-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Bardzo dobra pozycja, chociaż nieco chaotyczna. W książce śledzimy losy mieszkańców wioski, której większość (a przynajmniej bardzo duża część mieszkańców) była wyznawcami kataryzmu. Kataryzm w tym czasie już dogorywał i opisani bohaterowie byli jego ostatnimi przedstawicielami. Książkę stworzono na podstawie dokumentacji inkwizycji kierującej procesem przeciw mieszkańcom.
Jakie wnioski się z niej nasuwają? Pod względem moralności przeciętny katar niezbyt się wyróżniał. Też lubił bogactwo, płodził dzieci i nie odmawiał sobie życia erotycznego. Co innego z doskonałymi, ale i wśród nich zdarzały się jednostki dalekie od katarskiego ideału. We wsi panował pewien ekletyzm religijny. Katarski pasterz nie wahał się składać daniny św. Antoniemu. Większość ludzi, niezależnie czy katolików czy katarów podchodziło do wiary poważnie, ale zdarzali się także wolnomyśliciele negujący w czysto naturalistyczny sposób zmartwychwstanie ciał czy głoszący ateizm. Religia nie przeszkadzała także w wierze w przesądy. Wierzono, że zachowanie pukla włosów czy obciętych paznokci zmarłej głowy rodziny pozwoli zachować szczęście. Powodzenie herezji były związane także z tym, że Kościół wymagał dziesięcin z jagniąt, a także innych usług, których mieszkańcy wsi nie zamierzali wykonywać.
Interesująca jest także sama analiza struktury wsi. Możemy dowiedzieć się, jak wyglądało życie pasterza i z jakimi kłopotami musiał się mierzyć. Opisano także podział obowiązków między kobiety, a mężczyzn oraz przebieg dzieciństwa.
Jak wspomniałem na początku, książka jest trochę chaotyczna. Wynika to z faktu, że czasami bohaterem jest wieś jako społeczność, a innym razem koncentruje się na pojedynczym bohaterze. Za najciekawsze uważam fragmenty skupiające się na pasterzu Piotrze Maurym. Może w nich zobaczyć, jak wyglądała pasterska mentalność, której rdzeń stanowiło pojęcie fatum. Widzimy także, jak układały się stosunki pasterzy z pracodawcami, a także z resztą mieszkańców, którzy często zabraniali wypasu na ich ziemiach. Staje się także zrozumiałe, dlaczego kataryzm był atrakcyjny dla paserzy, którzy praktycznie w ogóle nie byli przywiązani do dóbr materialnych.
Bardzo dobra pozycja, chociaż nieco chaotyczna. W książce śledzimy losy mieszkańców wioski, której większość (a przynajmniej bardzo duża część mieszkańców) była wyznawcami kataryzmu. Kataryzm w tym czasie już dogorywał i opisani bohaterowie byli jego ostatnimi przedstawicielami. Książkę stworzono na podstawie dokumentacji inkwizycji kierującej procesem przeciw...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWybitny podręcznik. Autor w udany sposób pokazał złożoność procesów historycznych. Możemy dowiedzieć, jak sytuacja w Wielkiej Brytanii wpływała na literaturę i sztukę, a także co umożliwiło Europejczykom przeprowadzenie kolonizacji. Boli tylko określanie co drugiego władcy degenerata.
Wybitny podręcznik. Autor w udany sposób pokazał złożoność procesów historycznych. Możemy dowiedzieć, jak sytuacja w Wielkiej Brytanii wpływała na literaturę i sztukę, a także co umożliwiło Europejczykom przeprowadzenie kolonizacji. Boli tylko określanie co drugiego władcy degenerata.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Rewolucja naukowa jest jednym z najważniejszych procesów we historii ludzkości. Wpływ uzyskanych wyników nie ograniczał się tylko do nauk szczegółowych, ale także przyczynił się do zmiany do radykalnych zmian światopoglądowych. Uporządkowany sferyczny wszechświat arystotelowski został zastąpiony zimną prawdopodobnie nieskończoną przestrzeń, gdzie poruszały się po swoich torach bezcelowo różne ciała. Jak to ujął Pascal: Wiekuista cisza tych nieskończonych przestrzeni przeraża mnie.
Thomas Kuhn podął próbę analizy, co doprowadziło do rewolucji naukowej i jak ona przebiegała. Do jej zapoczątkowania przyczynił się głównie Mikołaj Kopernik, ale żeby w pełni zrozumieć jego rolę, należy dokładnie prześledzić wcześniejsze losy astronomii i tego, jak wpływał na nią klimat intelektualny.
