-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Pięć krótkich opowiadań, które łączy jeden wątek przewodni - Triest, lecz nie Triest współczesny, lecz dawne miasto, pochodzące z innej epoki. Każdy z bohaterów jest dojrzałym, żeby nie powiedzieć, starym człowiekiem. Z nostalgią wspominają oni Starą Europę, a także monarchię austro-węgierską. Każdy z nich pochodzi z innego miejsca, ale pamiętają o Morawach czy Biłgoraju, o czasach kiedy tereny te stanowiły jedno państwo. Każdy z nich ma inne wspomnienie, poprzecinane pożogą Wielkiej Wojny czy krematoriami obozów koncentracyjnych, ale mimo to tęsknią za dawnymi czasami. Nie jest to łatwa lektura, pomimo dość krótkiej objętości, ale czasem warto sięgnąć po coś napisanego w tak ciekawym stylu, gdzie przeszłość jawi się jako coś interesującego i żywego w pamięci bohaterów.
Pięć krótkich opowiadań, które łączy jeden wątek przewodni - Triest, lecz nie Triest współczesny, lecz dawne miasto, pochodzące z innej epoki. Każdy z bohaterów jest dojrzałym, żeby nie powiedzieć, starym człowiekiem. Z nostalgią wspominają oni Starą Europę, a także monarchię austro-węgierską. Każdy z nich pochodzi z innego miejsca, ale pamiętają o Morawach czy Biłgoraju, o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Wiedeń 1913", może trochę wbrew tytułowi, to nie jest opowieść o samym mieście, raczej trudno tutaj szukać gwaru wielkiego miasta, dziesiątek budynków, kawiarni czy pałaców, ale jest to przede wszystkim opowieść o ludziach. A w owym pamiętnym roku znalazło się w tej metropolii naprawdę wiele znakomitych osób: lekarzy, polityków, muzyków, malarzy, pisarzy jak Alban Berg, Zygmunt Freud, Lew Trocki, Stefan Zweig, Oscar Kokoschka, Egon Schiele, Georg Trakl, Karol Szymanowski czy Alma Mahler. Formą książka przypomina trochę kronikę, każdy rozdział poświęcony jest poszczególnemu miesiącowi roku. Autor wprowadza nas w życiorysy każdej z postaci, pokazuje ich problemy, romanse, relacje, traumy, przedstawia ich twórczość, swoiście umiejscawia ich na wiedeńskiej mapie społecznej tamtego okresu. No jest to po prostu kopalnia informacji o literaturze, muzyce czy sztuce tamtych lat, jednocześnie pełna dramatów, samobójstw i nieszczęścia, gdzie czuć już w powietrzu zmierzch starego świata. Uwielbiam kiedy książki stają się inspiracją. W tym przypadku tak właśnie jest. Podczas lektury googlowałem chociażby dzieło Alfreda Kubina "Die Dame auf dem Pferd", słuchałem "Gurrelieder" Schoenberga i już spoglądam w kierunku kolejnych dzieł literackich wspomnianych przez Piotra Szarotę w swojej książce.
"Wiedeń 1913", może trochę wbrew tytułowi, to nie jest opowieść o samym mieście, raczej trudno tutaj szukać gwaru wielkiego miasta, dziesiątek budynków, kawiarni czy pałaców, ale jest to przede wszystkim opowieść o ludziach. A w owym pamiętnym roku znalazło się w tej metropolii naprawdę wiele znakomitych osób: lekarzy, polityków, muzyków, malarzy, pisarzy jak Alban Berg,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-04-25
Do tej pory miałem jednoznacznie pozytywne zdanie o cesarzowej Sisi. Ot, dziewczyna z Bawarii znienawidzona przez cesarski dwór, dzielnie stawiająca opór całej armii niewdzięcznych ludzi na czele z matką Franciszka Józefa, Zofią.
