rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

"Kiedyś powiedziałeś, że ty masz kawałek mojej duszy, a ja twojej i osobno zawsze będziemy niekompletni. To się nadal nie zmieniło. Bez względu na wszystko, co się stało, ile czasu upłynęło i ile jeszcze upłynie albo jak daleko od siebie będziemy, twoja i moja dusza są takie same. Zawsze będą."


All of your flaws. Przypomnij mi naszą przeszłość. - Marta Łabęcka

Mówią, że nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki. Ona weszła....i próbowała w niej nie utonąć...

6 lat.

Tyle minęło czasu odkąd Josephine ostatni raz widziała Chase'a.

6 lat.

Niby sporo czasu, ale czy na pewno? Czy w tak krótkim czasie idzie zapomnieć, wymazać z pamięci miłość życia?

Przez te 6 lat Josie przestała być zagubioną nastolatką, a stała się twardo stąpającą kobietą, z narzeczonym u boku. I nie tylko ona się zmieniła. Jej przyjaciele, Chase, całe Moreton...wszystko było inne....obce. W powietrzu czuć było stratę. Drugi raz nie wchodzi się do tej samej rzeki, tym bardziej, jak się zna zakończenie tego czynu. Jednak tylko razem są w stanie być szczęśliwi.

"All of your flaws" to jeszcze bardziej skradło i złamało moje serce, w porównaniu do pierwszej części. Historia głównych bohaterów jest ważna, gdyż daje nadzieję. Nadzieję na to, że kiedyś jeszcze będziemy szczęśliwi. Nie warto szczędzić łez przy tej książce, bo Josie i Chase są warci wszystkich tych łez.

Marta Łabęcka stworzyła coś niezwykłego, za co dozgonnie jej dziękuję.

"Kiedyś powiedziałeś, że ty masz kawałek mojej duszy, a ja twojej i osobno zawsze będziemy niekompletni. To się nadal nie zmieniło. Bez względu na wszystko, co się stało, ile czasu upłynęło i ile jeszcze upłynie albo jak daleko od siebie będziemy, twoja i moja dusza są takie same. Zawsze będą."


All of your flaws. Przypomnij mi naszą przeszłość. - Marta Łabęcka

Mówią, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"...nieważne, jak długo dane ci będzie kogoś kochać. Miesiące czy całe lata, to nie ma znaczenia. Ostatecznie nie liczy się to, ile, ale czy kochałaś."


Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię. - Marta Łabęcka

Ta dziewczyna. Ten chłopak. Nie ten czas... Zwykłe trzy zdania, a jednak mówią tak wiele. Czas był ich wadą, ale oboje byli dla siebie stworzeni, doskonali, mimo że z osobno daleko było im do ideału.

Josephine wzorowa uczennica z tak zwanego "dobrego domu" i Chase, chłopak, o którym można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest ideałem. Pochodzą z dwóch różnych światów, które nigdy nie miały prawa się spotkać. Jednak gdy już do tego dochodzi, okazuje się, że mają ze sobą wiele wspólnego. Oboje próbują, na własny sposób, poradzić sobie z samotnością. Chowają się za maskami obojętności, wewnątrznie będąc zranionymi, wrażliwymi duszami. Powoli zaczynają odkrywać siebie nawzajem, bardziej niżby chcieli. I oboje zdają sobie sprawę, że ta znajomość ma datę ważności.

"Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię." to zachwycająca historia, debiutancka powieść o dwóch zupełnie różnych osobach, które jednak odnajdują w sobie cechy wspólne. Książka jest lekka, napisana przyjemnym językiem. Od samego początku można domyślić się zakończenia, jednak w żaden sposób nie przeszkadza to w zagłębianiu się w relację, która z każdą stroną coraz bardziej się rozwija. Dodaje to nawet lekkiej dramaturgii, bo mimo tego, że od samego początku znamy zakończenie, to czytalnik liczy na to, że jednak, jakimś cudem, będzie ono inne.

Marta Łabęcka jest pierwszą polską autorką, która poruszyła moje serce. To właśnie ta książka oraz ta autorka sprawiły, że zaczęłam pisać recenzje. Gdybym przeczytała tę historię wcześniej, gdy była jeszcze na wattpadzie, pewnie ten moment mojego życia, w którym jestem aktualnie, zawitałby u mnie szybciej. Może by tak było.

Jednak "... tęsknota za tym, co było, jest lepsza niż żal za tym, co mogło być."

"...nieważne, jak długo dane ci będzie kogoś kochać. Miesiące czy całe lata, to nie ma znaczenia. Ostatecznie nie liczy się to, ile, ale czy kochałaś."


Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię. - Marta Łabęcka

Ta dziewczyna. Ten chłopak. Nie ten czas... Zwykłe trzy zdania, a jednak mówią tak wiele. Czas był ich wadą, ale oboje byli dla siebie stworzeni, doskonali, mimo że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Zaufanie jest jak kwiat - pozwalamy mu rozkwitnąć, starannie pielęgnujemy, ale kiedy przestaniemy o niego dbać, wtedy zwiędnie. I nie będzie można go odratować."


Dotyk Ocalenia. Zniewolenie. - Gabriela Smusz


Czym tak naprawdę jest ocalenie? W pierwszej chwili kojarzymy je z ratunkiem. Z ratunkiem przez osobę lub przed osobą. Ratunkiem przed utratą siebie. Ratunkiem przed utratą wszystkiego. To pokazuje, że nie da się jednoznacznie określić definicji ocalenia. Często gęsto pojawienie się innej osoby w naszym życiu sprawia, że staje się ona naszym ocaleniem. Tak jest w przypadku tej książki.

On ją ocalił, uratował ją. Pokazał jak wiele może dla niej poświęcić, a ona się temu oddała. Jego dotyk był jej całkiem osobnym ocaleniem. Ale każda akcja niesie za sobą reakcję. Ocalenie niesie zniszczenie. Tak, był jej ocaleniem, ale jednocześnie i zniszczeniem.

Dotyk Ocalenia. Zniszczenie. Ta książka daje tyle samo przyjemności co bólu. Jej się nie czyta, ją się pochłania. Historia płynie niczym niezmąconą woda, a czym dalej w las tym czuć coraz więcej emocji. W jakimś stopniu moja wlasnia historia jest podobna do historii głównych bohaterów. Czytając wszystkie myśli bohaterów odnajdywałam w nich siebie. Każde zdanie przepelnione jest uczuciami oraz bólem. Nie sądziłam, że historia, dwóch tak bardzo zranionych ludzi, uderzy we mnie i sponiewiera.

Książka nie jest tylko o emocjach, ale także o traumach, które można spotkać w codziennym życiu, przez co Dotyk staje się jeszcze bardziej realny. To wszystko, zamknięte w okładce, skradło moje serce i coś czuję, że dalszy ciąg tej opowieści połamie mi serce na drobny mak.

"Człowiek, który udaje, że nic nie czuje, czuje najwięcej."

"Zaufanie jest jak kwiat - pozwalamy mu rozkwitnąć, starannie pielęgnujemy, ale kiedy przestaniemy o niego dbać, wtedy zwiędnie. I nie będzie można go odratować."


Dotyk Ocalenia. Zniewolenie. - Gabriela Smusz


Czym tak naprawdę jest ocalenie? W pierwszej chwili kojarzymy je z ratunkiem. Z ratunkiem przez osobę lub przed osobą. Ratunkiem przed utratą siebie. Ratunkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po przetłumaczeniu tytułu książki na język polskie wychodzi nam "brzydka miłość". Ale czy na pewno miłość, którą spotykamy w książce jest brzydka? Nie można zaprzeczyć, że jest wyjątkowa. Książka opowiada o miłości jednego mężczyzny do dwóch kobiet, które zawładnęły jego sercem na przestrzeni kilku lat. Akcja rozgrywa się dwutorowa i traktuje o dwóch różnych relacjach. Pierwszy narodził się spontanicznie, na progu dorosłości głównego bohatera, drugi kilka lat później. Miles, bo tak ma na imię główny bohater, nie potrafi jednak w pełni cieszyć się pięknem miłości.

Na początku poznajemy Tate, która jest początkującą pielęgniarką, wprowadzającą się do mieszkania swojego brata. Już na progu drzwi spotyka totalnie pijanego mężczyznę, którym musi się zająć na prośbę swojego brata. Myślicie, że taki dziwny początku znajomości może być wstępem do romansu? Że można zbudować coś trwałego z mężczyzną, który mówi by nie pytać o przeszłości i nie oczekiwać przyszłości? A może to będzie tylko "friends with benefits"? Kim tak naprawdę jest Miles Archer?

Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w książce "Ugly Love", która zrobi z Was emocjonalną miazgę. Tej powieści się nie czyta, ją się przeżywa. Autorka ma ogromny talent do stopniowego budowania emocji i wciągania całym sobą do wnętrza swoich książek. Hoover pokazuje, że za banałami może kryć się drugie dno, a pozory często mylą. Książka zdecydowanie jest ponadprzeciętną, dla mnie wyjątkowa po wieloma względami. Traktuje o sile miłości i pokonywaniu barier. Jest od serca dla serca.

