Jacob94

Profil użytkownika: Jacob94

Warszawa Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 1 godzinę temu
431
Przeczytanych
książek
431
Książek
w biblioteczce
142
Opinii
1 148
Polubień
opinii
Warszawa Mężczyzna
Dla radości z pisania i ku lepszemu przyswajaniu treści tworzę dłuższe recenzje książek science fiction (w przeważającej większości). Jeśli tak jak ja kochasz ten gatunek to zachęcam do śledzenia mojego profilu :-) /// Generalnie uważam, że Uczta Wyobraźni oraz Artefakty to dwie najlepsze rzeczy, jakie obecnie wychodzą na polskim rynku fantastycznym. Lubię prozę Simmonsa i Ellisona, światy McDonalda i Hamiltona, pomysły Wattsa i Egana, wrażliwość Simaka i Macleoda, szaleństwo Mieville i Vandermeera, intelekt Stephensona i Arthura C. Clarka, wyobraźnię Cixin Liu i Ady Palmer.

Opinie

Okładka książki Pyłek w Oku Boga Larry Niven, Jerry Eugene Pournelle
Ocena 6,9
Pyłek w Oku Boga Larry Niven, Jerry ...

Na półkach:

Zacznijmy od tego, że niezmiernie trudno jest opowiedzieć o “Pyłku w Oku Boga” bez spoilerów, ponieważ większość interesujących aspektów lektury jest mocno związana z elementami fabularnymi opowieści. Cóż, spróbuję jakoś sprostać wyzwaniu. Skrótowo powiem, że rzutem na taśmę podwyższyłem tej książce notę z 6 na 7. Bardzo mieszane uczucia towarzyszyły mi podczas czytania, jednak w swoim subgatunku space oper pozycja ta wyróżnia się takim bardzo przyziemnym podejściem do tematu pierwszego kontaktu. Wszystkie motywy stanowiące o sile tej powieści można w bezpośredni sposób odnieść do jakiś wydarzeń geopolitycznych współczesnego świata, nie jest to jakaś efekciarska, ekscytująca fantazja na temat przyszłości gatunku ludzkiego (Hamilton, Reynolds), raczej pewna uniwersalna, ludzka kontemplacja na temat zaufania i wzajemnego porozumienia w futurystycznym settingu statków kosmicznych i obcej cywilizacji tuż za naszym progiem.

1. Dlaczego warto przeczytać / co mi się w niej podobało?

Po pierwsze widać, że Pournelle i Niven znają się na rzeczy jeśli chodzi o aspekty hard SF - wszelkie technologie (żagiel słoneczny to mój soft spot jeśli chodzi o gwiezdne napędy), instrumenty, metody badawcze, słownictwo, prawa fizyki (szczególnie namacalnie zobrazowano wysokie przeciążenia związane z przyspieszeniem statku, przy czym były one w granicach ludzkiej wytrzymałości, a nie zupełnie odjechane dla efektu wow) - wszystko to ma ręce i nogi i oklaski dla panów za przygotowanie merytoryczne. Jakby ktoś miał wątpliwości to mogą rozwiać je krótkie notki biograficzne autorów zamieszczone z tyłu książki. Powieść jest z pewnością przemyślana, bogata w szczegóły, potrafi trzymać w napięciu na początku i pod koniec. Odczuwa się tą imperialną aurę ludzkości. Obcy zostali zaprezentowani naprawdę interesująco, zarówno pod kątem biologii (mój ulubiony aspekt), psychologii, technologii oraz społeczeństwa. Sceny suspensu, w których jeden statek zbliżał się pomalutku do drugiego były efektywne i imponujące.

