonego chłopca wyrósł na delikatnego, ale chętnego do okrucieństwa mężczyznę. Na końcu powieści znajduje się obszerna notatka od autorki, która wyjaśniła niektóre z wydarzeń, jakie miały miejsce. Dla przykładu totalnie ignorancki stosunek Sisi do królowej Wiktorii i jej wizyta w niedzielę czy wielka wystawa światowa w Wiedniu. To takie smaczki, które przyjemnie wpisywały się w całość powieści i były miłą odskocznią pomiędzy jej wyjazdami i ucieczkami przed dworem.

Nie chcę zbyt wiele rozwodzić się nad tym, jakimi osobami była Elżbieta czy Franciszek. Można to przeczytać na wielu stronach internetowych i w wielu książkach poświęconych tym postaciom. Nie ulega jednak wątpliwości, że życie tych dwojga to nie był film romantyczny ze wspaniałym zakończeniem. Zarówno Sisi, jak i jej mąż, męczyli się w małżeństwie, choć on kochał ją szczerze i do końca życia. Może to kwestia zbyt młodego wieku Elżbiety, w którym wyszła za mąż, może to niespełnione oczekiwania dotyczące jej przyszłego życia, jako cesarzowa, sprawiły, że ta kobieta, choć piękna i uwielbiana przez tysiące, a nawet miliony ludzi, była nieszczęśliwa. To także udało się dobrze ująć Alison Pataki! Autorka wplotła prawdziwe wydarzenia z delikatną fikcją literacką jako dopowiedzenie i to był bardzo dobry zabieg.

Sisi była zbuntowana, stawiała na swoim, bo, według mnie, nie potrafiła się do końca odnaleźć na dworze i pod czujnym okiem teściowej i ciotki w jednej osobie. Z jednej strony, można zrozumieć pasję Sisi do częstego zmieniania miejsc pobytu, ale z drugiej była władczynią, na którą liczyły miliony osób. Autorce w dobry sposób udało się to połączyć i stworzyć dobrą powieść opartą na wielu wątkach, na wielu historiach. Pani Pataki wzorowała się na pamiętnikach i dziennikach, więc tym lepiej można sobie wyobrazić jaką kobietą naprawdę była Sisi, jakie miała relacje z bliskimi i jak bardzo nie czuła się dobrze w swojej roli.

Choć to powieść o historycznych korzeniach, to momentami można się zapomnieć. Autorka, dzięki swojemu prawu do fikcji w odpowiednich momentach, wykorzystała je w stu procentach. Wycisnęła z życia Sisi i Franciszka ile się tylko dało. Ukazała dramat matki, która nie ma wpływu na życie swoich ukochanych dzieci, która nie znajduje swojego miejsca przy domowym ognisku, więc lepiej jest jej uciec. Trudne relacje w rodzinie cesarskiej były podwaliną do tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce w 1889 roku. Elżbieta, choć uznawana za najpiękniejszą kobietę na świecie, będąca klejnotem Wiednia i Budapesztu, nie miała tego najważniejszego – szczęścia. I to udało się uchwycić autorce. Delikatnie, powolutku dotykała tego najczulszego, najwrażliwszego miejsca, by w końcu dotknąć tej rany, opisać ją jak tylko umie najlepiej i dać czytelnikom obraz kobiety szczerze nieszczęśliwej, choć mającej pozornie wszystko.

Historia jest, jaka jest, już jej nie zmienimy, ale moim zdaniem, pomimo tego, że Elżbieta wykonała niezwykłą pracę na rzecz poprawy jakości życia ludzi w cesarstwie, była najjaśniejszą gwiazdą budapeszteńskich pałaców, była legendą za życia, to wybaczcie, ale moim zdaniem nie nadawała się na cesarzową. Była zbyt wolna, dzika i niezależna. Ścigała się z wiatrem, na grzebiecie swego konia, więc ubranie jej w gorsety, piękne suknie i posadzenie u boku cesarza było zamknięciem w złotej klatce. Znacznie lepiej by żyła, gdyby pozwolono jej żyć po swojemu.

Podsumowując, cóż można więcej napisać o dobrych książkach? Autorka wykonała niesamowitą pracę, musiała poświęcić wiele godzin na czytanie źródeł historycznych i tym sposobem otrzymaliśmy słodko-gorzką historię życia jednej z najsłynniejszych kobiet w historii. To nie jest romans, to nie jest kryminał czy thriller. To po prostu obraz życia. Przedstawiony w najdrobniejszych szczegółach tak, że czytelnik może się teraz zastanawiać, co właściwie było fikcją, bo wiele z tych wydarzeń miało miejsce naprawdę. Ja szczerze polecam, zwłaszcza osobom, które znają, lubią i podziwiają postać cesarzowej. Zaś ci, którzy nie mieli okazji jeszcze poznać jej historii, to mogą mieć dobrą alternatywę do poznania cesarzowej Elżbiety.