Okazało się jednak, że postać Elżbiety nie jest aż tak jednoznaczna. Wręcz przeciwnie, moje uczucia z sympatii do niej, obróciły się w stronę niechęci do cesarzowej. Nie ulega wątpliwości, że życie Sisi było trudne, ale czy wszelkie dziwactwa można usprawiedliwiać tylko tym. Zamiast zdrowych stosunków z dziećmi mamy oskarżenia w stosunku do Rudolfa, zamiast pełnienia funkcji publicznych mamy ucieczki z Wiednia i podróże po Europie. Kiedy trzeba było oszczędzać, cesarzowa kupowała konie i brała udział w zawodach, zaniedbując całkowicie życie rodzinne. A przecież pozostają jeszcze takie kwestie jak spirytualizm czy jej słabość do Węgrów, która bywała przecież zupełnie nietaktowna. Z pewnością była to nieszczęśliwa, ale też niezwykle ciekawa i intrygująca osoba, ale przez to, że wszystko robiła na opak, raczej nie wzbudziła mojej głębszej sympatii, wręcz zwiększyła tylko moje współczucie dla Rudolfa i Franciszka Józefa.
Przed trudnymi dylematami stanęła też autorka biografii, Brigitte Hamann, która zdawała sobie sprawę, że burzy mit dobrej cesarzowej. Ostatecznie Hamann postanowiła ukończyć książkę, za co należy się jej szacunek, gdyż burzenie pomników zawsze może spowodować pewne problemy. Trudno również nie odczuwać podziwu dla ogromu pracy jaki wykonała autorka. Ogromna ilość, archiwów, listów, relacji, dokumentów stworzyły drobiazgowy obraz Elżbiety, ale jednocześnie odczuwamy też obecność innych osób dramatu, czyli dzieci, męża, rodzeństwa czy przyjaciółek cesarzowej. Oczywiście, Sisi, wyróżnia się na ich tle, ale bardzo dobrze, że nie jest to opowieść tylko o niej, lecz o całej Austrii. Hamann nie bała się wplatać do biografii wielkiej polityki, co moim zdaniem, stworzyło jeszcze ciekawszą książkę.
Do tej pory miałem jednoznacznie pozytywne zdanie o cesarzowej Sisi. Ot, dziewczyna z Bawarii znienawidzona przez cesarski dwór, dzielnie stawiająca opór całej armii niewdzięcznych ludzi na czele z matką Franciszka Józefa, Zofią.
Okazało się jednak, że postać Elżbiety nie jest aż tak jednoznaczna. Wręcz przeciwnie, moje uczucia z sympatii do niej, obróciły się w stronę...
2020-08-30
Książka Timothy'ego Snydera przedstawia losy Wilhelma Habsburga, arystokraty, który został Ukraińcem z wyboru i jednocześnie widział siebie na ukraińskim tronie. Losy tej gałęzi dynastii Habsburgów są ściśle związane z Polską. Ojciec Wilhelma, Stefan, odziedziczył po swoim wujku Albrechcie dobra w Żywcu, wraz ze słynnym także dzisiaj browarem. Stefan wyśnił sobie Polskę jako monarchię ściśle związaną z Austro-Węgrami, gdzie tron obejmie, a jakże - on, a później któreś z jego dzieci. Wilhelm dość szybko spadł w rodzinnej klasyfikacji pretendentów do wyimaginowanego polskiego tronu, tak więc postanowił on postawić na innego konia - ukraińskiego. Był to plan oczywiście niedorzeczny, ale trzeba przyznać, że arcyksiążę cieszył się szczególną popularnością Ukraińców. Arystokrata uwielbiający lud, uczący się języka, dowodzący Ukraińskimi Strzelcami Siczowymi budził oczywiście sympatię, ale to tylko jedna strona medalu. Wilhelm był biseksualistą, w Paryżu popadł w niemały skandal obyczajowy, został skazany na pięć lat więzienia i mimo, że uniknął aresztu, stał się czarną owcą w rodzinie. W czasie drugiej wojny światowej znów związał się z ukraińskimi nacjonalistami, co ostatecznie doprowadziło do jego śmierci w radzieckim więzieniu. Widać więc, że mamy do czynienia z postacią nieprzeciętną. Książki nie należy traktować jako biografii sensu stricto, jest to raczej opowieść o dynastii Habsburgów, a Snyder często skacze między postaciami przedstawiając losy różnych członków rodziny, czy to pułkownika wojska polskiego Karola Olbrachta i jego żony Alicji czy siostry Eleonory. Pozycja przedstawia także Habsburgów na szerszym tle politycznym ówczesnej Europy łącznie z trzęsieniami ziemi w postaci dwóch wojen światowych ukazując problemy z jakimi musieli się borykać arystokraci w nowych dla siebie sytuacjach.
