Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Gawęda
7
7,1/10
Ur. 1974 w Bochni, absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktorant na tejże uczelni. Pasjonuje się różnymi aspektami historii wojskowości, w szczególności okresem staropolskim. Historyk i publicysta wojskowy, znany z artykułów w Nowej Technice Wojskowej , Komandosie oraz Armii.http://
7,1/10średnia ocena książek autora
392 przeczytało książki autora
453 chce przeczytać książki autora
14fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Hartowani ogniem. Ukraińskie siły specjalnego przeznaczenia w wojnie o Donbas
Marcin Gawęda
6,5 z 6 ocen
17 czytelników 1 opinia
2018
Od Beresteczka do Cudnowa. Działalność wojskowa Jerzego Sebastiana Lubomirskiego w latach 1651 - 1660
Marcin Gawęda
6,9 z 8 ocen
31 czytelników 2 opinie
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Kaukaskie epicentrum Marcin Gawęda
6,8
Klasyka w wydaniu Marcina Gawędy. Nie będę się rozpisywał nad stylem autora, gdyż w każdej książce znajdziemy równoległe prowadzenie akcji z kilku perspektyw i trzymanie czytelnika w napięciu, co stanowi pisarski kunszt pana Gawędy. Ukazanie alternatywnej wizji rozwoju działań wojennych na Kaukazie z 2008 roku skłoniło mnie do przypomnienia sobie przebiegu wojny gruzińsko-rosyjskiej. Przyznam, że autor wcale nie fantazjował, a jedynie delikatnie podkręcił historię, dodając do tego wojennego kotła więcej krajów, które w tej alternatywnej wersji wysłały swoje wojska do Gruzji. Szczerze mówiąc, lektura tej książki daje człowiekowi do myślenia poprzez gdybanie "co by było, gdyby...".
Opisy potyczek żołnierzy z polityką w tle to arcydzieło literatury sensacyjnej, które wymagało od autora ogromnej wiedzy geopolitycznej i znajomości specyfiki działań wojennych. Przenosząc akcję na Kaukaz, pan Gawęda bardzo dobrze odzwierciedla klimat panujący we wschodnich armiach, porównując rosyjską prowizorkę do w pełnej pragmatycznych procedur armii USA.
Książka godna polecenia.
Powstanie Kozackie 1637 Marcin Gawęda
7,5
WRAŻENIA Z LEKTURY 'POWSTANIE KOZACKIE 1637'
Wreszcie po latach udało mi się usiąść do tej pozycji i przyznam, że mam bardzo mieszane uczucia.
Z jednej strony autor operuje bardzo ładnym językiem ( naprawdę to jedno z najlepszych piór w branży monograficznej z jakim się spotkałem, pozostali przy nim to w większości analfabeci ),więc czyta się to szybko i pożarło by się z wielkim smakiem gdyby nie jedno wielkie ALE. Tym 'ale' jest potworne lanie wody, mania powtórzeń i wtrąceń w głupich miejscach, czy porównań, a wszystko to chyba tylko po to by sztucznie wydłużyć ilość znaków w tej pracy. Czytałem ostatnio o patologiach panujących wśród doktorantów, i jako, że w biogramie Gawędy stoi wyraźnie, że autor jest ( był w tamtym czasie? ) doktorantem, nie mam właściwie wątpliwości, że jego dziwny styl to działanie celowe. Naprawdę, po pierwszych 100 stronach miałem wrażenie, że pan Gawęda gawędzi tylko i wyłącznie o tym co to była 'czerń' i jak się ona miała do kozactwa. Potem także roi i się od natrętnych powtórzeń, zupełnie jakby autor co chwilę tracił pamięć i zwracał się do czytelnika w formie "a czy wspominałem wam już że...", "ale zatrzymamy się tu na chwilę", albo "zastanówmy się", "porównajmy" itd. Przysięgam, że w pewnym momencie gdy po raz któryś wspomniał o tym jak bolesnym była dla husarii utrata konia i że koń był dlań wart więcej niż pachołek, zwyczajnie wydarłem się na pustą chatę by koleś przestał szaleć :/