Po przetłumaczeniu tytułu książki na język polskie wychodzi nam "brzydka miłość". Ale czy na pewno miłość, którą spotykamy w książce jest brzydka? Nie można zaprzeczyć, że jest wyjątkowa. Książka opowiada o miłości jednego mężczyzny do dwóch kobiet, które zawładnęły jego sercem na przestrzeni kilku lat. Akcja rozgrywa się dwutorowa i traktuje o dwóch różnych relacjach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jako, że ruszyła już przedsprzedaż drugiej części trylogii The Chain Moniki Rutki, postanowiłam, że przedstawię Wam jej pierwszą część, czyli Spark. Dużo osób pewnie kojarzy książkę z Wattpada, ja jednak dowiedziałam się o niej (oraz o platformie internetowej) jak pokazała się w księgarniach.

Tajemnice przeplatające się siecią kłamstw, ogrom emocji i zwroty akcji, które wymieszane są z budującą się relacją i sarkazmem. Do tego wszystkiego przeszłości, która mocno rzuca cień na teraźniejszość.

Historia zaczyna się od przybycia Elizabeth do Crosby, małego miasteczka nieopodal Liverpoolu, i wprowadzenia się do jednej z rodzin zamieszkujących tę miejscowość. Czas na wyjeździe ma spędzić poznając nowych ludzi i aklimatyzując się w Wielkiej Brytanii. To wszystko jednak zostaje zachwiane wraz z pojawieniem się w domu, w którym ma mieszkać, chłopaka o oczach koloru nefrytu, które przeszywają na wskroś i nie dają o sobie zapomnieć. Chase Shaw, syn właścicieli domu, u których zamieszkuje Lizzie, to chłopak, który pod maską chłodu ukrywa masę uczuć. Kłótnie, docinki, sarkazm, dystans....właśnie tym charakteryzuje się relacją Lizzie i Chase'a. Wystarczy jednak trochę czasu oraz kłótni, by ta zdystansowana dwójka bohaterów zaczęła się zmieniać. Nie mówię tu tylko o ich reakcji, ale o nich samych.

Sporo tajemnic (nie tylko pomiędzy dwójką głównych bohaterów), błędów z przeszłości i przede wszystkim wspomnień, które odradzają się tysiące kilometrów od domu rodzinnego, sprawiają, że książka nie potrafi się nudzić. Akcja wspaniałe współgra z rzeczywistością, którą autorka pokazała nam w książce. Emocje, relacje, problemy - wszystko pokazane jest w sposób dobitny, a jednocześnie delikatny.

Myślę, że sięgając po tę pozycję na pewno się nie zawiedziecie. Ze zniecierpliwieniem czekam aż dotrze do mnie egzemplarz drugiej części trylogii The Chain.

Jako, że ruszyła już przedsprzedaż drugiej części trylogii The Chain Moniki Rutki, postanowiłam, że przedstawię Wam jej pierwszą część, czyli Spark. Dużo osób pewnie kojarzy książkę z Wattpada, ja jednak dowiedziałam się o niej (oraz o platformie internetowej) jak pokazała się w księgarniach.

Tajemnice przeplatające się siecią kłamstw, ogrom emocji i zwroty akcji, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nawet nie wiem od czego zacząć...
"Bez żalu" to druga pozycja książkowa od Mii Sheridan, którą przeczytałam. W sumie to wiem, że wcześniej jakąś przeczytałam, dzięki mojej liście przeczytanych książek. Totalnie nie zapadła mi w pamięć. Z tą pozycją będzie podobnie.

Historia "Bez żalu" zapowiadała się bardzo obiecująco. I słowo "zapowiadała" jest tu kluczowe. Głównych bohaterów poznajemy w wieku 11 lat. Już wtedy oboje wiedzą, że są dla siebie wszystkim. Jednak ich drogi się rozchodzą. Wiele lat później on jest sławnym kompozytorem, a ona tłumaczką z języka starofrancuskiego. Wpadają niespodziewanie na siebie w jednej z francuskich restauracji. On jej nie poznaje, ona doskonale pamięta swojego upragnionego księcia z dzieciństwa. Tylko, że on już od dawna nie jest księciem. Mimo, że dzieli ich zbyt wiele sekretów oraz kłamstw, to łączy silne pożądanie, które niebezpiecznie zaczyna przekształcać się w miłość.

Opowieść jest troszkę bajkowa, ale w większości dosyć mocno nierealna. Niby książka jest dobra, ale nie do końca. Po prostu nie ma w niej tego WOW. Mocno przewidywalna, bohaterowie przeciętni, chociaż on wypadał lepiej. Nie czuć w ogóle chemii między głównymi bohaterami. Więcej jej jest w opowieściach o Joannie d'Arc, które są wątkiem pobocznym. Swoją drogą ten wątek podobał mi się najbardziej w całej książce.

Podsumowując: jest duży niedosyt, gdyż z opisu książki zapowiadało się dobrze, jednak dosyć szybko życie to zweryfikowało. Historia nie była najlepsze, ale nie była też najgorsza.