Książka Timothy'ego Snydera przedstawia losy Wilhelma Habsburga, arystokraty, który został Ukraińcem z wyboru i jednocześnie widział siebie na ukraińskim tronie. Losy tej gałęzi dynastii Habsburgów są ściśle związane z Polską. Ojciec Wilhelma, Stefan, odziedziczył po swoim wujku Albrechcie dobra w Żywcu, wraz ze słynnym także dzisiaj browarem. Stefan wyśnił sobie Polskę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMartina Winkelhofer skupiła się na pierwszych dwudziestu siedmiu latach życia cesarzowej Elżbiety. Badaczka skupiła się na ukazaniu Sisi jako młodej kobiety, ale też pokazaniu drogi jaką przebyła od dziecka poprzez bycie młodą dziewczynę aż po zostanie cesarzową Austrii i jej przemianę. Autorka też pokazuje szerzej pozycję kobiety w tamtym okresie, czego oczekiwano od płci pięknej, jak wyglądało jej dzieciństwo, wychowanie, jak wyglądało życie na dworze, jakie wymagania jej stawiano. Przede wszystkim podobało mi się pokazanie życia dworskiego i życia towarzyskiego Sisi i jej otoczenia. Najlepiej oceniam rozdziały dotyczące zaręczyn i ślubu Franciszka Józefa i Elżbiety, autorka pokazała jak wyglądała droga do ślubu, jak obchodzono uroczystości weselne w Wiedniu. Kolejne rozdziały skupiają się już na narodzinach potomków, problemach zdrowotnych Elżbiety oraz jej podróżom na Maderę i Korfu. Opowieść w dużej mierze oparta jest na aktach dworskich - dokumentów urzędów ochmistrzowskich, dyrekcji generalnej cesarskiego funduszu prywatnego i rodzinnego czy archiwach rodzinnych. Warto zauważyć, że autorka mocno skupia się na samej postaci Elżbiety, brak tutaj szerszego kontekstu politycznego, ale dla osób lubujących się w dworskim ceremoniale pozycja ta będzie odpowiednia.
Martina Winkelhofer skupiła się na pierwszych dwudziestu siedmiu latach życia cesarzowej Elżbiety. Badaczka skupiła się na ukazaniu Sisi jako młodej kobiety, ale też pokazaniu drogi jaką przebyła od dziecka poprzez bycie młodą dziewczynę aż po zostanie cesarzową Austrii i jej przemianę. Autorka też pokazuje szerzej pozycję kobiety w tamtym okresie, czego oczekiwano od płci...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Świat wczorajszy" to mieszanina wspomnień na temat minionej, także dla Zweiga, epoki połączona z pewnego rodzaju autobiografią, ale dosyć specyficzną, bo jednak autor pomija sporo wątków swojego życia, dotyczących chociażby kwestii prywatnych (nie ma prawie nic o jego żonach), ale na przykład opisuje swoją edukację. Jest to wspaniała panorama "Belle Epoque" oraz międzywojnia, aczkolwiek Zweig wpada trochę w typowo austro-węgierski nostalgiczny ton mitologizujący monarchię. "Kiedyś to było" chciałoby się rzec. Za Cesarza wszyscy żyli w zgodzie, śpiewano pieśni Haydna, ludy nad Dunajem egzystowały we względnej zgodzie, a Żydom żyło się dostatnie, a potem wszystko się posypało. Przede wszystkim jest to jednak piękny obraz Europy. Zweig jako pacyfista, miłośnik europejskiej kultury, artysta we wspaniały sposób pokazuje to wyglądała kontynentalna sztuka w przeddzień upadku. Sporo tutaj nawiązań do różnych dzieł literackich, samych pisarzy z którymi autor się przyjaźnił i korespondował. Nie brak też przedstawienia dzieł literackich, które austriacki pisarz sam tworzył i jakie były jego poglądy na pisarstwo. Na "Świat wczorajszy" trzeba też spojrzeć w odpowiednim kontekście. U Zweiga widać wyraźny strach oraz świadomość rodzących się demonów. Mimo wszystko, wolałbym patrzeć na inną, jaśniejszą stronę książki, na opis grobu Tołstoja, zbieranie pamiątek po kompozytorach, spotkanie z osobą trzymaną przez Goethego do chrztu, która niewątpliwie może być duchowym przewodnikiem po europejskiej kulturze.
