cytaty z książki "Miasteczko Salem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[...] Boże użycz mi pogody ducha abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi abym zmieniał to, co mogę zmienić i szczęścia, aby mi się jedno z drugim nie popieprzyło [...]
(...) paralityczne skostnienie wyobraźni, zwane także dorosłością.
Nawet z pozoru najdziwaczniejsza, najskromniejsza pasja jest czymś bardzo, ale to bardzo cennym.
Dlaczego boli głowa? Przecież w mózgu nie ma żadnych nerwów czuciowych. Skład aspiryny jest bardzo podobny do składu LSD, ale dlaczego jeden z tych specyfików usuwa z głowy ból, a drugi zapełnia ją kwiatami?
Sam. Tak to kluczowe słowo, najokropniejsze w całym słowniku. "Zbrodnia" brzmi w porównaniu z nim zupełnie niewinnie, a "piekło" stanowi jedynie bardzo odległe, łagodne skojarzenie.
Nie ma tu życia, tylko powolne umieranie kolejnych dni (...).
O trzeciej nad ranem krew płynie w żyłach wolniej niż zwykle, a sen bywa wyjątkowo głęboki. Dusza jest wówczas albo pogrążona w błogosławionej nieświadomości, albo miota się rozpaczliwie, rozglądając się z przerażeniem wokół siebie. Nie istnieją żadne stany pośrednie. O trzeciej nad ranem świat, ta stara dziwka, nie ma na twarzy makijażu i widać, że brakuje mu nosa i jednego oka. Wesołość staje się płytka i krucha, jak w zamku Poego otoczonego przez Czerwoną Śmierć. Nie ma grozy, bo zniszczyła ją nuda, a miłość jest tylko snem.
A cokolwiek wędrowało w tych murach, wędrowało samotnie.
(...) zaczyna się walić cały świat, a ty wybrzydzasz na kilka wampirów
Nigdy nie staraj się słuchać zbyt pilnie, bo możesz usłyszeć coś, co ci się wcale nie będzie podobało.
Oczy są oknami duszy. Jeśli tak było w istocie, to przez te okna zaglądało się do zupełnie pustego pokoju.
To „nie mogę” blokuje nam drogę do jakiegokolwiek postępu. Ze mną było dokładnie tak samo. Cholerne, ostateczne, przeklęte „nie mogę”.
Oprócz tego były jeszcze narkotyki. Nie wszyscy, którzy zanurzyli się na chwilę w strumieniu zapomnienia, wracali, żeby się w nim kąpać, ale było ich wystarczająco dużo. Dzieciaki, dla których sny stały się sensem i treścią życia.
Zrozumieć śmierć? Proszę bardzo. Śmierć przychodzi wtedy, gdy dopadnie cię któryś z potworów.
Wiatr wieje bez chwili przerwy, popędzając przemykających ulicami ludzi i szeleszcząc wirującymi w obłędnym tańcu liśćmi. Wywołuje w człowieku ból, umiejscowiony znacznie głębiej niż w ciele, a mianowicie w duszy, poruszając tkwiącą tam od zarania gatunku strunę, krzyczącą rozpaczliwie: "Ruszaj w drogę, bo umrzesz! Ruszaj w drogę, bo umrzesz!".
Krzyż... chleb i wino... konfesjonał... to tylko symbole. Gdy zabraknie wiary, krzyż zamienia się w zwykły kawałek drewna, chleb w upieczoną mąkę, a wino w kwaśny sok z winogron.
W blasku życia zawsze towarzyszą nam cienie śmierci.
Otóż wydaje mi się, że stosunkowo łatwo jest uwierzyć w takie zjawiska jak telepatia czy jasnowidzenie, ponieważ w gruncie rzeczy nic to nie kosztuje i nie zmusza do budzenia się z przerażeniem w środku nocy. Jednak uwierzyć w to, że zło, które ludzie czynią za życia, żyje jeszcze po ich śmierci, to już zupełnie inna sprawa.
Kiedy jego ukochany pies Chopper został potrącony przez samochód, Mark uparł się, żeby iść razem z matką do weterynarza, kiedy zaś weterynarz powiedział: "Będę musiał pomóc mu zasnąć, chłopcze", odparł: "Pan nie pomoże mu zasnąć, tylko go zabije, prawda?" Weterynarz przyznał mu rację, a wtedy Mark zgodził się, ale najpierw mocno ucałował psa. Było mu bardzo smutno, ale nie płakał i nawet nie odczuwał takiej potrzeby. Matka zalewała się łzami, ale w trzy dni później już prawie nie pamiętała o Chopperze, natomiast Mark postanowił nigdy o nim nie zapomnieć. Taki był właśnie pożytek z niepłakania; płakać znaczyło tyle, co wysikać wszystko na ziemię.
[...] ale jednocześnie wiesz, że ją kochasz i wiesz, że ona rozumie wszystkie rodzaje ciemności.
nabrał przekonania graniczącego z pewnością, że jeszcze nikomu nie udało się wygrać z systemem, a ci, którzy myślą inaczej, są kompletnymi idiotami.
Nigdy nie staraj się słuchać zbyt pilnie, bo możesz usłyszeć coś, co ci się wcale nie będzie podobało.
Najbardziej charakterystyczną cechą dzieciństwa nie jest łatwość, z jaką marzenia mieszkają się z jawą, lecz całkowite wyobcowanie. Nie istnieją słowa, które mogłyby opisać mroczne lęki i przeżycia dziecka. Mądre dziecko zdaje sobie z tego sprawę i zgadza się na związane z tym konsekwencje. W momencie, kiedy zaczyna sporządzać dokładny bilans zysków i strat, przestaje być dzieckiem
Kościół jest czymś więcej niż zlepkiem idei, jak uważa młodsze pokolenie. To także więcej niż duchowe harcerstwo. Kościół to moc, której człowiek nie powinien nadużywać.