Chyba najmocniej przemówił do mnie wspomniany już wątek zaufania wobec innego podmiotu, który posiada własną agendę oraz tajemnice, które pragnie zachować dla siebie. Nawet gdybyśmy chcieli zaufać drugiej stronie to jak możemy to uczynić nie będąc przekonanym o jej intencjach? Wszelkie pertraktacje polityczno-handlowe z obcymi, które śledzimy równolegle z obu stron były mocno angażujące, ponieważ obserwujemy, jakie sekrety ludzie i Motowie (tak nazywamy rasę obcych, bo ich świat orbituje wokół białego karła, który na tle czerwonego nadolbrzyma przypomina pyłek - mote) ukrywają przed sobą nawzajem i jednocześnie jesteśmy w pełni świadomi stawki, o jaką toczy się gra. Czy znajdziemy drogę do porozumienia, czy jedynym rozwiązaniem jest eksterminacja całego gatunku? Czy zawsze istnieje alternatywa dla wzajemnej zagłady? Podobało mi się zakończenie i myślę, że całościowo ta książka potrafi dać do myślenia - nie odlatujemy daleko w abstrakcję tylko próbujemy przyrównać te wydarzenia do naszych realnych konfliktów (w dniu tworzenia to pewnie chłodne relacje USA i ZSRR, co ciekawe w powieści oba te państwa się połączyły w Kondominium, z którego później wyewoluowały Imperia Ludzkości).

2. O wadach i zgrzytach słów kilka…

Praktycznie w dużym stopniu będę powtarzał po moim poprzedniku. Z pewnością bohaterowie nie są mocnym aspektem powieści, co jest raczej poważną wadą w przypadku space oper. Większość postaci zlewała mi się do samego końca, różnią się w zasadzie jedynie imionami. Co prawda były tam próby pogłębienia tych postaci o jakieś krótkie backstory, ale utonęły one w zalewie 850 stron badań, dialogów i polityki. Główny bohater - Roderick Blaine, kapitan krążownika MacArthur, jest typem postaci carte blanche, którą każdy może wypełnić sobą, ale jako samodzielna jednostka nie oferuje niczego interesującego poza tym, że jest arystokratą i ów status niewątpliwie mu się przydaje. Swoją drogą nie ma drugiego takiego kapitana floty międzygwiezdnej, któremu tyle raz się upiekło od ochrzanu od przełożonego (+ jeszcze otrzymuje awans!). Wątek miłosny pojawił się bardzo niespodziewanie, albo to ja słabo odczytywałem znaki. Niewątpliwie dobrze, że się pojawił - to ważne, aby głównej postaci na czymś zależało, aby ów konflikt cywilizacyjny przybierał charakter osobisty. Kupiec-więzień polityczny jest niemal bezużyteczny, choć z jakimś tam przynajmniej charakterem. Kadeci ledwo do rozróżnienia między sobą z wyjątkiem nawigatora. Możesz zapamiętać, który brał udział w czym, ale ostatecznie niezbyt ci się to przyda. Wicekról pusty i bez wyrazu, naukowcy bardzo jednowymiarowi i mało ciekawi (swoją drogą to rzadkość, aby twórcy SF lepiej sobie poradzili z portretami wojskowych niż ludzi zajmujących się prowadzeniem badań). Najlepszy jest komandor krążownika Lenin, ale to głównie dlatego, że przez całą książkę nie było wiadomo, czego się można po nim spodziewać. Jego reputacja była tą przysłowiową dużą chmurą, z której spadło mało deszczu.

Fabuła jest zdecydowanie rozwlekła i ma swoje przestoje, w moim odczuciu w szczególności środkowa część poświęcona kosmitom. Autorzy odkrywają przed czytelnikami nowe fragmenty układanki, jaką są Motowie, jednak nie potrafią nadać owym sytuacjom jakiegoś ładunku emocjonalnego. Przelatujesz kolejne fragmenty wzrokiem bez większego entuzjazmu, byś dopiero pod koniec powiedział “a to ten element jest ważny w taki sposób, fajnie!”. Gdy sytuacja na moment wymyka się ludziom spod kontroli czułem chwilowy wzrost zainteresowania, ale moja wyobraźnia nie potrafiła uczynić z formy zagrożenia czegoś realnie przerażającego - czułem się bardziej, jakbym dziś obejrzał film “Gremliny” i ktoś mi powiedział, że powinienem odczuwać niepokój. Sceny akcji raczej oszczędnie, wręcz mało umiejętnie opisane.