"Świat wczorajszy" to mieszanina wspomnień na temat minionej, także dla Zweiga, epoki połączona z pewnego rodzaju autobiografią, ale dosyć specyficzną, bo jednak autor pomija sporo wątków swojego życia, dotyczących chociażby kwestii prywatnych (nie ma prawie nic o jego żonach), ale na przykład opisuje swoją edukację. Jest to wspaniała panorama "Belle Epoque" oraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-01
Karoly Csonkareti to węgierski prawnik, który od lat zajmuje flotą Austro-Węgier. Jego książka przybliża czytelnikowi losy marynarki wojennej C.K. Monarchii, która co prawda, była słabsza od flot Francji, Wielkiej Brytanii czy Włoch, ale i tak z powodzeniem walczyła na Adriatyku oraz Morzu Śródziemnym. Początkowo autor przybliża stan osobowy floty, jej rozbudowę oraz problemy jakie targały marynarkę wojenną Austro-Węgier. Kolejne rozdziały to już opisy działań wojennych i licznych akcji podejmowanych przez okręty. Trzeba podkreślić, że Csonkareti świetnie odmalował obraz walk na morzu. Sięgając po liczne wspomnienia marynarzy, autor pokazuje dramatyczne losy załóg okrętów podwodnych, krążowników czy pancerników. Epopeje tych ludzi są o tyle ciekawe, że monarchia była przecież konglomeratem różnych narodowości, nie brakuje więc bohaterskich wyczynów Polaków, między innymi Bogumiła Nowotnego czy Stanisława Witkowskiego. Na osobną pochwałę zasługują również dodatki zamieszczone do książki. Jednym z nich jest tekst Pawła Wieczorkiewicza na temat losów Polaków w marynarce wojennej Austro-Węgier i ich późniejszych karier już w odrodzonej Rzeczpospolitej. W aneksach znajduje się również fragment wspomnień Miklosa Horthy'ego na temat bitwy morskiej w cieśninie Otranto. Kolejnymi suplementami są ordre de bataille walczących flot, przedstawienie okrętów C.K. Monarchii wraz z datami wodowania i krótkimi informacjami o jego losach. Książka zawiera również indeks osób oraz okrętów. Bogaty jest także materiał ilustracyjny, który zawiera kilkadziesiąt zdjęć okrętów oraz marynarzy.
Karoly Csonkareti to węgierski prawnik, który od lat zajmuje flotą Austro-Węgier. Jego książka przybliża czytelnikowi losy marynarki wojennej C.K. Monarchii, która co prawda, była słabsza od flot Francji, Wielkiej Brytanii czy Włoch, ale i tak z powodzeniem walczyła na Adriatyku oraz Morzu Śródziemnym. Początkowo autor przybliża stan osobowy floty, jej rozbudowę oraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-20
W czasie pierwszej wojny światowej, Georg von Trapp był dowódcą dwóch austro-węgierskich U-Bootów, U-5 i U-14. Trapp odbył na okrętach podwodnych 19 patroli i zatopił 12 statków, co było rekordem floty monarchii. Do najsłynniejszych osiągnięć należą jednak zniszczenie francuskiego krążownika "Leon Gambetta" oraz włoskiego okrętu podwodnego "Nereide", które oczywiście opisane zostały w niniejszej książce. Po wojnie założył chór i wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a jego życie stało się kanwą dla filmu "The Sound of Music" z 1965 roku, który otrzymał pięć Oscarów, a żonę dowódcy zagrała Julie Andrews. Wspomnienia Trappa odnoszą się do jego działalności na morzu, za którą przyznano mu tytuł barona. Życie na okręcie podwodnym w czasie pierwszej wojny światowej nie było łatwe. Broń ta dopiero raczkowała i przypominała raczej pływającą trumnę, w związku z czym Trapp podczas patroli mierzył się z wieloma problemami. Odbiega to wszystko od obrazu jaki znamy chociażby z drugiej wojny światowej. Austro-węgierskie U-Booty co kilkanaście godzin musiały wynurzać się na powierzchnię, aby przewietrzyć okręt, a podczas walki często zdarzało się, że połowa załogi traciła przytomność z powodu benzynowych oparów. Wspomnienia z jednej strony przesiąknięte są atmosferą beznadziei, związanej z ciągłą naprawą okrętu, zazdrością kierowaną w stronę niemieckich kapitanów i ich nowoczesnych U-Bootów, poczuciem zbliżającej się klęski i trudnej sytuacji kraju, z drugiej strony to piękna opowieść o honorze w stosunku do bandery, odpowiedzialności za ludzi, którzy zdani byli tylko na swojego kapitana, który jako jedyny podczas walki orientował się w tym, co dzieje się na powierzchni morza. Poza opisem życia na okręcie oraz walk, dużo miejsca poświęcono również na ukazanie codzienności marynarzy, do których należały naprawy czy spotkania w porcie i wymiana doświadczeń z innymi żołnierzami. Jedynej rzeczy jakiej mi brakuje, to szersze przedstawienie załogi okrętu. Często podkreśla się, że mimo różnic narodowościowych, flota monarchii była jedną wielką rodziną. Takie wrażenie buduje również Trapp, mimo to poznajemy tylko kilku członków jego załogi i szkoda, że dowódca nie postarał się o krótką charakterystykę reszty swoich ludzi. Pochwalić należy wkładkę ilustracyjną, na którą składa się 49 ilustracji związanych głównie z okrętami U-5 i U-14.
