cytaty z książek autora "Colin Thubron"
Dlaczego tak szybko się starzejemy? Chyba dlatego, że nie jesteśmy szczęśliwi. Kiedy ludzie są smutni, lata szybciej lecą.
Kiedy słupek rtęci opada, wydychane powietrze zamarza w kryształy, które spadają z dźwięczącym odgłosem, zwanym tu 'szeptem gwiazd'.
Miejscowe ludy wierzą, że przy najsroższym mrozie nawet słowa mogą stężeć i opaść na ziemię. Kiedy przyjdzie wiosna, tają i zaczyna się je słyszeć: powietrze wypełnia się nagle dźwiękiem przebrzmiałych plotek, niedokończonych dowcipów, zapomnianego bólu, dawno wypartej miłości.
Najbogatsze w Potapowie są dzieci. Prowadzą ciągniki i spychacze, mają własne domy, żeglują po rzece. Nie robi im różnicy, że wszystko jest w rozsypce. Dla nich to wyobrażenie świata dorosłych. Tak więc dzieci prowadzą gospodarstwa w wypalonych chatach, wdrapują się do kabin traktorów i przemierzają tundrę w pojazdach bez kół. Czasem wchodzą na mostek porzuconego na plaży statku towarowego i ruszają w rejs po Oceanie Arktycznym. Dopiero kiedy przestają być dziećmi, uświadamiają sobie, że żyją wśród ruin.
Ci ludzie wywodzili się z epoki ruchomych granic
Rosjanie są zbyt cierpliwi. To nasza narodowa przywara. Wszędzie indziej by się zbuntowali. Ale nie u nas. Potrafimy tylko siedzieć i mieć nadzieję. Przywykliśmy do niedostatku.
Za wsią rozpościerała się tundra. Z drzew zostały tylko skarlałe modrzewie, które przy najlżejszym dotyku osypywały się deszczem złotych igieł. Piękno czaiło się pod stopami, w puszystej kołderce mchów, wrzosów, porostów i grzybów. Pod koniec września, tuż przed pierwszym śniegiem, roślinność lśniła patyną w barwach bursztynu i szkarłatu. Wiatr ledwie ją muskał. Skupiska czerwonych i granatowych owoców - jagód, jeżyn i żurawin - zwieszały się z pędów, które przybrały rubinowy odcień, w kępach nieznanych mi porostów, rozwijały się drobne, kędzierzawe plechy chrobotka reniferowego.
Z początku, kiedy jesteś młody, każde miejsce, dokąd docierasz, wydaje się biedniejsze niż miejsce, do którego dopiero dotrzesz i którego jeszcze nie znasz. Kolejny etap wędrówki jest zawsze piękny i niezwykły. Więc idziesz, czasem przez wiele lat. Idziesz, dopóki sobie nie uświadomisz, że miasto, które zostawiłeś w tyle, ma wprawdzie swoje wady, ale całkiem nieźle się w nim handlowało. Młodsi wtedy powiedzą,że straciłeś ambicję; starsi - że zmądrzałeś. Potem, gdy wreszcie gdzieś osiądziesz, poczujesz ulgę, tyle że podszytą smutkiem.
- Czemu ludzie nigdy nie notują dobrych rzeczy, codziennych zdarzeń? Gdyby istniały zwykłe zapiski z obozów, ludzie by wreszcie pojęli, że nie mogliśmy cały czas płakać, że zdarzało nam się też śpiewać, kiedy szliśmy po szychcie do łaźni.
W oknie oddziału dziecięcego chwytam spojrzenie jakiegoś mężczyzny potargana czupryna okala smagłą od wiatru twarz. Przez chwile myślę, że mam przed sobą kolejnego pijaka ze wsi.
Wtedy do mnie dociera, że to nie okno. To lustro.
Nie widziałem się przez trzy tygodnie. Odbicie ma pobrużdżone policzki i szare worki pod oczami. Jest nieogolone i wygląda trochę agresywnie. Próbuję gorączkowo zestawić swoją wewnętrzną i zewnętrzną osobowość. Zastanawiam się, czy lustro nie zniekształca obrazu.Na twarzy maluje się teraz obawa. Nabieram życzliwości do wszystkich, którzy mieli z nią do czynienia, nawet do najbardziej mi niechętnych wieśniaków. Potem się odwracam, wypierając się własnej fizjonomii.
Dopiero kiedy się zestarzejesz i osiądziesz gdzieś na stałe, kraje przestaną się zmieniać. Utkwi ci w głowie ich fałszywy obraz...