Były fragmenty tekstu, które czytało mi się bardzo mozolnie i musiało upłynąć wiele stron, abyśmy trafili do jakiegoś muzeum czy innego miejsca, gdzie poznamy historię cywilizacji Motów, bo to właśnie w tym aspekcie kryje się prawdziwe “mięsko” opowieści. Czasami nie potrafiłem dobrze prześledzić kontynuacji dialogów, jakby były nienaturalnie posklejane, ale może to tylko moje braki w koncentracji. Co mnie ciągle zastanawiało to gdy narrator stwierdzał, że coś jest “nietypowe” albo “niestandardowe” i za cholerę nie potrafiłem orzec, jak taka nietypowość wygląda. Nie pamiętam konkretnych przykładów, ale w trakcie lektury ów zabieg rzucał mi się w oczy kilkukrotnie i za każdym razem (100% przypadków) nie wiedziałem, co nietypowego było w wielkości danego zjawiska (w skali kosmologicznej, gdzie są różne typy wszystkiego). Czepialstwo? Może. Ja jednak zwróciłem na to uwagę.

Nie podobało mi się posłowie. Bardzo sporadycznie coś takiego mówię, bo zwykle posłowia są wartością dodaną dla treści. Przykro mi, ale to przygotowane na zamówienie mi się po prostu nie podoba, nie jest ani pogłębiające, ani stylistycznie ciekawe (poszło zbyt mocno w kolokwializm, słowo “no” przewija się tam nieustannie). Przewartościowany jest w mojej opinii wątek religijny - występuje, ale jest praktycznie nieobecny. Szkoda, że autorzy nie pofatygowali się o jakiś ciekawy system wierzeń Motów, tylko tak jednym zdaniem…
Sporadycznie (w zależności od tego, jakim jesteś czytelnikiem) poczujesz się wyrzucony z narracji jakimś terminem, które nie kojarzy Ci się w ludzkością trzeciego tysiąclecia lub podobieństwami w funkcjonalnej tkance cywilizacji Motów względem ludzi (może być to jakiś detal architektoniczny czy środek transportu). Mi to nie przeszkadzało, ale wspominam o tym aby być bliżej ideałowi obiektywizmu. Jeśli nazywanie środków transportu “samochodami” na innej planecie ci nie przeszkadza, to w porządku. Albo anatomiczne odpowiedniki organów wewnętrznych. Albo gdy kosmici nauczyli się naszego języka i aby przeklnąć, używają słów "do diaska!" Wiecie, jest troszkę tych XX-wiecznych naleciałości - wtedy odwzorowywanie przyszłości w warstwie językowej nie było tak naglącą potrzebą jak dziś. Mnie wytrąciła z immersji filiżanka (^>^)
Nie obyło się bez paru literówek czy jakiś takich niezręczności (osłona ablacyjna czy ablatywna w końcu? Wiemy, że to pierwsze). Ale tłumaczenie okej, to w końcu ogrom stron i potknięcia nie są zbyt rażące.

3. Podsumowanie.

Wydaje się, że wady przewyższają zalety (przynajmniej objętościowo), jednak tuż po lekturze byłem naprawdę zadowolony, że sięgnąłem po tę pozycję. Na przestrzeni tych 850 stron wydarzyło się sporo interesujących rzeczy, byłem świadkiem pierwszego kontaktu z ciekawie zbudowaną cywilizacją inną niż wszystkie. Nie ukrywajmy, w space operach obcy są zazwyczaj naszymi wrogami nr 1. Tutaj natomiast Motowie wcale nie są do nas wrogo nastawieni, na swój sposób są wręcz sympatyczni, mają jedynie swoje własne imperatywy i interesy, a ludzkość pierwsze co robi to nie strzela czym popadnie, tylko próbuje na wszelkie sposoby znaleźć nić porozumienia przede wszystkim na płaszczyźnie handlowej. Zagrożenia vs. potencjalne korzyści, a na szali leży los prawdopodobnie setek miliardów obywateli Imperium. Pośpiech jest w takim przypadku nie wskazany, lecz chłodna, otwarta głowa, która potrafi te przeciwstawne czynniki odpowiednio skalkulować. Jest to bardzo dojrzałe przedstawienie kontaktu z obcą cywilizacją i co by nie mówić dłuższymi momentami potrafiło zaangażować, a i wyszedłem z tej przygody z uczuciem satysfakcji. Do końca byłem ciekaw, jakie rozwiązanie zostanie opracowane i nie zawiodłem się. Końcowy morał uważam za ciekawy (użyłbym innego przymiotnika, ale zasugerowałbym zakończenie). Podoba mi się niemal każda książka, w której lata świetle oznaczają “znacznie dalej, niż się fantastom wydaje”, chyba że jedna strona ma jakiś super trik, jak napęd Aldersona w rękach Ludzkości.