Nawet nie wiem od czego zacząć...
"Bez żalu" to druga pozycja książkowa od Mii Sheridan, którą przeczytałam. W sumie to wiem, że wcześniej jakąś przeczytałam, dzięki mojej liście przeczytanych książek. Totalnie nie zapadła mi w pamięć. Z tą pozycją będzie podobnie.

Historia "Bez żalu" zapowiadała się bardzo obiecująco. I słowo "zapowiadała" jest tu kluczowe. Głównych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Życie potrafi zrobić nam psikusa. Gdy wydaje nam się, że osiągnęliśmy wszystko: zdrowie, miłość, sławę i pieniądze, jedynymi naszymi zmartwieniami jest zastanawianie się czy te ciemne okulary faktycznie maskują na tyle, że w drodze do warzywniaka nikt nie zaczepi cię o autograf. Nagle jednak zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie jesteśmy szczęśliwi.

Dla wszystkich Wilde Man, frontman zespołu "Shooting Stars", a prywatnie Adam Wilde, były chłopak Mii. Minęły 3 lata od tragicznego dnia, który całkowicie zmienił życie Mii. A mimo to postanowiła żyć. Jednak drogi Mii i Adam się rozeszły. Pewnego dnia przypadkowo się spotykają na dudniących życiem ulicach Nowego Jorku i postanawiają wyruszyć w podróż, która na zawsze odmieni ich życia.

Jeśli "Zostań, jeśli kochasz" Gayle Forman poruszała dogłębnie swoimi emocjami, to co można powiedzieć o kontynuacji "Wróć, jeśli pamiętasz"? Zdecydowanie ta książka jest bardziej...bardziej chwytająca za serce, bardziej refleksyjna, przepełniona całkiem innymi kolorami rzeczywistości. Gayle Forman udowodniła nam, że jest bardzo dobrą pisarką, gdyż swoimi książkami wywraca życie czytelnika do góry nogami, potrafi przygnieść go toną skrajnych emocji i zmusić do refleksji. Do tego skromna, a piękna okładka, wystarczą. Wystarczą by stworzyć ponadczasową opowieść.

Życie potrafi zrobić nam psikusa. Gdy wydaje nam się, że osiągnęliśmy wszystko: zdrowie, miłość, sławę i pieniądze, jedynymi naszymi zmartwieniami jest zastanawianie się czy te ciemne okulary faktycznie maskują na tyle, że w drodze do warzywniaka nikt nie zaczepi cię o autograf. Nagle jednak zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie jesteśmy szczęśliwi.

Dla wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli do tej pory uważaliście, że życie trzeba brać całymi garściami, bo nigdy nie wiadomo kiedy coś w nim pęknie, to zdecydowanie mieliście rację. Jeśli jednak podchodzicie z dystansem do wszystkiego, bo przecież "coś złego może się stać", to polecam Wam przeczytać tę książkę.

Mia ma kochającą rodzinę, oddaną przyjaciółkę, wspaniałego chłopaka oraz pasję, dla której oddaje całą siebie. Jej życie jest niezwykle piękne, przepełnione miłością i radością. Do pewnego czasu. Niewinna przejażdżka samochodem kończy się w szpitalu. Niestety tylko dla Mii. Jedyne co jej towarzyszy, w zbyt białej sali szpitalnej, to wspomnienia...ogrom wspomnień, w pakiecie z zapłakaną przyjaciółką i zrozpaczonym chłopakiem. Jedyne co pozostało Mii to podjąć najważniejszą w życiu decyzję: zostać czy zamknąć oczy i już nigdy więcej ich nie otworzyć?

"Zostań, jeśli kochasz" nie jest wybitną powieścią, jednak mocno wyróżnia się spośród literatury młodzieżowej. Jest o zwykłej dziewczynie i jej całkiem zwykłym życiu, jednak to wszystko zostało tak przejmująco pokazane, że książka jest bardzo dobra. Przede wszystkim sprawia ona nad zastanowieniem się, o czym ona właściwie jest. Niesie za sobą ogrom uczuć, od miłości po smutek i rozpacz. Krok po kroku poznajemy historię Mii, która, nawet po zakończeniu książki, dalej pozostaje w głowach czytelników. Takich historii się nie zapomina.

Jeśli do tej pory uważaliście, że życie trzeba brać całymi garściami, bo nigdy nie wiadomo kiedy coś w nim pęknie, to zdecydowanie mieliście rację. Jeśli jednak podchodzicie z dystansem do wszystkiego, bo przecież "coś złego może się stać", to polecam Wam przeczytać tę książkę.

Mia ma kochającą rodzinę, oddaną przyjaciółkę, wspaniałego chłopaka oraz pasję, dla której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Suzanne Collins pt.: "Igrzyska Śmierci" dosyć szybko stała się fenomenem wydawniczym, który doczekał się ekranizacji kinowej. Nie ma co się dziwić. Wartka opowieść zawierająca niespodziewane zwroty akcji, wraz z wątkiem miłosnym, zawsze dobrze się sprzedają.

