spiritus_libri

Profil użytkownika: spiritus_libri

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 godzinę temu
259
Przeczytanych
książek
574
Książek
w biblioteczce
52
Opinii
124
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 2 cytaty
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Gdy Elena wybierała się do domu jednej z wyznawczyń Wybranki, nie spodziewała się, że to, co tam zobaczy całkowicie odmieni jej życie i myślenie. Mimo, że zawsze wierzyła w swoją wiarę, to nie była w nią ślepo zapatrzona. Czuła, że prawdy, którymi kierują się wyznawcy, nie sprawdzą się w każdym przypadku, w głębi duszy wiedziała, że świat to coś więcej niż jej wiara. Jako kapłanka uzdrowicielka robiła wszystko, by pomóc chorym, by wspomóc ich w chorobie. Czuła jednak, że może zrobić więcej, dużo więcej.

Podczas wizyty u wyznawczyni, okazuje się, że jej syn jest osobą wyklętą przez kościół, to człowiek bez duszy, porzucony na stracenie. Jako kapłanka nie może pomagać takim osobom, nie jest w stanie znieść cierpienia mężczyzny i robi wszystko, co jest w swojej mocy, aby mu pomóc. Niestety, jedyne co może zrobić, to zapewnienie mu szybkiej i lekkiej śmierci.

Z czasem, do dziewczyny dociera, że choroba, którą dojrzała u chorego jest tą, która lata temu odebrała życie tysiącom ludzi. Carska Zaraza miała zniknąć wraz z pojawieniem się wybrańców, a jednak tak się nie stało. Elena próbuje dowiedzieć się, jaka jest prawda, a gdy jej mentorka znika niedługo po tym, jak udostępniła jej dzienniki Aldony Barskiej i zostaje ogłoszona Człowiekiem bez Duszy, dociera do niej, że coś jest bardzo nie tak.

Na jej drodze staje pewien tajemniczy mężczyzna, będący lekarzem. Dziewczyna nie tylko ratuje go z opresji, ale także pomaga znaleźć schronienie. Oboje próbują dowiedzieć się, jakie sekrety kryją się w świątyni, a każdy wspólnie spędzony dzień budzi w obojgu emocje, których się nie spodziewali. Między nimi rodzi się przyjaźń, która z czasem wzrasta, nabierając całkowicie innego kształtu. Elena jednak nie wie, że tajemnice, które odkryją, wstrząsną nie tylko nimi, ale także znanym im światem.

Obawiałam się, że spisanie moich wrażeń po lekturze będzie okrutnie ciężkim wyzwaniem. Dawno nie czytałam książki, o tak wyjątkowej tematyce. Nie wydaje mi się, aby często była ona poruszana w powieściach, a jeśli nawet kiedyś natrafiłam na taką pozycję, to ominęłam ją, nawet na moment się nad nią nie pochylając. I to nie tak, że całkowicie rozmija się ona z moim kręgiem czytelniczych zainteresowań. Tematyka religii jest dla mnie trudna, czasami wręcz ciężkostrawna. Co innego, gdy jest jedynie tłem powieści, a co innego, gdy jest jej najważniejszą częścią.

Walczyłam z myślami, które mówiły mi, że odbiję się od „Ludzi bez dusz”, bez względu na to, jak bardzo zaciekawił mnie opis tej książki. Tematyka religii zawsze była czymś delikatnym, wiele osób jest przewrażliwionych na jej punkcie (i bynajmniej nie ma tutaj znaczenia, w co wierzą), dlatego pisanie o niej może przysporzyć często jedynie o ból głowy. Nawet jeśli opisujemy wiarę, która nie istnieje w realnym świecie, to i tak należy to robić z odpowiednim wyczuciem, z subtelnością, odpowiednio dobierając słowa. Nawet w przypadku fikcyjnych wierzeń, pisząc o nich, możemy urazić wyznawców tych, które istnieją.

A nie można odmówić "Ludziom bez dusz" tego, że rzeczywiście są komentarzem naszej sytuacji. Odnalazłam tutaj wiele podobieństw do wierzeń, w które wierzy cały świat i myślę, że znajdą się osoby, które mogą poczuć się urażone takim przedstawieniem religii samej w sobie.

Ważne jest przede wszystkim, by pamiętać, że jest to fikcja.
Nie mogę jednak zaprzeczyć, że mimo tej świadomości i tak odbierałam ją jako komentarz rzeczywistości. Wiara, a raczej jest wyznawcy, często popadają w skrajności, często są tak bardzo zapatrzeni w swoją religię, że gubią zdrowy rozsądek. Dla mnie poruszenie tej tematyki jest ogromnym plusem i bardzo cenię autorkę za to, że podjęła taki temat. Tym bardziej że poradziła sobie z tą tematyką wręcz doskonale. Ale zdaję sobie również sprawę, że nie dla każdego będzie to przyjemny temat.

