The Long Game
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Wydawnictwo:
- Otwarte
- Data wydania:
- 2023-09-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-09-27
- Liczba stron:
- 480
- Czas czytania
- 8 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381353373
- Tłumacz:
- Marta Piotrowicz-Kendzia
- Tagi:
- Piłka nożna Bramkarz Tajemnica Sąsiedzi Małomiasteczkowy romans Enemies to Lovers
Autorka bestsellerowego „The Spanish Love Deception” powraca z nową powieścią! Najbardziej ryzykowna gra to ta, w której stawką jest twoje serce
Adalyn Reyes ma idealnie zaplanowany każdy dzień: wstaje o świcie, jedzie do siedziby drużyny piłkarskiej Miami Flames, ciężko pracuje, wraca do domu. Kiedy nagranie jej starcia z maskotką drużyny wycieka do internetu i staje się wiralem, ta rutyna się kończy. Właściciel klubu nie zwalnia Adalyn, tylko daje jej nowe zadanie – by odzyskać dobre imię, ma odbudować drużynę Green Warriors.
Sęk w tym, że klub jest w Karolinie Północnej, jego zawodnicy trenują w strojach baletowych, hodują kozy i… są dziewięciolatkami. Na szczęście w miasteczku przebywa Cameron Caldani, znany bramkarz, który mógłby pomóc Adalyn wprowadzić drużynę do wyższej ligi. Jednak po fatalnym pierwszym spotkaniu (słowa klucze: kogut, zderzak, noga Camerona) dziewczyna raczej nie ma co liczyć na współpracę. Ale jest zdeterminowana, by z niesfornych dzieciaków zrobić gwiazdy piłki nożnej – z pomocą Cama lub bez niej.
Nawet na końcu świata gra toczy się dalej!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Małomiasteczkowy czar
Zawsze myślałam, że romanse zupełnie nie są dla mnie. W ostatnim czasie jednak coraz więcej książek z tego gatunku pojawia się w mojej kolekcji. „The Long Game”, jakkolwiek dramatycznie to nie zabrzmi, była tzw. książką ostatniej szansy (zero presji),a to dlatego, że dwie poprzednie pozycje autorki – „The Spanish Love Deception” oraz „The American Roommate Experiment” – nieszczególnie przypadły mi do gustu. Owszem, dostarczyły mi rozrywki, jednak w całokształcie oceniam je jako dość przeciętne i niedopracowane. Jak wypada trzeci utwór spod pióra autorki? Czy przełamuje jej nie najlepszą dotychczas passę?
Adalyn jest bardzo zorganizowana, sumienna i oddana swojej pracy. Pewna wpadka medialna burzy jej rutynę i wywraca codzienność do góry nogami. By odzyskać dobre imię i zachować posadę, powierzono jej zadanie zaopiekowania się drużyną dziewięciolatek trenujących w małym miasteczku. Przebywa tam także znany bramkarz – Cameron, który już od pierwszego spotkania ewidentnie nie przepada za główną bohaterką. Zostają oni jednak skazani na wspólną pracę, co nieco zmienia dynamikę ich relacji.
Autorka dość często idzie na skróty i tworzy mało prawdopodobne scenariusze. Sama koncepcja wysłania bohaterki do mieszkania w lesie i pracy w zupełnie innych niż dotychczas warunkach wydaje się nieco absurdalna – choć myślę, że fani małomiasteczkowych historii miłosnych nie będą narzekali, ponieważ klimat jest oddany naprawdę dobrze.
Dla mnie w tego typu książkach poza samą fabułą bardzo istotny jest portret bohaterów. Nawet bardzo interesujące wydarzenia nie sprawią, że będę czytać książkę z zapartym tchem, jeśli nie ma w niej dobrze oddanych osobowości postaci. W „The Long Game” jest z tym różnie…
Z jednej strony doceniam to, że mamy tutaj zderzenie dwóch bardzo silnych charakterów. Każde z nich stawia na swoim, przez co ich wzajemna niechęć wydaje się autentyczna i ma swoje podstawy. Adalyn jest jednak dość naiwna i momentami irytująca, a postać Camerona czasem wypada karykaturalnie.
