Negroland. Zapiski z życia afroamerykańskich elit

Okładka książki Negroland. Zapiski z życia afroamerykańskich elit Margo Jefferson
Okładka książki Negroland. Zapiski z życia afroamerykańskich elit
Margo Jefferson Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Terra incognita biografia, autobiografia, pamiętnik
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Terra incognita
Tytuł oryginału:
Negroland a Memoir
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2017-08-30
Data 1. wyd. pol.:
2017-08-30
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328036895
Tłumacz:
Anna Nowakowska
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Michael Jackson: On The Wall Nicholas Cullinan, Margo Jefferson, Zadie Smith
Ocena 0,0
Michael Jackso... Nicholas Cullinan, ...
Okładka książki Granta 140: State of Mind (08/2017) John Barth, Robert Coover, Rana Dasgupta, Joe Dunthorne, Charles Glass, Colin Grant, Joanna Hershon, Siri Hustvedt, Margo Jefferson, Han Kang, Jason Larkin, Tom Lee, Penelope Lively, Barry Lopez, Max Porter, Marcel Proust, Sigrid Rausing, Mary Ruefle, Jack Shenker, Danez Smith, Andrew Solomon, Ocean Vuong, Dara Wier
Ocena 4,0
Granta 140: St... John Barth, Robert ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
66 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
487
145

Na półkach:

Dobra, choć czasem za dużo mądrych słów

Dobra, choć czasem za dużo mądrych słów

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
41
38

Na półkach:

Ciężko było mi przez nią przebrnąć. Nie żałuję przeczytania bo autorka rzeczywiście przytacza wiele ciekawych wydarzeń z życia afroamerykańskiej rodziny z wyższych sfer ale... Zawiera zbyt dużo wątków pobocznych i męczących kwestii związanych z literaturą czy sztuką.
Ciekawy punkt widzenia i przełamanie typowych wyobrażeń o ciemnoskórych osobach żyjących w Stanach. Jednak książka pokazuje, że mimo bycia tzw. elitą całe życie muszą mierzyć się z trudem bycia "kolorowym".

Tematyką genialna, styl autorki nie do przejścia.

Ciężko było mi przez nią przebrnąć. Nie żałuję przeczytania bo autorka rzeczywiście przytacza wiele ciekawych wydarzeń z życia afroamerykańskiej rodziny z wyższych sfer ale... Zawiera zbyt dużo wątków pobocznych i męczących kwestii związanych z literaturą czy sztuką.
Ciekawy punkt widzenia i przełamanie typowych wyobrażeń o ciemnoskórych osobach żyjących w Stanach. Jednak...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
375
322

Na półkach:

'Negroland' to dziwna książka. Z jednej strony przedstawia zupełnie inną perspektywę życia Afroamerykanów (choć i tak, koniec końców, relacja biały - czarny nie różni się jakoś diametralnie od tych bardziej powszechnie omawianych),a z drugiej strony jest bardzo chaotyczna i pełna niepotrzebnych i mało interesujących (moim zdaniem) wątków. Da się z niej wyczuć gorycz i pewną frustrację autorki, które w niektórych momentach fajnie wchodzą w ironię, ale jednak w znacznej części książki dystansowały mnie od autorki. Problemy, które opisuje też jakoś nie do końca do mnie przemawiają w szerszym kontekście historii czarnoskórych Amerykanów. No cóż, książka opisuje życie rodziny Jefferson (należącej do elity, w której to społeczności czarnoskórzy Amerykanie posiadają wykształcenie i szanowane zawody),przygody autorki i jej siostry. To zbiór notatek, historii i zapisków dotyczących pewnych doświadczeń. Niektóre fragmety przypominają dziennik i właśnie w tych momentach Jefferson mnie nudziła, bo nie zaciekawiła mnie swoją postacią na tyle, by czytać o jej autobiograficznych przygodach w szkole czy na studiach. Są w tej książce świetne fragmenty. Takie, w których nawiązuje do feminizmu, opisuje stosunek białych do czarnej arystokracji, próbuję umieścić życie afroamerykańskich elit (i ich dzieci) na tle znanych nam relacji biały - czarny. Generalnie początek tej książki zapowiadał swietną lekturę. Potem niestety autorka popłynęła w hołdowaniu swojemu rozbuchanemu ego (do czego zresztą sama się przyznaje). Potrzeba też sporej wiedzy do poprawnego odczytania wielu spostrzeżeń autorki, jako że przywołuje wiele dzieł i osobistości z literatury i kultury (ale też wspomina niekoniecznie znanych innym ludzi, których historie jej zdaniem warto było wpleść w tę książkę) , o których w dużej mierze nie miałam zielonego pojęcia (i w sumie nadal nie czuję potrzeby, by się z nimi zapoznawać). 'Negroland' mnie wymęczył i nie będę tej książki polecać innym, choć nie pozostawił mnie z niczym.