W czasie pierwszej wojny światowej, Georg von Trapp był dowódcą dwóch austro-węgierskich U-Bootów, U-5 i U-14. Trapp odbył na okrętach podwodnych 19 patroli i zatopił 12 statków, co było rekordem floty monarchii. Do najsłynniejszych osiągnięć należą jednak zniszczenie francuskiego krążownika "Leon Gambetta" oraz włoskiego okrętu podwodnego "Nereide", które oczywiście...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-06
Bogumił Nowotny - nieprzeciętna postać, a chyba trochę zapomniana przez polską historię, a przecież nadaje się na doskonałego bohatera dla przynajmniej kilku krajów byłej monarchii Austro-Węgier. Na fregacie "Saida" odbył rejs dookoła świata, gdzie zwiedził porty Indii, Australii czy Melanezji. Na krążowniku pancernym "Kaiser Karl VI" wyruszył w rejs do Chin i Japonii, później w Pekinie był komendantem ochrony konsulatu austro-węgierskiego. W 1908 roku w celach wywiadowczych odbył podróż do Rosji. Podczas pierwszej wojny światowej był dowódcą kontrtorpedowca "Scharfschutze", gdzie zasłynął rajdem do prowadzącego do Rawenny kanału Corsini oraz walką w bitwie w cieśninie Otranto 23 grudnia 1916 roku. Po wojnie przyjechał do Polski, gdzie został pierwszym dowódcą marynarki wojennej. Notorycznie nierozumiany, oskarżany przez prasę, oczerniany przez współpracowników musiał bronić się przed sądem aż w końcu opuścił kraj. O wszystkich tych wydarzeniach opowiada Nowotny w swoich wspomnieniach. Są one trochę nierówne, czasem wręcz wydaje się, że opowieści o niektórych wątkach są trochę za krótkie, jednak prawdziwym creme de la creme są fragmenty dotyczące pierwszej wojny światowej. Bogumił Nowotny opisuje jak wyglądało dowodzenie okrętem w warunkach bojowych, jak funkcjonowała załoga. Nie jest to typowa pozycja przygodowa, brak w niej sensacyjnych opisów, Bogumił Nowotny starał się opisać walkę w sposób profesjonalny i rzeczowy, dzięki czemu mają one swój urok.
