Polska na wojnie Zbigniew Parafianowicz 7,2
ocenił(a) na 611 tyg. temu "Zgroza! Zgroza!" (Joseph Conrad, "Jądro Ciemności").
Miałem napisać szczegółową opinię popartą całym mnóstwem cytatów. Ale chyba nie ma nic bardziej demotywującego niż samo myślenie o tym co tam przeczytałem.
Przygłupy z kasty rządzącej (jeżeli kogoś - nie z tego kręgu - uraziłem to przepraszam... ale mym zdaniem jest to słowo adekwatne) napisały książkę w której chciały przedstawić swe sukcesy w czasie wojny na Ukrainie. Świadczy o tym choćby służalczy stosunek do Kaczyńskiego, Dudy i Dworczyka. Książka to laurka ku ich czci.
Wybaczcie... ale jeżeli czytam iż Andrzej Duda boi się "ośmieszenia" (przy kreowaniu go na inteligentnego, przewidującego męża stanu)... NAWET PANEGIRYKI WYMAGAJĄ UMIARU ABY NIE PRZEISTOCZYŁY SIĘ W SATYRY.
Dodam tutaj... co jest bardzo, bardzo ważne... iż przygłupy w ogóle nie zrozumiały (po kilkunastu miesiącach, książka jest z listopada zeszłego roku) co zrobiła z nimi dyplomacja zarówno Ukrainy jak i USA. Ukraińska, będąca spadkobierczynią tej ze ZSRR, nie mogła uwierzyć iż jesteśmy aż tak bardzo głupi. My wręcz się jej podkładaliśmy, byliśmy na każde skinienie. Nic nie żądaliśmy w zamian. Ukraińscy dyplomaci w rozmowie z polskimi mimochodem o tym wspominali ("myśleliśmy iż zajmiecie Lwów"),a ludzie z MSWiA, od Dudy i Morawieckiego... uznały to za dowód zaufania. Poważnie. Nawet tego nie zrozumieli.
Zełeński w okresie marzec-maj grał na polskim kompleksie niemieckim. Przygłupy też tego nie ogarniały... choć jednocześnie piszą tam całe stronicie o "złych, niewdzięcznych Niemcach". Dodajmy iż rozmowy z Niemcami polegały na tym, że Polska najpierw działała, zrobiła... a potem negocjowała cenę. Jak w przypadku Leo 2 i KPO. Nasze przygłupy w tej książce dziwią się, że to nie wyszło i wylewają żale wobec Niemiec. W tym samym czasie Zełeński dzwoni do Andrzeja Dudy i skarży się "zły Berlin". Co skutkuje tym iż Polska jest jeszcze większym sługą Ukrainy. Kijów gra na polskim kompleksie niższości i jednoczesnym przeroście ambicji.
Już w maju Zełeński traktował ich (nas?) jak pożytecznych idiotów. Dawał przygłupom medale (o które ci wojowali, robili sobie PR wojenny)... i kazał do tych medali dołączać MISIE. Z A B A W K I. Żaden polityk z innego narodu nie był tak "uhonorowany". Poniżał ich, publicznie, wręcz O S T E N T A C Y J N I E. Nasza "elita" i tego nie zauważyła.
Przewodów to nie tyle "Napoleon Zełeński" co próba wyciągnięcia z "polskich przygłupów" jeszcze więcej. Wciągnięcia ich do wojny według myśli "oni będą chcieli nam zaimponować". Ale przygłupy zostały uratowane przez USA. I oczywiście tego nie zrozumiały (co jest w książce). Piszą tam o "wygrywającej Ukrainie" gdy Przewodów to pierwszy zgrzyt w narracji propagandowej, a potem już było tylko gorzej i gorzej pod tym względem.
W sumie do listopada oni tej klęski nie ogarnęli.
A te serwilizm względem Waszyngtonu.... USA nie musi nic mówić. Polscy politycy sami jej nadskakują i wymyślają jak zadowolić swego pryncypała. Wg. tej książki to nie Biden chciał czołgów dla Kijowa. To Andrzej Duda... wyprosił możliwość udzielenia Kijowowi takiej darowizny.
