Choć ocenię tylko pierwszy tom, moja opinia znajdzie się zarówno pod tym, jak i pod tomem 41, czyli ostatnim, który stworzył śp. Kentarou Miura. Plus oczywiście wypowiem się o tych 41 tomach jako o jednej całości.
Chyba nie będzie szczególną przesadą określenie Berserka jako klasyka dark fantasy. Manga ta jest absolutnie świetna, mam jednak z nią kilka problemów, które rzutują nieco na moją ocenę, ale które w większości nie wynikają z samej treści. Może brzmieć to niezrozumiale, ale rozwinę to za chwilę.
Jak na dark fantasy przystało jest mrocznie, nawet bardzo mrocznie i już sam początek nie pozostawia co do tego wątpliwości. W parze za tym idzie bardzo duża brutalność zarówno świata przedstawionego jak i pod względem ilości krwi i flaków, jakie przyjdzie nam oglądać. Zdecydowanie też nie zabraknie w tym tytule akcji, wszak główna postać, mówiąc dość łagodnie, nie jest pacyfistą.
No właśnie, główna postać. Guts z początku nie sprawia jakiegoś wybitnego wrażenia. Poznajemy go jako oschłego, stroniącego od towarzystwa brutalnego osiłka, który siecze chordy wrogów swym gigantycznym mieczem. Kieruje nim gniew, który nieco później okaże się ślepym pragnieniem zemsty. Na początku przygody ciężko powiedzieć o nim coś konkretniejszego. Od owładnięty szałem wojownik, który w tylko sobie znanym celu zbija kolejnych Apostołów - swego rodzaju potężnych demonów w świecie Berserka.
Z biegiem fabuły dowiadujemy się, dlaczego Guts poluje na Apostołów. Okazuje się mieć prywatne porachunki tak z Apostołami jak i tak zwaną Ręką Boga - piątką potężnych, możnamy rzec, arcydemonów, którzy mają wszystkich Apostołów pod sobą. Guts nosi również tak zwane piętno ofiarne, które posiadają ludzie, jacy mają zostać poświęceni, by mógł narodzić się kolejny potężny demon, to tak w bardzo dużym uproszczeniu. Co jest istotne to fakt, że Guts z jakiegoś powodu nie został poświęcony, lecz piętno i tak ściąga na niego co i rusz nowe maszkary.
Bardzo ważnym elementem jest moment, w którym następuje długa retrospekcja. Golden Age arc - najlepsza część Berserka. To tutaj poznajemy tragiczną przeszłość Gutsa, co go spotkało i dlaczego stał się taki okrytny. Jest to również arc od którego wręcz pokochałem Berserka. Nie tylko dobrze poznaliśmy motywy Gutsa, całkiem mocno rozbudowano również świat przedstawiony, wzorowany na średniowiecznej europie. No i postacie. To tutaj po raz pierwszy spojrzałem na towarzyszów Gutsa w bardziej przychylny sposób, bowiem właściwie większość z nich prezentowała się dobrze nie tylko jako towarzysz naszego głównego bohatera, ale także jako fajne osoby same w sobie.
Przed retrospekcją Guts już miał jednego toważysza i to mimo jego nastawienia, był nim elf Puck. Pełnił on bardzo ważną rolę na początku, pozwalał bowiem spojrzeć na Gutsa z nieco innej strony, niejako ukazał go jako postać, która być może jest bardziej skomplikowana, niż na to wygląda. Pełnił również funkcję elementu humorystycznego i właściwie w dalszych tomach jego rola została zepchnięta wyłącznie do tego. Finalnie nie tylko wypada w mojej opinii najsłabiej z aktualnej drużyny, właściwie mógłby całkiem zniknąć bez uszczerbku na historii, ale i nawet na tym samym początku sam w sobie nie był interesującą personą.
Kończąc już wątek postaci warto jeszcze napomknąć o nowet drużynie, która towarzyszy Gutsowi. Początkowo uważałem, że prezentują się oni gorzej niż Drużyna Sokoła (czy tam Jastrzębia) z retrospekcji i poniekąd dalej tak uważam. Na korzyść obecnej drużyny mocno przemawia fakt, że siłą rzeczy dłużej z nimi obcujemy. Widzimy też ich drogę, ich przemianę i nierzadko jedna postać od swojego pierwszego wystąpienia do aktualnego momentu zdaje się być całkiem inną osobą. Co by jednak nie było aż tak pozytywnie, z niektórymi bohaterami dzieje się to samo co z Puckiem, czyli pokażą co mają pokazać a później są bo są i choć nie jest to aż tak odczuwalne jak w przypadku elfa, rzuciło mi się to w oczy.
