cytaty z książki "Plecy, które chcę kopnąć"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Coś kłuło mnie w piersi. Dawno nie czułam takiego bólu. A więc dziewczyna, którą spotkałam w Muji, to bez wątpienia była Orichan. Dziecinna – ale w prawdziwie profesjonalny sposób. A przed nią ja, jak ufajdany bachor. Odłożyłam na sklepową półkę magazyn, od którego ciężaru aż trzęsły mi się ręce. Ninagawa zbierał tylko „informacje o Orichan przekazywane przez samą Orichan”. Dlatego nie znał tej prawdziwej, żywej Orichan.
Straciłam swoje miejsce. Od teraz nadciągną dni samotnych posiłków we własnej ławce. Po chwili zastanowienia stwierdziłam, że już niedługo zacznie się przerwa letnia, więc nie będę musiała przychodzić do szkoły, ale kiedy pomyślałam nad tym dłużej, uznałam, że po tej przerwie nadejdą te same dni, tylko w drugim semestrze. A może nawet będzie gorzej – w końcu zachowanie tamtego chłopaka przed chwilą przypominało podejście do kogoś stojącego niżej w hierarchii, a nie do osoby z tej samej klasy. Kogoś, kogo można łatwo przycisnąć, żeby wziął za nas dyżur sprzątania sali. Zauważyłam już, że ludzie z klasy traktują tak Ninagawę, ale żeby to przeniosło się także na mnie?
– To wcale nie tak! Może i nie rozmawiam z ludźmi z klasy, ale to nie dlatego, że jestem nieśmiała, tylko po prostu starannie dobieram sobie znajomych.
– Aha, kumam.
– W dodatku mam swoje preferencje wobec rozmówców, więc trudno mi gadać z dziecinnymi ludźmi.
– Preferencje wobec rozmówców? A to przypadkiem nie oznacza, że rzadko kto preferuje ciebie? – Ninagawa powiedział to nosowo, bez specjalnego zainteresowania, ale mnie to ubodło. – Znaczy, mimo wszystko rozumiem. A raczej… rozumiem, dlaczego mówisz coś takiego. Chyba.
Niby korzystaliśmy z jednego stanowiska, a tak wiele nas dzieliło - jakby wszyscy pozostali byli na innym brzegu. Wiedziałam jednak, że tam, po przeciwnej stronie, gdzie rozbrzmiewały tylko śmiechy, również istniały rzeczy, przez które odczuwa się ucisk w piersi.
SAMOTNOŚĆ dźwięczy. Brzęczy i rezonuje brzmieniem dzwoneczka, wchodzącego w tak wysokie rejestry, że aż uczy bolą, i miażdży pierś swoim naciskiem.
Jednak nieważne, jak bardzo chce się wygrać, niedobrze być zbyt pewną siebie.
Wydaje mi się, że patrzę pod nogi, ale tak naprawdę nic nie widzę. Wszystko wokół mnie przypomina puszczane gdzieś w tle nagranie z telewizji.
Zawsze, kiedy jestem w szkole, rozmawiam tylko w głowie sama ze sobą, więc świat zewnętrzny wydaje mi się odległy.
Ile już razy zdusiłam w sobie śmiech, od kiedy zaczęłam liceum? Śmiech oznaczał opuszczenie gardy, a żeby to zrobić, kiedy jest się samotnym, potrzeba niebywałej odwagi.
Do jego zgarbionych pleców zdecydowanie pasował odcisk stopy, odbita na nich podeszwa sportowych butów uwalonych kredą. Kiedyś ktoś inny odciśnie na nich swoją nogą - ktoś, kto okrzepłszy w rutynie szkolnego życia, spróbuje rozproszyć nudę prześladowaniem. A gdy tak się stanie, ogarnie mnie zazdrość.
Przesadzasz, Hatsu. Nawet jeśli nie buduje się w grupie głębokich relacji, to chyba wystarczy, że po prostu jest się razem tu i teraz?
Wydawało mi się, jakbym każdego dnia żyła tylko po to, żeby mieć temat do rozmów. Bałam się ciszy i desperacko próbowałam za pomocą raportów z moich nudnych dni pozbyć się zimnej wody milczenia zalewającej moją łódź.
Nie chciałam niczego wprawiać w ruch. Jednak mimo iż tak starałam się, by moje istnienie zostało wymazane z tego świata, bałam się sprawdzić, czy faktycznie już całkowicie znikłam.
Myślałam tylko o rzeczach, których pragnęłam od innych. Nie przychodziło mi do głowy nic, co sama chciałabym dla nich zrobić.
Chciałam, żeby mnie dostrzegano. Chciałam, żeby mnie akceptowano. Chciałabym pochwycić w palce czarne pasma, które oplatają moje serce, tak samo jak ściąga się z grzebienia pozostałe na nim włosy i wyrzuca do kosza na śmieci.
Jednak między nimi a mną wisiała cienka membrana. Membrana, którą rozpinali między sobą każdym wymienianym spojrzeniem czy uśmiechem. Chociaż ta powłoka była cienka i przezroczysta, to zrobiono ją z gumy, więc kiedy w złości wyciągałam ku niej ręce, uginała się elastycznie i odrzucała mnie z powrotem. Pewnie nawet nie byli tego świadomi. A tymczasem po tym, jak odbijałam się od tej membrany, czułam się bardziej samotna, niż gdybym w ogóle z nikim nie rozmawiała.
Tak jak wtedy, gdy do płytkiego nurtu rzeki wrzuci się ciężki kamień, a piasek podnosi się z dnia i mąci wodę, tak "to uczucie" znowu wynurzyło się z głębi mojego serce i je zamgliło. Chciałam sprawić mu ból. Chciałam go kopnąć. To było uczucie o wiele silniejsze niż miłość.