W książce przeplatają się na zmianę rozdziały szczegółowo opisujące różne teorie astronomiczne ze skupiającymi się na filozofii i światopoglądzie, który zarówno wynikał, jak i wpływał na interpretacje uzyskanych wyjątków naukowych. Szczegółowo zostały omówiona astronomia obserwacyjna (w nauce szkolnej jest to nieco zaniedbane). Możemy dowiedzieć się/przypomnieć sobie, jak wygląda ruch Słońca po ekliptyce albo dobowy obrót gwiazd. Przedstawiono także ruchy planet po sferze niebieskiej. Te fragmenty książki są trudne, ale niezbędne żeby w pełni zrozumieć przedstawiane koncepcje astronomiczne. Tłumaczone są także takie pojęcia, jak epicykl, ekscentryk, ekwant etc. Z dzisiejszego punktu widzenia te pojęcia nie są zbyt ważne, ale historycznie odegrały poważną rolę. Kuhn, omawiając dzieje astronomii, przedstawia poglądy pitagorejczyków, jońskich filozofów przyrody, by przejść do następnie do Arystotelesa i Ptolemeusza. Wskazuje, że średniowieczni uczeni próbowali łączyć nieco na siłę poglądy tych dwóch, chociaż nie musiały one być ze sobą kompatybilne, gdyż Ptolemeusz mógł być ukształtowany przez hellenistyczną, dosyć zmatematyzowaną wizję przyrody, a Arystoteles był daleki od jej wykorzystywania w nauce. Cieszę się, że Kuhn całkiem sporo miejscach poświęcił uczonym XIV-wiecznym takim, jak Jean Buridan czy Mikołaj z Oresme. Przeprowadzili oni krytykę/modyfikację fizyki Arystotelesa tworząc teorię impetusu Mikołaj z Oresme podał także argumenty przemawiające za heliocentryzmem, sam pozostając przy tym zwolennikiem geocentryzmu.
W innych rozdziałach, przedstawiono, jak astronomiczne koncepcje wpływają na światopogląd. Omówiono debatę scholastyków na temat Arystotelesa i w jaki sposób udało się zaadaptować jego system do chreścijaństwa. Widoczny jest także wpływ arystotelowsko-ptolemeuszowego obrazu świata na literaturę, czego dał wyraz Dante w „Boskiej komedii”. Warto dodać, że największymi krytykami Kopernika byli poeci. Jednym z nich był John Donne, który dał wyraz swojemu niezadowoleniu w poemacie „Anatomia świata”. Oczywiście heliocentryzm był w niesmak reformatorom takim, jak Luter czy Kalwin, aczkolwiek środowiska protestanckie dosyć szybko porzuciły obiekcje na rzecz heliocentryzmu.
Rewolucja naukowa jest jednym z najważniejszych procesów we historii ludzkości. Wpływ uzyskanych wyników nie ograniczał się tylko do nauk szczegółowych, ale także przyczynił się do zmiany do radykalnych zmian światopoglądowych. Uporządkowany sferyczny wszechświat arystotelowski został zastąpiony zimną prawdopodobnie nieskończoną przestrzeń, gdzie poruszały się po swoich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Etyka nigdy nie była specjalnym przedmiotem moich zainteresowań. Coś więcej postanowiłem poczytać po zamieszaniu wywołaną przez Czarnka chęcią wprowadzenia obowiązkowej etyki. Chciałem się przekonać, jak wygląda etyka uprawiana akademicko w porównaniu z tym, jak wygląda w wyobrażeniu ministra. Zależało mi na tym, żeby książka nie była zbyt trudna i rozbudowana, gdyż jak pisałem etyka nie leży zbytnio w kręgu moich zainteresowań. Po prostu zależało mi na dosyć ogólnej wiedzy na temat poszczególnych stanowisk.
Mój wybór padł na książkę Paul Vardy'ego i Paula Goscha o tytule „Etyka”. Czy jestem z niej zadowolony? Umiarkowanie. W przypadku niektórych niektórych kwestii mnie dosyć zawiodła, ale w przypadku innych pozwoliła nieco zrewidować moje stanowisko (chociaż nie są to poważne zmiany).
Książkę można podzielić na dwie części. W pierwszej z nich poglądy etyczne omawiane są w porządku historycznym zaczynając od Platona, przechodząc przez Arystotelesa i Tomasz z Akwinu, a kończąc na utylitaryzmie i emotywizmie. W każdym rozdziale zawarta jest także polemika z opisywanym stanowiskiem. W drugiej przechodzą do podejścia problemowego i omawiają dylematy związane przykładowo ekologią czy bioetyką. Dodam, że książce podział jest bardziej rozmyty. Rozdziały pośrednie etyki sytuacyjnej czy teorii sprawiedliwości (Rawls vs Nozick) spokojnie można zaliczyć do obu kategorii,. Z poza zachodniego kręgu kulturowego omawiany jest buddyzm.
