-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-01
2024-05-26
Znakomita.
O relacjach. Takich, jakich każdy z nas doświadcza w zwyczajnym życiu.
O perspektywie.
O tym, co może dziać się z nami, kiedy… umieramy.
Zapomniałam już jaką Majgull Axelsson potrafi być obserwatorką i jak pięknie potrafi przenosić na papier swoje obserwacje. Czytanie jej książek to czysta przyjemność. Ale i rozedrganie.
„Pępowina” to opowieść o ludziach, którzy są zawsze, będą zawsze, w każdych czasach, niestety. I o słowach, „które pomimo rozsądku, równouprawnienia i całej tej cholernej nowoczesności odradzają się i powracają trzykrotnie cięższe”.
O krzywdzie ludzkiej i o wybaczaniu. Komuś i sobie.
Opowieść chwyta za serce, ale jednocześnie daje nadzieję.
Znakomita.
O relacjach. Takich, jakich każdy z nas doświadcza w zwyczajnym życiu.
O perspektywie.
O tym, co może dziać się z nami, kiedy… umieramy.
Zapomniałam już jaką Majgull Axelsson potrafi być obserwatorką i jak pięknie potrafi przenosić na papier swoje obserwacje. Czytanie jej książek to czysta przyjemność. Ale i rozedrganie.
„Pępowina” to opowieść o ludziach, którzy...
2024-05-18
„Bycie dobrym człowiekiem polega na stawaniu się nim każdego dnia.”
Litopsy – to żywe kamienie, które choć wyglądem przypominają odłamki skał, wykazują czynności życiowe, dorównując w tym względzie innym żywym istotom – tak o litopsach pisze we wstępie Autorka – Marta Waksmundzka.
„Litopsy” to jej pierwsza książka. I – nic więcej o niej nie znalazłam w sieci. A szkoda.
Krótka, zaledwie 192-stronicowa opowieść bardzo chwyta za serce. W zasadzie nawet może nie chwyta, a łapie. Łapie za gardło.
Zgodnie z opisem na okładce, ceniony architekt, bardzo zapracowana osoba, dostaje propozycję nie do odrzucenia i zostaje na kilka miesięcy wolontariuszem w domu opieki. Towarzyszymy mu w tej misji.
Opisy poranka, wieczoru, te magiczne momenty przechodzenia z ciemności w jasność i z jasności w ciemność, choć oszczędne w słowach, to bardzo magiczne.
Cała książka napisana jest bardzo prostym językiem, wręcz opisowo. Konkretnie i opisowo, delikatnie i czule, przez co dociera do każdego z nas. Nigdy nie mogłam się też przemóc, aby czytać tego typu literaturę. Początkowo więc podchodziłam do tej opowieści nieufnie i można by rzec – z niechęcią. Jakże szybko przekonałam się, że dobrze się stało, że trafiłam na maleńką perełkę, która powinna być przeczytana przez każdego. A czyta się spokojnie. I pomimo wielu przemyśleń po drodze - bardzo szybko. Marta Waksmundzka w swojej opowieści opisuje to co w życiu ważne. Starsza kobieta, która mogłaby być z bajki o dobrej wróżce, uzmysławia nam co czujemy i czy aby wiemy czego tak naprawdę chcemy.
Młody, zaledwie kilka lat po trzydziestce, człowiek, zagoniony, twardo stąpający po ziemi, mięknie i zaczyna widzieć, co w życiu jest naprawdę ważne. Pomyślałam nawet, że ta krótka książeczka mogłaby być lekturą obowiązkową w szkole. Wiem, że jak coś staje się lekturą, to zostaje znienawidzone przez młodzież, ale może do niektórych by dotarła, a po latach już każdy by ją pamiętał… Fakt, książka trochę umoralnia, ale niezbyt nachalnie.
Jest w niej wiele fragmentów, które chciałabym zacytować, ale zajęłyby za dużo miejsca. Polecam samemu zatrzymać się na małą chwilkę i zagłębić się w lekturze. Ja przeczytałam w ciągu jednego dnia.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
„Bycie dobrym człowiekiem polega na stawaniu się nim każdego dnia.”
Litopsy – to żywe kamienie, które choć wyglądem przypominają odłamki skał, wykazują czynności życiowe, dorównując w tym względzie innym żywym istotom – tak o litopsach pisze we wstępie Autorka – Marta Waksmundzka.
„Litopsy” to jej pierwsza książka. I – nic więcej o niej nie znalazłam w sieci. A...
2024-05-17
Horror, ale z przesłaniem. Nie czytam horrorów, ale na ten skusiłam się ciekawymi opiniami. Nie zawiodłam się. Wachlarz emocji miałam zapewniony.
Autor świetnie pisze, a każde opowiadanie ma swój senny nastrój. Czułam te sny... czułam się jak we śnie... w moim śnie.
Bardzo mi się podobało pobyć chwilę w tych snach. Nie zaprzeczę, że uciekać też chciałam. Ale to już z powodu snu, absolutnie nie z powodu nudy.