Co najbardziej mnie poruszyło w powieści, to właśnie to, jak silnie zakorzeniona w naszej realności jest ta historia. Niby fikcja, ale jakże prawdziwa. Wyznawcy w powieści byli w stanie podjąć bardzo skrajne działania, byle tylko dopiąć swego. Ich religia jest pełna fanatyzmu, uznają oni ją za najważniejszą, wierzą, że tylko ona przekazuje właściwe prawdy dotyczące ich świata. Wszystko opiera się na filarach ich wiary, jest ona ponad wszystkim, jest jedynym właściwym źródłem wiedzy. W pełni ufają kapłankom, stoją za nimi murem i są w stanie zrobić wszystko, by nikt nie podważał ich wierzeń.

A każdy, kto sprzeciwi się naukom świątyni, zostaje pozbawiony duszy, odseparowany od społeczeństwa i na zawsze odcięty od reszty. Bez względu, na jakiej to były natury.

Nie wydaje się Wam, że spotkaliśmy się już z czymś takim? Każda religia, którą wyznaje się na naszym globie działa dokładnie w taki sam sposób. Albo wierzysz całym sobą, albo jesteś niewiernym, który grzesząc wobec swojej wiary, traci szansę, by wstąpić w niebiosa/odrodzić się jako wyższa istota/dostąpić nirwany, oświecenia itd. Jako osoba, która już od dawna ma dosyć tego całego fanatyzmu, odczuwałam silne, negatywne emocje względem tego wątku w powieści. Co oczywiście nie oznacza, że mi się on nie podobał. Po prostu bardzo mocno na mnie wpływał.

Kibicowałam Elenie z całych, wierząc, że odkryje każdy mroczny sekret ukryty za wielkimi, pełnymi patosu słowami, za każdym działaniem wyższych kapłanek. Bardzo mocno czekałam na konfrontację, a gdy w końcu nadeszła, to byłam zachwycona. Od samego początku oczywiste było, w którą stronę zmierza fabuła, więc w tym względzie książka była przewidywalna, nie przewidziałam jednak wielu innych mniejszych, ale równie ważnych zwrotów akcji. Zakończenie powieści jest niczym wisienka na torcie, zaskakująco słodko-kwaśne, dokładnie takie, jakie miałam nadzieję dostać.

Odnalazłam w tej historii wszystko, czego szukałam, a miałam wobec niej bardzo wysokie wymagania. Już sam opis podpowiedział mi, że nie będzie to lekka, prosta historia, a raczej ta ciężka, wymagająca, momentami trudna w odbiorze, która w swojej fikcyjności będzie komentować prawdziwe, znane nam realia, te dzisiejsze, a także te sprzed wielu lat. Wiele jest tutaj wniosków, które także dziś przydałoby się przekazać niektórym z nas.

Wbrew swojej tematyki „Ludzie bez dusz” to książka, którą czyta się lekko i całkiem szybko. Styl autorki jest bardzo obrazowy, ale jednocześnie bardzo przyjemny w odbiorze. Już od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w akcję i z szeroko otwartymi oczami śledzimy kolejne zdarzenia. Poznajemy świątynię, codzienność bohaterki, dzielnicę ludzi bez dusz, piękno i bogactwo miesza się z brudem i ubóstwem. Autorka stworzyła świat, dbając o najmniejsze szczegóły. Od polityki, po opis przepięknych strojów kapłanek, poprzez historię, mitologię, opis nastrojów panujących w mieście, aż do rytuałów odprawianych przez kapłanki.

Ta historia jest niezwykle klimatyczna i uzależniająca. Nie da się przejść obok niej obojętnie. Gdy zaczęłam czytać, to bardzo szybko w niej przepadłam. To powieść silnie angażująca emocjonalnie, tym bardziej że oprócz intrygi otrzymujemy również wspaniały, zaskakujący wątek miłosny.

Główna bohaterka Elena, to niezwykle charakterna i inteligentna postać, twardo stąpająca po ziemi. W powieści nie tylko poznajemy jej teraźniejszość, ale także i bolesną przeszłość. Jej relacje z matką, będącą opiekunką Wybranki, są skomplikowane, ale na szczęście, może znaleźć oparcie w swoim ojcu. Mimo że dziewczyna oddała się swojej wierze, to nigdy nie była ślepo w nią zapatrzona. Czuła, że jest coś więcej niż to i bardzo łaknęła tej wiedzy.

