Wschodzące Słońce. Schyłek i upadek Cesarstwa Japonii 1936-1945 tom II John Toland 8,6
ocenił(a) na 922 tyg. temu 68/2023
W tomie II zostajemy rzuceni w wir amerykańskich debat w jakim kierunku skierować swój wysiłek wojenny. Douglas MacArthur nalegał, żeby odbić Filipiny, ponieważ Japończycy podbijając ten wyspiarski kraj, będący podległy Waszyngtonowi upokorzyli Stany Zjednoczone. Adwersarze MacArthura nalegali, żeby uderzać na Formozę (dzisiejszy Tajwan). Finalnie zdecydowano się na Filipiny.
W tym samym czasie w Japonii premier Hideki Tōjō, który kolejne porażki na froncie został zmuszony okupić utratą swojego stanowiska. Jego następcą został Kuniaki Koiso.
Amerykanie po krwawych i długotrwałych walkach odbili archipelag filipiński z rąk Cesarstwa. Pokłosiem tego była największa w dziejach bitwa powietrzno-morska, stoczona w zatoce Leyte w dniach 23-26 października 1944. Podczas tej bitwy potencjał Japonii został zdruzgotany, co oznaczało, że flota japońska już dłużej nie będzie poważnie zagrażać Amerykanom w ich dalszych postępach. Straty Japończyków wyniosły m.in.: cztery zatopione lotniskowce, trzy pancerniki i dziewięć krążowników oraz utrata 300 samolotów.
Kolejnymi krokami na jakie się zdecydowano był podbój wysp Iwo Jima oraz Okinawa. Podbój tych miejsc pozwoliłby na bezpośrednie bombardowanie terytorium macierzystego Japonii. Pierwsza podbita została Iwo Jima, a w kwietniu 1945 udało się uzyskać Okinawę, dzięki temu Amerykanie posiadali bazy 350 mil od wybrzeża Japonii.
Rozpoczęła się niszczycielska ofensywa bombowa skierowana w Japonię. Amerykanie zaczęli stosować bomby zapalające, co w połączeniu z domami z drewna i papieru powodowało istny armageddon. W burzy ogniowej zostały spopielone kolejne japońskie miasta, ze stolicą Tokio na czele. Jednak, co szokujące Japończycy byli dalej skłonni walczyć.
W międzyczasie cesarz Hirohito rozpoczął swoją grę, której skutkiem miało być poddanie się i zakończenie wojny, której Japonia już nie mógł wygrać. Nowym premierem został ugodowy Kantarō Suzuki.
Upór Japończyków spowodował, że Amerykanie postanowili użyć swojej nowej broni, bomby jądrowej. 6 sierpnia o godzinie 2:45 z bazy w Tinian wystartował samolot „Enola Gay”, ze zwieńczeniem wartego dwa miliardy dolarów projektu Manhattan, w postaci ważącego 4035 kg. „Little Boy'a”. Autor ubarwia opis startu, ponieważ kapitanowi samolotu pułkownikowi Paulowi Tibbetsowi samolot udało się oderwać od pasa startowego na ostatnich metrach. Po kilkugodzinnym spokojnym locie, o 8:15 w Hiroszimie doszło do eksplozji nowej broni. Większość miasta została starta z powierzchni ziemi. Toland opowiada o szeregu osób, które miały tyle szczęścia, że przeżyły ten potworny atak.
9 sierpnia spadły kolejne potężne dwa ciosy. W nocy Związek Radziecki oficjalnie wypowiedział Japonii wojnę, w tym samym czasie z bazy Tinian o 3:47 wystartował kolejny B-29 z ładunkiem jądrowym na pokładzie. Tym razem „Bockscar” Charlesa W. Sweeney'a obrał za cel Kokurę, ale z powodu słabej widoczności załoga postanowiła skierować się do celu zapasowego, czyli Nagasaki. Bomba spadła na miasto o 11:02.
W tym samym czasie trwały obrady dowodzących co robić w obliczu wypowiedzenia wojny przez ZSRR, podczas obrad dowiedziano się o drugim ataku jądrowym. Zszokowany tym cesarz zapytany o zdanie stwierdził, że Japonia powinna skapitulować, żeby uchronić naród przed eksterminacją. Rozpoczęto zabiegi prowadzące do kapitulacji. Była to nie tylko walka z czasem, ale także walka wewnętrzna. Decyzja o kapitulacji nie podobała się części bojowo nastawionych oficerów, którzy byli gotowi walczyć do ostatniego żywego Japończyka. Plany puczu weszły w bardzo zaawansowany stan, ale na szczęście nic z nich nie wyszło.
Cesarstwo skapitulowało 10 sierpnia 1945 roku. Na sam czas, ponieważ na Tinianie czekały już dwie bomby, którymi atak został wyznaczony na 13 i 16 sierpnia. Niewykluczone, że celem byłoby zdewastowane po poprzednich bombardowaniach stołeczne Tokio.
Amerykanie byli zdeterminowani naprawdę zamienić Japonię w radioaktywną pustynię, a co najbardziej porażające była na to także gotowa duża część japońskich oficerów. Na szczęście w odpowiednim momencie głos rozsądku przemówił w osobie cesarza Hirohito.
W zasadzie podtrzymuję superlatywy, którymi obdarzyłem tom I. Jeśli miałbym na siłę się do czegoś przyczepić, to autor trochę za mało miejsca poświęcił zbrodniom Japończyków w okupowanych Chinach i Korei. Jednak pewną dozą usprawiedliwienia jest to, że część wstydliwych faktów zaczęła wypływać po latach i w chwili pisania książki praktycznie nikt nie wiedział o jednostce 731 (w tym miejscu mogę polecić książkę o tym samym tytule utorstwa Hala Golda) i innych tego typu miejscach rodem z horroru, gdzie w bestialski sposób ludzie byli uśmiercani tysiącami.
Jako przegląd działań dyplomatyczno-militarnych książka jest wybitnym dziełem. Zresztą nagroda Pulitzera mówi bardzo dużo o jakości tej książki