'Negroland' to dziwna książka. Z jednej strony przedstawia zupełnie inną perspektywę życia Afroamerykanów (choć i tak, koniec końców, relacja biały - czarny nie różni się jakoś diametralnie od tych bardziej powszechnie omawianych),a z drugiej strony jest bardzo chaotyczna i pełna niepotrzebnych i mało interesujących (moim zdaniem) wątków. Da się z niej wyczuć gorycz i...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1579
207

Na półkach: ,

...i można by rzec, że takich książek są już setki - jeśli nie tysiące...

Można by również powiedzieć że to kolejna historia zmagań o równouprawnienie czarnej mniejszości w USA.
Ale, pod pewnym względem jest to książka wyjątkowa, otóż napisana jest ona z punktu widzenia osoby wychowanej w pewnej kuriozalnej enklawie zwanej "czarną elitą".

Tak, okazuje się że nie wszyscy Afroamerykanie byli zbierającą bawełnę biedotą, czy innym lumpenproletariatem. Wielu członków tej społeczności zdobyło wykształcenie, byli lekarzami, prawnikami, pracownikami administracji, artystami, gwiazdami estrady czy odnoszącymi sukcesy biznesmenami. I wydawać by się mogło że wszystko było OK, a jednak...

Jest to historia gorzka, pokazująca że biały zawsze miał rację, że policjant "tępy krawężnik" do szanowanego wykształconego Murzyna mógł bezkarnie zwracać się per - "chłopcze".
I mogłaby być to bardzo ważna książka, gdyby nie język autorki: ciężki, momentami wręcz "duszący", odstręczający od czytania. Brak tej pozycji lekkości, daru słowa, celności wypowiedzi... jest tylko słowny zaduch :(

Odnoszę wrażenie iż rozgoryczenie, wzięło chyba górę w Pani Margo Jefferson podczas pisania, i chwilami wręcz bije w oczy z kart jej pracy...
No cóż, chyba jednak nie tak łatwo uwolnić się od demonów przeszłości.
Temat bardzo ciekawy, wykonanie niestety już mniej.

Myślę jednak, że mimo wszystko warto przeczytać, chociażby po to, aby uzyskać nową perspektywę.

...i można by rzec, że takich książek są już setki - jeśli nie tysiące...

Można by również powiedzieć że to kolejna historia zmagań o równouprawnienie czarnej mniejszości w USA.
Ale, pod pewnym względem jest to książka wyjątkowa, otóż napisana jest ona z punktu widzenia osoby wychowanej w pewnej kuriozalnej enklawie zwanej "czarną elitą".

Tak, okazuje się że nie wszyscy...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
616
120

Na półkach: ,

Merytorycznie nie mam nic do zarzucenia - zestaw ciekawych spostrzeżeń na temat tzw. afroamerykańskiej klasy wyższej. Warto sięgnąć, aby być mądrzejszym. Jednak forma, w jakiej to zostało ujęte i jak napisane, zwyczajnie zniechęca. Przeczytałem, ale w kilku podejściach i nie z zapartym tchem.