Gustaw za to, to tajemniczy, bardzo przystojny mężczyzna, z ogromną pasją i smykałką do eksperymentów. Skrywa on pewną tajemnicę, której kompletnie się tutaj nie spodziewałam i która to była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Od pierwszych chwil kiedy go poznałam, mocno mnie zaintrygował i z zaangażowaniem śledziłam jego dalsze losy.

Oboje praktycznie od razu są sobą zaintrygowani i z przyjemnością śledziłam rodząca się między nimi relację. Razem próbują dowiedzieć się, jakie sekrety kryją się w świątyni, a każdy wspólnie spędzony dzień budzi w nich emocje, których się nie spodziewali. Między nimi pojawia się przyjaźń, która z czasem wzrasta, nabierając całkowicie innego kształtu.

Co do kreacji postaci, nie mam żadnych zastrzeżeń, bardzo szybko ich polubiłam i z fascynacją śledziłam ich losy. Jednak Elena zrobiła coś takiego, co bardzo mnie zdziwiło.

SPOJLER. Jedna rzecz, to fakt, że dzienniki, które tłumaczą wszystko leżały przez kilkanaście lat nieruszone, a powinny zostać zniszczone już dawno. A gdy Elena je otrzymała, to w bardzo głupi sposób je straciła. SPOJLER.

Nie jest to jednak minus, który zaważył na mojej ocenie. Autorka wymyśliła naprawdę ciekawą powieść i świetnie poradziła sobie z jej przedstawieniem. "Ludzie bez dusz" to książka, która silnie angażuje czytelnika i mocno zapada w pamięć. Jest nie tylko bardzo dobrze napisana, ale również i dopracowana w każdym szczególe. Nie da się nie zauważyć, jak wiele pracy zostało włożone tutaj w kreacje świata, od założeń wiary, jej hierarchii, po realia świata, aż do fascynujących postaci głównych i pobocznych.

Książka wbrew temu, co niektórzy mogą myśleć, nie jest debiutem. Autorka wydała już wcześniej jedną powieść na EmpikGo, a jej opowiadanie pojawiło się w antologii „Magiczna łódź”. Jednak jeśli chodzi o książkę papierową, wydaną w tradycyjnym wydawnictwie, to rzeczywiście, jest to jej debiut. Pierwsza pełnoprawna powieść, która trafiła do księgarń, dzięki czemu sięgnie po nią więcej czytelników. Mam nadzieję, że będzie o niej naprawdę głośno, bo zdecydowanie na to zasługuje.

Wiem, że nie każdy interesuje się taką tematyką, ale zachęcam, by dać szansę tej książce. To świetnie napisany niedebiut, od którego nie sposób się oderwać. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mieć możliwość poznać kolejne powieści napisane przez Danutę. Wyczuwam tutaj ogromny potencjał, który wierzę, że zostanie w pełni wykorzystany. Bardzo się cieszę, że miałam możliwość poznać tę historię i czekam na więcej!

Gdy Elena wybierała się do domu jednej z wyznawczyń Wybranki, nie spodziewała się, że to, co tam zobaczy całkowicie odmieni jej życie i myślenie. Mimo, że zawsze wierzyła w swoją wiarę, to nie była w nią ślepo zapatrzona. Czuła, że prawdy, którymi kierują się wyznawcy, nie sprawdzą się w każdym przypadku, w głębi duszy wiedziała, że świat to coś więcej niż jej wiara. Jako...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo czekałam na moment, kiedy zacznę czytać drugi tom trylogii o Marze Dyer. Pierwszy tom podobał mi się niesamowicie, to było świetne doświadczenie, o którym nigdy nie zapomnę, nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że czegoś mi w nim brakuje. Byłam nastawiona na mroczny thriller, a oprócz kilku scen, cała reszta była o czymś innym. Za dużo było w tym tomie wątku romantycznego, a nie tego oczekiwałam. Liczyłam na więcej scen, gdzie rzeczywistość miesza się z fikcją. Chciałam czuć cały ten strach, niepokój, chciałam całkowicie odciąć się od wszystkiego, co mnie otacza i zatopić się w szalonym umyśle dziewczyny. Mimo że byłam zachwycona tym, co dostałam, to nie mogłam pozbyć się uczucia niedosytu.

