Bożogrobie Jay Kristoff 8,1
„Wybór między urodą a brzydotą to żaden wybór, ale każdy głupiec wie, że najlepiej jest wyglądać niebezpiecznie.”
Wierzycie w klątwę drugiego tomu?
Jeśli przy okazji Nibynocy nie uwierzyliście, że Mia jest lekkomyślna, to 𝐁𝐨𝐳𝐨𝐠𝐫𝐨𝐛𝐢𝐞 ostatecznie sprowadzi Was na ziemię 😂
Akcja rozpoczyna się kilka miesięcy po zdarzeniach z pierwszego tomu. I w momencie, w którym zobaczyłam „cztery miesiące później” mój umysł zaczął pracować na wzmożonych obrotach, żeby spróbować wymyślić co w tym czasie odwalała Mia. Oczywiście poległam, bo ta dziewczyna jest nieprzewidywalna. Bo kto w pełni władz umysłowych oddałby się w niewolę tylko po to, żeby mieć bezpośrednią okazję, żeby się zemścić za kilka miesięcy? Ano Corvere XD
Baaardzo podobał mi się vibe tej książki. Niëwölnicy, którzy trenują pod okiem byłego Gladiatii, żeby przynosić chwałę, chlubę i sławę swojemu Panu. Treningi, trwające wiele godzin dziennie, podczas których Mia i jej towarzysze wylewali z siebie litry potu, niejednokrotnie też krêw. Później walki na arenach, z innymi, którzy również trenowali do tych starć. Dawało mi to nieodparte wrażenie, że czytam coś inspirowanego walkami gladiatorów w starożytnym Rzymie.
A co poza tym u Mii? Nadal knuje plan, szuka najlepszych rozwiązań i ewentualnych alternatyw. Nie baczy jednak na konsekwencje (wciąż),nie słucha nikogo (wciąż) i marzy o celu (wciąż). Jej niestrudzony zapał jest godny podziwu, rzekłabym, że jest wręcz uparta. Dowiadujemy się po drodze kilku interesujących faktów z wcześniejszego życia Mii, dzięki czemu jeszcze bardziej pokochałam tę dziewczynę.
Poznajemy również masę innych bohaterów, którzy dzięki różnorodności są ogromną wartością dodaną do całości. Jednak uwierzcie mi, nikogo nie polubicie tak jak Mii. No, może poza Panem Życzliwym 😂
Tutaj jest znacznie więcej układów i układzików, które w ostatecznym rozrachunku sprawiły, ze szczękę zbierałam z podłogi. I to nie tylko tych układów zawartych przez Mię, ale również przez innych. 𝐁𝐨𝐳𝐨𝐠𝐫𝐨𝐛𝐢𝐞 to prawdziwa gra pozorów, to gra niebezpieczna, która na szali stawia życie. Gra, w której duma jest ważniejsza od pieniędzy, w której kłamstwo to największa sztuka, która ma wielu wirtuozów, a Mia to największy z nich.
„W każdym oddechu mieszka nadzieja.”
To, jak Kristoff opisał walki sprawiło, że zapragnęłam, żeby to on wyreżyserował ostatni sezon Gry o tron (był straszny, change my mind) xD Było dokładnie, precyzyjnie, krwíście, a chwilami przerażająco. Zagrania taktyczne i te, które wyszły poza schemat, były niczym taniec ze šmiercią. Te sceny były moimi ulubionymi, niektóre czytałam po dwa razy, bo byłam pod wrażeniem lekkości, z jaką przyszło to Autorowi.
Tutaj widać jak na dłoni jak niewiele wystarczy, żeby porzucić wszystko to, w co dotychczas się wierzyło. To opowieść o załamaniu wiary, opowieść o tym, że dla niektórych wiara idzie do rytmu z powiedzeniem „cel uświęca środki”. Widać również, że prawda zawsze, ale to zawsze, w końcu wypłynie na powierzchnię. Więc czy warto zatajać najistotniejsze szczegóły przed kimś, kto i tak się do nich dokopie?
𝐁𝐨𝐳𝐨𝐠𝐫𝐨𝐛𝐢𝐞 to czas powrotów, utwierdzania się w przekonaniu, że cel jest słuszny. To książka o tym, że różne, nawet skrajne uczucia są oddzielone od siebie cienką linią. To książka, z której tajemnice wypływają kanonadą, ale i tak pozostajemy głupcami, którzy wierzą, że wiedzą już wszystko. Kolejny raz Kristoff pokazał, że nie ważne jak intensywnie myślisz, i tak nie odgadniesz wszystkiego, co dla ciebie przygotował.