Dziękuję Wydawnictwu HarperCollins za egzemplarz powieści.

Po pierwszej części dylogii Allison Pataki „Sisi. Cesarzowa mimo woli” nadszedł czas, bym dokończyła fabularyzowaną historię życia jednej z najsłynniejszych kobiet wszech czasów, więc zaraz po zakończeniu pierwszego tomu rozpoczęłam czytać drugi, czyli „Sisi. Samowolna cesarzowa”. Początek życia, jako cesarzowa mógł być jak z bajki dla niespełna dwudziestoletniej Elżbiety,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy byłam małą dziewczynką, kochałam oglądać bajki Disneya. Miałam kilka swoich ulubionych księżniczek i to właśnie w ich skórę chciałam wejść, by także czekać na swego księcia z bajki. Cóż, pewnego dnia dorosłam, wiedziałam więcej i dziś to, co kiedyś wydawało mi się idealnym życiem, obecnie nazwałabym więzieniem o złotych prętach. Któregoś dnia, mając naście lat, poznałam trylogię filmów o cesarzowej Elżbiecie Bawarskiej z lat pięćdziesiątych. Myślałam sobie, kurczę, nie dość, że piękna to jeszcze znalazła miłość i była cesarzową. Nic bardziej mylnego. Obecnie, po przeczytaniu i obejrzeniu kilku innych filmów o Elżbiecie, wiem, że historia była znacznie inna, a życie cesarzowej nie tak szczęśliwe. Nie zmieniło to jednak mojej ciekawości względem jej osoby i kiedy nakładem wydawnictwa HarperCollins ukazała się dylogia Allison Pataki, to z ogromną ciekawością zabrałam się za czytanie.

Pierwszy tom, „Sisi. Cesarzowa mimo woli” opowiada o życiu księżniczki bawarskiej chwilę przed największą zmianą swojego życia. Sisi ma piętnaście lat, kiedy poznaje Franciszka i choć oboje się w sobie zakochują, to jednak lojalność wobec siostry jest większa i młoda bawarska księżniczka nie chce wychodzić za cesarza, bo uważa, że to Helena powinna zostać władczynią Austrii. Popiera ją w tym ciotka Zofia, arcyksiężna i matka Franciszka, ale w tej jednej bitwie kobieta zostaje pokonana i niespełna rok po pierwszym spotkaniu odbywa się ślub. Młoda cesarzowa, wychowywana do tej pory w dość luźnym podejściu wśród bawarskich gór, ma ogromny problem, by dostosować się do życia na dworze Habsburgów. Allison Pataki skoncentrowała się na latach 1853-1867, czyli zakończyła w momencie koronacji Franciszka i Elżbiety na króla i królową Węgier.

Przejdźmy do postaci. Po pierwsze, Elżbieta. Młoda dziewczyna, nie znała dobrze świata, w którym żyła, a pewnego dnia jej jedyną „zbrodnią”, jaką popełniła była zbyt wielka uroda i odwaga, by odpowiadać na pytania ciotki, podczas gdy jej siostra milczała jak grób. Sisi była wychowywana w zupełnie innych warunkach niż jej mąż. Codziennie jeździła konno, chodziła na piesze wędrówki, polowała. Była wolna i dzika, a któregoś dnia musiała założyć suknie i korony, machać do ludzi i uśmiechać się całymi dniami. Walczyła mocno o swoje przekonania, walczyła o dzieci z teściową, ale kiedy zrozumiała, że nie wygra, zwyczajnie odpuściła.

Na temat cesarza nie miałam najlepszego zdania. Franciszek, mimo tego, że był starszy, to jednak nie umiał podjąć żadnej decyzji bez matki, zwłaszcza jeśli to kwestia małżeństwa z Elżbietą. Cesarz, a jednak ostatnie słowo należało do Zofii! Jedyną rzeczą, przy której się uparł na tyle, że jego matka musiała ustąpić, było małżeństwo z młodszą księżniczką bawarską. Wybieramy się na miesiąc miodowy? Weźmiemy matkę! Wybieramy imię dla dziecka? Niech zdecyduje Zofia! Elżbieta nie może pójść na oficjalną kolację? Żaden, problem, Zofia chętnie ją zastąpi! Franciszek nie chce rozmawiać o polityce z żoną? Wspaniałe, przecież Zofia chodzi na spotkania rady. I tak można wymieniać i wymieniać....

Choć istnieje przecież druga strona medalu. Był władcą. Miał wojny na głowie, ludzi, konflikty. Nie miał czasu brać udziału w kurniku, gdzie dwie kokoszki, matka i żona, próbowały być górą nad drugą. Wszystko, co robił, to robił, bo tak nakazywał protokół, bo tak było w tej rodzinie od lat. Tradycja swoją drogą, ale trzeba było wziąć sobie inną żonę, a nie taką, która całymi dniami najchętniej by jeździła konno, zamiast stać u boku i dawać rękę do całowania.