To ogromne pragnienie, które się we mnie wzbudziło, mógł ugasić jedynie drugi i trzeci tom, o ile oczywiście byłyby lepsze od pierwszego. Z całych sił marzyłam, by autorka zaoferowała mi coś bliskiego perfekcji. Mroczniejszego, straszniejszego, przepełnionego klimatem tak bardzo, że czułabym jego ciężar. Chciałam, by cały ten mrok mnie przygniótł, by był tak wszechogarniający, że zostawiłby po sobie swój ślad. Coś mi mówiło, że się nie zawiodę, że dostanę to czego tak bardzo szukałam w pierwszej części. Moje przeczucia bardzo szybko się sprawdziły.

Nie ma lepszego uczucia niż moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że książka, którą czytasz jest absolutnie przefantastyczna. Kiedy jesteś tak zachwyconx daną historią, że najchętniej wciskałxbyś ją każdemu, kogo znasz, aby ją przeczytał.

Nie wiem, co czeka mnie w zwieńczeniu tej historii, ale wiem już, że „Mara Dyer. Przemiana”, to książka, w której autorka niesamowicie wysoko podniosła sobie poprzeczkę. Zdecydowanie potrafi ona pisać tak, by silnie zaangażować czytelnika. Tak świetnie opisała kolejne sceny powieści, że wręcz ukazywały mi się przed oczami. Mimo że doskonale wiem, że to fikcja, to została przedstawiona tak dobrze, jakby co najmniej sama główna bohaterka, Mara ją napisała i jedynie podsunęła anonimowo Michelle, aby ta ją wydała. Warsztat autorki to jest mistrzostwo, to jak operuje ona słowem, jest niesamowite. Takie książki chcę czytać jak najczęściej i właśnie takie książki powinny być wydawane, zamiast tych niedopracowanych gniotów, które zalewają teraz rynek.

Wątek romantyczny jest tutaj równie ważny co przy pierwszym tomie, ale nie najważniejszy. Skupiamy się przede wszystkim na głównej bohaterce i wszystkim, co przeżywa. Na każdym przerażającym odkryciu, na każdej chwili kiedy strach ściskał jej gardło. Myślałam, że to, co spotykało Marę w pierwszym tomie, było szalone i straszne, ale tutaj dzieje się jeszcze więcej i w jeszcze większym natężeniu.

Dziewczyna czuje się obserwowana, nie rozumie tego co dzieje się z jej umysłem, ma ogromne problemy z pamięcią. Martwe koty, lalka, która niczym opętana pojawia się w różnych miejscach jej domu. Jej wygląd, który z dnia na dzień się coraz bardziej zmienia, niby niedostrzegalnie, ale dziewczyna doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wygląda inaczej. Koszmary, wizje na jawie, ogromny niepokój, który nawet na chwilę jej nie opuszcza. To wszystko to zaledwie początek. Wstęp do czegoś okropnego.

Mara coraz bardziej się gubi w swoim umyśle, ma ogromne problemy, z którymi nie jest w stanie sobie sama poradzić. Przerażona do szpiku kości, jedyne ukojenie znajduje w ramionach ukochanego Noaha. Niestety chłopak coś przed nią ukrywa, jest zdystansowany, a momentami wręcz zimny. Jest przy niej to prawda, ale jednocześnie nie jest jej w pełni oddany. Strach pali jej ciało. Boi się, że straci nie tylko siebie w swoim szaleństwie, ale również miłość, jedyne co trzyma ją jeszcze na powierzchni.

W tym tomie poznajemy wiele odpowiedzi, ale to wciąż nie jest wszystko. Dostajemy również kolejne wskazówki, które powoli wyjaśniają, o co tak naprawdę chodzi w tej historii, autorka przedstawia również czytelnikowi pewne wspomnienia, które mogą wydawać się niepotrzebne, ale mają ogromne znaczenie dla całej historii. Przewidywałam, w którą stronę rozwinie się ta opowieść i miałam rację. Autorka bardzo mocno skupiła się również na ukazaniu stanu, w jakim jest bohaterka i osoby, które ją otaczają. Nie zabrakło tutaj zagłębienia się w jej psychikę, a dołożyła ona także starań, by jak najlepiej przedstawić zaburzenia psychiczne, od PTSD, poprzez osobowość borderline, do zaburzeń lękowych.

Stan, w jakim jest bohaterka, nie jest opisany po łebkach. Każde zdanie opisujące to, co się z nią dzieje jest odpowiednio dopracowane i przemyślane. Dzięki temu bardzo łatwo jest uwierzyć, że ktoś taki naprawdę mógł istnieć, a autorka jedynie spisała jego wspomnienia. Jestem absolutnie zachwycona i nie mogę doczekać się, aż na naszym rynku pojawi się trzeci i ostatni tom. Coś mi mówi, że to będzie doskonałe. Potrzebuję tej książki jak powietrza i to najlepiej na już.

