Marzę o podróży do Barcelony, gdzie można poczuć pulsującą energię tego miasta i doświadczyć jego niezwykłej atmosfery. Wymyślam typowe szalone rzeczy, które można tam robić, takie jak nocne tańce flamenco na ulicach z miejscowymi, spontaniczne skoki do oceanu z jednego z licznych plaż lub zwiedzanie miasta na deskorolce, podążając przed siebie gdzie mnie poniesie. Dodatkowo, nie mogę się doczekać degustacji tradycyjnej katalońskiej kuchni, eksploracji tajemniczych uliczek Barrio Gótico. Planuję też odwiedzić ikoniczne dzieła architektury takie jak Sagrada Familia i Park Güell, aby zachwycić się talentem Gaudiego. Marzę o tym, aby również ujrzeć na własne oczy dynamicznej sceny street artu, z nadzieją na znalezienie inspiracji w niezwykłych dziełach miejscowych artystów oraz na rozwinięcie swojej wrażliwości na sztukę w przestrzeni miejskiej. To będzie niezapomniana przygoda pełna kulturowych doznań i niespodziewanych spotkań. Wspaniałe widoki na oświetlone porty i plaże kuszą mnie do chłonięcia każdej chwili spędzonej w tej niezwykłej scenerii. Marzę o eksploracji klubów i barów, gdzie mogę potańczyć do białego rana, a także o romantycznych spacerach po malowniczych tarasach nadbrzeżnych, gdzie można podziwiać błyskające światła miasta i blask gwiazd. To jest podróż, której bardzo pragnę, pełna możliwości i niezapomnianych przeżyć, która pozostanie na długo w mojej pamięci.

Marzę o podróży do Barcelony, gdzie można poczuć pulsującą energię tego miasta i doświadczyć jego niezwykłej atmosfery. Wymyślam typowe szalone rzeczy, które można tam robić, takie jak nocne tańce flamenco na ulicach z miejscowymi, spontaniczne skoki do oceanu z jednego z licznych plaż lub zwiedzanie miasta na deskorolce, podążając przed siebie gdzie mnie...

Takich rzeczy było wiele, ale jedna szczególnie zapadła mi w pamięci. Na imprezie urodzinowej mojego sąsiada wyszliśmy z domu w 4 osoby pod pretekstem, że zabrakło nam alkoholu ( solenizant był z nami 😀) po czym taksówką pojechaliśmy nad morze do Rewala. Nie będę w szczegółach opisywał co tam się działo. Wróciliśmy po 2 dniach. Znajomi i rodzina mało nas nie pozabijali 😂

Takich rzeczy było wiele, ale jedna szczególnie zapadła mi w pamięci. Na imprezie urodzinowej mojego sąsiada wyszliśmy z domu w 4 osoby pod pretekstem, że zabrakło nam alkoholu ( solenizant był z nami 😀) po czym taksówką pojechaliśmy nad morze do Rewala. Nie będę w szczegółach opisywał co tam się działo. Wróciliśmy po 2 dniach. Znajomi i rodzina mało nas nie pozabijali 😂

Aktualnie najwyższe miejsce na podium moich szaleństw zajmuje wyjazd do Maroka. Dwa tygodnie, rower, sakwy i grupa przyjaciół. Noclegi w namiotach, pod gwiazdami w oliwnym gaju, spacery po starym mieście i wynajęte pokoje w dzielnicy żydowskiej opisanej w przewodniku jako jedna z najniebezpieczniejszych. Dziwne, nam się wydała całkiem sympatyczna. Jedzenie w barach przydrożnych, z których korzystali lokalsi i karaluchy. Albo konsumowanie pomarańczy i arbuzów nabytych przed chwilą na straganie przy ulicy. Picie najdroższego piwa w moim życiu, za to z widokiem na ocean. No i to pamiętne pytanie zadane mi przez kolegę drugiego dnia pobytu: "A słyszałaś o tych dwóch Norweżkach zabitych niedaleko jakieś dwa miesiące temu?". Oczywiście, nie słyszałam. A gdybym wiedziała o tym fakcie, to i tak zdecydowałabym się na wyjazd. W końcu nie jestem Norweżką. 

Aktualnie najwyższe miejsce na podium moich szaleństw zajmuje wyjazd do Maroka. Dwa tygodnie, rower, sakwy i grupa przyjaciół. Noclegi w namiotach, pod gwiazdami w oliwnym gaju, spacery po starym mieście i wynajęte pokoje w dzielnicy żydowskiej opisanej w przewodniku jako jedna z najniebezpieczniejszych. Dziwne, nam się wydała całkiem sympatyczna. Jedzenie w barach...

Najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłam w swoim życiu miała miejsce podczas wspólnej wycieczki z moimi trzema najlepszymi przyjaciółkami. Wszystkie postanowiłyśmy polecieć do Nowej Zelandii, ponieważ od kiedy tylko się poznałyśmy marzyłyśmy, aby spędzić ze sobą niezapomniany czas w cudownym miejscu. Nie da się ukryć, że Nowa Zelandia zdecydowanie do takich należy, lecz lecąc tam nie miałam bladego pojęcia co zaplanowały dla mnie moje przyjaciółki. Od zawsze uwielbiałam mieć nad wszystkim kontrolę, dlatego to ja dokładnie zaplanowałam całą wyprawę, lecz któregoś dnia przyjaciółki nalegały, abym oddała im stery, ponieważ chciały zrobić mi niespodziankę. Gdybym tylko wiedziała, że ta niespodzianka polegała na zabraniu mnie na największą huśtawkę na świecie, czyli Nevis Swing, w życiu bym się na to nie zgodziła, lecz zorientowałam się, gdy była już na to zdecydowanie za późno. Spędziłam dobrą godzinę, nie mogąc przełamać strachu i naprawdę nie wiem jakim cudem, ale zgodziłam się to zrobić, kiedy jedna z moich przyjaciółek zaoferowała, że zrobi to razem ze mną. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałam, ale obecność moich ulubionych osób na świecie sprawiła, że zrobiłam coś zupełnie do mnie niepodobnego. Choć dłonie i nogi trzęsły mi się po całym tym wydarzeniu, byłam wtedy tak niewyobrażalnie szczęśliwa od nadmiaru emocji, że z trudem oddychałam. Cieszę się, że dałam im się na to namówić, bo dzięki temu spróbowałam czegoś nowego, choć ekstremalnego i zmierzyłam się z moimi słabościami. I przede wszystkim otrzymałam niezapomniane wspomnienia. Tamten wyjazd bardzo nas do siebie zbliżył. 

Najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłam w swoim życiu miała miejsce podczas wspólnej wycieczki z moimi trzema najlepszymi przyjaciółkami. Wszystkie postanowiłyśmy polecieć do Nowej Zelandii, ponieważ od kiedy tylko się poznałyśmy marzyłyśmy, aby spędzić ze sobą niezapomniany czas w cudownym miejscu. Nie da się ukryć, że Nowa Zelandia zdecydowanie do takich należy, lecz...

Myślę, że najbardziej szaloną rzeczą, którą chciałabym zrobić w swoim życiu byłoby spakowanie walizki i bez konkretnego celu wyruszenie w podróż życia. Zwiedzanie nowych miejsc od zawsze było moją pasją, dlatego z chęcią zdecydowałabym się na wycieczkę bez wcześniejszych rezerwacji noclegów, obmyślania planów i zdawania się na pomoc ze strony internetu. Spróbowałabym zdać się na swoją intuicję i wyruszyła przed siebie tam, gdzie mnie nogi poniosą, a wszystko planowałabym na bieżąco w trakcie trwania wycieczki. Myślę, że na pewno pozwiedzałabym Polskę, ale także pokusiła się o poznanie nowych miejsc zagranicą. Jestem przekonana, że taka przygoda pozostawiłaby po sobie niezapomniane wspomnienia. 

Myślę, że najbardziej szaloną rzeczą, którą chciałabym zrobić w swoim życiu byłoby spakowanie walizki i bez konkretnego celu wyruszenie w podróż życia. Zwiedzanie nowych miejsc od zawsze było moją pasją, dlatego z chęcią zdecydowałabym się na wycieczkę bez wcześniejszych rezerwacji noclegów, obmyślania planów i zdawania się na pomoc ze strony internetu. Spróbowałabym zdać...

Czy zrobiłam kiedyś coś szalonego? Pewnie tak i w danym momencie było to dla mnie mega szalone, a teraz jakoś wspomnienie wyblakło, straciło na sile.
Ale mam marzenie, które biorąc pod uwagę mój styl życia będzie ogromnym szaleństwem. Spakować plecaki i ruszyć z mężem w wyprawę po Azji bez biletów powrotnych, ściśle określonego planu powrotu. Po prostu lecieć, kosztować lokalnych pyszności, chłonąć piękno tego świata. I zwiedzać miasto za miastem, kraj za krajem. Brać z tego co najlepsze. 
Taka podróż jest moim marzeniem numer jeden, a zarazem największym szaleństwem na jakie mogłabym się zdobyć biorąc pod uwagę moje poukładane życie z kalendarzem w ręce :)

Czy zrobiłam kiedyś coś szalonego? Pewnie tak i w danym momencie było to dla mnie mega szalone, a teraz jakoś wspomnienie wyblakło, straciło na sile.
Ale mam marzenie, które biorąc pod uwagę mój styl życia będzie ogromnym szaleństwem. Spakować plecaki i ruszyć z mężem w wyprawę po Azji bez biletów powrotnych, ściśle określonego planu powrotu. Po prostu lecieć, kosztować...