Horror, ale z przesłaniem. Nie czytam horrorów, ale na ten skusiłam się ciekawymi opiniami. Nie zawiodłam się. Wachlarz emocji miałam zapewniony.
Autor świetnie pisze, a każde opowiadanie ma swój senny nastrój. Czułam te sny... czułam się jak we śnie... w moim śnie.
Bardzo mi się podobało pobyć chwilę w tych snach. Nie zaprzeczę, że uciekać też chciałam. Ale to już z powodu...
2024-05-03
Bardzo emocjonalna.
Bardzo prawdziwa.
Bardzo mocna.
Pamięć siebie sprzed lat, jakby poza własnym ciałem. Annie Ernaux przypomniała mi uczucie siebie sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy się pamięta zdarzenia jakby ze snu, rozciągające się w nieskończoność, które tak naprawdę trwały może chwilę... Rewelacja!
Na pewno sięgnę po inne powieści Autorki. Nobel w dziedzinie literatury według mnie jak najbardziej zasłużony. Będę teraz nadrabiać czytanie jej opowieści i mam nadzieję, że będą to podróże równie udane i równie emocjonalne jak czytanie "Ciał".
Bardzo emocjonalna.
Bardzo prawdziwa.
Bardzo mocna.
Pamięć siebie sprzed lat, jakby poza własnym ciałem. Annie Ernaux przypomniała mi uczucie siebie sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy się pamięta zdarzenia jakby ze snu, rozciągające się w nieskończoność, które tak naprawdę trwały może chwilę... Rewelacja!
Na pewno sięgnę po inne powieści Autorki. Nobel w dziedzinie...
2024-05-01
To o nich... o nich wszystkich.
To o nas... o nas wszystkich.
Książka reportaż. Rozmowy. Po ich przeczytaniu musiałam trochę pomilczeć. W trakcie czytania też były takie chwile.
Pęka serce.
To o nich... o nich wszystkich.
To o nas... o nas wszystkich.
Książka reportaż. Rozmowy. Po ich przeczytaniu musiałam trochę pomilczeć. W trakcie czytania też były takie chwile.
Pęka serce.
2024-04-25
„Niebo jest tam, gdzie jesteśmy szczęśliwi.”
„Dziury w ziemi” Grzegorza Mórdas-Żylińskiego to pierwsza i na razie jedyna książka autora. O samym autorze nic mi się nie udało znaleźć w sieci. Z dedykacji zaś możemy się dowiedzieć, że pisał „Dziury w ziemi” przez dwanaście lat, a cierpliwością i wiarą dopingowała go żona.
Z opisu na okładce dowiadujemy się, że ludzkość można uzdrowić za pomocą neuronauki. W Świecie Prim, stworzonym przez Maurice`a Purkhavkę w drugiej połowie XXI wieku człowiek może funkcjonować tak jak chce, i bezkompromisowo realizować swoje marzenia. Najpierw jednak musi wziąć udział w naukowym eksperymencie, który wymaga pełnej izolacji od świata oraz podłączenia swoich narządów zmysłów do specjalnego komputera.
I tu poznajemy Michała, młodego fizyka.
Początkowe szczegółowe opisy wszystkich czynności i sporo technicznych terminów denerwowało mnie bardzo, ale po jakimś czasie, nawet nie wiem kiedy, przywykłam i biegłam po kartach opowieści, tracąc nieraz nawet poczucie czasu. Początkowe opisy znakomicie nakreśliły kontekst powieści i zresztą wcale nie były nudne w takim sensie, że płynęłam przez nie wiedząc, co czytam, nie wyłączałam się i mój umysł nie błądził po innych ścieżkach. A trzeba przyznać, że sporo było do przeczytania, bo 576 stron.
Zwróciły moją uwagę szczegółowe opisy osób, a w tym sporo miejsca zajmowały osoby otyłe. Może to przytyk do obecnego społeczeństwa? Zresztą nie jedyny. Zrozumiałam książkę po swojemu i bardzo mi się to moje rozumienie spodobało. Zanotowałam w związku z tym pewien cytat: „Czy tę kulturę da się zliberalizować czy trzeba ją zniszczyć?”. I generalnie kiedy wpadłam na ten kierunek myślenia, czytałam, aż skończyłam. Nie miałam już wyjścia. Grzegorz Mórdas-Żyliński dopracował powieść w najmniejszych szczegółach, acz wolałabym inne zakończenie. Nie zdradzę szczegółów, ale mam cichą nadzieję na kolejną część… Oby tylko nie za następne dwanaście lat.
Podsumowując – jestem książką zachwycona. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać i wkładam na półkę z moimi ulubionymi. Jest to książka inna niż wszystkie, a takie lubię. Jest to książka do myślenia i do przemyślenia. Jest to książka o dzisiejszym społeczeństwie, a może o społeczeństwie z drugiej połowy XXI wieku? To już niedługo… Jest to książka o nadziei, o mądrości, o głupocie i naiwności.
Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Novae Res. Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapie.pl
„Niebo jest tam, gdzie jesteśmy szczęśliwi.”
„Dziury w ziemi” Grzegorza Mórdas-Żylińskiego to pierwsza i na razie jedyna książka autora. O samym autorze nic mi się nie udało znaleźć w sieci. Z dedykacji zaś możemy się dowiedzieć, że pisał „Dziury w ziemi” przez dwanaście lat, a cierpliwością i wiarą dopingowała go żona.
Z opisu na okładce dowiadujemy się, że ludzkość można...
2024-04-03
„Numer drugi” to druga część „Majówki” Mariusza Zielińskiego – doktora hab. nauk ekonomicznych, pracownika Politechniki Opolskiej.
Pierwszą część oceniłam na 6 z 10 gwiazdek. Druga zdecydowanie bardziej mi się podobała, choć pierwsza wcale nie była najgorsza.
Pobyt w równoległej rzeczywistości, która przypomina czasy PRL, dla Dariusza Nowaka przedłuża się.
Zwyczajne niezwyczajne życie biegnie sobie swoim torem, zwyczaje kolegów i koleżanek niby podobne, a jednak inne, niż w czasach obecnych. Perypetie rodzinne, miłosne, polityczne… - to wszystko nie pozwala się od książki oderwać. Nie ma nudy. Każdy rozdział to kolejny dzień, który przybliża nas do ostatecznego rozwiązania. W końcu przychodzi czas na rozważania, czy Darkowi uda się wrócić? I obstawiania - jeśli tak, to jak? Przynajmniej ja tak miałam. A jeśli nie – to pewnie będzie kolejna część, co wcale nie byłoby głupim pomysłem. Uśmiech niemal cały czas błądził po mojej twarzy, choć książka wcale nie jest śmieszna.
Czy opowieść jest dla nas przestrogą? Czy jest komedią? Czy może wspomnieniem z nutką nostalgii, ale i pewności, że dobrze, iż te czasy minęły? Niektóre sytuacje, niestety, w dzisiejszej Polsce wciąż trwają, tylko nazywają się inaczej. Oj, tak.
Pomysły Autora na ciąg dalszy przygód Dariusza Nowaka w świecie równoległym zaspokoiły w zupełności moje potrzeby. A i sposób przekazu zdecydowanie bardziej dla mnie przyswajalny niż w pierwszej części. Nie wkurzały mnie żadne niepotrzebne wstawki i – o dziwo! – nie denerwowały żadne dziwne maniery. Nie zauważyłam żadnych „kłócących się” wątków, a technicznie książka została napisana bardzo poprawnie (jak na mój amatorski nos). Na dodatek chyba Autor ma podobne do mojego poczucie humoru, co bardzo mi odpowiadało.
Całość bardzo polecam. Oczywiście najlepiej zacząć od części pierwszej – „Majówki”.
Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki Wydawnictwu Novae Res grupa zaczytani.pl
„Numer drugi” to druga część „Majówki” Mariusza Zielińskiego – doktora hab. nauk ekonomicznych, pracownika Politechniki Opolskiej.
Pierwszą część oceniłam na 6 z 10 gwiazdek. Druga zdecydowanie bardziej mi się podobała, choć pierwsza wcale nie była najgorsza.
Pobyt w równoległej rzeczywistości, która przypomina czasy PRL, dla Dariusza Nowaka przedłuża się.
Zwyczajne...
2024-03-24
Dopiero dobrze za połową zrobił się z niej kryminał. Do tego czasu zwykła obyczajówka, aczkolwiek książka poprawna, czytało się dobrze.
Dopiero dobrze za połową zrobił się z niej kryminał. Do tego czasu zwykła obyczajówka, aczkolwiek książka poprawna, czytało się dobrze.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Młodzieżówka, ale czy aby na pewno tylko młodzieżówka?
O błędach młodości i o odpowiedzialności, ale takiej wyidealizowanej, jak w powieściach Kristin Hannah.
Licealna miłość. Biedny - bogaty. Słodko-pierdząco-naiwna książka. Bardzo przewidywalna. Jest prosta historia łapiąca za serce, są ogromne emocje podczas czytania, które nami dosłownie targają. I właśnie o to chodzi. Czytamy i marzymy o zakończeniu, które sobie wymyśliliśmy. Czy będzie właśnie takie?
Lubię jej książki za swą prostotę, naiwność i emocje. Tego tutaj nie brak.
Młodzieżówka, ale czy aby na pewno tylko młodzieżówka?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toO błędach młodości i o odpowiedzialności, ale takiej wyidealizowanej, jak w powieściach Kristin Hannah.
Licealna miłość. Biedny - bogaty. Słodko-pierdząco-naiwna książka. Bardzo przewidywalna. Jest prosta historia łapiąca za serce, są ogromne emocje podczas czytania, które nami dosłownie targają. I właśnie o to chodzi....