Merytorycznie nie mam nic do zarzucenia - zestaw ciekawych spostrzeżeń na temat tzw. afroamerykańskiej klasy wyższej. Warto sięgnąć, aby być mądrzejszym. Jednak forma, w jakiej to zostało ujęte i jak napisane, zwyczajnie zniechęca. Przeczytałem, ale w kilku podejściach i nie z zapartym tchem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
749
739

Na półkach: ,

Autorka opisała swoje wspomnienia z dzieciństwa spędzonego wśród murzyńskiej społeczności począwszy od 1947 roku kiedy to przyszła na świat. Rodzina w której żyła należała do czarnej elity, wykształconej, zdecydowanie dobrze usytuowanej finansowo, pracującej i działającej w zawodach cieszących się estymą.

To także opis relacji pomiędzy grupami społecznymi, rasowymi, uprzywilejowanymi, biednymi i bogatymi. Pisarka uświadomiła czytelnikom protoplastów tytułowemu Negrolandu. A byli wśród nich ludzie, którzy walczyli o lepsze warunki życia swoich współbraci i sióstr jak James Forten z Filadelfii i Frances Jackson Coppin - "bojowniczka" o prawo do nauki dla dziewcząt. Głośno sprzeciwiali się niewolnictwu, niesprawiedliwości, wykorzystywaniu i nieposzanowaniu całej rasy. Byli też tacy, którzy wykorzystywali swoich uciśnionych współbraci np. Anthony Johnson - czarnoskóry właściciel niewolników. Przypomniała początki zmian, kiedy to po zakończeniu Wojny Secesyjnej uchwalono nowe prawa i zniesiono niewolnictwo co pomogło Afroamerykanom w uzyskaniu nowych szans i możliwości na godniejsze życie. Nie była to droga usłana płatkami róż, bo prawo prawem a ludzkie przyzwyczajenia i zaszłości żyły swoim życiem. Niechętne kręgi nadal blokowały możliwości rozwojowe czarnoskórej społeczności.

Niemniej jeśli wrogość i wygodnictwo białych nie dziwi, to o tyle wrogość i zazdrość czarnych wobec czarnych już tak. Białe elity stosowały ostracyzm wobec wzbogaconych czarnoskórych, zaś biedniejsze czarne grupy uznawały ich jako nie dość czarnych. Tak potraktowani tworzyli zatem enklawy nieprzystające do żadnej z powyższych grup.

Margo Jefferson opisuje swoją rodzinę i dom w Chicago. Ojciec szanowany pediatra i wieloletni ordynator oddziału, matka urzędniczka w opiece socjalnej, pani domu, żona i działaczka społeczna. Córki (autorka miała siostrę) takich rodziców musiały spełniać określone wymagania: odpowiednio się zachowywać, cechować wysoką kulturą i kształcić się na odpowiednim poziomie. Miały wyglądać elegancko, ale schludnie, nienagannie i skromnie. Miały uważnie wypowiadać się i obracać w odpowiednich kręgach, aby nie zostać odtrąconymi lub naznaczonymi. Autorka wspomina miejsca i kręgi gdzie ona i jej podobni obracali się, a więc klub, Jack & Jil, szkoły i uczelnie oraz relacje między uczniami. Opisuje postaci znane szerszym odbiorcom i napomyka o prywatnych wątkach. To wspomnienia ze świata, którym na co dzień nie interesuje się wielu ludzi, ale który ma swoje niuanse, ciekawostki i historię.

Książka przybliża, otwiera oczy i uświadamia, że w tym wspaniałym kraju nie zawsze i nie wszystkim było łatwo.

Autorka opisała swoje wspomnienia z dzieciństwa spędzonego wśród murzyńskiej społeczności począwszy od 1947 roku kiedy to przyszła na świat. Rodzina w której żyła należała do czarnej elity, wykształconej, zdecydowanie dobrze usytuowanej finansowo, pracującej i działającej w zawodach cieszących się estymą.