Także warto przeczytać. “Pyłek w Oku Boga” to nie jest ramotka (uf!), choć wyraźnie się różni od współczesnych, militarystycznych space oper. Ale dla kogoś, kto lubi dobre powieści to chyba dobrze, że książka różni się od swoich odpowiedników, prawda? Śmiało można spróbować. To nie jest jakieś odkopane z niebytu arcydzieło, jednak jej uniwersalny charakter oraz bogactwo wyobraźni sprawia, że broni się jako analiza socjologiczna oraz po prostu przygoda (w bardzo luźnym rozumieniu tego słowa) w kosmosie z mocnym naciskiem na politykę i ekonomię.

Zacznijmy od tego, że niezmiernie trudno jest opowiedzieć o “Pyłku w Oku Boga” bez spoilerów, ponieważ większość interesujących aspektów lektury jest mocno związana z elementami fabularnymi opowieści. Cóż, spróbuję jakoś sprostać wyzwaniu. Skrótowo powiem, że rzutem na taśmę podwyższyłem tej książce notę z 6 na 7. Bardzo mieszane uczucia towarzyszyły mi podczas czytania,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerze mówiąc jestem trochę rozczarowany, szczególnie biorąc pod uwagę moje świeże odrodzenie fascynacji Silverbergiem w wydaniu powieściowym. Są to zaledwie niezłe opowiadania napisane bardzo dobrym językiem, ale… no właśnie. Zawsze jest jakieś “ale”, które nie pozwalało doskoczyć tej antologii do pełni zadowolenia 7/10.

Najciekawsza była dla mnie tytułowa nowela “Pożeglować do Bizancjum”, gdzie przenosimy się do pięćdziesiątego wieku. Nowa rasa władców Ziemi (czy to postludzie czy kosmici? Nie wiadomo) rekonstruuje starożytne - z ich punktu widzenia - miasta Ziemi, mieszając fakty historyczne z mitologiczną fikcją. Wszystko to w celach turystycznych i rozrywkowych. Przywracają oni również do życia głównego bohatera opowieści, który towarzyszy przedstawicielce tej futurystycznej cywilizacji w jej podróżach po pięciu wspaniałych miastach świata, które z równą łatwością mieszkańcy przyszłości potrafią budować, jak i burzyć, powołując na ich miejsce kolejne wielkie metropolie. Cudowne opisy, aura wielowątkowej tajemnicy i wspaniały pean na cześć wieczności i nieśmiertelności ducha. Jeśli macie przeczytać jedno opowiadanie Silverberga z tego zbioru to jest to najmocniejszy kandydat.

Na 6 z plusem w 10-cio stopniowej skali zasługują cztery pierwsze teksty:

1.
“Gilgamesz na Pustkowiu” - do piekła wtrąceni są ludzie z różnych epok, w tym na wpół legendarny władca Sumeru, poszukujący życia wiecznego Gilgamesz, oraz pisarze prozy fantastycznej - H.P. Lovecraft i Robert E. Howard (ten od Conana). Silverberg zdaje się śmiać z naszych doczesnych ambicji, pogoni za władzą i luksusem, a piekło przyjmuje dość metafizyczny charakter - zdaje się być miejscem, które zmienia się wraz z napływającymi z różnych epok ludźmi. Autor sprytnie wplata morał w historię o tym, iż sami tworzymy swoje piekło i niebo. Że dychotomia tych pojęć jest fałszem, że oba stanowią jedno miejsce, lecz od naszych postępków zależy, w jaki sposób się ono materializuje. Tekst może rozczarować na dosłownym poziomie fabularnym, szczególnie zakończenie, po którym nie czułem absolutnie żadnej satysfakcji z podróży. Moment kulminacyjny został rozegrany zbyt raptownie, aby był wiarygodny. Jednakże sam tekst czytało się mega przyjemnie.

