Katarzyna Muszyńska – autorka powieści fantastycznych i romansów. Swoją karierę pisarską rozpoczęła od wydania osadzonych w świecie Płaskowyżu Tajemnicy Avinionu i Buntu. W 2020 roku ukazała się jej trzecia powieść Zielarka, a następnie Karczmarka oraz Uzdrowicielka, tworzące razem słowiańską serię. Pierwszy romans, który wyszedł spod pióra autorki, to Wytrwaj przy mnie. Rodowita bydgoszczanka, absolwentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Większość życia zawodowego spędziła w bydgoskich redakcjach, obecnie swoją kreatywność wykorzystuje na co dzień jako specjalistka ds. marketingu.
Główna bohaterka, Riley dorasta w niewielkiej osadzie w pobliżu kopalni soli.
Od pozostałych górników trudniących się ciężką pracą w kopalni wyróżnia się czerwonymi włosami, które próbuje skrzętnie ukryć, farbując każdego dnia o poranku włosy czarną farbą.
Kilka dni przed urodzinami Riley zostaje przyłapana na kradzieży, za co karą jest nic innego, jak pozbawienie życia.
W dzień wykonania wyroku dziewczyna zostaje uratowana przez dobrego znajomego z kopalni. Gdy prawda wychodzi na jaw, że Riley należy do grona wybranych, trafia do świątyni, w której musi dostosować się do panujących w niej surowych zasad.
Nieposłuszeństwo jest karane, a konsekwencje wyciągane są według stopnia wykroczenia.
Myślę, że pomysł na fabułę był całkiem niezły, choć można było nieco zagłębić się w niektóre wątki.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, to podobała mi się jej niezłomność, chęć niesienia pomocy i podjęcia ryzyka w sytuacji, gdy nikt inny nie miał na tyle odwagi by to zrobić.
Książka należy do gatunku fantasy i wśród fanów tego rodzaju książek znajdzie na pewno grono wielbicieli.
Wybierając do przeczytania powieść „To, co utracone” miałam troszkę obawy. To głównie ze względu na motyw przewodni, którym jest miłość między adoptowanym rodzeństwem. Ten motyw właśnie pojawia się ostatnio bardzo często w literaturze i bałam się trochę, że historia będzie oklepana. Jednak tego co dostałam się zupełnie nie spodziewałam.
Charlotte zostaje adoptowana przez rodzinne Harrisów. Dziewczynie nareszcie udaje się odnaleźć w miarę bezpieczną przystań w życiu. Jednak zmienia się to w momencie kiedy próg domu przekracza Julian. Między dwojgiem zaczyna rozwijać się więź nie do końca taka jaka powinna być między rodzeństwem. Niespodziewanie chłopak ucieka i ucina kontakt z rodziną. Julian wraca po ośmiu latach. Jednak, czy Charlotte będzie w stanie mu wybaczyć? Czy ich więź jest tak silna, że przetrwała próbę czasu?
"To, co utracone" to powieść, która bardzo mnie zaskoczyła. Jak już wspomniałam motyw miłości adopcyjnego rodzeństwa ostatnio jest mocno popularny. Jednak dostałam tutaj historię inną niż te, które czytałam do tej pory. W tej lekturze jest poruszanych wiele trudnych tematów takich jak miłość, trauma, trudne dzieciństwo. Dostajemy tutaj też motyw tajemnicy oraz rodzinnych więzi.
Charlotte vel Lottie to dziewczyna, która miała trudne dzieciństwo. Pochodzi z rodziny alkoholików. Kilka lat tułała się po rodzinach zastępczych, dopóki nie trafiła do Harrisów. Tam doznała odrobinę tak mocno oczekiwanej miłości,
Julian to chłopak zbuntowany, który przeszedł w życiu bardzo wiele. Kiedy trafia do Harrisów jego życie stopniowo ulega zmianie, głównie za sprawą Lottie. Niestety jedno zdarzenie sprawia, że chłopak postanawia uciec i zostawić przeszłość za sobą…
Głównym wątkiem oprócz uczucia bohaterów jest tajemnica. Czytelnik cały czas zastanawia się, co stało się z Julianem. Dlaczego wrócił akurat teraz i co skłoniło go do ucieczki. Właśnie ten motyw tajemniczego zniknięcia staje się motorem napędowym całej fabuły. Autorka dzięki temu buduje napięcie już od pierwszej strony, co sprawia, że czytelnik nie może się od książki oderwać dopóki nie pozna zakończenia!
Muszę również wspomnieć, że powieść „To, co utracone jest niezwykle emocjonalna i poruszająca. Uczucie między naszymi bohaterami dla większości osób jest zakazane. Mimo iż jest to rodzeństwo adopcyjne to jednak nosi to samo nazwisko i wychowuje się w tym samym domu. Ponadto ich przeżycia z przeszłości sprawiają, że łzy napływają nam do oczu. Autorka w świetny sposób oddała wszystkie uczucia i emocje towarzyszące bohaterom.
Jestem wdzięczna, że mogłam poznać tą historię. Mimo, iż nie należy ona do łatwych to jednak spędziłam z nią miło czas. Cudowna i bolesna lektura skłaniająca nas do przemyśleń. Idealna pozycja dla fanów nietuzinkowych romansów i skomplikowanych relacji zarówno miłosnych jak i rodzinnych. Zakończenie jest bardzo zaskakujące, a wręcz wbijające w fotel. Bardzo gorąco polecam!