To także opis relacji pomiędzy grupami społecznymi, rasowymi,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1110
142

Na półkach:

Szanowny Czytelniku/Szanowna Czytelniczko,

jeśli sięgasz po tę książkę muszisz mieć swiadomość, że łatwo nie będzie. Chyba, że wychowałeś się/wychowałaś wśród amerykańskich "czarnych" elit i jesteś za pan brat z szeroko rozumianą, głównie "czarną" kulturą lat 50., 60. i 70. ubiegłego wieku. Margo Jefferson napisałaby po prostu murzyńską kulturą (Murzyn w jej rozumieniu to brzmi dumnie, zresztą takim terminem określało się wówczas wszystkich czarnoskórych). Swoją drogą, pojęcia: Afroamerykanin, Afroamerykanka, Afroamerykanie dość zgrabnie przeniknęły do mojego prywatnego słownika i mimo że nie hołduję - dla zasady - wszelkiej i też szeroko rozumianej poprawności, to jednak podświadomy, czy też wyrobiony strach przed dyskryminacją, choćby i słowną, zmusza do uciekania się do nich).

Skoro już to sobie wyjaśniliśmy, to możemy przejść dalej. Napisałam, że przygoda czytelnicza z "Negrolandem" nie będzie łatwa i że wymaga zaplecza wiedzowego. To prawda. Nie zapominaj, że Jefferson jest dziennikarką, a zwłaszcza krytykiem literackim (ze względu na feministyczne zapędy autorki powinnam napisać: krytyczką literacką). To samo w sobie nie byłoby istotne, przynajmniej dla odbioru tej książki, gdyby nie postanowiła swoich autobiograficznych wspomnień konstruować na skrupulatnej analizie wszelakich utworów: literackich, filmowych, teatralnych, muzycznych etc. Tak, tak. To może mógłby być i ciekawy zabieg (bądź co bądź nadanie tła jest niezbędne),gdyby nie był zwykłym popisem erudycyjnym i to popisem, który nie zawsze przedstawiony jest w utworze w sposób czytelny. Innymi słowy: czytelnik (przy założeniu, że wie, o czym autorka mówi, a to takie oczywiste dla obywatela spoza USA nie jest) nie do końca ma świadomość, że nagle z - w miarę potoczystej narracji - przeskakuje do analizy jakiegoś programu telewizyjnego, opisania przedstawienia teatralnego, filmu, musicalu, czy też przytoczenia biografii aktorki/aktora, działacza/działaczki na rzecz walki o równouprawnienie etc. Wspólnym mianownikiem tych wszystkich analiz bywa (ale nie zawsze jest) niestety, ale nieudana próba przybliżenia czytelnikowi tego, co odcisnęło się w pamięci Jefferson. Dowiesz się zatem, Czytelniku i Czytelniczko, dla zobrazowania podam przykłady, z jaką emfazą autorka "odgrywała" daną sztukę, jak rozkładała akcenty, co sobie podśpiewywała, mając "naście" lat (z przytoczeniem tekstu piosenki),z jaką tancerką, aktorką, bohaterką się utożsamiała i dlaczego akurat z nią a nie z inną. Przedzieranie się przez zalew tych informacji wydaje się dość karkołomne, choć nie pozbawione sensu. Szkoda tylko, że ten sens będzie w pełni (z naciskiem na słowo "w pełni") zrozumiały jedynie dla wąskiego grona odbiorców, tj. Amerykanów. Dowiesz się także i tego, jak autorka poszukiwała w sobie i poza sobą tożsamości rasowej (ceną za przynależność do Negrolandu była - zdaniem autorki - jej utrata, a co za tym idzie, rozchwianie emocjonalne). Krótko mówiąc: będziesz miał okazję preczytać autobiograficzne wspomnienia, w których wszystko, absolutnie wszystko - w co trochę trudno uwierzyć - zostało sprowadzone do problemów (rzadziej) i problemików (częściej) rasowych "czarnej arystokracji".

