Koniec Marta Hermanowicz 7,3
ocenił(a) na 108 tyg. temu Wasza ulubiona polska pisarka, to...? :)
Ja zostałam fanką Marty Hermanowicz! Zapamiętajcie to nazwisko, bo jestem pewna, że jeszcze niejeden raz bedzie o nim głośno.
Koniec Marty Hermanowicz, to literatura najwyższych lotów. Mocna, dosadna, wręcz bluźniercza. Pisana genialnym stylem, mająca dobrą i oryginalną fabułę.
Otóż opowiada o siedmioletniej dziewczynce o imieniu Malwina, która śni sny swojej babki. Dobrze przeczytaliście. Podczas snów dziewczynka odtwarza życie babci, gdy ta była w jej wieku. Malwina żyje w Nowej Soli, a zarazem Polsce lat 90. Mieszka wraz z mamą i babką Leokadią- Lotką (od czasu do czasu również z ojcem).
Lotka jako mała dziewczynka, mieszkała wraz z rodziną na Wołyniu, skąd w czasie II wojny została wywieziona w głąb Związku Radzieckiego do ciężkiej pracy. Głodowała, miała jedne dziurawe buty, nie miała możliwości się uczyć. Jej rodzice i najstarszy brat Tadek, zmuszeni byli do ciężkiej płacy przy wyrębie drewna, a dziewczynka miała w tym czasie zajmować się młodszym rodzeństwem. To był naprawdę ciężki czas nie tylko dla rodziny Pająków, wielu Polaków podzieliło ten sam los, zostając przepędzonych z ziem, które do tej pory zamieszkiwali przed wojną.
Czytalam wiele książek opowiadających o II wojnie, często powieści, gdzie wydarzenia wojenne były tłem dla historii. Tym razem mamy do czynienia z czymś naprawdę innym, oryginalnym- bo Koniec nie opowiada tylko o wojnie, w pewnym sensie opowiada o dziedziczeniu traumy, która przechodzi na kolejne pokolenia. Jeśli coś jest przemilczane, nie oznacza to, że tego nie ma. A tak często dzieje się z rodzinnymi historiami.
Sny i rzeczywistość zaczynają się przenikać, na ogół jeden rozdział to Polska lat 90, czasy wojenne i w końcu lata po wojnie. Niekiedy sama Malwina nie wie czy jest Lotką, czy Lotką jest nią. Czy jest stara, czy jest malutka. A może jest stara malutka, jak się dawniej mówiło?
Majstersztyk! Jestem naprawdę zachwycona i gratuluję Autorce czegoś TAK dobrego!