Bogumił Nowotny - nieprzeciętna postać, a chyba trochę zapomniana przez polską historię, a przecież nadaje się na doskonałego bohatera dla przynajmniej kilku krajów byłej monarchii Austro-Węgier. Na fregacie "Saida" odbył rejs dookoła świata, gdzie zwiedził porty Indii, Australii czy Melanezji. Na krążowniku pancernym "Kaiser Karl VI" wyruszył w rejs do Chin i Japonii,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-29
Urodzony w okolicach Żywca Karol Omyła został przed pierwszą wojną światową powołany do austro-węgierskiego wojska. W czasie konfliktu walczył na froncie wschodnim, brał udział między innymi w bitwach pod Kraśnikiem i Gorlicami, a także na froncie włoskim. W 1927 żołnierz zaczął spisywać swoje wspomnienia, które obejmują lata 1907-1918, można więc je podzielić na czas pokoju i czas wojny. Pierwsza część, co by krótko mówić jest dosyć przeciętna. Omyła opisuje tutaj swoją wyjazdy na roboty do Niemiec oraz wielką miłość jaką przeżył do starszej i posiadającej dziecko z innego związku kobiety. Fragmenty te omawiają życie na wsi, które przeważnie kręciło się wokół karczmy. Nie brak również opisów trudnego życia rodzinnego; ojciec był pijakiem, dodatkowo familia nie akceptowała związku naszego bohatera. Czytając fragmenty zaślepionego miłością Omyły, czasami aż chciałoby się rozchodzić żenadę. Sam autor po latach również odczuwał wstyd z powodu swojego zachowania, na co miał wpływ fakt, że został przez swoją późniejszą żonę oszukany. Niestety, te części dziennika nie zachowały się, więc nie wiemy jak dokładnie potoczyły się losy "zakochanych". Znacznie bardziej zaciekawiła mnie część wojenna pamiętników. Oczywiście, wspomnienia wśród żołnierzy nie są czymś zaskakującym, większość z nich byłą jednak pisana przez ludzi wykształconych, którzy zajmowali wysokie stanowiska w armii. W tym wypadku mamy do czynienia ze spojrzeniem prostego żołnierza, który swoją przygodę w wojsku zaczynał od stopnia szeregowego, ale dzięki swoim umiejętnościom i odwadze dosłużył się stopnia sierżanta. Omyła przedstawia pewne wycinki frontu, nie sposób mu jednak odmówić trzeźwości i bystrości umysłu. Opisuje on wydarzenia dzień po dniu w sposób prosty i klarowny, nie interesują go plotki, pisze tylko o tym co sam widział i w jakich wydarzeniach brał udział. Dla mnie jako Ślązaka, pisane gwarą wspomnienia nie sprawiają problemu (zresztą co trudniejsze słowa są tłumaczone), ale rozumiem, że dla kogoś z innego regionu kraju lektura może nie być płynna. Nie brak również odniesień do austro-węgierskiej mozaiki ludowej. Omyła na swojej drodze spotyka żołnierzy ze wszystkich części monarchii, jednych sprawiedliwych, jak i tych, którzy bardziej zajmowali się kombinowaniem. Los Karola na froncie był o tyle ciekawy, że zajmował się obsługą karabinu maszynowego, więc ze wspomnień można dowiedzieć się jak w praktyce na polu bitwy wyglądało użycie tej broni. Trzeba też oddać autorowi, że nie pomija wstydliwych aspektów swojej służby w armii. Bywało, że Omyła okradał cywilów oraz innych żołnierzy z żywności, alkoholu czy papierosów. Na dodatek spędził pewien czas w szpitalu z powody choroby wenerycznej. Pod tym względem książka z pewnością cechuje się realizmem i autentycznością. Zapiski Karola Omyły nie są z pewnością wybitnym dziełem pod kątem literackim, przedstawiają jednak dolę prostego człowieka ze wsi, który trafia w wir wielkiej wojny. Los taki spotkał niejednego z naszych przodków, warto więc zaznajomić się z optyką przeciętnego żołnierza jakich na froncie były tysiące.
Urodzony w okolicach Żywca Karol Omyła został przed pierwszą wojną światową powołany do austro-węgierskiego wojska. W czasie konfliktu walczył na froncie wschodnim, brał udział między innymi w bitwach pod Kraśnikiem i Gorlicami, a także na froncie włoskim. W 1927 żołnierz zaczął spisywać swoje wspomnienia, które obejmują lata 1907-1918, można więc je podzielić na czas...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-03
Edmund von Glaise-Horstenau był austriackim historykiem, archiwistą i politykiem, w czasie pierwszej wojny światowej służył w sztabie generalnym armii, a następnie znajdował się w naczelnym dowództwie sił austro-węgierskich. Dzięki temu, autor był nie tylko świadkiem owych wydarzeń, ale także ich uczestnikiem i miał dostęp do wielu materiałów oraz osób biorących udział w ostatnich dniach Austro-Węgier. W 1928 roku Glaise-Horstenau ukończył swoją książkę na temat upadku ck monarchii. Co ciekawe, polskie tłumaczenie jest oparte na angielskim, okrojonym wydaniu pozycji, w związku z czym lektura rozpoczyna się od śmierci Franciszka Józefa I i objęcia tronu przez młodego cesarza, Karola I. Upadek Austro-Węgier to złożony temat, dlatego autor w swojej książce porusza sporo zagadnień. Na pewno na pierwszy plan wysuwają się zagadnienia polityki wewnętrznej monarchii. Autor opisuje liczne zmiany rządów w omawianym okresie, próby stworzenia monarchii trialistycznej, z polskiej perspektywy ciekawe są opisy dotyczące unii polsko-austriackiej i negocjacje polsko-austriacko-niemieckie. Ważnym tematem poruszanym przez autora są również zagadnienia dyplomatyczne, często nieoficjalne, związane z negocjacjami dotyczącymi zakończenia wojny. Horstenau skupił się również na pokazaniu sił emigracyjnych różnych narodów i ich działań w Ameryce, Francji i Anglii. Omówiono działania Benesza oraz uznanie Czechów na arenie międzynarodowej, epopeję Legionu Czechosłowackiego itp. Autor zarysowuje również ogólną sytuację na frontach wojny światowej, pokazuje trudności z jakimi mierzyła się armia austro-węgierska. Książka kończy się opisami rewolucji socjalistycznych do jakich doszło w różnych miastach monarchii oraz abdykacją Karola I, co było symbolicznym końcem Austro-Węgier. Pewną wadą dla historyka może być fakt, że Horstenau nie stosował w swojej pracy przypisów, co sprawia, że pewne fakty mogą być trudne lub niemożliwe do zweryfikowania przez badaczy. W każdym razie, sama książką prezentuje się niezwykle ciekawie, jeśli chodzi o omówienie ostatnich dwóch lat monarchii i aż szkoda, że polskie wydanie nie jest oparte na oryginale.