Akcja książki rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, na ruinach dawnej Ameryki Północnej, gdzie rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez 12 dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku, każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę pomiędzy 12. a 18. rokiem życia, aby wzięli udział w Głodowych Igrzyskach (turnieju na śmierci i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję).

Główną bohaterką, a jednocześnie narratorką książki, jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, mieszkanka jednego z najbiedniejszych dystryktów. Życie Katniss, od śmierci ojca, jest bardzo ciężkie - nagle została głową rodziny. Musi zatroszczyć się o młodszą siostrę oraz chorą matkę. Na domiar złego jej siostra zostaje wylosowana na przedstawicielkę 12-stego dystryktu na Głodowych Igrzyskach. By ratować siostrę Katniss zgłasza się na ochotnika i wyrusza do Kapitolu by stawić czoła w igrzyskach. Wraz w nią na Głodowe Igrzyska udaje się Peeta Mellark, chłopiec, który kiedyś uratował jej życie.

Książka Suzanne Collins pt.: "Igrzyska Śmierci" dosyć szybko stała się fenomenem wydawniczym, który doczekał się ekranizacji kinowej. Nie ma co się dziwić. Wartka opowieść zawierająca niespodziewane zwroty akcji, wraz z wątkiem miłosnym, zawsze dobrze się sprzedają.

Akcja książki rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, na ruinach dawnej Ameryki Północnej, gdzie rozciąga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niewątpliwie pisarką, która na dobre wpisała się do polskich kart literackich i dziennikarskich jest Dorota Terakowska. "Tam gdzie spadają Anioły" jest dziełem, które przyciągnęło moja uwagę. Opowiada o dziewczynce, która straciła swojego Anioła Stróża oraz o konsekwencjach w związku z tym.

Ewę, bo tak ma na imię główna bohaterka, poznajemy w wieku 5 lat. Jej matka jest zawziętą artystką, a ojciec człowiekiem uzależnionym od internetu, niewierzącym w Boga. Pewnego dnia mała Ewa obserwuje na niebie niesamowite zjawisko: walkę białych i czarnych Aniołów. Jeden z nich zostaje pokonany i spada w gąszcz lasu. Wraz z tym wydarzeniem dziewczynka wpada do wilczego dołu i ledwo uchodzi z życiem. Anioł okazał się Aniołem Stróżem małej Ewy. Od tamtej chwili dziewczynkę prześladował niewytłumaczalny dla wszystkich pech, który w wieku trzynastu lat dziecka doprowadza do śmiertelnej choroby. Rozpacz przed utratą jedynego dziecka sprawia, że rodzice Ewy zmieniają swoje podejście do życia.

Książka należy raczej do tych trudniejszych. By zrozumieć jej przesłanie, musiałam do niej dorosnąć. Dorota Terakowska stara się przekazać proste i często oczywiste nauki życiowe, które odmieniają życie czytelnika. Książka jest wyjątkowa, nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych.

Niewątpliwie pisarką, która na dobre wpisała się do polskich kart literackich i dziennikarskich jest Dorota Terakowska. "Tam gdzie spadają Anioły" jest dziełem, które przyciągnęło moja uwagę. Opowiada o dziewczynce, która straciła swojego Anioła Stróża oraz o konsekwencjach w związku z tym.

Ewę, bo tak ma na imię główna bohaterka, poznajemy w wieku 5 lat. Jej matka jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka pt. "Be My Ever" jest pierwszą książką od Julii Biel, jaką przeczytałam. Sięgając po tę autorkę oraz najnowszą jej książkę, wiodłam się pozytywnymi opiniami innych jej książek (jestem dopiero przed ich przeczytaniem). Oczekując na premierę "Be My Ever" długo się zastanawiałam czy autorka faktycznie przedstawia w swoich książkach cięty język i barwne porównania. Przyznam szczerze, że troszkę w to nie wierzyłam. I teraz, z czystym sumieniem, mogę powiedzieć, że ogromnie się myliłam. Książka jest napisana lekkim piórem, z odpowiednią dawką humoru. Niesamowite porównania oraz cięty język głównej bohaterki dodają pikanterii całej książce.

Ale przejdźmy do historii jaką wykreowała Julia Biel. Główna bohaterka to Everlee Jones. Poznajemy ją 2 lata po tragedii, jaka spotkała ją, w całkiem innej części kraju, w całkiem innym życiu. Gdzie słowo życie jest tu kluczowe, gdyż Everlee już nie potrafi żyć. Przeprowadzając się na studia na wschodnie wybrzeże, poznaje przystojnego futballistę Mavericka Frosta. W tym momencie, drogi czytelniku opinii, pewnie pomyślałeś, że ta książka to kolejne love story, forever and ever. Niestety nie. Maverick także ma swoje demony z przeszłości, z którymi nigdy się nie pogodził. Mimo wyprowadzi Everlee na drugi koniec kraju, przeszłość ją odnajduje, a demony doprowadzają do nieoczekiwanych wydarzeń.

