Marionetka Sylwia Bies 7,8
ocenił(a) na 105 dni temu Książki Sylwii poznała całkiem niedawno dopiero i nadal jeszcze mam sporo zaległości. Jednak kiedy zobaczyłam ten tytuł i jego patronów Bartka, dzięki któremu w ogóle skusiłam się na twórczość autorki oraz Monię, która jest moją instagramową siostrą, to nie było innej opcji. Wiedziałam, że ta książka zawita u mnie na półce.
Pierwsze skojarzenie po lekturze to efekt motyla. Pozornie drobne wydarzenia w przeszłości skutkują ogromną katastrofą w przyszłości. Obie bohaterki Julia i Aga to zwykła nastolatki, które mają ciężej niż inni. Julia zmaga się z brakiem matki a teraz też ojca, który wyjechał za granicę. Agnieszka, panna z dobrego domu, której rodzice nie są tacy, jak się wszystkim wydaje. Na początku myślałam, że cała akcja skupi się wokół Agi, to wokół jej problemów kręciła się fabuła. Niespodziewanie jej problemy zostają zepchnięte na bok i wszystko zaczyna kręcić się wokół Julii.
Dziewczyna była okłamywana przez najbliższych. Została zostawiona sama sobie. Dziadkowie byli dla niej oschli, karali ją za coś, na co nie miała wpływu. Do tego ojciec za granicą, który nie wiedział co dzieje się w jej głowie. To wszystko doprowadza do tragedii, która wiąże dziewczyny zmową milczenia. Okazuje się, że po latach demony dają o sobie znać i to w jaki sposób. Na początku naprawdę było mi żal Julii. Wzięła sobie złe wzorce i wyrosła z niej manipulantka, choć ona wolała określenie, dobra aktorka.
Autorka zmiotła mnie zakończeniem, dobrze, że leżałam. Niby coś podejrzewałam. Przypuszczałam, że coś tu wszystko jest grubymi nićmi szyte, ta cała afera między Julią i jej mężem, ale nie myślałam, że będzie aż tak perfidna i wszystko od początku do końca będzie czystą kalkulacją. Serce mi się krajało, kiedy czytałam te kilka rozdziałów z perspektywy Alana, synka Julii. Matko, jakie to było smutne. Ogólnie rzadko jest pokazana perspektywa oczami takiego małego dziecka, które wszystko widzi po mamusiowemu i po tatusiowemu. Tak mnie serce, bolało, gdy czytałam, jaki on jest wybity z rytmu, nie wie, co wokół niego się dzieje. Każdy myśli, że robi dla niego najlepiej, a on był tak skołowany, tak zagubiony. Przy tych rozdziałach uroniłam kilka łez. Sylwia dała naprawdę sporo człowiekowi do myślenia. To jak tajemnice, sekrety, które ukrywają przykrą prawdę rzekomo dla czyjegoś dobra, powodują, że życie sypie się jak domek z kart czy klocki domino. Wystarczy jeden ruch i już nie jesteśmy w stanie zatrzymać tej fali.