Studiuje kulturoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz dramaturgię w Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego. Powieść "Dziwka" jest jej debiutem książkowym. Mieszka w Krakowie.
Dwudziestopięcioletni Jurek znalazł się na rozstaju dróg życiowych i usiłuje się na nowo odnaleźć. By przeczekać udaje się do swojej ciotki Matyldy. To właśnie w rodzinnej wsi oddzielonej od reszty świata lasem spotykają się cztery kobiety. Szaptucha uważana przez mieszkańców za starą wariatkę, Matylda żyjąca z dala od ludzi w towarzystwie ukochanych kotów, Katia, która wraca po latach do wsi w poszukiwaniu zaginionego syna oraz Zuza młoda aktywistka.
"Zwierzęta łowne" to wyjątkowo poruszająca i angażująca powieść, która porusza tematy trudne i rzadko poruszane. Autorka wyróżnia się niezwykłym talentem do kreowania bolesnej rzeczywistości i budowania wielowymiarowych postaci, które wywołują skrajne emocje u czytelnika. Opisana historia jest głęboko przejmująca i pozwala zanurzyć się w ich świat, pełen demonów przeszłości i tajemnic, które nie pozwalają im ruszyć do przodu. To opowieść w której nie brakuje mrocznego klimatu i głębokiej refleksji nad ludzkimi losami. To również opowieść o przetrwaniu, o powolnym upadku społeczności zbudowanej na przemocy, o potrzebie własnego miejsca, o bezprawiu i ocenianiu po pozorach. Przede wszystkim to historia która dzięki bogatej symbolice daje szanse na wiele interpretacji.
Polecam tą niezwykle wartościową historię każdemu, kto lubi książki pełne emocji, tajemnic i silnych, nietuzinkowych postaci skłaniającą do zadumy i refleksji. "Zwierzęta łowne" to lektura, która zostanie z czytelnikiem na długo po jej zakończeniu.
Zaczynamy jak na dobry kryminał przystało od zaginięcia młodej kobiety Zuzanny Karpińskiej, po drodze zetkniemy się z thrillerem kończąc w akcencie mrocznej baśni. Zagadki piętrzą się tu pod dostatkiem, a autorce wcale nie spieszno z ich wyjaśnieniem. Bazując na wyrazistych postaciach Anna Mazurek stworzyła historię pełną okrucieństwa i brutalności, umiejętnie operuje różnymi perspektywami niczym dobry reżyser. Wśród postaci łatwo odczytać podział na drapieżników i zwierzęta łowne - ekologowie konta myśliwi, odwieczną walka obrazującą przejawy ludzkiego okrucieństwa nie ma końca, nawet w tak małej wsi. Fabułę wzbogacono elementami oniryzmu, szczególnie widocznego w samym finale, dużo tu zagadkowości, niepokoju, czy grozy.
Czuć inspirację Tokarczuk i Prowadź swój pług, prozą Bator, czy Smarzowskim, tylko w tym wszystkim zbyt mało miejsca pozostało dla samej Mazurek. Zbyt dużo cukru w cukrze? W warstwie fabularne można się doprosić o więcej stanowczości w kreowaniu sylwetki Podkowińskiego, którego zbytnie romantyzowanie mocno drażniło napiętą już strunę wytrzymałości czytelnika, mało widoczni byli sami aktywiści.
W moim odczuciu to wciąż ambitna powieść, której niezwykłą siłę stanowi język, bardzo obrazowy, plastyczny. Dużo tu ładnych zdań, a sama historia zasługuje by nadać jej przydomek niebanalnej.