W ostatnim czasie żadna książka nie wywołał we mnie takich emocji. Bardzo skrajnych emocji, przede wszystkim irytację, jaką czułam do głównej bohaterki. Wynika ona z tego, że Everlee, tak jak ja kiedyś, woli cierpieć w samotności. Ja znalazłam kogoś, kto mnie z tego wyleczył i mam nadzieję, że i Everlee znajdzie kogoś takiego.

Książka pt. "Be My Ever" jest pierwszą książką od Julii Biel, jaką przeczytałam. Sięgając po tę autorkę oraz najnowszą jej książkę, wiodłam się pozytywnymi opiniami innych jej książek (jestem dopiero przed ich przeczytaniem). Oczekując na premierę "Be My Ever" długo się zastanawiałam czy autorka faktycznie przedstawia w swoich książkach cięty język i barwne porównania....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dość długo poszukiwałam jakiejś książki, która by sprawiła, że przeniosę się w jej świat, że zapomnę o codziennych sprawach choć na chwilę. Powiedzmy sobie wprost: kupiłam tę książkę tylko dlatego, że spodobał mi się chłopiec na okładce. Nie wiedziałam kto ją napisał, ani o czym jest. To sprawiło, że znalazłam w niej o wiele więcej niż szukałam. Minęło dość sporo czasu odkąd skończyłam ją czytać, a i tak często mi się zdarza, że o niej myślę.

"Miasto kości" to książka amerykańskiej pisarki Cassandry Clare. Gatunek: fantastyka młodzieżowa. Książka w formie oraz strukturze podobna do sagi o Harrym Potterze.

Tysiące lat temu, Anioł Razjel zmieszał swoją krew z krwią mężczyzny i stworzył rasę Nephilim, pół ludzi, pół aniołów. Przebywają oni wśród nas, w ukryciu i są naszą niewidzialną ochroną. Nazywają ich Nocnymi Łowcami, którzy przestrzegają praw znajdujących się w Szarej Księdze, nadanych im przez Razjela.
Ich zadaniem jest chronić nasz świat przed demonami, które wędrują między światami, niszcząc wszystko co napotkają na swej drodze. Muszą także utrzymywać pokój między walczącymi mieszkańcami podziemnego świata, krzyżówkami człowieka i demona, znanymi jako wilkołaki, wampiry, czarodzieje i wróżki. Wspomagani są przez tajemniczych Cichych Braci, którzy mają pozaszywane oczy i usta. Są oni kronikarzami, archiwistami wszystkich Łowców Cieni, którzy kiedykolwiek żyli. Są także strażnikami trzech boskich przedmiotów, które przekazał swoim dzieciom Anioł Razjel: Miecz, Lustro i Kielich.

Od tysięcy lat Cisi Bracia strzegli boskich przedmiotów. I było tak aż do Powstania, wojny domowej, pod przywództwem zbuntowanego Łowcy, Valentine'a, któremu niemal udało się zniszczyć świat Nocnych Łowców. I mimo, że od śmierci Valentine'a minęło sporo czasu, to rany, jakie zostawił, i tak się nie zabliźniły.
Od Powstania minęło piętnaście lat. Jest upalny, sierpniowy dzień. Nowy Jork tętni życiem. W podziemnym świecie szerzy się wieść, że Valentine powrócił, na czele armii wyklętych. A Kielich zniknął...

Książka jest napisana bardzo prostym językiem. Czyta się ją łatwo i szybko. Jest to powieść bardzo dynamiczna, akcja goni akcję. Nie można się znudzić.

Najbardziej spodobała mi się w niej niepowtarzalność bohaterów. Każdy z nich ma całkiem inną osobowość, jest owiany inną tajemnicą, które nie pozwalają im zrobić kroku naprzód beż skrzywdzenia przy tym najbliższych. W tym wszystkim jest Clary Fray, główna bohaterka, która tak naprawdę nie wie nic o swoim życiu.

Książka Cassandry Clare pt.: "Miasto kości" jest fascynującą powieścią. Często zdarzało mi się, podczas czytania, śmiać z zachować bohaterów. Jest, zdecydowanie, najlepszą książką jaką udało mi się przeczytać o wampirach i aniołach, a przeczytałam ich naprawdę dużo.

Dość długo poszukiwałam jakiejś książki, która by sprawiła, że przeniosę się w jej świat, że zapomnę o codziennych sprawach choć na chwilę. Powiedzmy sobie wprost: kupiłam tę książkę tylko dlatego, że spodobał mi się chłopiec na okładce. Nie wiedziałam kto ją napisał, ani o czym jest. To sprawiło, że znalazłam w niej o wiele więcej niż szukałam. Minęło dość sporo czasu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Żadna książka nie wciągnęła mnie ostatnio w swój świat jak powieść Cecelii Ahern. Może "Jesienna miłość" Nicholasa Sparksa, ale nie o tym teraz mowa. Zacznijmy więc od początku...

