Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kamil Hajduk
Źródło: http://programistapogodzinach.pl/sklep
5
6,9/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura dziecięca
Urodzony: 11.05.1988
Mieszkaniec Warszawy, społecznik, programista, bloger kulinarny (http://programistapogodzinach.pl),a przede wszystkim kochający ojciec i mąż.http://programistapogodzinach.pl/sklep
6,9/10średnia ocena książek autora
61 przeczytało książki autora
47 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ziemia Kryształów Tom I: Przebudzenie Imperium
Kamil Hajduk
10,0 z 1 ocen
28 czytelników 1 opinia
2024
Bajki Kwantowe Seria 2
Kamil Hajduk
Cykl: Bajki Kwantowe (tom 2)
6,0 z 3 ocen
4 czytelników 0 opinii
2020
Najnowsze opinie o książkach autora
Czyściciele materii Kamil Hajduk
6,6
Nieco zwlekałam z pisaniem tej recenzji, przyznam szczerze. Zwlekałam, bo sięgając po tę książkę byłam nią bardzo zaciekawiona, a końcowo nieco mnie rozczarowała. :/ Ale po kolei!
Na początek, za egzemplarz „Architektów. Czyściceli materii” ślicznie dziękuję autorowi – cieszę się, że miałam okazję przeczytać książkę! Była czymś świeżym, widzę w niej dużo ciekawych pomysłów i życzę jak najwięcej sukcesów w dalszym pisaniu. Przechodząc jednak do recenzji…
Od razu zaznaczam, że nie zwracałam większej uwagi na takie rzeczy jak błędy w druku, bo to się może zdarzyć, że coś z plikiem się nie zgra (pisząc licencjat miałam wiele takich sytuacji i naprawdę ciężkie jest wyłapanie wszystkiego),choć nie powiem, było kilka momentów kiedy przez brak odpowiedniego odstępu między akapitami byłam przez chwilę zmieszana. W gruncie rzeczy jednak nie wpłynęło to na mój odbiór książki, więc skupię się tylko na jej treści, nie technicznym wykonaniu. A treść ta, hmm… Była obiecująca, bardzo. Autor wpadł na ciekawy i oryginalny pomysł, było to coś świeżego wśród tylu nowych podobnych do siebie książek, jakie ostatnimi czasy wychodzą. A jednak… jednak coś nie do końca mi zagrało. Przede wszystkim miałam problem z wciągnięciem się w fabułę, bo kiedy już mnie zaciekawiała i prawie wpadałam w ten niesamowity stan przeniesienia się do świata przedstawianego – bam, przerwa, nagle w środku ciekawej akcji padają dłuuugie backstory postaci. I tak jak te backstory uważam za naprawdę ciekawe, tak strasznie wytrącały mnie z czytania i w gruncie rzeczy nie miały większego znaczenia w fabule. Oczywiście, budują one postacie, pozwalają zrozumieć dlaczego są jakie są, ale w formie w jakiej było nam to dostarczone zwyczajnie mi przeszkadzały. Było więcej o przeszłości bohaterów, niż obecnie dziejących się wydarzeń, co osobiście nieco mi nie leży, jeśli te tak szczegółowo opisane wydarzenia nie mają żadnego odniesienia do aktualnej fabuły. Totalnie rozumiem ochotę opisania tego wszystkiego, sama gdy piszę coś dla siebie to wymyślam swoim bohaterom taką historię jakbym ich biografię pisała – wiem jednak, że nie mogę tego wszystkiego zamieścić w książce i z bólem serca coś wyciąć muszę. Tzw. kill your darlings. Tego mi tutaj zabrakło. Choć ogólny pomysł na fabułę był naprawdę ciekawy, tak przerywanie akcji trwającej dwie strony na rzecz niezwiązanego piętnastostronicowego flashbacku, zabijało we mnie napięcie i momentami nieco nużyło.
Nie chcę nic wam spoilerować, gdybyście zdecydowali się po tę książkę sięgnąć, postaram się więc wszystko dalej opisać jak najbardziej neutralnie. Mam nadzieję, że to co zamierzam przekazać będzie zrozumiałe mimo niepełnych informacji. W każdym razie – kolejnym ciekawym zabiegiem jaki zastosował autor było pomieszanie rzeczywistości z… rzeczami, które działy się tylko w głowach bohaterów (wszystko wynikające ładnie z fabuły). Jest to element, który poprawnie zrobiony bardzo lubię (patrz serial „Legion”),tutaj był ciekawy jednak… też mi zabrakło, żeby bohaterowie jakkolwiek reagowali na to; żeby widać było po nich chociaż małe skołowanie mentalnie, a tak po scenach kompletnie porąbanych wydarzeń oni… nic. Jakby zapominali, natychmiastowa amnezja.