Na marginesie dodam, że trochę dziwi mnie przetłumaczenie i wydanie tej akurat ksiażki w Polsce (tyle znacznie lepszych - piszę to z pełną odpowiedzialnością - lepiej napisanych książek nie doczekało się takiego honoru). Rozumiem jednak, że powodem jest tutaj to, na co i pewnie liczysz, Drogi Czytelniku/Droga Czytelniczko (w końcu opis na okładce i mnie przyciągnął do tej książki),a mianowicie "fascynująca opowieść o przełomowych dla walki o prawa człowieka latach 50., 60. i 70. ubiegłego wieku, widzianych z niecodziennej perspektywy ciemnoskórej przedstawicielki amerykańskiej wyższej klasy średniej". Jeśli pominiemy slowo "fascynująca", to mniej więcej będzie się zgadzało. "Mniej więcej", bo autorka przywołuje w swym utworze czasy znacznie odleglejsze, udowadniając tym samym, że czarnoskóre elity nie wzięły się znikąd i są "czarną" solą amerykańskiej ziemi. Elity... Zatrzymajmy się w tym miejscu, bo sformułowanie "walka o prawa" każe nam spodziewać się szerszej perspektywy, uwzględnienia dążeń i tych najuboższych, i tych najzamożniejszych, bez porównania bardziej uprzywilejowanych, mimo panującej i panoszącej się wszechobecnie dyskryminacji. Margo Jefferson ogranicza się jednak tylko do obserwacji własnego środowiska, a środowisko to jedynie w teorii czuło się częścią całości (lepszą, reprezentatywną częścią),w praktyce zaś nie utożsamiało się z osobami z niższych klas społecznych. Nie utożsamiało się też, przynajmniej świadomie, z przedstawicielami rasy białej. Było czymś "pomiędzy" (w poczuciu, że spoczywa na jego barkach cały ciężar, jakim jest bycie ideałem, wzorem do naśladowania),było czymś "ponad" (w poczuciu, że czarnoskóre elity przewyższają intelektualnie i kulturowo rasę białą). Mamy zatem dość ciekawe przykłady rasizmu (czarnoskórego do innego czarnoskórego, czarnoskórego do białego i odwrotnie). Co ciekawe, i tu piszący/pisząca notkę na okładce obnaża swą czytelniczą ignorancję (choć wcale mu/jej się nie dziwię, zazdroszczę przezorności),współbracia nie widzieli w "czarnej arystokracji" zdrajców swej społeczności. Przeciwnie, owi współbracia czuli dumę ze swych reprezentantów, co przejawiało się na przykład w lepszym obsłużeniu czarnoskórej przedstawicielki elity etc. "Czarna arystokracja" (to akurat nie jest jakimś novum, znamy to z własnego podwórka) zaś skutecznie, ale z uprzedzającą grzecznością wyznaczała miejsce i role swoim mniej uprzywilejowanym (zgodnie z zasadą, że brak uprzywilejowania wynika z winy danej osoby) współbratymcom.

Zatem, Czytelniku/Czytelniczko, za sprawą "Negrolandu" będziesz mógł spojrzeć na różne przejawy dyskryminacji przez dziurkę od klucza lub - jak wolisz - uzyskasz dość wąską i moim zdaniem mało interesującą perspektywę. Jeśli nie masz w sobie atawistycznej niechęci (ja niestety mam!) do często wydumanych problemów elit, nie jesteś skłonny do porównań (w szerszym ujęciu problemy rodziny panny Jefferson i jej środowiska wydają się - delikatnie mówiąc - dość miałkie),to ta książka będzie idealną lekturą. Możliwe, że porwie Cię erudycja autorki i doszukasz się w niej ukrytego poetyckiego piękna, którego - za sprawą mojej ignorancji - nie udało mi się odkryć. Możliwe, że przekonają Cię do tego - jeśli jesteś w stanie jeszcze im uwierzyć - prawdopodobnie podszyte historycznymi wyrzutami sumienia rekomendacje amerykańskiej prasy. Ja, gdybym miała wiedzę o tej książce, jaką mam po jej przeczytaniu, na pewno ominęłabym ją szerokim łukiem. No ale... mówi się trudno.