żeby to jeszcze były jakieś mądrości, ale mnóstwo tu też odkrywania Ameryki, a jednocześnie przesadnego skupiania się na pewnych zagadnieniach, pomijając inne, ważniejsze. Autor nie może się też zdecydować momentami o czym właściwie pisze, bo jego praca przybiera postać syntezy militarno-pstychologiczno-matenatycznej, gdy zaczyna cytować pełno wydarzeń to z poprzednich powstań kozackich, to znów z późniejszych czasów. Mnóstwo miejsca poświęca w ten sposób zagadnieniu tego w ile rzędów ustawiony był kozacki tabor, podczas gdy właściwie nie tłumaczy w jaki sposób ten tabor udało się rozerwać. Dla mnie jako laika "rozerwanie" taboru przez jazdę kojarzy się albo ze staranowaniem tych wozów i wejściem w nie jak w masło, lub z przeskoczeniem jeźdźców nad nimi, lub przejechaniem między nimi jeśli były tam przerwy. Tymczasem po lekturze nadal nie wiem jak to się potoczyło. Gawęda wspomina co prawda, że jazda czasem się przy taborze spieszyła by rozłączyć/przesunąć wozy, ale na logikę, wydaje się, że w takiej sytuacji tysiące kozaków nie powinno mieć problemów z odparciem kilkuset spieszonych i ociężałych przez pancerz kawalerzystów, tym bardziej, że autor co i rusz powtarza o nasyceniu kozaków w broń palną i tym jak świetnie władali każdym właściwie orężem. Mam też wrażenie, że przez te wszystkie dywagacje autor zwyczajnie nie zauważył, że zbliża się deadline, bo pewne ważne kwestie kompletnie olał. Ostatni rozdział, poświęcony wydarzeniom po bitwie pod Kumejkami to ledwo parę stron, co jest zwykłą kpiną, skoro książka wg tytułu traktuje o całym Postaniu. Fakt, że Kumejki przesądziły o klęsce powstania - co autor oczywiście wspomina z tuzin razy - nie tłumaczy tego, że późniejsze wydarzenia zwyczajnie olał! Losom atamana Pawluka poświęca ledwo jedno zdanie, losom jego prawej ręki Skidana podobnie, co kontrastuje z dość bogatym wstępem. Ba, Gawęda wspomina np o tym, że syn Kizyma palił jeszcze potem dwory i mordował szlachtę, ale próżno tu znaleźć jakiekolwiek informacje o liczbie ofiar, czy rozwinięcie tego tematu :( Tak samo, skoro wspomina o późniejszej nieudanej wyprawie polskiej na Zaporoże, gdzie miało schronić się 3 tysiące zbuntowanych kozaków, to również wypadałoby rozwinąć tę kwestię, tym bardziej, że skoro wyprawa ta nie zlikwidowała tych sił, znaczy to tylko tyle, że Powstanie tak naprawdę nie zakończyło się.
Inna rzecz, że zabrakło mi w pracy Gawędy określenia celów Pawluka i jego powstańców. Oczywiście, dowiadujemy się dlaczego powstanie w ogóle wybuchło, ale autor nic a nic nie wspomina o tym co tak w ogóle Pawluk chciał osiągnąć. Czy chciał jedynie wymusić uszanownie praw kozactwa, czy planował coś więcej, np wykrojenie sobie minipaństewka. Tego tutaj nie ma. Kolejną bolączką, cechującą zresztą wiele książek wyd. Inforteditions, jest kretyński sposób umieszczania przypisów na końcu pracy. Utrudnia to siłą rzeczy lekturę, ba, wręcz zniechęca by w ogóle do sekcji przypisów zaglądać. Gorzej, że w przypisach tych oczywiście znalazło się ileś ciekawych rzeczy, które czytelnik może łatwo przeoczyć. Np na ostatniej stronie przypisów dowiadujemy się, że akt kapitulacji powstańców podpisał sam Bohdan Chmielnicki, czyli późniejszy przywódca kolejnej rebelii. Niestety, z przypisu trudno zarazem wywnioskować czy Chmielnicki podpisał ten dokument jako uczestnik powstania czy jako osoba lojalna przez ten czas wobec króla. Zważywszy na to, że autor bez przerwy wspomina w swej pracy o powstaniu Chmielnickiego, wydawałoby się, że powinien napomknąć nieco właśnie o tym czy w rebelii Pawluka walczyli 'bohaterowie' późniejszych o 10 lat wydarzeń. Niestety tego tutaj nie ma.
Plusem pracy są za to oczywiście fajne ilustracje wojaków obu stron. Jest też kilka map, choć wydaje mi się, że nie było potrzeby dzielenia Kumejek aż na tyle faz. Naprawdę, wiele bardziej dramatycznych i bardziej skomplikowanych batalii nie może się dorobić jednej porządnej mapy, a tu przy prostej szarży pod Kumejkami mamy ich aż cztery. Niby fajnie, ale w sumie po co tyle męczyć grafika? Tym bardziej, że z planu bitwy wynikałoby, że małe zgrupowanie polskiej jazdy było o wiele większe niż wielotysięczny kozacki tabor! Zamiast tych wszystkich faz wolałbym więc dostać np mapę ukazującą zasięg całego powstania i plan działań zbrojnych po Kumejkach.
Podsumowując, byłaby to naprawdę dobra praca gdyby autor wyciął te durne powtórzenia, dywagacje i swoje 'mądrości' i wydał to w ramach cieńszej serii 'Pola Bitew', albo gdyby naprawdę skupił się na ważnych kwestiach, jak np te późniejsze losy powstania czy pertraktacje Pawluka w sprawie pomocy tatarskiej, o której ledwo wspomina.
Tak to po lekturze pozostaje spory niesmak :(