Lubię, gdy romanse są napisane w sposób prosty, ale inteligentny i zabawny. Mam wrażenie, że autorka starała się to osiągnąć, ale zdania są czasem napisane topornie, są zbędne i nie wzbogacają fabuły – pamiętam, że podobnie było w przypadku jej poprzednich książek. Gdyby nieco ją skrócić, mogłoby to zadziałać na jej korzyść, ponieważ „The Long Game” ma też swoje mocne komediowe momenty.
Warto podkreślić, że skupiamy się tutaj nie tylko na relacji romantycznej, ale też na różnorodnych problemach głównej bohaterki. Wraz z Adalyn i Cameronem mierzymy się z ich trudnościami, przeszłością i towarzyszymy im na drodze kształtowania lepszej przyszłości.
Uwag mam sporo, a jednak książkę pochłonęłam prawie na raz. Jest naprawdę wciągająca, ma w sobie coś, co sprawia, że mimo wszystko kibicujemy bohaterom. Powolne budowanie napięcia sprawia, że chce się ją czytać dalej. Pomimo mojego sceptycznego nastawienia warto było dać Elenie Armas ostatnią szansę, miło spędziłam przy tej lekturze czas. Jeśli jesteście fanami poprzednich utworów autorki, myślę, że ta książka także przypadnie wam do gustu.
Dominika Wojtera
Oceny
Książka na półkach
- 513
- 513
- 112
- 31
- 16
- 16
- 10
- 9
- 4
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Elena Armas osiągnęła coś, co wydawało mi się niemożliwe - a czytam przecież na bieżąco całą "Krew i Popiół"! Mianowicie: pisze w kółko tę samą książkę, ale coraz gorzej. Serio.
Żebym nie strzępiła sobie języka po próżni, może zróbmy listę stałych zarzutów wobec Armas, które (niestety) powiela również w "The Long Game":
- Silna, Niezależna Babka(TM) z Traumą(TM),która potrzebuje Męskiej Opieki(TM),ale oczywiście w Feministyczny Sposób(TM);
- przekomarzanki głównych bohaterów, które brzmią jak dwoje dzieci na placu zabaw, a według autorki to pewnie (cytując Ślunskiego Wilkołaka) legendarne gierki słowne;
- jakiś wydumany powód, dla którego bohaterowie nie mogą się na siebie rzucić na pierwszych pięćdziesięciu stronach, ale myślą o tym mniej-więcej od wtedy, co - jak wiadomo - jest wszak idealną realizacją slowburnu, innit;
- ilość przyjaciół/bliskich głównych bohaterów ogranicza się do max. dwóch osób na głowę, żebyśmy nie myśleli, że to są przypadkiem prawdziwi ludzie z prawdziwym życiem;
- zwrot akcji rodem z telenoweli, który tak naprawdę niczego nie wnosi, ale bohaterów można przerzucić na lotnisko albo inne około-samolotowe okoliczności;
- Męski Mężczyzna też ma jakąś traumę, ale i ona jest Męska(TM);
- wspomniani wcześniej bliscy i generalnie całe otoczenie ogółem wyraża niezdrowe i dosyć perwersyjne zainteresowanie tym, czy, kiedy, gdzie i w jakich pozycjach nasi bohaterowie bawią się w doktora;
- główna bohaterka ma za sobą jeden poważny związek, który tak naprawdę się nie liczy, ponieważ jej były w wolnych chwilach gra w piłkę nożną szczeniaczkami i jeździ na biegun tłuc małe foczki tępym kijem bejsbolowym. Bo wiecie, gdyby miała za sobą normalną związkową przeszłość i nie przeżywała wszystkiego po raz pierwszy, najwyraźniej by się nie liczyło;
- główny bohater w ogóle nie ma przeszłości romantycznej, w tym miejscu istnieje biała plama; jest jednakoż ogierem napędzanym bateriami Duracell, z wbudowanym aparatem mowy dubbingowanym przez Łysego z Brazzers;
Hm, wydaje mi się, że to wszystko. Mogłabym dodać punkt "gdzieś od pierwszego pocałunku bohaterów autorka zapomina o osi fabuły, bo kogo obchodzi setting, czas na DZIKIE SEKSY!!11", ale muszę oddać, że tym razem rzeczywiście trochę czasu spędziliśmy na tym szkoleniu drużyny i organizacji ich pracy. Nie wiem, jakim cudem dzieci, które jeszcze miesiąc wcześniej nie wiedziały, czym jest samobój, dumnie tegoż strzelając, wygrały Mistrzostwa Małej Ligii, ale okej. Zgaduję, że gdyby Adelyn czegoś nie dostała, Elenie Armas poszłoby naczynko w oku.