Czytanie tego tomu było niezwykłym, odświeżającym doświadczeniem. Pełnym strachu, niepokoju, kompletnego oddania się wizjom, które widziałam w mojej głowie. Pierwszy tom był świetny. Ale drugi to już praktycznie arcydzieło. Ileż emocji wzbudziła we mnie ta część, tego się nie da nawet opisać. 300 stron przeczytane w ciągu jednego dnia. Ostatnie 50 stron wciągnięte na jednym wdechu zaraz po przebudzeniu. Dawno mi się to nie zdarzyło.

To naprawdę wspaniałe uczucie. Kiedy książka pochłonie Cię tak bardzo, że zapominasz dosłownie o wszystkim.
Dzieje się tutaj tak dużo, że nie niemożliwe jest oderwanie się od lektury. Akcja cały czas gnała na łeb, na szyję, praktycznie w każdym rozdziale zrzucając jakąś bombę, nie zabrakło jednak chwili, by złapać oddech i przemyśleć wszystkie wskazówki. Bohaterowie (nie tylko Ci główni, ale także drugoplanowi) się rozwinęli, nabrali jeszcze większej głębi, a to, co przeżywali, przenikało mnie na wskroś. Wszystko, co spotykało Marę, było okrutne, nie raz czułam dreszcz na plecach, a gdy nastała ciemność, to z lękiem patrzyłam w jej nieprzeniknioną toń.

Ten mrok, który otacza główną bohaterkę, dusił mnie, uchwycił się mnie bezlitośnie i szarpał mną na wszystkie strony. A ja nawet nie próbowałam się wyrwać. I to nie dlatego, że się nie bałam. Odnalazłam w tym mroku pewnego rodzaju ukojenie, w końcu nic nie działa lepiej na trudności realności niż świetnie napisana książka, której treść dosłownie wyryła się w mojej głowie. Zmroziła mi krew w żyłach, a wszystkie emocje, które rozdzierały bohaterów, dopadły również i mnie.

Ta książka była dla mnie jak narkotyk. Czytając ją, zapomniałam dosłownie o wszystkim. Często mam problemy z koncentracją podczas lektury i bardzo łatwo się rozpraszam, czy to zerkam co chwilę na telefon, czy to moje myśli odpływają i skupiają się na czymś innym. Gdy czytałam "Marę Dyer. Przemiana", cały świat przestał dla mnie istnieć. Dosłownie wszystko inne zniknęło i przestało mieć znaczenie, a ja byłam jak na haju.

Polecam każdemu z całego serca tę trylogię, ten tom to totalna perełka i zdecydowanie warto poświęcić jej czas. Najlepiej będzie jednak poczekać na ostatnią część i dopiero wtedy zabrać się za czytanie. Ten tom pozostawia po sobie niezwykle silne odczucia i emocje, wpływa na czytelnika o wiele mocniej, niż się tego spodziewa. Choć przede mną jeszcze zakończenie, to nie mam nawet wątpliwości, że to jedna z najlepszych trylogii, jakie przeczytałam w swoim życiu. Świetnie napisana, trzymająca w napięciu, tak wciągająca, że choćby się paliło, to nie będziecie w stanie się od niej oderwać.

Bardzo czekałam na moment, kiedy zacznę czytać drugi tom trylogii o Marze Dyer. Pierwszy tom podobał mi się niesamowicie, to było świetne doświadczenie, o którym nigdy nie zapomnę, nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że czegoś mi w nim brakuje. Byłam nastawiona na mroczny thriller, a oprócz kilku scen, cała reszta była o czymś innym. Za dużo było w tym tomie wątku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaledwie kilka razy zdarzyło się, że książka tak mną poruszyła, że nie byłam w stanie przez długi czas napisać czegokolwiek na jej temat. Przecież szczególnie po tak poruszającej powieści jak Mara Dyer, powinnam mieć głowę aż pełną wrażeń i słów, które wręcz samoistnie wylewałyby się na kartkę. A jednak, zebranie, choć kilku myśli zdaje się ogromnie trudne. Utonęłam w niej już od pierwszych stron, pokochałam ten klimat, to uczucie, gdy wstrząsał mną dreszcz przy kolejnych bolesnych wydarzeniach. Zostałam porwana, wciągnięta pod wodę, a jej bezbrzeżna toń i ogromny ciężar odebrały mi siły, by wypłynąć. Mój umysł tonie i każde słowo wydostaje się z niego z trudem. Pochłonęłam ją prawie że na raz, nie byłam w stanie się od niej oderwać, odnalazłam w niej o wiele więcej, niż się spodziewałam.

