Chata Wuja Freda

Chata Wuja Freda to znany mi komiks internetowy od dawien dawna, aczkolwiek nie jestem na bieżąco i nigdy nie śledziłem każdej aktualizacji. Na papierowe wydanie zbiorcze trafiłem przypadkiem całkiem niedawno i kupiłem od razu. A był to pomysł świetny - jak się okazuje, nawet jeśli wszystko jest dostępne w internetach, to jednak fajnie mieć kawałek historii polskiego komiksowa na papierze.

Błyskotliwy humor, niezmiennie prosta acz chwytliwa kreska + kawał życia samej autorki. Polecam.

Chata Wuja Freda to znany mi komiks internetowy od dawien dawna, aczkolwiek nie jestem na bieżąco i nigdy nie śledziłem każdej aktualizacji. Na papierowe wydanie zbiorcze trafiłem przypadkiem całkiem niedawno i kupiłem od razu. A był to pomysł świetny - jak się okazuje, nawet jeśli wszystko jest dostępne w internetach, to jednak fajnie mieć kawałek historii polskiego...

Wystawiam ocenę ponieważ mam przeczytany blog komiksowy chatolandia.pl, a więc i sam komiks mam przeczytany.
Jest to nic innego jak wydruk kawałka internetu, a konkretnie jednego z moich ulubionych kawałków.

Z tego samego powodu nie widziałam najmniejszego sensu by go kupować.
No to go dostałam w prezencie.
#hurra
.
.
.
Widzę jednak powodów dużo... pardon... powód duży (!) by kupować inne komiksy autorki, jak np. "Ślimacze opowieści", "Bieda Apokalipsa", "Kawaii Scotland", itd.
Na niektóre poluję bezskutecznie od kilku lat, bo nakład się wyczerpał szybciej niż świeże "buły losu" i jakoś lud gruzu nie chce odsprzedawać po przeczytaniu, co też świadczy o jakości twórczości.
Wspomniany duży powód to ta jakość właśnie.
Jakość vel zarąbistość.
Przepadam za humorem i błyskotliwością autorki.


Odnośnie "Chaty Wuja Freda"... Jeśli kiedyś odłączą globalną wtyczkę od internetu, to miłą pociechą może się okazać jego mały, wariacki fragmencik przelany na analogowy papier, oprawiony w realną okładkę.

Wystawiam ocenę ponieważ mam przeczytany blog komiksowy chatolandia.pl, a więc i sam komiks mam przeczytany.
Jest to nic innego jak wydruk kawałka internetu, a konkretnie jednego z moich ulubionych kawałków.

Z tego samego powodu nie widziałam najmniejszego sensu by go kupować.
No to go dostałam w prezencie.
#hurra
.
.
.
Widzę jednak powodów dużo... pardon... powód duży (!)...

Jak zwykle mega :)

Jak zwykle mega :)

Papierowe wydanie prawie wszystkich odcinków zamieszczonych w internecie trafi przede wszystkim do fanów komiksu. Oni wiedzą co znajduje się w środku, więc jest to dla nich głównie produkt kolekcjonerski. Z tej roli wywiązuje się prawie idealnie (o tym za chwilę). Drugą grupą sięgającą po Chatę będą osoby, które internetowe odcinki czytają dopiero od niedawna i wolą nadrabiać historię na papierze. W tym przypadku też się sprawdzi, chociaż oni bardziej odczują, że w zbiorze nie znalazły się wszystkie odcinki. Brakujących pasków jest jednak naprawdę niewiele i nie wpływa to w znaczący sposób na odbiór. Bardziej odczuwa się prawie całkowite pominięcie Buca bez empatii (*),chociaż to Ilona mogła zachować na bonus do WTF Hotel (którego głównym bohaterem będzie Marcin, wspomniany Buc). Obrazki są dobrze rozłożone na stronach i nawet całostronicowe odcinki nie rzucają się w oczy tak jak Las patologias z drugiej części Ślimaczych opowieści. Ich jakość również jest dobra (zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że był to komiksy stworzone do opublikowania w internecie a tworzone do drukowania). Polecam fanom Kobiety Ślimak i mam nadzieję, że za kolejne (prawie) trzy lata ukaże się druga część zawierająca więcej absurdów. 8/10

* Cykl ten zaczynał jako normalne odcinki Chaty, jednak dość szybko został od nich oddzielony. Dlatego też pisząc o niewielkim braku nie uwzględniłem komiksów z tej serii.

Papierowe wydanie prawie wszystkich odcinków zamieszczonych w internecie trafi przede wszystkim do fanów komiksu. Oni wiedzą co znajduje się w środku, więc jest to dla nich głównie produkt kolekcjonerski. Z tej roli wywiązuje się prawie idealnie (o tym za chwilę). Drugą grupą sięgającą po Chatę będą osoby, które internetowe odcinki czytają dopiero od niedawna i wolą...