Odnoszę wrażenie, że w części historycznej po macoszemu została potraktowana deontologia. O ile w rozdziałach dotyczących innych systemów pojawiają się przykłady sytuacji z życia wziętych, tak w przypadku deontologii tego zabrakło, przez co deontologia moża jawić jako system abstrakcyjny niemający związku z prawdziwym życiem (Where the lie tho?) Dodatkowo w późniejszych rozdziałach problemowych odwoływania do deontologii były raczej rzadsze niż do etyki cnót czy utylitaryzmu. Nieco uprzywilejowana wydaje mi się być w książce etyka cnót. Dzieje się tak, ponieważ jest opisywana dwa razy. Osobnego rozdziału doczekał się nie tylko Arystoteles, jako główny przedstawiciel, ale także MacIntyre. Odwołania do twórczości MacIntyre'a występują także w innych rozdziałach.
W części problemowej tematy omówiono rzetelnie, ale przykładowo jeżeli ktoś uczestniczył w pierwszej lepszej dyskusji internetowej o aborcji, to raczej nie spotka się z nowymi argumentami. Nieco ciekawiej moim zdaniem wyglądał rozdział na temat eutanazji. Dzięki niemu dowiedziałem się o wskaźniku QUALYS (https://en.wikipedia.org/wiki/Quality-adjusted_life_year). Przyznam, że poznanie koncepcji tego wskaźnika sprawiło, że poczułem się nieswojo i wolałbym żeby nie istniał, chociaż z drugiej strony rozumiem chęć jego stosowania.
Trochę przeszkadzała mi nadreprezentacja stanowisk religijnych. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że w książce poświęconej etyce warto je uwzględnić. Jednak przykładowo rozdział dotyczący wojny sprawiedliwej spora jego część skupia się na analizie dokumentu wydanego przez amerykańskich biskupów w 1983 roku. Uważam, że zamiast szczegółowo analizować ten dokument, wartoby opisać dodatkowe stanowisko.
Może na koniec napisze, czym najbardziej zaskoczyła mnie książką za wyjątkiem wspomnianego wyżej wskaźnika QUALYS. Przede wszystkim mocno zdziwiło mnie, jak niski status miały zwierzęta w filozofii zachodniej. Nawet jeżeli nie były sprowadzane do automatu, co czynili Kartezjusz i Kant, to co najwyżej przyznawano im status narzędzia służącego człowiekowi, co twierdzili Arystotels i Tomasz z Akwinu. Z tego powodu nieco bardziej doceniłem utylitaryzm, który zwalczał tego typu poglądy.
Następnym moim zaskoczeniem był fakt, że istnieją filozofowie, którzy twierdzą, że rzeczy martwe, jak np. wydmy mają swoje interesy, mimo braku doznań i powinniśmy o nie dbać. Przykładem takiego filozofa jest Bernard Williams. Przyznam, że ta koncepcja, mimo swojej specyfiki wydaje mi się całkiem ciekawa.
Jestem zadowolony z lektury książki, mam jednak pewien niedosyt. Uważam, że można by w niej zaprezentować nieco więcej stanowisk etycznych. Zabrakło mi na przykład opisu systemów XVII-wiecznych. Oczywiście sam sobie jestem winny, ponieważ specjalnie wybrałem sobie książkę, które będzie dosyć pobieżna. Za największą zaletę tej książki uważam opis kwestii, które opisałem jako swoje zaskoczenia..
Etyka nigdy nie była specjalnym przedmiotem moich zainteresowań. Coś więcej postanowiłem poczytać po zamieszaniu wywołaną przez Czarnka chęcią wprowadzenia obowiązkowej etyki. Chciałem się przekonać, jak wygląda etyka uprawiana akademicko w porównaniu z tym, jak wygląda w wyobrażeniu ministra. Zależało mi na tym, żeby książka nie była zbyt trudna i rozbudowana, gdyż jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDobra książka dla kogoś kto chciałby poczytać trochę więcej o krucjatach niż w szkolnych podręcznikach. Osobiście wolałbym nieco więcej szczegółów ze średniowiecznych dziejów krucjat kosztem opisu współczesnych zakonów.