2.
“Pasażerowie” jest krótkim opowiadaniem o obcych posiadających (wchodzących w) ciała ludzi. Proces ten dzieje się na całym świecie i jest wszystkim dobrze znany. Ludzkość postanowiła przystosować się do tych nawiedzeń. Taki to krótki romans, w którym na upartego możemy dopatrywać się obrazu niepewności towarzyszącej wchodzeniu w nowe relacje, gdy nie przepracowaliśmy jeszcze traum z poprzedniego związku, albo może tkwi w nas jakaś ciemność, o której zdajemy sobie sprawę, że w przyszłości może ten idylliczny związek zniszczyć. Warto zauważyć, jak bardzo cienka jest granica między interpretacją i nadinterpretacją w przypadku tej pozycji. Ja wolę się doszukiwać czegoś więcej, bo jeśli tego nie zrobię to zostanę z bardzo ambiwalentną historyjką z rodzaju “o dwóch takich co chcą być razem, ale nie mogą”.

3.
“Skrzydła nocy” jest nowelą, która wyewoluowała później w całą powieść opublikowaną przez Mag w Artefaktach. Świat dalekiej przyszłości, pełny barwnych śladów wielu różnych epok technologicznych (tych mniej i tych bardziej zaawansowanych względem naszej obecnej). Najmocniejszym aspektem powieści jest istnienie tzw. Obserwatorów, którzy za pomocą pozazmysłowego postrzegania wspomaganego technologią wypatrują przepowiedzianej w starych pismach inwazji z kosmosu. Nowela to bardzo ciekawy misz-masz światotwórczy, pełen wigoru, piękna i literackiego kunsztu. Trójka bohaterów jest ciekawa i zwiedza cudowną tkankę architektoniczno-społeczną miasta Roum (zniekształcony przez czas Rzym). “Ale” w tym wypadku to ponownie zakończenie - być może go nie zrozumiałem, a być może zostawia czytelnika z uczuciem niedosytu. Zrobię chyba re-read tego Artefaktu.

4.
“Na scenę wkracza żołnierz, a po nim drugi” - jedno z ciekawszych i lżejszych opowiadań, gdzie para naukowców powołuje do życia głęboką AI, wgrywając w nią mnóstwo historycznych danych, opracowań etc. Stworzyli w ten sposób Sokratesa oraz hiszpańskiego konkwistadora Pizarro. No i gadają ze sobą, o religii, moralności, życiu i śmierci i innych takich. Bardzo fajnie się czyta, temat dosyć na czasie i muszę powiedzieć, że utwór ten dostarczył mi sporo rozrywki z nutką czegoś więcej.

Nie podobały mi się za to dwa kolejne utwory. “Dobre wieści z Watykanu” traktuje o wyborze robota na papieża. Nic w tym opowiadaniu się nie dzieje i nie dostrzegłem jakiegoś pogłębionego intelektualnego ciężaru, oprócz zero-jedynkowego “jedni będą za, inni przeciw”. Silverberg wydaje mi się nie odpowiedział na pytanie, co by to oznaczało dla wiary chrześcijańskiej - nawet nie musnął tematu… Nic mi z tego tekstu w głowie nie zostało poza bardzo obrazowym, ładnym opisem misterium konklawe.