Generalnie, gdybym miała tę książkę opisać jednym zdaniem, powiedziałabym "gorsza od "Spanish Love Deception""; tamtej mogłam co nieco wybaczyć, skoro był to debiut. Tutaj już takiej wymówki nie mam. Jest dla mnie również gorsza, ponieważ są sceny (acz nigdy romantyczne),kiedy człowiek sobie myśli, że to byłaby naprawdę spoko książka do przeczytania, popicia cienką herbatą i zapomnienia - gdyby tylko Armas święcie nie wierzyła, że umie pisać romanse. I to slowburn. I to enemies to lovers. I to jeszcze "gorące". Bo, prawdę mówiąc, najgorsi w tej książce są główni bohaterowie. Adelyn wygrywa z Liną konkurs na najbardziej irytującą pindę w przedbiegach - i rozumiem, że autorka chciała tu uczynić pewien manifest, nie było to zbyt subtelne ani w dedykacji, ani w samej narracji, ale żeby bohaterka była niesympatyczna, a jednak nadal chciało się o niej czytać, musi być chociaż *ciekawa*. Adelyn nie jest. Adelyn ewidentnie jest efektem seansu "Sukcesji", "Friday Night Lights" albo obu, doprawionych solidną dawką filmów Hallmarka. Wszystkie jej zalety są czysto deklaratywne - nie jest troskliwa, głęboko w duchu sympatyczna ani PRZEDE WSZYSTKIM inteligentna i odpowiedzialna. Nawet nie zrobiła podstawowego researchu o miejscu, w które wysyła ją ojciec, by naprawiła PR-owe szkody, jakie wyrządziła! I przy tym będąc: wbrew temu, co mówi dedykacja, Adelyn nie "straciła nad sobą panowania". Ona zaatakowała niewinną osobę, chcąc wyładować na niej wściekłość; nieważne, że Paulowi nic się nie stało. Adelyn naruszyła nietykalność cielesną drugiej osoby, ale to *ona* jest ofiarą. Słodkie. Nawet ona sama, jedyna osoba powtarzająca, że zrobiła coś złego, nie mówi, że nie powinna rzucać się na osobę trzecią, tylko że naraziła dobre imię klubu. Czyż to nie urocze? Nawiasem mówiąc, Adelyn nie musi za nic przepraszać, wszystko z nią okej, a jednak zmienia sposób ubierania się i wrzuca na luz pod wpływem faceta. Mmm, feminizm.
O Cameronie nawet nie ma za bardzo co pisać, ponieważ Cameron to po prostu zżyna z Roya Kenta z "Teda Lasso"; zżyna tak chamska, że przy nim Aaron, wyraźnie inspirowany Henrym Cavillem, wydaje się zaledwie subtelnym puszczeniem oka. Zgadza się praktycznie wszystko poza tatuażami. Czułam się, jakbym czytała wyjątkowo okropne Roy Kent x Y/N. A, przepraszam - należy dodać, że zżyna absolutnie nieudolna, gdyż pozbawiona WSZYSTKIEGO, co czyniło tę postać ulubieńcem widzów. Do Sudeikisa nie mam nic, nawet szacunku, ale myślę, że Elena Armas powinna mu wypłacić odszkodowanie.