Dobra książka dla kogoś kto chciałby poczytać trochę więcej o krucjatach niż w szkolnych podręcznikach. Osobiście wolałbym nieco więcej szczegółów ze średniowiecznych dziejów krucjat kosztem opisu współczesnych zakonów.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-14
Jestem zdumiony małą popularnością tej książki. Uważam ją za jedną z najlepszych książek popularnonaukowych, jakie przeczytałem. W książce zostaje opisany obecny stan wiedzy zarówno na temat największych obiektów we wszechświecie, jak i malutkich (jeżeli w takim przypadku w ogóle można mówić o rozmiarze) cząstek, jak np. neutrina. Autor pokazuje, że te z pozoru odległe tematy się harmonijnie łączą. Oczywiście, jak to we współczesnej fizyce sporo jest w tym spekulacji, ale Wilczek uczciwie zaznacza, kiedy zaczynają się domysły. W książce można natknąć się na nazwiska sławnych filozofów i poetów. Doceniam to, gdyż pokazują one, że filozofia może być dla nauki przydatna, a bycie fizykiem nie przeszkadza w docenieniu piękna poezji.
Niestety w książce mało miejsca poświęcono teorii względności, co uważam za poważniejszą z jej wad. Dodatkowo Wilczek przedstawia teorię wieloświatów Everetta jako najbardziej wiarygodną. Uważam, że powinien tego uniknąć, gdyż bynajmniej nie jest ona uważana przez konsensus fizyków za "najbardziej prawdziwą". a w czytelnik tej książki może odnieść tkaie wrażenie.
Jestem zdumiony małą popularnością tej książki. Uważam ją za jedną z najlepszych książek popularnonaukowych, jakie przeczytałem. W książce zostaje opisany obecny stan wiedzy zarówno na temat największych obiektów we wszechświecie, jak i malutkich (jeżeli w takim przypadku w ogóle można mówić o rozmiarze) cząstek, jak np. neutrina. Autor pokazuje, że te z pozoru odległe...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzuć, że książka została napisana przez marksistę, ale na szczęście nie na tyle, żeby podane informacje uznać za bezwartościowe. Co ciekawe w przypadku rozbiorów autor bardzo podkreśla winę państw ościennych. Owszem, pojawiają się typowe wzmianki o warcholstwie szlachty i anarchii, ale jednak nie są tak eksponowane, jak hipokryzja Pruś czy Rosji, chętnie odwołujących się do haseł oświeceniowych, a jednocześnie w barbarzyński sposób dokonujących zagłady pastwa w trakcie wdrażanie reform wskazywanych przez oświeceniowych reformatorów.
Czuć, że książka została napisana przez marksistę, ale na szczęście nie na tyle, żeby podane informacje uznać za bezwartościowe. Co ciekawe w przypadku rozbiorów autor bardzo podkreśla winę państw ościennych. Owszem, pojawiają się typowe wzmianki o warcholstwie szlachty i anarchii, ale jednak nie są tak eksponowane, jak hipokryzja Pruś czy Rosji, chętnie odwołujących się do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-11
Postanowiłem sięgnąć po autora o innych poglądach niż moje. Spotkanie może nie było najgorsze, ale nie zaliczyłbym go do szczególnie udanych. Przede wszystkim naciągana wydaje mi się teza, że w Europie praktycznie nie występował wpływ religii na stanowienie prawa. Owszem, Scruton wspomina o sporze o inwestyturę, ale go wyraźnie bagatelizuje. Można odnieść wrażenie, że konflikt trwający około 250 lat praktycznie nie wpłynął na politykę w Europie. W starożytnej Grecji w procesie Sokratesa religia też odgrywała istotną rolę.
Niezbyt przypadło mi do gustu także czerpanie dużej liczby przykładów ze literatury czy architektury. Jestem świadomy, że stanowią one istotny element kultury, ale analiza konfliktu zachód-islam wydaje mi się zdecydowanie chybiona. Pozwolę sobie na hiperbolizację: czasami można odnieść wrażenie, że wg Scrutona przyczyną zamachów terrorystycznych w Europie był fakt, że muzułmanom nie podoba się modernistyczna architektura.
W książce oczywiście znalazło się narzekanie na dzisiejszą młodzież omamioną seksem i narokotykami, dla której nie ma żadnej świętości. Pojawiło się także marudzenie na poprawność polityczną. Tego typu zagadnienia mogę znaleźć na pierwszym lepszym prawicowym blogu i nie muszę sięgać po książkę człowieka uważanego za jednego z najważniejszych intelektualistów.