Wielkimi krokami zbliżała się premiera filmu pt.: "Love, Rosie". Oczywiście, jako wielka fanka romansów, chciałam wybrać się na to do kina. Tym bardziej, że główne role odgrywają w nim moi ulubieni aktorzy. Jednak pewna wiadomość wytrąciła mnie z równowagi... Film powstał na podstawie książki! 'Jak mogę iść do kina na film nie przeczytawszy wcześniej książki?!' Jako, że akurat nie było mnie stać na nową książkę, wybrałam się do biblioteki miejskiej, która niestety nie rozumie moich gustów literackich, co wiąże się z tym, że nie posiada książek, które mnie interesują. Tak więc przeżyłam okropne kilka tygodni nie mogąc obejrzeć ani filmu ani przeczytać książki. Zaczęło się wielkie oszczędzanie i w końcu udało mi się ją kupić jako prezent (oczywiście dla mnie) na Boże Narodzenie. Gdy ją jednak kupiłam (film przestali już grać w kinach), nie potrafiłam się do niej zabrać. Przez ten czas, kiedy tak pilnie na nią oszczędzałam, przez splot pewnych wydarzeń, przestałam mieć ochotę na romanse, miłość itp., a ta książka właśnie taka mi się wydawała. Jednak pewnego brzydkiego, okropnie zachmurzonego dnia, w którym to niebo płakało przez 24 godziny, zasiadłam do lektury.

"Love, Rosie" czy jak kto woli "Na końcu tęczy" to książka Cecelii Ahern. Na okładce jest napisane: "wzruszająca opowieść o przyjaźni i miłości". Większego steku bzdur dawno nie słyszałam. Ta książka to jeden wielki rollercoster zachowań i charakterów. Nikt ani nic w życiu nie ściągnęło mnie na ziemię z obłoków jak to dzieło, a raczej jego autorka. "Love, Rosie" (czy jak kto woli "Na końcu tęczy") nie opowiada o przyjaźni, która jest jedną z fundamentów książki..
Nie opowiada o miłości, która niezaprzeczalnie istnieje pomiędzy dwójką przyjaciół...
Nie opowiada o magicznych więziach, które zdecydowanie mają tu matka z córką...
Nie opowiada o szacunku czy zaufaniu, dobroci i szczerości...
Ta książka jest o życiu...ale nie jakimś tam szczególnie radosnym: z mężem, gromadką dzieci, z idealną pracą i happy endem na sam koniec. Autorka ukazuje w niej, że możemy mieć swoje plany i marzenia, ale niekoniecznie mogą się one pokrywać z planami Tego Tam na Górze, Życia czy jak kto tam chce to nazwać.

Rosie. bo tak ma na imię główna bohaterka, miała swoje plany: ukończenie liceum, studia hotelarskie w Boston Collage, a przede wszystkim bycie blisko swojego ukochanego przyjaciela Alexa. Jednak, jak już wcześniej wspomniałam, Życie czy Ten Tam miało dla niej inne plany.
Rosie Dunne:
1) zachodzi w ciążę,
2) z chłopakiem, którego nienawidzi z całego serca,
3) nie może zacząć studiów, co wiążę się z tym, że zostaje w Dublinie, a Alex jest w Bostonie,
4) Brian (ojciec dziecka) ucieka gdzie pieprz rośnie...
i do tego jest zmuszona chodzi na dywanik do Wielkonosnej Panny Casey!
Gorzej już chyba być nie może...
A może jednak...?

Nigdy nie czułam się tak dobrze po przeczytaniu jakiejkolwiek książki. Na samym początku Ahern doprowadziła mnie do potężnego bólu głowy, gdyż nigdy wcześniej nie czytałam książki napisanej w formie e-maili i listów, a jednak sprawia to, że odnosiłam wrażenie jakby te korespondencje były zaadresowane bezpośrednio do mnie. Czułam się, jakbym to ja wychowywała Katie...
Jakbym to ja bała się, że coś jej się stanie...
Jakbym to ja miała rozterki co do Alexa...
Jakby to mnie Ruby miała pocieszać i karcić...(a tak nawiasem mówiąc, miałam zakwasy po salsie razem z nimi).
Jakbym to ja przeżywała zdrady, powroty, rozstania...
I przede wszystkim czułam się, jakby ten jeden list Alexa był dla mnie.
Chyba nie muszę mówić, że książka jest wyjątkowa. Jedyna w swoim rodzaju. Rosie w jednym ze swych listów do Alexa napisała:
"Życie jest zabawne, prawda? Kiedy myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki robią się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo się zgubić. W życiu nie ma nic pewnego, ale wiem jedno: trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów, wziąć za nie odpowiedzialność."