Gdyby ta książka była filmem, wszyscy commentary youtuberzy już by się ścigali w tym, kto pierwszy wstawi prawie godzinne video typu "The Long Game is GODDAM AWFUL". Myślę, że to wystarczy za cały komentarz. Wydrenowała mnie ta książka do sucha, bo naprawdę prawie nigdy nie mam ochoty płakać z zażenowania - tymczasem tu miałam tak cały czas. Szłam ze słuchawkami na uszach osiem kilometrów i połowę czasu trzymałam twarz w dłoniach, bo moje ciało zdawało się nie trawić takiej ilości żenady. Jedyną w miarę sympatyczną postacią (bo dzieci jednakoż robiły raczej za plot device) była Josie, ale co z tego, skoro nie dosyć, że dostanie swoją książkę (wiemy, jak to zrobiło biednej Rosie) to jeszcze z Matthew, który jest jak męska wersja Liny - świat byłby lepszym miejscem, gdyby ktoś zalutował mu ten głupi ryj.
Elena Armas osiągnęła coś, co wydawało mi się niemożliwe - a czytam przecież na bieżąco całą "Krew i Popiół"! Mianowicie: pisze w kółko tę samą książkę, ale coraz gorzej. Serio.
więcej Pokaż mimo toŻebym nie strzępiła sobie języka po próżni, może zróbmy listę stałych zarzutów wobec Armas, które (niestety) powiela również w "The Long Game":
- Silna, Niezależna Babka(TM) z Traumą(TM),która...
Za długo się rozkręcało...
Za długo się rozkręcało...
Pokaż mimo toZakochałam się w tej książce ! Dwie wcześniejsze książki autorki Armas które czytałam były cudowne ale ta chyba będzie moją ulubioną 💜
Polecam !
Zakochałam się w tej książce ! Dwie wcześniejsze książki autorki Armas które czytałam były cudowne ale ta chyba będzie moją ulubioną 💜
Pokaż mimo toPolecam !
Przeuroczy romans z wątkiem piłki nożnej, co dla mnie jako fanki było po prostu świetne. Również teksty dzieci były prześwietne. Całość pełna zabawnych i uroczych, ale też poważnych rozmów.
Przeuroczy romans z wątkiem piłki nożnej, co dla mnie jako fanki było po prostu świetne. Również teksty dzieci były prześwietne. Całość pełna zabawnych i uroczych, ale też poważnych rozmów.
Pokaż mimo toJestem rozczarowana tą książką. Elena Armas dała mi się poznać z zupełnie innej - lepszej strony. Przez tę książkę przebrnęłam bez większych emocji ani porywów - to tak jak między głównymi bohaterami - zero wyczuwalnej chemii. Co do bohaterów - nie polubiłam się z nimi za bardzo, zwłaszcza z Adalyn, która nie jest typem osoby, która wzbudza sympatię, raczej poirytowanie. Pomysł na fabułę był bardzo ciekawy, ale gdzieś po drodze się to zgubiło. Ta szybka przemiana drużyny z kompletnie pogrążonej w chaosie i strzelającej samobóje w wygrywającą finał zawodów hrabstwa, była dla mnie dość sporym oderwaniem od rzeczywistości. Liczyłam na coś lepszego
Jestem rozczarowana tą książką. Elena Armas dała mi się poznać z zupełnie innej - lepszej strony. Przez tę książkę przebrnęłam bez większych emocji ani porywów - to tak jak między głównymi bohaterami - zero wyczuwalnej chemii. Co do bohaterów - nie polubiłam się z nimi za bardzo, zwłaszcza z Adalyn, która nie jest typem osoby, która wzbudza sympatię, raczej poirytowanie....