“Rodzimy się zmarłymi” wychodzi z fascynującego konceptu - na życzenia wskrzesza się umarłych. Istnieją osobne społeczności/enklawy zamieszkiwane wyłącznie przez ożywionych, którzy po powrocie całkowicie odcinając się od więzów łączących ich ze światem za życia. Historię śledzimy oczami mężczyzny, który stracił żonę. Przywrócono kobietę do świata (celowo unikam “do życia”) i teraz ona nie chce mieć z nim nic wspólnego, on nie rozumie dlaczego i łamiąc społeczne tabu regulujące stosunki żywych z ożywionymi postanawia podążyć za nią na Zanzibar. Ładnie napisane, ale strasznie nudne (bardzo rzadko używam tego argumentu) - gość po prostu jeździ za nią od jednego miejsca do drugiego i wzdycha o tym, jak bardzo nie potrafi o niej zapomnieć, jak bardzo ją kocha. Nie chodzi tu o moją nieczułość, to po prostu cała fabuła tej nowelki - podróże po różnych lokacjach (bardzo pobieżne), mające często coś wspólnego ze śmiercią i umieraniem. Ja nie doznałem olśnienia ani zachwytu, który towarzyszył mi podczas lektury “Księgi Czaszek”, powieści Silverberga poruszającej się w podobnej tematyce. Na koniec nie jestem usatysfakcjonowany odpowiedzią na pytanie - dlaczego zmarli izolują się, dlaczego postrzegają świat i poprzednie życie jako nieistotne? Liczyłem na przekonujące wyjaśnienie tego zjawiska, a dostałem bardzo… mętną, 3-stronicową, niejasną konkluzję. Cała ta książka jest mętna, mało konkretów dowiadujemy się o nowo wykształconej kulturze ożywionych, przynajmniej mało w kwestii tego co naprawdę istotne - za to dużo wiemy o tym, co w sumie jest drugorzędne, co powierzchownie odróżnia ich od nas. Ktoś może powiedzieć, że to intencjonalny zabieg autora podkreślający nasze niezrozumienie ich, ale nie zgodziłbym się w tym konkretnym wypadku. Z rozwoju fabularnego powinniśmy uzyskać bardziej satysfakcjonujące zakończenie, bardziej objaśniające tę tajemnicę przeszywającą każdą linijkę tekstu. A wyszło… no właśnie mętnie i nic się w zasadzie nie wyjaśnia.

Podsumowując: jedno świetne opowiadanie, cztery dobre z plusem za język, jedno piekielnie nudne i jedno bardzo powierzchowne o zmarnowanym potencjale. Istnieją lepsze zbiory opowiadań, które powinny przykuć wasza uwagę, więc nie warto na duś szukać po antykwariatach “Pożeglować do Bizancjum”, natomiast jeśli dostaniecie ją w bibliotece i podejdziecie z wyważonymi oczekiwaniami to mogą wam się spodobać. Mi na pewno czytało się je bardzo dobrze, jak zawsze w przypadku Silverberga (a nawet lepiej, bo nie było ani jednego seksistowskiego postrzegania kobiet), natomiast spodziewałem się czegoś znacznie lepszego, o czym będę myślał przez najbliższy tydzień-dwa… a wyszła taka smaczna przystawka przed daniem głównym, którego nigdy nie podano (chyba, że podciągniemy tytułowy utwór, który jest po prostu wciągający i CELUJĄCO napisany).

Pozycja nieobowiązkowa, ale niewątpliwie dobra.

Szczerze mówiąc jestem trochę rozczarowany, szczególnie biorąc pod uwagę moje świeże odrodzenie fascynacji Silverbergiem w wydaniu powieściowym. Są to zaledwie niezłe opowiadania napisane bardzo dobrym językiem, ale… no właśnie. Zawsze jest jakieś “ale”, które nie pozwalało doskoczyć tej antologii do pełni zadowolenia 7/10.

Najciekawsza była dla mnie tytułowa nowela...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu mogę nareszcie z pełnym przekonaniem powiedzieć, że "Luna to Surowa Pani" Roberta Heinleina jest jedną z najważniejszych książek SF lat 60, a także w historii całego gatunku. To, jak ta powieść wyprzedzała swoją epokę to się w głowie nie mieści. Ilość pomysłów, które wtedy były kompletnym novum jest przytłaczająca. Moim zdaniem jest to najwybitniejsza książka Heinleina. Zdecydowanie najlepsze polityczne SF, jakie przyszło mi przeczytać.

Korciło mnie, by rozłożyć ją na czynniki pierwsze, ale nie ma to w tym przypadku większego sensu. Każdy odrobinę zorientowany czytelnik słyszał o tym tytule i mogę jedynie potwierdzić, że jeśli zagłębiasz się w science fiction XX wieku, to NIE MOŻESZ nie przeczytać tej pozycji. Największym szokiem było dla mnie to, że absolutnie nie byłoby Luny Iana McDonalda (którą uwielbiam) bez Luny Heinleina. Inspiracje są bardzo silne i wyraźne, szokująco nietrafione zdaje się zatem porównywanie Luny do Gry o Tron, Ojca Chrzestnego i Diuny zamiast w pierwszej kolejności do dzieła Heinleina, ale to prawdopodobnie kwestia marketingu.

