-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Cytaty z tagiem "postapokalipsa" [13]
[ + Dodaj cytat]Oto nasz hymn - hymn szumowin: pieśń karłów, hermafrodytów, czarnych olbrzymów, pół-gadów, pół-ptaków i jeszcze wielu tych, którzy rodzili się bez mózgów, bez głów, bez nóg lub bez rąk - tylko po to, by zaraz umrzeć. Wieczorna kołysanka trędowatych, ballada przeżartych chorobami, do których czujecie wstręt i nienawiść. Oto oda zdesperowanych i wypędzonych z Raju. Wielki poemat o mutantach. To jest nasz Hymn Wzgardzonych.
- Co sugerujesz niby? – zapytałem z przekąsem, chociaż czułem, że walkę już przegrałem… I to jakiś czas temu
- Że jesteś sztywny, Sztywny. Martwy. Trup. Nie żyjesz. Przynajmniej pod względem neurologicznym i fizjologicznym.
- A można być martwym… no, tylko częściowo?
- Nie.
- No to po co tak mówisz?
- Bo nie mam, kurwa, innego pomysłu! – ryknął Zając, ale zreflektował się po chwili, spojrzał za drzwi, za którymi zapadła zupełna cisza; pewnie wszystkie baby nastawiły właśnie ucha. – Ja cię pierdolę, Sztywny… A jak się czujesz?
- Dobrze. – Wzruszyłem ramionami. – To znaczy… wcale się nie czuję.
- Wiesz co…- Zając podszedł do biurka, wyjął z szuflady flaszkę i pociągnął solidnego łyka. – Wiesz co, Sztywny, idź sobie. Po prostu sobie idź. Jest poniedziałek rano, kurwa twoja mać, a ty do mnie przychodzisz i nie żyjesz… Idź sobie.
- Ale co ja mam zrobić? – Rozłożyłem bezradnie ręce. – Daj mi coś, pigułki jakieś przepisz no, nie wiem…
- Na śmierć? Sorry, no bonus. – Szarpnął jeszcze wódki, odstawił butelkę. – Kończę o szesnastej, przyjdź wtedy.
Lepiej mieć wroga niż nie mieć przyjaciela. Przynajmniej wiadomo na czym człowiek stoi.
Ognisty smok stanął przed niewiastą, aby pożreć jej dziecię. I - do cholery - udało mu się, wbrew zapowiedziom wszystkich świętych pism tego świata.
Nawet wśród szeregów Armii Eksploracyjnej, zwiadowcy ci byli elitą. Któryś z nich zaproponował, aby na cześć bohaterów przedwojennych książek przezwali się stalkerami. Większość wprawdzie nie kojarzyła tej konkretnej literatury, a część wręcz całkiem nie kojarzyła literatury, ograniczając się dawniej do lektury „Skarbu kibica”, lecz słowo to, obco i niepokojąco brzmiące, szybko się przyjęło i wkrótce opuściło granice Imperium, wędrując wraz z plotką w głąb tuneli warszawskiego metra i przyjmując się na obcych stacjach.
Każdy poważny kryzys, a co dopiero apokaliptyczny, to okres religijnego wzmożenia. Tradycyjnymi, stabilnymi do tej pory wyznaniami targałyby wówczas schizmy i herezje. W postapokaliptycznej, skażonej i jałowej glebie rozkwitałyby (lub pleniły się – zależnie od punktu widzenia) różnorodne sekty. Niegościnnymi już gościńcami wędrowaliby charyzmatyczni prorocy i mesjasze; naiwni, szczerzy i miłosierni lub wręcz przeciwnie. Na taki scenariusz zdają się wskazywać historyczne precedensy. W sumie – czysta fantastyka.
Gniew. Gniew lał się ulicami, przesiąkał spodnie, kurtki, cisnął się do oczu jak odłamki szkła. Ludzie skakali sobie do gardeł nawet z byle powodu, ale ale powodów poważnych i realnych też mieli mnóstwo.
Nie wiedział, co odpowiedzieć Imperatorowi. Że tytoniu dawno nie ma? Ze pod ziemią nie urośnie? Że to świetnie w ogóle, że rosną ziemniaki i grzyby? Że jest bieda, nędza, chłód, brakuje żarcia, światła, palenia, odzieży? Brakuje czegokolwiek prócz alkoholu który pędzą wszyscy i ze wszystkiego, a potem chleją na umór, aby chociaż na trochę stracić przytomność i nie być tu, w tych czarnych katakumbach, w tym mokrym, zimnym grobowcu?
...tym bardziej, że czasami życie przemienia się w straszną formę egzystencji.
Atomowa apokalipsa to ostateczny koniec starego świata, globalne katharsis i restart wszystkich zasad moralnych, po którym nie ma już miejsca na szukanie winnych. Trzeba żyć od nowa, z cieniem zbrodni przodków widocznym na każdym kroku.
Ludzkość sama skrzywdziła się w ten sposób. Jak można jej nienawidzić i się na niej mścić, skoro osobiście wymierzyła sobie najstraszliwszą karę? (Ranafe).