Szanowny Czytelniku/Szanowna Czytelniczko,

jeśli sięgasz po tę książkę muszisz mieć swiadomość, że łatwo nie będzie. Chyba, że wychowałeś się/wychowałaś wśród amerykańskich "czarnych" elit i jesteś za pan brat z szeroko rozumianą, głównie "czarną" kulturą lat 50., 60. i 70. ubiegłego wieku. Margo Jefferson napisałaby po prostu murzyńską kulturą (Murzyn w jej rozumieniu to...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
546
272

Na półkach:

Negroland dla Margo Jefferson jest niewielkim skrawkiem Murzyńskiej Ameryki, którego mieszkańców cechowała zamożność i spora doza uprzywilejowania. To właśnie w jednej z takich rodzin przyszła na świat autorka. Obserwujemy ją w różnych okresach życia: od rezolutnej i szczęśliwej - bo nieświadomej społecznej sytuacji dziewczynki w kolorowych sukienkach, przez pełen rozterek i wewnętrznego buntu okres dojrzewania po pełną akceptacji i spokoju dojrzałość.

Jeśli spojrzymy na tę książkę pod kątem autobiografii, okaże się ona historią o dziewczynie z Środkowego Zachodu oraz o cieniach i blaskach jej życia w połowie ubiegłego stulecia. Margo Jefferson przyszła na świat w 1947 w Chicago. Jej ojciec był szanowanym pediatrą - wieloletnim ordynatorem oddziału; matka zaś pracowała w opiece socjalnej, pełniąc przy tym także rolę pełnoetatowej pani domu, żony, matki i realizującej się towarzysko działaczki społecznej. Podobnego życia oczekiwała również od swoich córek, które musiały od najmłodszych lat być kulturalne, wyważone i stonowane. Nie było tu miejsca na wulgarność, krzykliwy strój czy nadmierne zwracanie uwagi na swoją osobę. Margo otwarcie pisze o boju o godność, o nietolerancji nie tylko białych wobec czarnych, ale też niechęci w samej murzyńskiej społeczności. Bardzo łatwo można było popaść w niełaskę nieopatrznym słowem czy gestem i przez to zostać społecznie odtrąconym, wykluczonym. Pojawi się tutaj mnóstwo wspomnień - przede wszystkich związanych z jej rodziną i najbliższym otoczeniem, a także relacji ze szkolnych ław i klubu Jack & Jill skupiającego murzyńską młodzież. Chociaż autorka już na wstępie zaznacza, że nie zamierza wchodzić w nazbyt prywatne rejony swego życia, uważam że ostatecznie z tego postanowienia się nie wywiązuje, otwierając przed czytelnikiem swoja duszę i dzieląc się wszelkimi niepokojami i najskrytszymi myślami. W takim charakterze "Negroland" staje się próbą rozprawienia się z własnym pochodzeniem.

W szerszym kontekście "Negroland" jest pewnego rodzaju studium rasizmu przeprowadzonym na społeczeństwie amerykańskim XX wieku, stworzonym przez wywodzącą się z wyższej klasy średniej ciemnoskórą pisarkę o wyjątkowej wrażliwości i ambicjach. Na kartach Negrolandu zobaczymy, jak rasa przekształca się stopniowo w kategorię społeczną. Margo rozpoczyna swój wywód od wspomnienia ludzi, którzy jeszcze przed wojną secesyjną byli pierwszymi przedstawicielami Negrolandu - jak James Forten z Filadelfii, czy walcząca o prawo do nauki dla dziewcząt Frances Jackson Coppin. Obydwoje walczyli o polepszenie warunków Afroamerykanów - sprzeciwiali się niewolnictwu, ciężką pracą, nauką i uporem torowali sobie i innym drogę do lepszej przyszłości. Byli jednak i tacy, którzy bez skrupułów wykorzystywali swoich pobratymców - jak na przykład Anthony Johnson - jeden z pierwszych czarnoskórych na mocy prawa właścicieli niewolników. Kiedy wojna dobiegła końca nadszedł czas rekonstrukcji - uchwalania nowych praw i ulepszania starych. Wtedy to poprawka do konstytucji zniosła niewolnictwo i czarnoskórzy mieszkańcy Ameryki zyskali nowe możliwości. Wkroczenie na nową ścieżkę nie było jednak takie łatwe - wielu chciało, aby Murzyni wrócili na plantacje w ramach systemu pracy zwanego połownictwem. Robiono wszystko, aby ograniczyć lub w zupełności uniemożliwić polityczną emancypację czarnych mężczyzn i kobiet, zahamować wzrost płac i przeciwdziałać równouprawnieniu w zakresie zatrudnienia.