Powieść absolutnie zasługująca na miano kultowej, wyłącznie dla ludzi głęboko myślących podczas lektury oraz tych o szerokiej wiedzy ogólnej. Z wieloma poglądami politycznymi zawartymi w tej książce zgadzać się nie trzeba (a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to czasem niewskazane), ale jako żywy, drobiazgowy obraz rewolucji oraz libertarianizmu jest to pozycja doskonała.

Nadaje się na pierwszy flirt z klasyczną science fiction, nadaje się jako uzupełnienie braków (obok Neuromancera to chyba Luna okupowała pierwsze miejsce na mojej list of shame), sprawuje się jako rozrywka, ale jest przede wszystkim głęboka i inteligentna, napisana żwawo, lekko i bardzo przystępnie. Polecam całym sercem. Nie słuchajcie się malkontentów od ocen 5-6/10 - mało jeszcze w swoim życiu science fiction czytali. Warto przekonać się samemu.

Po przeczytaniu mogę nareszcie z pełnym przekonaniem powiedzieć, że "Luna to Surowa Pani" Roberta Heinleina jest jedną z najważniejszych książek SF lat 60, a także w historii całego gatunku. To, jak ta powieść wyprzedzała swoją epokę to się w głowie nie mieści. Ilość pomysłów, które wtedy były kompletnym novum jest przytłaczająca. Moim zdaniem jest to najwybitniejsza...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Jacob94

z ostatnich 3 m-cy
Jacob94
2024-05-31 20:48:11
Jacob94 ocenił książkę Pyłek w Oku Boga na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-05-31 20:48:11
Jacob94 ocenił książkę Pyłek w Oku Boga na
7 / 10
i dodał opinię:

Zacznijmy od tego, że niezmiernie trudno jest opowiedzieć o “Pyłku w Oku Boga” bez spoilerów, ponieważ większość interesujących aspektów lektury jest mocno związana z elementami fabularnymi opowieści. Cóż, spróbuję jakoś sprostać wyzwaniu. Skrótowo powiem, że rzutem na taśmę podwyższyłem t...

Rozwiń Rozwiń
Pyłek w Oku Boga Larry NivenJerry Eugene Pournelle
Cykl: Moties (tom 1)
Seria: Wymiary
Średnia ocena:
6.9 / 10
28 ocen
Jacob94
2024-05-22 20:04:22
Jacob94 ocenił książkę Planeta małp na
8 / 10
2024-05-22 20:04:22
Jacob94 ocenił książkę Planeta małp na
8 / 10
Planeta małp Pierre Boulle
Seria: Cymelia
Średnia ocena:
7.3 / 10
1338 ocen
Jacob94
2024-05-20 22:06:32
Jacob94 ocenił książkę Pożeglować do Bizancjum. Najlepsze opowiadania na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-05-20 22:06:32
Jacob94 ocenił książkę Pożeglować do Bizancjum. Najlepsze opowiadania na
6 / 10
i dodał opinię:

Szczerze mówiąc jestem trochę rozczarowany, szczególnie biorąc pod uwagę moje świeże odrodzenie fascynacji Silverbergiem w wydaniu powieściowym. Są to zaledwie niezłe opowiadania napisane bardzo dobrym językiem, ale… no właśnie. Zawsze jest jakieś “ale”, które nie pozwalało doskoczyć tej a...

Rozwiń Rozwiń
Jacob94
2024-05-15 22:19:27
Jacob94 ocenił książkę Luna to surowa pani na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-05-15 22:19:27
Jacob94 ocenił książkę Luna to surowa pani na
8 / 10
i dodał opinię:

Po przeczytaniu mogę nareszcie z pełnym przekonaniem powiedzieć, że "Luna to Surowa Pani" Roberta Heinleina jest jedną z najważniejszych książek SF lat 60, a także w historii całego gatunku. To, jak ta powieść wyprzedzała swoją epokę to się w głowie nie mieści. Ilość pomysłów, kt...

