Kolejne pozytywne zaskoczenie z New 52. Po przeczytaniu tego tomu bez wahania zdecydowałem się na kontynuowanie serii. Może historia nie jest jakaś strasznie zabawna, ale są takie momenty w, których człowiek się cicho zaśmieje. Kolejnym dużym plusem z mojej strony jest postać Jamesa Gordona Juniora, który jest jedną z moich ulubionych postaci DC, po powrocie w Mrocznym Odbiciu, chciałem jeszcze gdzieś spotkać tę postać i dostałem ją w jeszcze lepszym wydaniu przez co jeszcze bardziej go polubiłem. Po przeczytaniu o wiele bardziej nie mogę się doczekać filmu.
Fabuła rozgrywa się w czasie trwającego "Wiecznego Zła" co za tym idzie, słońce nie rozświetla Ziemi, Batman zniknął a ulice Gotham zostały pokryte mrokiem i podzielone na strefy rządzone przez słynnych szaleńców, częstych bywalców Arkham. Tomasi miał niezły pomysł wyjściowy. Historia w której Bane rozpoczyna krucjatę przeciwko słynnym przeciwnikom nietoperza w celu przejęcia władzy nad miastem, zapowiadała się na niezły akcyjniak.
Niestety, rozwiązania zastosowane przez autora zdemolowały fabułę a motyw przemienienia niczym w "Kosmicznym meczu" położył ten wolumin całkowicie.
Warstwa wizualna jest bardzo dobra. Scot Eaton tworzy panele spętane w mroku a jego kreska próbuje nawiązać do bardziej znanych kolegów z New52 (np. Jason Fabok). W niektórych momentach przesadza z ogromem "Zguby", który wydaje się że zaraz wyskoczy z komiksu, ledwie mieszcząc się na całostronicowych kadrach.
Album mógł okazać się atrakcyjnym dodatkiem do głównej historii (bez wpływu na nią),jednak rozwiązania zastosowane przez scenarzystę spowodowały, że można przeczytać go raz i szybko zapomnieć o jego istnieniu.