Co do samych bohaterów zaś – jak już wiecie po tylu moich postach, są oni najważniejszym dla mnie elementem każdej książki – i tutaj mam mieszane uczucia… Z jednej strony wydają się bardzo ciekawi, mają interesujące backstory i chętnie poczytałabym o ich poprzednich perypetiach, a z drugiej jestem sfrustrowana, że w książce się w ogóle pojawili, bo nie wnieśli do fabuły nic i równie dobrze mogłoby ich nie być. Obecność każdego i ten czas im poświęcony były… bezcelowe. Pewni bohaterowie tyle rzeczy robią, tyle o nich czytamy, tylko po to by zaraz zginęli i nie zrobili nic wnoszącego czegokolwiek do fabuły poza samym efektem „wow” opisywanych wydarzeń. Kolejni bohaterowie, wydający się tak samo ważni, nie robią nic poza czekaniem na innych, a na sam koniec też tylko obserwują dziejące się wydarzenia, nijak nie wpływając na ich bieg. Całą robotę na ostatnich pięciu stronach odwala postać, której w książce praktycznie nie ma. Działa jak taka typowa deus ex machina, czego osobiście bardzo nie lubię i przez to zakończenie ogromnie mnie zawiodło. No i ci antagoniści… tacy karykaturalni, przerysowani, źli dla bycia złymi, co też kłóci się z moim uwielbieniem dobrze wykreowanych villanów. Dużo ciekawiej by mi się czytało, gdyby zamiast tamtych wszystkich bohaterów książka była z perspektywy tych villanów.
Ogółem wszystko to pozostawiło mnie to bardzo nieusatysfakcjonowaną, bo naprawdę byłam ciekawa tej książki. Po prostu chyba nie była to lektura dla mnie, co poradzić. Jeśli lubicie, gdy w książce dzieje się dużo i mocno, jeśli to na tym wasze skupienie leży – by poczytać o porąbanych, szalonych wydarzeniach i nic dookoła nie ma dla was znaczenia, to polecam. Książka najprawdopodobniej się wam spodoba, bo tego jest tutaj dużo. Szalone rzeczy dzieją się co chwilę i są potężne. Jednak jeśli jak ja lubicie, gdy fabuła opiera się na głównych bohaterach, ci mają na nią ogromny wpływ, ich postępowanie konsekwencje i wszystko opisane jest po coś, to… możecie wynieść z tego podobne odczucia jak ja. Nie mniej decyzję czy po „Architektów” sięgnąć pozostawiam wam; uważam, że w książce jest naprawdę dużo potencjału, autor jest pomysłowy i może kiedyś stworzyć coś naprawdę dobrego, prawdopodobnie po prostu nie będzie leżało to w moich gustach czytelniczych. Ale o to też w książkach chodzi, nie ma pozycji idealnej, każdy jednak może znaleźć coś dla siebie.
Długo wyszło, dawno się tak nie rozpisałam 😅 Pozdrawiam wszystkich, którzy dotarli do końca! 😉
Czyściciele materii Kamil Hajduk
6,6
Gdy autor zapytał czy chciałabym przeczytać jego książkę zerknęłam w opis i od razu pomyślałam, ze to raczej nie dla mnie. Psychodeliczne urban fantasy ( lubię, ale takie lekkie młodzieżowe) z elementami thrillera, a na dokładkę sporo fizyki, której po prostu nie cierpię. Zapowiadała się trudna lektura.
Czyściciele, Architekci, Dopplery, a w tym wszystkim wojna o przejęcie kontroli nad materią.
Maksym i Wasilij, rosyjscy najemnicy naczelnego Architekta Bereszenko, zostają wysłani do Warszawy by znaleźć i zgładzić fizyczną postać Tadeusza Szewczynskiego. Bereszenko ma swoją wizję świata, chce przejąć władzę nad Architektami, kontrolę nad materią, pozbyć się większości ludzi, którzy jego zdaniem są zbędnym tworem i nie powinni istnieć, a on nie cofnie się przed niczym by to osiągnąć.
Warszawa po wcześniejszym ataku wirusa przeżywa kolejne problemy, trzęsienia ziemi, walące się mosty, a z chwilą przybycia najemników, również falę pożarów.
Konrad, były uczeń Tadeusza, który wszczął bunt w Radzie Architektów, poszukuje swojego przyjaciela Kamila. Jest to spore wyzwanie w podupadajacej Warszawie, gdzie ludzie są bliscy paniki, media wprowadzają dezinformacje, a rząd wie, że najłatwiej steruje się ludzkim strachem.
Architekci potrafią niszczyć materie z której stworzony jest człowiek, wystarczy im specjalne urządzenie. Natomiast Niszczyciele są w stanie wyczuć aurę Architektów i poszukiwać tak długo, aż go zniszczą.
Najciekawszy twór to Doppler, nasze własne odbicie stworzone przez cząsteczki materii i potrafiące manipulować rzeczywistością.
Lektura nie jest prosta, zawiłość intryg, słownictwo i nazewnictwo w zakresie fizyki dla takiego laika jak ja było sporym wyzwaniem.
Bardzo dobrze wykreowany świat, dystopia w której chciwość jest na pierwszym miejscu. Wszyscy bohaterowie są źli, nawet Konrad, który chciał się odciąć od Tadeusza, w pewnym momencie zaczyna postrzegać ludzi tak jak pozostali. Nie byłam w stanie nikomu z nich współczuć tego co ich spotkało, nawet czasami pomyślałam „Dobrze Ci tak, zasłużyłeś sobie”.
Przez całą książkę mamy nieodparte wrażenie, że się gubimy między rzeczywistością a wytworem wyobraźni. Scena w klubie jest na to najlepszym dowodem, stało się coś, byliśmy tam, ale czy to jest naprawdę czy ktoś stara się manipulować naszym umysłem.
Pesymistyczny i wzbudzający grozę obraz rzeczywistości, nowy porządek świata, który od pewnego czasu możemy obserwować, ludzie, którzy maja się za bogów i stoją ponad wszystkim.
Pomimo tego, ze początek był trudny i ciężko było mi się w nim połapać, mamy słabą korektę, niektóre dialogi, nad którymi trzeba więcej popracować to warto dać autorowi kredyt zaufania.