Jezus jest blisko Sarah Young 8,5
ocenił(a) na 89 lata temu CHWYĆ MOJĄ DŁOŃ!
PODNIOSĘ CIĘ Z UPADKU.
„Nadzieja to nie przekonanie, że coś się skończy dobrze, lecz pewność, że coś ma sens bez względu na to, jak się zakończy”***
Ostatnio przypałętały się do mnie pewne problemy, przez co chodziłam cały czas podtruta, przygnębiona, przygaszona, toteż czytanie było dla mnie ostatnią rzeczą, o której myślałam ostatnimi dwoma tygodniami. W pewnym momencie z pomocą przyszła do mnie książka Sarah Young „Jezus jest blisko”.
Czy uczyniła swoją powinność?
Czy dodała mi sił?
„Słowo n a d z i e j a jest dla mnie synonimem wiary. Bo w istocie nadzieja jest niczym innym, jak wytrwałością w wierze”**
To przechodzimy do rzeczy, ale dużo o tej książce nie jestem w stanie napisać. Tylko same ogólniki. Otóż jest to 350- stronicowa pozycja, która składa się ze 150 lekcji, a każda „duchowa” lekcja zajmuje całe dwie strony- na jednej krótko opisane są poszczególne zadania, a na drugiej stronie umieszczone są cytaty z Biblii. Tyle.
Jak widzicie zdawałoby się, że nie ma tu żadnego zaskoczenia. O taka zwykła książka religijna jakich pewno na rynku. Błędne myślenie! Jest pewna rzecz, o której należy wspomnieć. Coś, co jest dla mnie naprawdę istotne. Coś, co składa się na wielki plus tej pozycji. Co to takiego? Otóż książka jest napisana w pierwszej osobie, dzięki czemu każde słowo, każde zdanie idealnie trafia do naszego serca. I już tam pozostaje. Naprawdę ciekawy zabieg. Tak jakby Jezus przemawiał do nas bezpośrednio. I co, zwykła książka? Tak właśnie myślałam, że zmienicie zdanie ;)
Jeśli mam w paru słowach poruszyć kwestię języka, to nie mogę się do niego przyczepić, no prawie. Lektura jest napisana nad wyraz prostym, lekkim, łatwym w odbiorze, plastycznym, ale niekiedy nieporadnym językiem, co akurat w tym przypadku nie stanowi jakiejś większej przeszkody, a wręcz przeciwnie- wkradnie się w łaski większości wierzących osób
Nie mogę nie wspomnieć również o cechach fizycznych tego „duchowego poradnika”. Został on bowiem pięknie wydany. Okładka osobiście dla mnie przykuwa wzrok, a wnętrze jest poukładane, uporządkowane, dzięki czemu czytelnik nie musi „błądzić” w poszukiwaniu danego fragmentu. Poza tym zawiera on materiałową zakładkę- świetne rozwiązanie dla osób, które bezustannie gubią wkładane papierowe ozdoby.
W pewnym momencie straciłam wiarę, a nadzieja, która ponoć umiera ostatnia trzymała się tylko na kilku niteczkach, a ta książka naprawdę pomogła mi się podnieść z upadku. Pomogła mi w tym ostatnim ciężkim okresie. Pomogła mi uwierzyć w moje możliwości. Uświadomiła mi, że z tymi całymi dosyć wkurzającymi przeciwnościami losu nie jestem sama, że jest Ktoś, kto zawsze poda mi pomocną dłoń. Nigdy nie opuści. Ktoś, kto zawsze i na zawsze przy mnie będzie. Naprawdę pokrzepiająca myśl.
„Jakże wspaniałą podstawę do nadziei i pewności znajdujemy w modlitewnych rozważaniach tych trzech rzeczy: miłości Ojca, zasług Syna i potęgi Ducha!”*
Nie pozostaje mi nic innego uczynić w tym momencie jak tylko polecić tą lekturę wszystkim osobom, które miewają dłuższe chwile zwątpienia. Ta książka pozbędzie się tych wątpliwości- wierzcie mi. I oczywiście polecam wszystkim osobom, które zostały do niej chociaż w małym stopniu zachęcone. Ja w każdym bądź razie zawsze będę do niej wracać, gdy tylko poczuję się niego gorzej na duchu.
Uważam, że warto się zapoznać z tą pozycją.
-------------------------
*** Václav Havel, str. 266;
** Jan Kalwin, str. 182;
*Thomas Manton, str. 252.