Opinie użytkownika
Wyobraźnia autora zdaje się być nieograniczoną. Choć nie jest to jego najlepsza książka
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Rozczarowanie. Mimo zapewnień autora, to jednak książka dla dzieci.
I ZERO Zafonowej magii.
Zrobiłem sobie przerwę w czytaniu innej książki by przeczytać "Wrony".
Krótką przerwę, bo to lektura na jedno popołudnie.
Lektura krótka, ale to nie znaczy, że bez znaczenia. Weszła we mnie mocno. Kończyłem ją wieczorem i miałem potem problem z zaśnięciem.
Opowieść o rodzinie, której patologia chowana jest pod udawaną normalnością.
Matka ogarnięta jakąś paranoją i nerwicą...
Zaczynałem z wielkimi nadziejami na dobrą lekturę, ale mocno się rozczarowałem.
Nie wciągnęła mnie ta opowieść. Nie potrafiła zatrzymać przy sobie. Nudziła mnie po prostu, bo często podczas lektury odjeżdżałem gdzieś myślami.
No cóż... przeczytałem.
Ale raczej nie jestem "targetem" dla tej książki.
Jak dla mnie, to jest przesłodzona opowieść, ledwie muskająca tematy, w których się porusza.
Nie poruszająca - choć powinna.
Nie wzruszająca - choć powinna.
Nijaka - choć NIE powinna.
Lektura jednocześnie łatwa i trudna. Łatwa, bo świetnie napisana i płynie się przez nią jak po spokojnym morzu, a trudna, bo wiele razy musiałem się zatrzymać i zastanowić się, pomyśleć i przemyśleć.
Polecam wszystkim - nie tylko fanom aktora. Bo poza tym, że Matthew McConaughey jest świetnym aktorem, jest też mądrym i wspaniałym człowiekiem.
Dziwna to rzecz. Wielowarstwowa. Na pierwszy rzut oka opowieść o miejscu na Ziemi, na przestrzeni kilku wieków, o życiu jego mieszkańców i towarzyszących im kotów. Ale wszystko to tchnie jakąś onirycznością, nierzeczywistością... Niby łatwo się czyta, zdania płyną gładko, ale - znowu "ale" - często zmuszała mnie to do tego, by na chwilę ją odłożyć i przeczytane przemyśleć,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
No cóż... przeczytałem.
Ale czy coś zostanie we mnie z tej książki? Raczej nie...
Ani tam kota nie widać, ani miasta, a same treści dość sztampowe.
A gdyby wziąć na tapet samą konstrukcję powieści - zbiór luźno ze sobą powiązanych opowieści - to zdecydowanie lepiej wypadły "Turbulencje" Davida Szalaya czy "Grobowa cisza, żałobny zgiełk" Yoko Ogawy.
I jeszcze problem z...
Bardzo słaby numer. Połowa o komiksie i kreskówkach. Opowiadania numeru nie bronią i żadnych inspiracji do czytania.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ilość gwiazdek, którą chciałem dać tej książce, malała z każdą przeczytaną stroną.
Bo całość brzmi jak chaotyczny nonsens na sterydach.
Nie wierzcie opisowi. Wszystko co tam piszą to nieprawda.
Kobiece spojrzenie na Dolinę Krzemową? Nie ma żadnego spojrzenia. Jest bełkot.
I strata czasu.
Byłoby całkiem dobre, gdyby nie było tak drętwo napisane/przetlumaczone.
Przeczytało mi się szybko, ale czasem odnosiłem wrażenie, że czytam przydługi telegram.
Jak na Sandersona, to króciutkie to było.
Mam nadzieję, że to tylko wprawka, bo pomysł uważam za wart rozwinięcia.
Blade dość.
Temat taki, że spodziewałem się jakichś emocji - złości, smutku, silnej empatii, wrażeń jakie miałem choćby po "Uśpionych" Barry’ego Levinsona. A tu nic. Sucha relacja.
Colson Whitehead to chyba nie jest mój ulubiony pisarz
Na pewno nie.