Tom pod względem emocjonalnym przesycony chłodem, goryczą, poczuciem rozczarowania. Dobitne świadectwo bankructwa idei bycia razem, splajty dialogu ("miały być pytania wyszły odpowiedzi"),przewiercające rzeczywistość aż do lingwistycznych z ducha redukcji, jakby autor chciał powiedzieć za bohaterem szekspirowskiej "Burzy" - "język mi dałeś; cała z tego korzyść, że mogę przeklinać". Mroczne, mocne, poruszające.
przede wszystkim język
Z postacią Bartłomieja Majzla spotkałam się już bardzo dawno, potem jego osobę przypominali wykładowcy na uniwersytecie, gdy była mowa o grupach/trupach poetyckich (Majzel był członkiem trupy "NaDziko").
Podmiot mówiący w wierszu (z pewnością mężczyzna) w tomie „Nagonka" przedstawia swoje ja-wobec-świata. Z perspektywy tej widać raczej ludzką zazdrość, prymitywizm oraz potrzebę dialogu zanikającą w konfrontacji z postawami pełnymi rywalizacji (notabene, czy naprawdę uwierzyliśmy w to, że dziś liczy się tylko „twardy tyłek", tupet i wymuszanie należnego sobie miejsca siłą?) W pierwszym kontakcie z nowym tomem Majzla czułam jakąś nieprzyswajalność, może dlatego że, przynajmniej wg mnie, jest to męskie spojrzenie na świat... W interpretacji pomogła mi natomiast recenzja Małgorzaty Lebdy z październikowego „Znaku".
Jest to elegancka poezja, mogę polecić.