Przeczytałam już w swoim krótkim życiu wiele książek. Niektóre zmusiły mnie do przemyśleń, niektóre nie. Były takie, które mnie bardzo zaciekawiły, ale były też i takie, które po zamknięciu ostatniej strony momentalnie wyparowywały z mojej głowy. Zdarzyły się też takie, które sprawiły, że ze zniecierpliwieniem czekałam na ich ekranizację. Jednak dopiero wczoraj zdałam sobie sprawę, że jest jedna książka, której udało się rozkochać moje serce i porządnie namącić w głowie. Tą książką jest właśnie "Love, Rosie". Teraz wiem, że nie obejrzę filmu i to nie z powodu tego że nie grają go już w kinach, ale dlatego, że książka Ahern stała się moim sekretnym kochankiem, którego nie wymienię za nic na świecie, a w szczególności na film.

Żadna książka nie wciągnęła mnie ostatnio w swój świat jak powieść Cecelii Ahern. Może "Jesienna miłość" Nicholasa Sparksa, ale nie o tym teraz mowa. Zacznijmy więc od początku...

Wielkimi krokami zbliżała się premiera filmu pt.: "Love, Rosie". Oczywiście, jako wielka fanka romansów, chciałam wybrać się na to do kina. Tym bardziej, że główne role odgrywają w nim moi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jedną z moich ulubionych książek i jednocześnie godnych uwagi jest "Pamiętnik" Nicholasa Sparksa. Jest to piękna, wzruszająca, ale i jednocześnie prosta historia o miłości.
"Jestem zwyczajnym człowiekiem o zwyczajnych myślach i wiodłem zwyczajne życie. Nikt nie postawił pomnika ku mej czci, a moje imię szybko pójdzie w zapomnienie, lecz kochałem - całym sercem i duszą - a to, moim zdaniem, wystarczająco dużo."
Nicholas Sparks jest pisarzem, po którego twórczość chętnie sięgają realizatorzy filmowi, ale nie o tym teraz mowa.

"Pamiętnik" jest to pierwsza książka Sparksa, napisana w 1994 roku, ale wydana dopiero w 1996 roku. Noah Calhoun i Allie Nelson to główni bohaterowie powieści. Poznajemy ich jako osoby w podeszłym wieku. Oboje znajdują się w domu opieki. Allie cierpi na chorobę Alzheimera. Każdego dnia Noah odwiedza ją i czyta jej przepiękną historię miłosną, opisaną na starych, wytartych stronach pamiętnika.
Historia ta dotyczy dwójki młodych ludzi, którzy poznali się tuż po maturze w 1932 roku na jarmarku. Początkowo letni romans kochanków przerodził się w prawdziwe uczucie. Mimo tego jednak para zmuszona była się ze sobą rozstać.
Po 14-stu latach rozłąki kochankowie spotkali się ponownie. Mimo tego, że dziewczyna miała już narzeczonego, uczucia pomiędzy kochankami na nowo się odrodziły. Połączyła ich ta sama miłość, co przed czternastoma laty.

Prosty język, którym pisarz się posługuje sprawia, że całość czyta się z wielką przyjemnością i lekkością. Miłość, jaką darzy się dwójka bohaterów, jest ogromna. Pomimo choroby Allie, Noah nawet przez chwilę nie stracił samozaparcia i bezustannie starał się budzić kobietę do życia. Każdego dnia na nowo odczytywał historię zapisaną w tytułowym pamiętniku.

Książka może nie jest wybitnym dziełem, ale posiada w sobie pewien rodzaj niezgłębionej magii, którą jest miłość i nadzieja. Czytając tę historię, człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że przyszłość może zaskakiwać i że czasem słowa "na zawsze" mają znaczenie dosłowne.
W końcu każdy z nas gdzieś podświadomie ma nadzieję na miłość, która przetrwa wszelkie przeciwności losu. Niewątpliwie fenomenem tej książki są piękne słowa o miłości. Jak powiedział Noah do Allie:
"Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej i powiedzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe. Całe te wakacje były doskonałe, każdy powinien w swoim życiu przeżyć takie lato."


Gorąco polecam :)

Jedną z moich ulubionych książek i jednocześnie godnych uwagi jest "Pamiętnik" Nicholasa Sparksa. Jest to piękna, wzruszająca, ale i jednocześnie prosta historia o miłości.
"Jestem zwyczajnym człowiekiem o zwyczajnych myślach i wiodłem zwyczajne życie. Nikt nie postawił pomnika ku mej czci, a moje imię szybko pójdzie w zapomnienie, lecz kochałem - całym sercem i duszą - a...

więcej Pokaż mimo to