więcej Pokaż mimo toAdalyn jest mistrzynią planowania, dlatego też zajmuje wysokie stanowisko w klubie piłkarskim swojego ojca. Wszystko jednak zmienia mały incydent, gdy Adalyn pozwala by uczucia zagrały pierwsze skrzypce. Zdarzenie jednak urasta do tak ogromnej skali, że ojciec Adalyn postanawia wysłać ją w zapomniane przez wszystkich miejsce by zajęła się drużyną piłkarską, która chce wesprzeć jej ojciec. Adalyn rusza pełna motywacji by zmienić opinie ojca na swój temat, ale początek nie zapowiada się zbyt dobrze. Kura, wypadek i zarośnięty włóczęga to kiepski początek...
Cameron przyjechał do Green Oak by odpocząć i by wyświadczyć jedną malutka przysługę, jak się okazało później ta malutka przysługa wiązała się z drużyną piłkarską małych dziewczynek. I żeby tego było mało, kobieta która mało nie pozbawiła go życia będzie jego szefową! Chwila spokoju w małym miasteczku właśnie dobiegła końca, bo Cameron wie, że tornado w szpilkach to drugie imię Adalyn, a jej celem jest pokazanie Zielonych Wojowniczek całemu światu.
Kto pierwszy się podda w walce o zwycięstwo? I czy da rade pogodzić dwa światy tak by miłość zagościła pod Leniwym Łosiem?
Elena Armas to moja ulubienica ostatnimi czasy. Jej książki czytają się same, a bohaterowie są tak fantastycznie opisani, że trudno ich nie pokochać. Widziałam wiele walk na temat tego który z bohaterów jej książek jest najwspanialszy i wiele osób pisało, że wszyscy są wspaniali ale po przeczytaniu tej części Cameron wygrywa wszystko i zgadzam się z tym 😂🙈
Ta część chyba stała się moją ulubioną 😜
Chemia między Adalyn i Camem jest tak świetnie opisana, że totalnie mi nie przeszkadzało, że to slow burn. Ich przekomarzania i naciskanie sobie na odcinki były urocze i zabawne jednocześnie. Do tego atmosfera małego, rodzinnego miasteczka, które pokazuje ciepło i troskę nawet obcym ludziom. No idealna historia na jesienny wieczór.
Adalyn jest mistrzynią planowania, dlatego też zajmuje wysokie stanowisko w klubie piłkarskim swojego ojca. Wszystko jednak zmienia mały incydent, gdy Adalyn pozwala by uczucia zagrały pierwsze skrzypce. Zdarzenie jednak urasta do tak ogromnej skali, że ojciec Adalyn postanawia wysłać ją w zapomniane przez wszystkich miejsce by zajęła się drużyną piłkarską, która chce...
więcej Pokaż mimo toJak sam tytuł wskazuje, książka jest loooong🙃 Muszę przyznać, że były momenty co okrutnie mi się dłużyła i o połowę pewne sceny czy opisy bym ucięła.
Ale w ostatecznym rozrachunku bardzo mi się podobała i przyjemnie z nią mijały wieczory.
To było moje drugie spotkanie z autorką (pierwsze to ta niebieska książka:)) i myślę, że tamto było bardziej udane.
Typowy przykład motywu enemies to lovers tyle, że w wersji extra slow 🤭🔥
Wspaniała postać małej Marii, która jak na swój wiek jest bardzo dojrzałą dziewczynką i przerozkosznie zwraca się do Cameron, wciąż przekręcając jego imię:)
No i ten cały Cameron, czy to jest właśnie przykład męża książkowego?😅🤭
Jak sam tytuł wskazuje, książka jest loooong🙃 Muszę przyznać, że były momenty co okrutnie mi się dłużyła i o połowę pewne sceny czy opisy bym ucięła.
więcej Pokaż mimo toAle w ostatecznym rozrachunku bardzo mi się podobała i przyjemnie z nią mijały wieczory.
