cytaty z książek autora "Krzysztof Daukszewicz"
A wszystkie kobiety,
i młode, i starsze,
śpiewają, że wolą
te walce niż marsze.
Bo walc się zaczyna
od rąk całowania,
a marsz to najczęściej
od łez.
Wiem tylko, że w ciekawych czasach też mogę żyć, ale dlaczego w durnych?
Nie widziałem jeszcze jak płaczesz
To zbyt intymne
(...)
Szlochamy otwarcie
Tylko
Na hollywoodzkich produkcjach.
Pewien dziennikarz zapytał mnie, czy te meneliki są prawdziwe.
– Z moimi menelikami – odpowiedziałem – jest jak z maybachami Tadeusza Rydzyka. W większości dostałem od bezdomnych. To są anonimowi dawcy.
Babcia do krnąbrnego wnuczka - Jak nie zjesz tej marcheweczki z tym słodziutkim groszkiem, to zawołam wilka. Na to wnuczek - I myślisz, że on to zje?
Opowiadał mi fan po jednym ze spotkań z czytelnikami, że on pierwsze zderzenie z kierowcami przeżył wręcz koszmarnie. Kilka dni oswajał się z żargonem, a jest on specyficzny. Właściciel radia nie powie: „Koledzy, wypadek na rondzie!”, bo to byłby obciach. Powinno się powiedzieć: „Mobilki, wypadeczek na rodku”. Mówi się zdrobniale.
Mobilki to kierowcy, misiaczki – policja drogowa, suszareczki – radar, krokodylki – inspekcja drogowa, i jeszcze różne takie, ale nie będę się rozwodzić. I tenże fan przyuważył radiowóz, chwycił za mikrofon i puścił w eter:
– Motylki, na czterysta pięćdziesiątym ósmym kilometrze stoją niedźwiedzie z odkurzaczem. – I dalej to już była masakra na drodze.
Moja szanowna mamusia miała melinę koło politechniki... to ja nie musiałem chodzić na studia.... cała politechnika do mnie przychodziła.
Przez kilka lat zbierałem po Polsce opowiastki o menelach, o których się mówi, że ich nieszczęście polega na tym, że pili alkohol nie ten co trzeba, i przez to życie potoczyło się im dół.