Wspominałem o kilku rzeczach, z którymi mam problem a które nie są winą samem mangi. Takim najpoważniejszym zarzutem jest tak zwane Zaćmienie. Nie powiem o nim absolutnie nic więcej ponad to, że jest to właściwie najważniejszy moment całego Berserka, który nadaje kierunek całej fabule. Jaki mam w tym, moim zdaniem, genialnym momentem problem? Krótka historia dla lepszego kontekstu: Początkowo nie miałem w planach Berserka czytać, ale mój brat miał taką chęć więc zacząłem dla niego kupować kolejne tomy. Nie pamiętam przy którym tomie, krótko przed Zaćmieniem właśnie, zauważyłem, że brat w sumie tych mang nie czyta więc zapytałem go, czy w ogóle opłaca się, żebym dalej na to wydawał pieniądze. Tym sposobem przestałem mu to kupować. Za jakiś czas, raczej dłuższy niż krótszy, nie miałem co czytać, sięgnąłem więc właśnie po te kilka tomów i utonąłem. Jak już pisałem, skończyło się w absolutnie najgorszym momencie. Akurat wtedy Berserka nie było na magazynie a nie wiedziałem, czy to wydawnictwo zaprząta sobie głowę dodrukami czy ma to gdzieś, plus ja potrzebowałem kontynuacji w trybie natychmiast! Jeszcze gorzej, że gdzieś w jakiejś recenzji usłyszałem, że Zaćmienie jest tak mocne, że będę zbierać szczękę z podłogi i mózg ze ściany a brat, który oglądał anime i dlatego manga go zaciekawiła, potwierdził, że tak, to jest coś mocnego. Będąc nakręcony do granic możliwości sięgnąłem po anime, które mocno mnie skonfundowało, okazało się bowiem, że wyrzuca on pewne elementy, przez co pewne rzeczy, które już znałem z mangi wyglądały tu całkiem inaczej. Przez to gdy już zobaczyłem Zaćmienie w anime, toważyszyły mi raczej, ja wiem?, niespełnione oczekiwania. Gdy już dorwałem się do następnych tomów mangi mój hype i emocje opadły no i już wiedziałem co się stanie, więc tak dobrze to nie zadziałało i tutaj. Tak, wiem, że jest to mocno subiektywne i zepsułem sobie odbiór na własne życzenie, ale tak się stało, czasu nie cofnę a niestety ma to wpływ na moją prywatną ocenę.
Inna sprawa, że o śmierci autora dowiedziałem się już podczas lektury, inaczej raczej bym po nią nie sięgnął i to nawet pomimo informacji, że przyjaciel autora, który zna zakończenie, ma kontynuować jego dzieło. Nie wiem, ile jeszcze historii zostało, w jakim tempie będzie ona powstawać ani czy nie straci na jakości. Właściwie nie byłem pewien, czy chcę to oceniać w momencie, kiedy historia nadal trwa (na dzień pisania tej opini można składać pre-order na tom 42), uznałem jednak, że o ile fabuła jeszcze się nie ukończyła, z oczywistych powodów skończył się pewien etap Berserka.
Dla miłośników dark fantasy, nawet takich, którzy z mangami nie mieli styczności, jest to pozycja niemal obowiązkowa. Oczywiście jakieś tam wady ma, poziom bywa nierówny a niektórym ten wszechobecny mrok może się miejscami wydawać robiony na siłę, dostajemy jednak historię bardzo dojrzałą, wciągającą i nieoczywistą. Właściwie dostajemy tu historię drogi, gdzie wszystkie potworności są jedynie elementem dodatkowym. Z pewnością można by się pochylić nad jakąś głębszą analizą tego dzieła, nie uważam jednak się za odpowiednią osobę do takiego czegoś. W każdym razie liczy się to, że Berserk oferuje świetną przygodę, z której nie dacie rady zawrócić w trakcie. Ode mnie 9/10, ale gdyby nie pewien mankament, który sam sobie zafundowałem, myślę że mógłbym zastanowić się nad 10/10.
Choć ocenię tylko pierwszy tom, moja opinia znajdzie się zarówno pod tym, jak i pod tomem 41, czyli ostatnim, który stworzył śp. Kentarou Miura. Plus oczywiście wypowiem się o tych 41 tomach jako o jednej całości.
Chyba nie będzie szczególną przesadą określenie Berserka jako klasyka dark...
Rozwiń
Zwiń