Dlaczego więc, chociaż zdecydowanie jest to świetna książka, to gdy o niej myślę, mam tak ogromną pustkę w głowie? Dlaczego nie potrafię sklecić jednego sensownego zdania na jej temat? Dlaczego tak ciężko jest mi ją ocenić?

Być może jest to kwestia tego, że nie czuję się, jakbym ją skończyła. Jak ma wyrazić swoje myśli, kiedy moje serce nie doczekało się wyjaśnień, skoro przede mną są jeszcze dwa tomy, w których dowiem się, co było dalej? Być może, gdybym poznała tę historię w całości, łatwiej byłoby mi przedstawić swoją opinię?

Nie sądziłam, że młodzieżowy thriller paranormalny zostawi po sobie takie spustoszenie. Wiedziałam, że te książki i słowa wydrukowane na papierze mają ogromną moc, ale nie spodziewałam się, że będzie ona tak potężna. To jedna z tych książek, która czyta się praktycznie sama. Oderwanie się od niej jest prawdziwym wyzwaniem. Odebrała mi dech, sprawiając, że serce biło coraz wolniej, by w odpowiednim momencie tak mnie zaskoczyć, że ten biedny organ zaczął walić jak oszalały.

To nie jest książka, która będzie Twoim wytchnieniem. To historia, która okrutnie Cię udręczy, która wypłynie na Ciebie tak silnie, że nie będziesz w stanie myśleć o niczym innym.

To było moje pierwsze spotkanie z historią Mary, ale nie żałuję, że stało się to dopiero teraz. Nastoletnia ja, z czasów, kiedy pojawiła się u nas na rynku pierwszy raz, nie potrafiłaby jej w pełni docenić. Nie odnalazłabym w niej tego, co odnalazłam dziś. Wtedy, wiedziałam, że jest o niej głośno, wiedziałam, że uzależniła od siebie wielu czytelników. Nie zainteresowała mnie jednak na tyle, by po nią sięgnąć.

Cieszę się niezmiernie, że trylogia ta została wznowiona i to w tak pięknym wydaniu, cieszę się, że powróciła i że dzięki temu miałam przyjemność ją poznać. Zdecydowanie na to zasługuje, ma w sobie ogromny potencjał, świetny pomysł i wykonanie. Przede mną jeszcze dwa tomy i mam wielką nadzieję, że utrzymają one poziom, a być może nawet bardziej podniosą poprzeczkę? Czuję jednak, że nie zostanę zawiedziona, nie jest to możliwe. Nie przy tak intrygującym pomyśle.

„Mara Dyer. Tajemnica” to wstęp do historii pełnej bólu i cierpienia, ale także i miłości, wsparcia. Pełno jest tutaj niedopowiedzeń, sekretów, mrocznych zdarzeń, które przyprawiają o gęsią skórkę. Mara przeżyła coś okropnego, jej przyjaciele zginęli okrutną śmiercią, jedynie ona przeżyła, najgorsze jednak jest to, że niczego nie pamięta. Sam ten fakt, czyni tę powieść bardzo trudną w odbiorze. Tym bardziej staje się to trudne, gdy do dziewczyny powoli wracają wspomnienia. Emocje, które odczuwa, są oddane wręcz perfekcyjnie, z łatwością wczułam się w jej perspektywę, zatraciłam się w jej odczuciach i z zapartym tchem śledziłam rozwój wydarzeń.

Mara obudziła się w szpitalu, nic nie pamięta z tego co się wydarzyło. Nie pamięta tego dnia, nie pamięta, by gdziekolwiek się wtedy udawała. To okropne wydarzenie ją zniszczyło, pozostawiło po sobie ból. Świadomość, że tylko ona przetrwała, a reszta zginęła tak tragicznie, jest dla niej okrutnie bolesna. Nie potrafi poradzić sobie z tym, co się stało. Walka z jej własnym umysłem ogromnie ją wyczerpuje, ma dosyć koszmarów, ma dosyć halucynacji, w których widzi nie tylko swoich martwych przyjaciół, ale także śmierć innych osób.