W życiu każdego są chwilę mniej lub bardziej szalone, z wiekiem poziom szaleństwa się zmniejsza. O ile na studiach szaleństwem była praca po 15 godzin a potem jechanie na sesje czy pójście do pracy prosto z trzydniowego wesela. 
Myślę, że największym szaleństwem w moim życiu było wspólne zamieszkanie po dwóch randkach, co wiązało się z przeprowadzką w nieznane. Efekt tego szaleństwa właśnie wrócił ze szkoły.
Teraz szaleństwem jest startowanie w biegach z dziećmi: 5 km z pięciolatkiem za rękę czy 2,3 km w stroju mikołaja a nie jestem mistrzem biegania ale czego nie robi się z miłości. Miłość, nienawiść czy zazdrość jest największą iskrą do szaleństw.

W życiu każdego są chwilę mniej lub bardziej szalone, z wiekiem poziom szaleństwa się zmniejsza. O ile na studiach szaleństwem była praca po 15 godzin a potem jechanie na sesje czy pójście do pracy prosto z trzydniowego wesela. 
Myślę, że największym szaleństwem w moim życiu było wspólne zamieszkanie po dwóch randkach, co wiązało się z przeprowadzką w nieznane. Efekt tego...

Najbardziej szaloną rzeczą w moim życiu było poderwanie faceta. Jak go zobaczyłam pierwszy raz w kadrach, bo właśnie przyjmowałam się do nowej pracy to właśnie mi w głowie się zrodziło, że muszę z nim spędzić noc. Idiotyczna myśl  😊, ale ją zrealizowałam. On zrobił sobie dużą nadzieję, a dla mnie to była tylko przygoda. Tak się poskładało. 

Najbardziej szaloną rzeczą w moim życiu było poderwanie faceta. Jak go zobaczyłam pierwszy raz w kadrach, bo właśnie przyjmowałam się do nowej pracy to właśnie mi w głowie się zrodziło, że muszę z nim spędzić noc. Idiotyczna myśl  😊, ale ją zrealizowałam. On zrobił sobie dużą nadzieję, a dla mnie to była tylko przygoda. Tak się poskładało. 

Najbardziej szalona rzecz zrobiona w życiu? W sumie dla mnie jako nieśmiałego gościa to była taka historia. Szaleńczo podkochiwałem się w jednej dziewczynie, córka nauczycielki, więc i inteligencja ona sama była na studiach wyższych. Nie wiedziałem o niej nic! A chciałem! Los chciał, że akurat znajomi wspólni chcieli nas ze sobą poznać. Miałem pewien plan, ona obchodzi urodziny dwa dni przed walentynkami. Wpadły mi w ręce dwa bilety zaproszenie na genialną komedię „Mayday” z Piotrem Adamczykiem. Wieczorem tego dnia, w roku 2017 przed nocną podjechałem pod jej dom i wrzuciłem kartkę urodzinową z biletami. Dałem jej wybór może iść, z kim chce. Długo nie odpowiadała, ale odpowiedziała. Pojechaliśmy razem, ale to ona jechała. Seans super? Słyszałem non stop jej anielski śmiech. Rozmowa niby się kleiła. Drugiego dnia, odpuściła sobie, że za poważny! Co za absurd, czy ktoś naprawdę poważny bawi się w romantyka? Najgorsze, że przez jakiś czas objawiała mi się, niczym córka sierżanta Cruchota w różnych miejscach albo szakalowi z „Kilera”.
Dla mnie to była szalona rzecz. Los mi sprzyjał miałem szansę poznać kogoś, kto mi się serio podobał, ale wyszło, że nie dorastam jej do pięt… Nawet napisałem dla niej historię stosik wierszy, a ona, że nie widzi w tym nic. Strata czasu i czar prysł…
W przedszkolu pierwsza miłość miała na imię Marta, także takie imię wylosowałem na Andrzejkach, dałem się ponieść fantazji. Tak wiem! Kretyn!

Najbardziej szalona rzecz zrobiona w życiu? W sumie dla mnie jako nieśmiałego gościa to była taka historia. Szaleńczo podkochiwałem się w jednej dziewczynie, córka nauczycielki, więc i inteligencja ona sama była na studiach wyższych. Nie wiedziałem o niej nic! A chciałem! Los chciał, że akurat znajomi wspólni chcieli nas ze sobą poznać. Miałem pewien plan, ona obchodzi...

Oboje z mężem mamy lęk wysokości więc mega szalonym i ekstremalnym wyzwaniem - byłby dla na skok że spadochronem. Na razie cały czas w plano-marzeniach...Bo przełamać swój strach jest mega trudno. Z drugiej strony poczuć się wolnymi niczym ptaki i z tej perspektywy obejrzeć świat, byłoby wspaniale. Tych emocji i wrażeń nikt by nam nie odebrał. Może dojdziemy na tyle by to zrealizować. Może okazją będzie kolejna rocznica ślubu?! 

Oboje z mężem mamy lęk wysokości więc mega szalonym i ekstremalnym wyzwaniem - byłby dla na skok że spadochronem. Na razie cały czas w plano-marzeniach...Bo przełamać swój strach jest mega trudno. Z drugiej strony poczuć się wolnymi niczym ptaki i z tej perspektywy obejrzeć świat, byłoby wspaniale. Tych emocji i wrażeń nikt by nam nie odebrał. Może dojdziemy na tyle by to...