A teraz osoba, która został w tak dobry sposób opisana przez autorkę, że co do niej można mieć tylko negatywne uczucia, bo nie wzbudza tych pozytywnych. Arcyksiężna Zofia. Znała dwór jak mało kto, świetnie radziła sobie z etykietą i obyczajami. Była bardzo dobrym wzorem dla Sisi, jak powinna się nosić i wyrażać władczyni. Jej największym grzechem było zbytnie wtrącanie się w życie intymne syna. Autorka, jak dla mnie, wykonała bardzo dobrą robotę, by wykreować z dostępnych źródeł historycznych kobietę tak despotyczną i ukierunkowaną wyłącznie na swoim synu. Przypominał mi się program, w którym pokazywani są mężczyźni i ich matki, gdzie ich relacje są zdecydowanie przesadzone, a pępowina nieprzecięta, mimo dorosłego wieku syna. Choć po raz kolejny trzeba zaznaczyć: to była cesarska rodzina z zasadami i obyczajami. Nie mogli pozwolić sobie na potknięcia. A tym bardziej nie mogli sobie pozwolić na samowolkę swojej cesarzowej, więc musieli ją nieco doszkolić, jak wygląda dworskie życie. Idealnie wykrojony antagonista z tej Zofii!

Alisson Pataki napisała historię Sisi na podstawie wielu innych biografii, niezliczonych źródeł historycznych, jak pamiętniki, dzienniki czy wspomnienia. Stworzyła historię wielkiej miłości i wielkiego nieszczęścia. Sam początek dla jednych będzie ciekawy i wciągający już od pierwszej strony, z kolei inni poczują klimat XIX-wiecznej Austrii i Węgier dopiero później. Ja niestety musiałam trochę stron przeczytać, by potem pochłaniać kolejne kartki. Im dalej się jest, tym ciężej przerwać. Język jest prosty, nie ma zbędnych opisów czy głębokich przemyśleń Sisi na kilka stron. Wszystko jest dobrze i przyjemnie wyważone.

Jeśli ktoś, tak jak ja, interesuje się życiem tej wrażliwej, inteligentnej, kapryśnej i dzikiej cesarzowej to myślę, że powieść Allison Pataki będzie jedną z wielu lektur, które mogą się spodobać. Nie jest w niej zawarte owijanie w bawełnę, jak to wspaniałe życie wiodła Elżbieta. Nie, to historia o kobiecie, która kochała, ale w zetknięciu z dworskim życiem, brakiem czasu przez męża, ciągłą obecnością teściowej i przede wszystkim odebraniu jej dzieci, przestała odczuwać tę miłość i popadła w melancholię. Dla miłośników cesarzowej Elżbiety mogę z czystym sercem polecić tę książkę! A dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji czytać nic na jej temat, to może się okazać ciekawym wstępem do poznania bliżej jej świata, uczuć i pasji.

Dziękuję Wydawnictwu HarperCollins za egzemplarz powieści.

Kiedy byłam małą dziewczynką, kochałam oglądać bajki Disneya. Miałam kilka swoich ulubionych księżniczek i to właśnie w ich skórę chciałam wejść, by także czekać na swego księcia z bajki. Cóż, pewnego dnia dorosłam, wiedziałam więcej i dziś to, co kiedyś wydawało mi się idealnym życiem, obecnie nazwałabym więzieniem o złotych prętach. Któregoś dnia, mając naście lat,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Malinka

z ostatnich 3 m-cy
Malinka
2024-05-30 22:44:52
Malinka dodał książkę Medaliony na półkę Przeczytane
2024-05-30 22:44:52
Malinka dodał książkę Medaliony na półkę Przeczytane
Medaliony Zofia Nałkowska
Średnia ocena:
7.6 / 10
13614 ocen
Malinka
2024-05-25 23:16:00
Malinka ocenił książkę Jego druga żona na
6 / 10
2024-05-25 23:16:00
Malinka ocenił książkę Jego druga żona na
6 / 10
Jego druga żona Beata Majewska
Cykl: Seria arabska (tom 2)
Średnia ocena:
7.5 / 10
424 ocen
Malinka
2024-03-17 12:32:28
Malinka ocenił książkę Stypendium pentagramu. Córka Eshell na
6 / 10
2024-03-17 12:32:28
Malinka ocenił książkę Stypendium pentagramu. Córka Eshell na
6 / 10

statystyki

W sumie
przeczytano
785
książek
Średnio w roku
przeczytane
41
książek
Opinie były
pomocne
796
razy
W sumie
wystawione
775
ocen ze średnią 6,3

Spędzone
na czytaniu
5 049
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
45
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]