Przez dwa tysiące lat Azja Środkowa była matecznikiem grozy, gdzie rzesze nieujarzmionych barbarzyńskich plemion czekały tylko na swoją kolej, by odesłać się nawzajem do lamusa dziejów. Cokolwiek pobudziło ich złowrogą falę - postępująca zagłada pastwisk czy sezon przelotnych sojuszy - wszystkie siały okrucieństwo i przemieszczały się demonicznie z miejsca na miejsce.
Zagadnąłem ją jak stetryczały nudziarz, co zamierza robić po skończeniu szkoły.
Ale nie chciała ze mną gadać.
- Zostanę młodą kobietą, potem matką, potem stara kobietą... _ Zwolniła kroku, powłócząc nogami i nagle obejrzała się przez ramię. - A potem umrę...
- Zatem czy rzeka jest duchem?
Nie odpowiada konkretnie.
- Czasami do niej mówię. W nocy zapalam ogień na brzegu i proszę ją o pomoc. - Znów uśmiecha się powściągliwie. - Rzeka słucha.
Kiedy Bóg nas umiłował,
Dał nam rzekę Amu-darię,
Kiedy Bóg nas przestał kochać,
Dał nam ruskich inżynierów.
Młodzi ludzie nie czują się związani z tym krajem, bo nie oni wymyślili ten system. To system starców. Wywodzi się z innych czasów. Będziemy więc imigrować do Stanów albo gdzie indziej, żeby się od tego uwolnić. To nie jest tak, że nie kochamy Rosji, chcemy tylko normalnie żyć. Jesteśmy nowym pokoleniem, które urodziło się w świecie starych ludzi.
Uśmiechnięty od ucha do ucha Wołodia grzał ręce nad paleniskiem - archetyp Rosjanina, idealizowany bądź wyśmiewany od setek lat. Wyglądał kropka w kropkę jak chłopski książę: przerośnięty chłopiec, niewinnie przystojny, gładziutki na twarzy. Zsunięta na tył głowy czapka kolejarska odsłaniała złociste kędziory.
W miejscach publicznych samotność tym bardziej doskwiera.
(...) trzem Mędrcom przypisywano najrozmaitszy wiek i pochodzenie (...) jakby cała ludzkość klęknęła kiedyś przed żłóbkiem.
Związek Radziecki był dla nich czymś oczywistym, państwem, które dawało schronienie i z którym mogli się utożsamiać, angażując się w walkę o ponadnarodowe imperium przyszłości. Ale przestał istnieć, dosłownie z dnia na dzień. Okazał się mniej potężny niż mieszanina pozornie słabszych narodów, które próbował wchłonąć. Zniknął zadziwiająco raptownie, jak dżinn że stłuczonej butelki, nie zostawiając im czasu do namysłu.
- Typowe dla ludzi z mojego pokolenia - zażartowała - oddawać wszystko w ręce Boga! Na tym właśnie polega nasze prawosławie. Od wieków wdraża się nas do posłuszeństwa. Wciąż jesteśmy na kolanach. Potrafimy tylko krzyczeć: "wybacz mi, wybacz mi". A ja się pytam, co jest takiego do wybaczania? Że ktoś przepracował 35 lat i teraz nie dostaje pensji?
- Racja. Chrześcijanie, żydzi, hinduiści... ludzie powinni być wolni - powiedział Kirgiz. - Ale my wierzymy, że w końcu wszyscy zostaną muzułmanami.
Wspominam przy pełgającej świeczce, jak wjeżdżałem w kolejne kraje na kilkaset kilometrów przed oficjalną granicą lub po jej przekroczeniu
Cała podróż wynika z instynktu i nadziei, nieodpartego przeświadczenia, z którym wodzimy palcem po mapie: "Tak, tu i tu..., a potem tu. Tędy przebiega nerwowy system świata...
Turysci z wigorem porozumiewali się miedzy sobą. Usta i uszy przytykali do zakrzywionego muru, gdzie - jak powiadano - szept mógł krążyć ponad sto lat.
Kiedy słupek rtęci opada, wydychane powietrze zamarza w kryształy, które spadają z dźwięczącym odgłosem, zwanym tu "szeptem anioła".
Ludzie mówią, ze Syberia jest bardziej rosyjska niż sama Rosja, że jest kwintesencją Rosji, krainą wyobrażoną, którą Rosja chciałaby być.