Edmund von Glaise-Horstenau był austriackim historykiem, archiwistą i politykiem, w czasie pierwszej wojny światowej służył w sztabie generalnym armii, a następnie znajdował się w naczelnym dowództwie sił austro-węgierskich. Dzięki temu, autor był nie tylko świadkiem owych wydarzeń, ale także ich uczestnikiem i miał dostęp do wielu materiałów oraz osób biorących udział w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŚwietna książka opowiadająca o arcyksięciu Fryderyku Ferdynandzie i jego żonie Zofii Chotek. Sporo jest także o życiu dworskim, sprawach politycznych i samym zamachu na parę. Praca powinna się spodobać zarówno kobietom jak i mężczyznom. Autorzy skorzystali naprawdę z wielu źródeł, żeby oddać życie tego małżeństwa, jednocześnie rozprawiając się z mitami na temat arcyksięcia.
Świetna książka opowiadająca o arcyksięciu Fryderyku Ferdynandzie i jego żonie Zofii Chotek. Sporo jest także o życiu dworskim, sprawach politycznych i samym zamachu na parę. Praca powinna się spodobać zarówno kobietom jak i mężczyznom. Autorzy skorzystali naprawdę z wielu źródeł, żeby oddać życie tego małżeństwa, jednocześnie rozprawiając się z mitami na temat arcyksięcia.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-02-21
Autor swoją książkę rozpoczyna od panowania Marii Teresy i Józefa II, a kończy upadkiem Austro-Węgier. Podtytuł książki brzmi "Zagadnienia narodowościowe" i one też stanowią główną oś pracy. Wereszycki bierze pod lupę narody zamieszkujące Austrię, a potem Austro-Węgry, czyli Polaków, Węgrów, Czechów, Ukraińców, Rumunów, Słowaków, Chorwatów czy Słoweńców. Znajdziemy tam sporo informacji na temat początków ruchów narodowych, literatury, ale także walki politycznej w łonie monarchii o coraz większe uprawnienia określonych narodów. Mimo, że pierwsze wydanie książki ukazało się w 1976 roku, to uważam, że książka się nie zdezaktualizowała i jest świetnym opracowaniem z zakresu Austrii i Austro-Węgier.