Prawdę mówiąc, już sama walka Mary z depresją i zespołem stresu pourazowego, byłaby dla mnie świetnym tematem na powieść. Jednak jest tutaj coś więcej, co czyni tę książkę wręcz nieodkładalną. Tajemnica, którą chcemy za wszelką cenę jak najszybciej rozwikłać. Świetnie wykreowana i przemyślana, uzależniająca. Autorka doskonale wiedziała, jak zatrzymać przy sobie czytelnika. Zmagania z własnym umysłem są interesujące, ale gdy do tego dodamy wątek paranormalny, zdolności, o których obecności nie chcielibyśmy nawet myśleć, a także uczucie, które jest w stanie wszystko naprawić, to otrzymujemy bestseller, który poruszy serca milionów czytelników. I na stałe zagnieździ się w ich umysłach.

Marę najbardziej przeraża to, że jej wizje się spełniają. Granice między jej snami a rzeczywistością się zacierają, a ona sama nie wie już, co jest czym. Gubi się w swoim umyśle, w strachu, który odczuwa, w braku zrozumienia i wiary. Dopiero tajemniczy, urzekająco przystojny Noah sprowadza ją na ziemie.

Z czasem są coraz bliżej, razem próbują poradzić sobie z trudną sytuacją, z którą mierzy się dziewczyna. Okazuje się, że jej umysł jest dużo bardziej pokręcony, niż myślała. Pojawiają się kolejne sekrety i tajemnice, do których rozwiązania oboje, mimo usilnych prób, nie są w stanie dotrzeć. Co dokładnie stało się w dniu śmierci przyjaciół Mary? Dlaczego ludzie umierają dokładnie tak, jak w jej wizjach? Co jest prawdą, a co jest tylko wytworem umysłu?

Wszystko się miesza, a drzwi mroku otwierają się coraz szerzej. Mara tonie, pociągając za sobą innych. Swoją rodzinę, nowych znajomych, a także obce osoby, które spotyka na swojej drodze. A przede wszystkim pociąga za sobą czytelnika. Unieruchamia, nie pozwalając się wydostać.

Ta książka pozostawiła po sobie wiele sprzeczności w mojej głowie. Ogrom myśli, a jednocześnie ich brak. Ogromny mętlik, który bardzo trudno jest uporządkować. I jestem pewna, że nie jestem jedyną osobą, która tak czuje po lekturze tej książki. Jest w niej coś niezwykle urzekającego, co sprawia, że wprost nie sposób się od niej oderwać. Bohaterowie są uzależniający, czuć między nimi niezwykłą chemię. Co jednak jest najlepsze w tej książce, to jej klimat, pełen mroku, tajemnic, walki z samym sobą.

Nie była idealna, to fakt. W pewnym momencie za bardzo skupiono się na szkolnym życiu, na wątku romantycznym, a akcja spowolniła w momencie, kiedy zdecydowanie powinna przyśpieszyć. Zdecydowanie lepiej wybrzmiałaby, gdyby autorka bardziej skupiła się na innych wątkach. Jednak nie przeszkadzało mi to, aż tak, by wpłynęło to na moją ocenę. To świetny początek trylogii, której zakończenia ogromnie nie mogę się doczekać.

Ta historia porusza bardzo trudne tematy, o których moim zdaniem warto jest mówić. Żałoba, depresja, PTSD, problemy w zrozumieniu samego siebie. Miłość, wyrozumiałość, przebaczenie. Dzięki obecności wątku romantycznego całość czyta się lżej, nie jest to jednak lekka książka. Mam wręcz wrażenie, że tematyka, którą porusza, może być dla niektórych triggerująca, tym bardziej że pojawiły się tutaj również krwawe, przerażające sceny. Z każdej strony wręcz wylewa się niepokój, pełna jest mroku i bólu.

Jest to zdecydowanie niezapomniana lektura, którą błyskawicznie pochłonęłam i od razu po jej zakończeniu sięgnęłam po drugim tom. I każdemu, kto byłby nią zainteresowany, polecam od razu zaopatrzyć się we wszystkie trzy tomy, nie tylko pierwszy. To jedna z tych trylogii, które pochłania się praktycznie na jednym wdechu, o których nie da się zapomnieć. Emocjonalna, poruszająca, silnie angażująca. Już nie mogę się doczekać chwili, gdy poznam wszystkie odpowiedzi, na każde z postawionych przez autorkę pytań. To było cudowne doświadczenie i mam nadzieję, że „Przemiana” i „Zemsta” będą jeszcze lepsze!