To było moje drugie spotkanie z autorką (pierwsze to ta niebieska książka:)) i myślę, że tamto było bardziej udane.
Typowy przykład...
Adalyn Reyes pracuje dla znanego zespołu piłkarskiego. Pewnego dnia wpada w szał, co prowadzi do przypadkowego starcia z maskotką drużyny. Ich incydent staje się hitem w sieci. W celu naprawienia swoich błędów zostaje wysłana do małego miasteczka, gdzie ma zająć się opieką nad inną drużyną. Tam poznaje Camerona, byłego bramkarza, który teraz pełni rolę trenera. Ich pierwsze spotkanie okazuje się fatalne - Adalyn ledwo unika potrącenia go samochodem. Po tak niefortunnym zdarzeniu, nie ma co liczyć na owocną współpracę.
Bohaterowie nie przepadają za sobą i na każdym kroku próbują zrobić sobie na złość. W książce pojawiły się momenty zabawne, jak np. joga z kozami, ale mimo to całość wydaje się dość monotonna, brakuje w niej chemii między bohaterami.
Adalyn wydaje się być postacią dość trudną i czasem nierozważną, np. gdy na dworze jest zimno i mroźno, sądzi, że szpilki i krótka sukienka zapewnią jej ciepło. Cameron i jego zwierzęta ratują, jednak, tę książkę. Bardzo polubiłam tego bohatera. Był interesujący, barwny, ale również arogancki i sarkastyczny.
Podsumowując, chociaż lubię inne książki tej autorki, ta pozycja nie przypadła mi do gustu. Nie twierdzę, że była zła, ale po prostu średnia. Uwielbiam motywy slow burn i enemies to lovers, ale w tym przypadku tempo było zbyt powolne.
Adalyn Reyes pracuje dla znanego zespołu piłkarskiego. Pewnego dnia wpada w szał, co prowadzi do przypadkowego starcia z maskotką drużyny. Ich incydent staje się hitem w sieci. W celu naprawienia swoich błędów zostaje wysłana do małego miasteczka, gdzie ma zająć się opieką nad inną drużyną. Tam poznaje Camerona, byłego bramkarza, który teraz pełni rolę trenera. Ich pierwsze...
więcej Pokaż mimo toJuż dawien dawna nie byłam tak poirytowana na książce. Główni bohaterowie wkurzali mnie od pierwszych rozdziałów, ich zachowania były totalnie abstrakcyjne. Adalyn to typowa baba z miasta, przyjeżdża na wieś, próbuje zawrócić autem jakby pierwszy raz za kierownicą była, kiedy widzi, że tam gdzie będzie musiała pracować będą potrzebne ubrania na zimną pogodę a ona chodzi w szpilkach, trenczu i garsonkach czy innych garniturach dopóki Cam jej nie kupi czegoś co bardziej się nadaje na dane warunki pogodowe. Ona naprawde chciała zimą chodzić w marynarce? No aż samo na usta ciśnie się wielkie XD. Cameron to też nadąsany dupek, kłótnie tej dwójki już od początku pomijałam. Dotrwałam do 314 strony ale nie miałam cierpliwości, żeby dobrnąć do końca. Inne książki tej autorki były lepsze, po tę pozycje nie polecam sięgać.
Już dawien dawna nie byłam tak poirytowana na książce. Główni bohaterowie wkurzali mnie od pierwszych rozdziałów, ich zachowania były totalnie abstrakcyjne. Adalyn to typowa baba z miasta, przyjeżdża na wieś, próbuje zawrócić autem jakby pierwszy raz za kierownicą była, kiedy widzi, że tam gdzie będzie musiała pracować będą potrzebne ubrania na zimną pogodę a ona chodzi w...
więcej Pokaż mimo toBardzo fajna książka czytało się z lekkością
Bardzo fajna książka czytało się z lekkością
Pokaż mimo to