Autor swoją książkę rozpoczyna od panowania Marii Teresy i Józefa II, a kończy upadkiem Austro-Węgier. Podtytuł książki brzmi "Zagadnienia narodowościowe" i one też stanowią główną oś pracy. Wereszycki bierze pod lupę narody zamieszkujące Austrię, a potem Austro-Węgry, czyli Polaków, Węgrów, Czechów, Ukraińców, Rumunów, Słowaków, Chorwatów czy Słoweńców. Znajdziemy tam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-05-05
Na tylnej okładce możemy przeczytać, że kiedy książka ukazała się w Austrii w 1937 roku została uznana za obrazoburczą i niedługo potem zakazano jej rozpowszechniania. I nie ma się co dziwić. Powieść Ludwiga Windera jest zdecydowanie antyhabsburska, a obraz arcyksięcia jest bardzo negatywny. Jakże różni się on od tego, co można przeczytać w pracy Kinga i Woolmans "Zabić arcyksięcia". Książka Windera to typowy produkt tamtej epoki, Franciszek Ferdynand to złośliwy, zazdrosny, pełen kompleksów człowiek, którego jedyną pasją jest polowanie i zabijanie zwierząt. Zofia Chotek z kolei jest przedstawiona jako ambitna i żądna zemsty kobieta. Obiektywnie rzecz biorąc trzeba przyznać, że książkę czyta się po prostu świetnie. Można powiedzieć, że jest to powieść biograficzna arcyksięcia. Zaczyna się od dzieciństwa matki Franciszka Ferdynanda, Marii Annuncjaty, a kończy się na zamachu w Sarajewie. W środku mamy opisane życie dynastii habsburskiej, życie dworskie, dzieciństwo oraz młodość arcyksięcia i jego rodzeństwa, a później walkę między arcyksięciem a cesarzem. Mimo, że jest to tylko powieść, to jest tutaj sporo faktów z życia dynastii, w książce cały czas przewijają się nazwiska polityków jak Gołuchowski, Biliński, Tisza oraz dworzan jak Montenuovo, Brosch czy Wurmbrand. Być może osobom, które mają ukształtowany inny, pozywtyny obraz arcyksięcia ukształtowany przez nowszą historiografię, książka ta właśnie wyda się obrazoburcza, jednak trzeba podkreślić, że powieść jest fascynująca i świetnie oddaje klimat Austro-Węgier.
Na tylnej okładce możemy przeczytać, że kiedy książka ukazała się w Austrii w 1937 roku została uznana za obrazoburczą i niedługo potem zakazano jej rozpowszechniania. I nie ma się co dziwić. Powieść Ludwiga Windera jest zdecydowanie antyhabsburska, a obraz arcyksięcia jest bardzo negatywny. Jakże różni się on od tego, co można przeczytać w pracy Kinga i Woolmans...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Powieść opowiada o losach Piotra Niewiadomskiego, pół-Polaka, pół-Hucuła, który trafia do austro-węgierskiej armii w czasie pierwszej wojny światowej. Książka wpasowuje się w nurt literatury "habsburskiej", czyli takiej nostalgicznej tęsknoty za c.k. monarchią w stylu chociażby Josepha Rotha oraz nurt pacyfistyczny, antywojenny. Ten pierwszy aspekt jest silnie widoczny i jednocześnie stanowi największą zaletę powieści. Niewiadomski jest prostym człowiekiem, pracuje na kolei, ale jednocześnie cieszy go służba cesarzowi i państwu. Wittlin świetnie odmalował klimat państwa austro-węgierskiego, zarówno w formie językowej jak i w pewnym kontekście ludowym. Komendy padają w specyficznym żołnierskim żargonie, przejedziemy pociągiem przez c.k. monarchię, dowiemy się jakie zegarki nosili mieszkańcy państwa czy jakich perfum używali. Podobał mi się też sam klimat Huculszczyzny, tej stacji kolejowej położonej gdzieś na końcu świata, gdzie poznajemy żywot tamtejszych mieszkańców czy jak później w koszarach, gdzie obserwujemy żydowskich poborowych. Natomiast dla mnie najsłabszym elementem jest fabuła. Gdybym się wcześniej nie naczytał o antywojennym przesłaniu tej książki oraz nie poznał życiorysu Wittlina, to w zasadzie nie uznałbym tej powieści za jakoś przesadnie pacyfistyczną. "Sól ziemi" miała być częścią trylogii i jest to bardzo widoczne. Akcja rozwija się niespiesznie, a i w zasadzie kilkudziesięciostronicowy pobyt w koszarach trudno uznać za szczególnie porywający, choć trzeba przyznać, że jest on realistyczny, wszak sam Wittlin służył w austro-wegierskiej armii. Finalnie, mam trochę mieszane uczucia i raczej odczuwam rozczarowanie lekturą niż satysfakcję.
Powieść opowiada o losach Piotra Niewiadomskiego, pół-Polaka, pół-Hucuła, który trafia do austro-węgierskiej armii w czasie pierwszej wojny światowej. Książka wpasowuje się w nurt literatury "habsburskiej", czyli takiej nostalgicznej tęsknoty za c.k. monarchią w stylu chociażby Josepha Rotha oraz nurt pacyfistyczny, antywojenny. Ten pierwszy aspekt jest silnie widoczny i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to