Niechęć, wrogość i brak akceptacji jeszcze na długo przejawiały się w amerykańskim społeczeństwie. Jeśli uznamy, że zachowania białych obywateli kierowane były rasizmem i nietolerancją, tym trudniej zrozumieć wrogość czarnoskórych wobec swoich. Okazuje się bowiem, że w gronie Afroamerykanów można było być "zbyt białym" lub "za mało czarnym". Margo Jefferson opisuje towarzyszącą często wielu ludziom niepewność - "czy jest się wystarczająco murzyńskim"? Chłodziło to znacznie relacje z innymi i rodziło konflikty.


Ta kronika Negrolandu - historia spisywana z perspektywy obserwatorki uczestniczącej daje nam wgląd w zamknięty świat czarnych elit lat 50., 60. i 70 ubiegłego stulecia. Pozorny chaos i nieuporządkowanie, mieszanie osobistych wspomnień i wplatanie ich w historie całej społeczności pozwala nam na moment zdystansować się od spraw zbyt palących. W "Negrolandzie" jesteśmy naocznymi świadkami przemian politycznych i społecznych, a informacje czerpiemy z pierwszej ręki. I właśnie dlatego jest to pozycja tak wyjątkowa.

(recenzja na stronie: thebooksspot.blogspot.com)

Negroland dla Margo Jefferson jest niewielkim skrawkiem Murzyńskiej Ameryki, którego mieszkańców cechowała zamożność i spora doza uprzywilejowania. To właśnie w jednej z takich rodzin przyszła na świat autorka. Obserwujemy ją w różnych okresach życia: od rezolutnej i szczęśliwej - bo nieświadomej społecznej sytuacji dziewczynki w kolorowych sukienkach, przez pełen rozterek...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
423
320

Na półkach: ,

Autorka w Negrolandzie dotyka zmieniających się na przestrzeni XX wieku relacji białych i czarnych ludzi. Opisuje znane z historii trudy podejmowane przez Murzynów dla pozyskania szacunku społecznego w Ameryce Północnej. Autorka robi to z perspektywy losów swojej rodziny, co pozwala oglądać ten proces z ciekawej, wewnętrznej perspektywy. Autorka bowiem ukazuje, jak bardzo niekonsystentne było (i jest) postępowanie Murzynów. Co może zaskakiwać, w wielu miejscach autorka wywyższa niejako działania swojej rodziny dla zrównania roli społecznej Murzynów na tle działań swoich rasowych pobratyńców. Co ciekawe, emanuje dumą ze swojego pochodzenia ale jednocześnie pokazuje jak silnie Murzyni dążą do naśladowania białych, przez co mieliby być lepsi.

Książka jest także swoistym rozprawieniem się autorki ze swoim pochodzeniem. W tej warstwie książka sprawiła mi mniej przyjemności. I ze względu na bardzo osobisty wymiar, ale także z powodu na pewną nierówność pisarską. No ale to tylko moja opinia.

Autorka w Negrolandzie dotyka zmieniających się na przestrzeni XX wieku relacji białych i czarnych ludzi. Opisuje znane z historii trudy podejmowane przez Murzynów dla pozyskania szacunku społecznego w Ameryce Północnej. Autorka robi to z perspektywy losów swojej rodziny, co pozwala oglądać ten proces z ciekawej, wewnętrznej perspektywy. Autorka bowiem ukazuje, jak bardzo...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    202
  • Przeczytane
    83
  • Posiadam
    45
  • Teraz czytam
    5
  • 2019
    4
  • USA
    4
  • 2018
    4
  • 2020
    3
  • Literatura faktu
    3
  • Ebooki
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Negroland. Zapiski z życia afroamerykańskich elit


Podobne książki

Przeczytaj także