Zaledwie kilka razy zdarzyło się, że książka tak mną poruszyła, że nie byłam w stanie przez długi czas napisać czegokolwiek na jej temat. Przecież szczególnie po tak poruszającej powieści jak Mara Dyer, powinnam mieć głowę aż pełną wrażeń i słów, które wręcz samoistnie wylewałyby się na kartkę. A jednak, zebranie, choć kilku myśli zdaje się ogromnie trudne. Utonęłam w niej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika spiritus_libri

z ostatnich 3 m-cy
spiritus_libri
2024-05-31 18:34:41
spiritus_libri dodała książkę Magia domowa na półkę Chcę przeczytać
2024-05-31 18:34:41
spiritus_libri dodała książkę Magia domowa na półkę Chcę przeczytać
spiritus_libri
2024-05-27 22:50:07
spiritus_libri oceniła książkę Ludzie bez dusz na
8 / 10
i dodała opinię:
2024-05-27 22:50:07
spiritus_libri oceniła książkę Ludzie bez dusz na
8 / 10
i dodała opinię:

Gdy Elena wybierała się do domu jednej z wyznawczyń Wybranki, nie spodziewała się, że to, co tam zobaczy całkowicie odmieni jej życie i myślenie. Mimo, że zawsze wierzyła w swoją wiarę, to nie była w nią ślepo zapatrzona. Czuła, że prawdy, którymi kierują się wyznawcy, nie sprawdzą się w k...

Rozwiń Rozwiń
Ludzie bez dusz Danuta Psuty
Średnia ocena:
7.8 / 10
57 ocen
spiritus_libri
2024-05-26 13:07:27
spiritus_libri oceniła książkę Do Nadejścia Ciemności na
9 / 10
2024-05-26 13:07:27
spiritus_libri oceniła książkę Do Nadejścia Ciemności na
9 / 10
Do Nadejścia Ciemności Ewa Wnuk
Średnia ocena:
9.5 / 10
4 ocen
spiritus_libri
2024-05-26 13:05:30
spiritus_libri oceniła książkę Mara Dyer. Przemiana na
9 / 10
i dodała opinię:
2024-05-26 13:05:30
spiritus_libri oceniła książkę Mara Dyer. Przemiana na
9 / 10
i dodała opinię:

Bardzo czekałam na moment, kiedy zacznę czytać drugi tom trylogii o Marze Dyer. Pierwszy tom podobał mi się niesamowicie, to było świetne doświadczenie, o którym nigdy nie zapomnę, nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że czegoś mi w nim brakuje. Byłam nastawiona na mroczny thriller, a op...

Rozwiń Rozwiń
Mara Dyer. Przemiana Michelle Hodkin
Cykl: Mara Dyer (tom 2)
Średnia ocena:
7.9 / 10
1639 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:02:25
2024-05-18 06:02:25
Czy jesteśmy tutaj sami? Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 47)
Średnia ocena:
6.4 / 10
1776 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:02:02
spiritus_libri dodała książkę Woda zła na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:02:02
spiritus_libri dodała książkę Woda zła na półkę Chcę przeczytać
Woda zła Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 46)
Średnia ocena:
7 / 10
1673 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:02:01
2024-05-18 06:02:01
Książę Czarnych Sal Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 45)
Średnia ocena:
7.1 / 10
1724 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:02:00
spiritus_libri dodała książkę Fatalny dzień na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:02:00
spiritus_libri dodała książkę Fatalny dzień na półkę Chcę przeczytać
Fatalny dzień Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 44)
Średnia ocena:
6.8 / 10
1708 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:01:57
spiritus_libri dodała książkę Odrobina czułości na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:01:57
spiritus_libri dodała książkę Odrobina czułości na półkę Chcę przeczytać
Odrobina czułości Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 43)
Średnia ocena:
6.9 / 10
1710 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:01:56
spiritus_libri dodała książkę Cisza przed burzą na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:01:56
spiritus_libri dodała książkę Cisza przed burzą na półkę Chcę przeczytać
Cisza przed burzą Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 42)
Średnia ocena:
6.9 / 10
1774 ocen

ulubieni autorzy [2]

Tracy Wolff
Ocena książek:
7,2 / 10
19 książek
6 cykli
18 fanów
Nell Grudzień
Ocena książek:
7,8 / 10
1 książka
0 cykli
Pisze książki z:
7 fanów
Estelle Laure Practice girl Zobacz więcej
Estelle Laure Practice girl Zobacz więcej
Tracy Wolff Covet. Przetrwanie Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
259
książek
Średnio w roku
przeczytane
19
książek
Opinie były
pomocne
124
razy
W sumie
wystawione
87
ocen ze średnią 7,9

Spędzone
na czytaniu
1 378
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
17
minut
W sumie
dodane
2
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]