Rozwiń Rozwiń
Luna to surowa pani Robert A. Heinlein
Średnia ocena:
7.6 / 10
431 ocen
Jacob94
2024-05-12 01:14:23
Jacob94 ocenił książkę Wypalić Chrom na
5 / 10
2024-05-12 01:14:23
Jacob94 ocenił książkę Wypalić Chrom na
5 / 10
Wypalić Chrom William Gibson
Cykl: Trylogia Ciągu (tom 4)
Średnia ocena:
6.8 / 10
360 ocen
Jacob94
2024-05-10 17:54:53
Jacob94 ocenił książkę Księga czaszek na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-05-10 17:54:53
Jacob94 ocenił książkę Księga czaszek na
7 / 10
i dodał opinię:

“Zmusiłem się do wiary w to, że mogą istnieć moce, których nie pojmie współczesna nauka. Zmusiłem się do odrzucenia długiego jak życie zwyczaju odrzucania wszystkiego, co nieznane, póki, dzięki dowodom nie do obalenia, zmieni się w znane." - str. 87 (stare wydanie)

Zadaj sobie pytani...

Rozwiń Rozwiń
Księga czaszek Robert Silverberg
Seria: Wymiary
Średnia ocena:
6.1 / 10
126 ocen
Jacob94
2024-05-08 14:47:41
Jacob94 ocenił książkę Więcej niż człowiek na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-05-08 14:47:41
Jacob94 ocenił książkę Więcej niż człowiek na
8 / 10
i dodał opinię:

Dokładnie dla takich książek jak “Więcej niż Człowiek” preferuję starsze SF od tego bardziej współczesnego. Nawet jeśli warstwa fabularna nie jest jakoś szczególnie skomplikowana, nie trzyma cię w napięciu nie wiadomo jak mocno, to książki te nadrabiają oryginalnym podejściem, indywidualny...

Rozwiń Rozwiń
Jacob94
2024-05-01 21:54:03
Jacob94 ocenił książkę Rękopis Hopkinsa na
6 / 10
2024-05-01 21:54:03
Jacob94 ocenił książkę Rękopis Hopkinsa na
6 / 10
Jacob94
2024-04-29 14:10:40
Jacob94 ocenił książkę Powtórka na
10 / 10
i dodał opinię:
2024-04-29 14:10:40
Jacob94 ocenił książkę Powtórka na
10 / 10
i dodał opinię:

“Wiele minęło mych narodzin, i twoich także, Ardżuno
Podczas gdy ja znam je wszystkie, ty nie znasz ich wcale.” - fragment z Bhagawadgita.

“Jeff Winston umarł, rozmawiając przez telefon z żoną.” To nie spoiler, to zdanie otwierające powieść Kena Grimwooda. 43-letni Jeff umiera na zawał w ...

Rozwiń Rozwiń
Powtórka Ken Grimwood
Średnia ocena:
7.6 / 10
214 ocen

ulubieni autorzy [23]

Cixin Liu
Ocena książek:
7,4 / 10
12 książek
3 cykle
Pisze książki z:
296 fanów
Neal Stephenson
Ocena książek:
6,5 / 10
22 książki
3 cykle
283 fanów
Lucius Shepard
Ocena książek:
6,6 / 10
32 książki
6 cykli
Pisze książki z:
16 fanów

Ulubione

Dmitry Glukhovsky Metro 2033 Zobacz więcej
Dmitry Glukhovsky Metro 2033 Zobacz więcej
George Orwell Rok 1984 Zobacz więcej
Aldous Huxley Nowy wspaniały świat Zobacz więcej
Dan Simmons Hyperion Zobacz więcej
Aldous Huxley Nowy wspaniały świat Zobacz więcej
Dmitry Glukhovsky Futu.re Zobacz więcej
Aldous Huxley Nowy wspaniały świat Zobacz więcej
Aldous Huxley Nowy wspaniały świat Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Ray Nayler Góra pod morzem Zobacz więcej
Ada Palmer Zdecydowani na walkę Zobacz więcej
Ray Nayler Góra pod morzem Zobacz więcej
Ray Nayler Góra pod morzem Zobacz więcej
Ray Nayler Góra pod morzem Zobacz więcej
Ray Nayler Góra pod morzem Zobacz więcej
Ray Nayler Góra pod morzem Zobacz więcej
Ada Palmer Być może gwiazdy Zobacz więcej
Ada Palmer Być może gwiazdy Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
431
książek
Średnio w roku
przeczytane
62
książki
Opinie były
pomocne
1 148
razy
W sumie
wystawione
430
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
3 100
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
30
minut
W sumie
dodane
23
W sumie
dodane
12
książek [+ Dodaj]