Prawdziwa powieść Minae Mizumura 7,8
ocenił(a) na 918 tyg. temu Chciałabym studiować literaturę, żeby umieć opowiadać o takich książkach jak ta. Kłębi się we mnie mnóstwo myśli i uczuć, których nijak nie umiem zebrać i przekazać. Dlatego z początku w ogóle nie chciałam pisać "recenzji" tej książki, ale ponieważ jest zaskakująco dużo negatywnych komentarzy, czuję się w obowiązku ją bronić.
Faktycznie, około pierwsza jedna trzecia powieści jest mocno nierówna. Początek ni to nudny, ni to ciekawy, ale jednak wciąga, żeby za chwilę odpuścić uwagę czytelnika, a potem znowu na chwilę przykuć. Też wtedy myślałam, że chyba trochę mnie ta książka zawodzi, bo nie przeczę, że choćby tylko z powodu wyglądu miałam wysokie oczekiwania (jest taka piękna). Ale odkąd autorka cofnęła nas w przeszłość, a do akcji na poważnie wkroczył Taro, od powieści nie można się oderwać. Zdawałoby się, że jego opisywany magnetyzm działa również na czytelnika.
Doceniam tę książkę za wiele rzeczy. Jest to pierwsza przeze mnie czytana pozycja, która tak dokładnie opisuje życie Japończyków na przestrzeni XX wieku, szczególnie na jego początku. Może to niektórych , zwabionych hasłem "Wichrowe Wzgórza" i obietnicą płomiennego romansu, zraziło. Ja jednak nie przepadam za powieścią panny Bronte i starałam się zapomnieć, że może to być w jakikolwiek sposób podobne.
Proza pisarki doskonale pokazywała psychologię relacji międzyludzkich, zarówno w szerszym spektrum całej warstwy społecznej, jak i poszczególnych relacji - w rodzinie, pomiędzy pracodawcami a służącą, pomiędzy kochankami, rodzicami a dziećmi.
Jeżeli ktoś interesuje się Japonią trochę głębiej, to myślę, że doceni pewne niuanse zachowań bohaterów, to co mówili, a nawet to, co nigdy nie zostało na głos wypowiedziane. Teraz przychodzi mi do głowy, że autorka, wyrosła za granicą, umiała spojrzeć nieco bardziej obiektywnie na naturę Japończyków i stąd tak pogłębione spojrzenie oraz czasami nieco gorzkie komentarze dotyczące Japonii.
Ja nie mogłam oderwać się od książki szczególnie w drugiej połowie i każdy moment kiedy musiałam ją odłożyć, bo zwykłe obowiązki wzywały był bardzo przykry. Dałam się pochłonąć życiu bohaterów, ich szaleństwo jednocześnie przeżywałam i obserwowałam z boku, dzięki narracji autorki. Myślę, że dałam się nabrać, ponieważ przez wszystkie strony zastanawiałam się, czy Ci ludzie istnieli naprawdę? Czy to wszystko rzeczywiście się wydarzyło? Bo wysłuchałam słów autorki "Taro Azuma to prawdziwe imię i nazwisko." A jednocześnie zapomniałam, że sama na wstępie wyjaśniła, czym jest "prawdziwa powieść", "powieść o sobie".
To poplątanie realizmu i powieści sprawia, że po zakończeniu jeszcze bardziej się o niej myśli. O tym, jakie losy pisze życie, gdzie się popełnia błąd, a może tych błędów wcale nie ma? Z czym przychodzimy na świat i kim są ludzie, których w trakcie drogi poznajemy?
Chcę tę powieść ponownie przeczytać za dziesięć czy dwadzieścia lat i zobaczyć, jak moje doświadczenia wpłynęły na jej odbiór i czy to samo będę myślała o ludziach, których życie właśnie poznałam.