Nawet nie zauważyli oczywistej manipulacji Waszyngtonu w kwestii MiGów, gdy wypychano nas przed szereg. W razie czego to my bylibyśmy winni, a USA mogłaby umyć ręce.
Treść mną wstrząsnęła. Nie wierzyłem do tamtej pory iż my mamy u sterów ludzi na poziomie intelektualnym Mietka spod Monopolowego. Krótkowzroczni, bezrefleksyjni, posługujący się pojęciami których nie rozumieją, nie ogarniający w żaden sposób rzeczywistości, zadufani i bardzo, bardzo głupi. Obecnej ekipy nie uważam za lepszą o czym świadczą jej działania w kontekście ukraińskim przy jednoczesnym karmieniu kremlowskiej propagandy. Tej, która usiłuje Polskę (wywiad Carlson-Putin) ukazać Zachodowi jako wściekłego, rusofobicznego psa. Po to aby w przypadku agresji np. NATO mogło odwrócić głowę.
Do tego różnice kulturowe pomiędzy narodem polskim, a ukraińskim. Tutaj to już przepaść (znawcy strefy postsowieckiej mogą to potwierdzić). Ładnie pokazuje to przykład Granatnika Szymczyka. Na Ukrainie źle przyjęto tą sprawę... ponieważ Szymczyk się tłumaczył i starał zrzucić winę na Kijów. Byłby szanowany przez Ukraińców gdyby walnął w stół i powiedział "Byłem pijany. I co mi zrobicie?"
Dla nas taka postawa byłaby nie do przyjęcia.
W męskiej (do poziomu toksycznego),"machowskiej", ceniącej nade wszystko SIŁĘ, kulturze postosiweckiej bito by mu brawo. Klepano po pleckach. Mówiono "swój chłop"
Dlaczego ocena to tylko 6? Bo autor nie postarał się w drugiej części książki. W komentarzu, które były przygotowywane na gorąco i nie są zbyt spójne. Do tego wyziera z nich ów "panegiryzm"
Należało usiąść, wziąć książki z dziedziny antropologii kulturowej, dyplomacji postsowieckiej itd. Napisać choćby popularnonaukowy (ale lepiej z przypisami) artykulik przybliżający zarówno mentalność postsowiecką, wschodniosłowiańską, jak i cechy polityki ze szkoły sowieckiej. Wówczas książka mogłaby mieć dość fajny walor edukacyjny i BYĆ MOŻE POZWOLIŁABY W PRZYSZŁOŚCI UNIKNĄĆ PODOBNYCH BŁĘDÓW.
Brak zrozumienia strony ukraińskiej przez Polaków jest tu grzechem kardynalnym. Mamy specjalistów... ale politycy "wiedzą lepiej". Tak naprawdę "stary pis", dziadki 70-80 lat, wiedziały najlepiej jak powinny się zachować. Przeżyli komunizm, przyjaźń polsko-sowiecką i kulturę jeszcze pamiętają. Ale wg. tej książki oni nie podejmowali decyzji. Siedzieli z boku.
Opinia jest trochę emocjonalna. Skorzystałem z okazji iż komuś dzisiaj opisałem tą książkę w wiadomości prywatnej. Potem ten opis rozszerzyłem.
P.S. Jeszcze raz podkreślę - to Panagiryk. Czyli ktoś chciał się pokazać od jak najlepszej strony. Ewentualnie poskarżyć się na "Złą Ukrainę" (która mym zdaniem po prostu robiła swoje i działała zgodnie ze sowiecką szkołą dyplomacji. Bezwzględnie, bezlitośnie, cynicznie, wyciągając ile tylko się da).
Ta najlepsza strona wygląda tak jak opisałem.
Ci, którzy dotarli do końca tej opinii... niech sobie wyobrażą jak to musiało wyglądać naprawdę. Bez lukrowania, pudrowania, przekłamywania.
Zgroza. Prawda? Conradowska Zgroza. "Jądro Ciemności" i "Czas Apokalipsy" (oby nie dosłownie).