Scruton zawarł jednak kilka celnych obserwacji. Jedną z nich jest zauważenie, że w demokracjach procesy wyboru razem dokonują obcy sobie ludzie. Myślę, że ten fakt jest warty uświadomienia, gdyż może prowadzić do zrozumienia ograniczeń demokracji (co nie zmienia faktu, że współzcesnego demoliberalizmu nie zamieniłbym na inny ustrój).
Postanowiłem sięgnąć po autora o innych poglądach niż moje. Spotkanie może nie było najgorsze, ale nie zaliczyłbym go do szczególnie udanych. Przede wszystkim naciągana wydaje mi się teza, że w Europie praktycznie nie występował wpływ religii na stanowienie prawa. Owszem, Scruton wspomina o sporze o inwestyturę, ale go wyraźnie bagatelizuje. Można odnieść wrażenie, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Muszę przyznać, że mam problem z oceną tej książki. Z jednej strony napisana jest pięknym językiem, a z drugiej czasami powoduje olbrzymie znudzenie. Z jednej strony przedstawia postacie i wydarzenia, o których ciężko dowiedzieć się podczas standardowej edukacji, a z drugiej wydaje się bardzo ogólna.
Samo przedstawienia zmian mentalności w średniowieczu wydaje mi się przekonujące i trafne.
Muszę przyznać, że mam problem z oceną tej książki. Z jednej strony napisana jest pięknym językiem, a z drugiej czasami powoduje olbrzymie znudzenie. Z jednej strony przedstawia postacie i wydarzenia, o których ciężko dowiedzieć się podczas standardowej edukacji, a z drugiej wydaje się bardzo ogólna.
Samo przedstawienia zmian mentalności w średniowieczu wydaje mi się...
Solidna porcja wiedzy zmieszczona na małej objętości. Zastanawiam się, czemu został pominięty wątek Jana XXII w sprawie procesów o czary.
Solidna porcja wiedzy zmieszczona na małej objętości. Zastanawiam się, czemu został pominięty wątek Jana XXII w sprawie procesów o czary.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-02-25
Solidny podręcznik akademicki. Szkoda, że bardzo skromnie potraktowano filozofię.
Solidny podręcznik akademicki. Szkoda, że bardzo skromnie potraktowano filozofię.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-02-07
Piękna, smutna, melancholijna książka o władzy, utopii i uwikłaniu jednostki w historię.
Piękna, smutna, melancholijna książka o władzy, utopii i uwikłaniu jednostki w historię.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka nie zawiera więcej informacji niż przeciętny podręcznik akademicki na temat reformacji. Dodatkowo niektóre interpretacje wydają mi się kontrowersyjne.
Książka nie zawiera więcej informacji niż przeciętny podręcznik akademicki na temat reformacji. Dodatkowo niektóre interpretacje wydają mi się kontrowersyjne.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Na początku zaznaczę,że tytuł może wprowadzać w błąd. Książka nie opisuje tego, jak wyglądał kalendarz średniowiecza, czyli nie skupia się na tym, jakie prace polowe wykonywano w lipcu albo jakie święta obchodzono. Każdy miesiąc oznacza inny aspekt średniowiecza i tak w jednym rozdziale możemy poczytać o medycynie, a w innym o budownictwie.
Jaki obraz średniowiecza wyłania się z książki. Z pewności nie zadowoli apologetów średniowiecza, ale też nie przypadnie do gustu zwolennikom tezy, że średniowiecze to tylko ciemnota.
Owszem, średniowieczny człowiek usiał mierzyć się z klęskami głodu, niskim poziomem medycyny, a jego religijność bywała zabobonna. Luzie średniowiecza umieli jednak stawiać piękne budowle, tworzyć niezłą poezję, a także wykorzystywać nowinki techniczne, jak np. młyny wiatrowe.
W książce bardzo podobało mi się dużej liczby tekstów źródłiwych. Możemy zapoznać się z poradami medycznymi Hildegardy z Bingen, wspomnieniami z młodości Guiberta z Nogent czy fragmentami poezji Wolframa von Eschenacha. Dzięki temu może przyjrzeć się mentalności ludzi średniowiecza. Przyglądamy się zarówno prostym chłopom, jak i walecznym rycerzom. Oczywiście żadna analiza średniowiecza nie byłaby pełna bez przedstawienia duchowieństwa. Nie zabraknie także informacji o przedsiębiorczych mieszczanach, którzy czasami nie wahają zbuntować się przeciw swojemu suwerenowi.
Odczuwam jednak pewien niedosyt. Czasami autor zaczynał pewien wątek, aby go zaraz natychmiast skończyć, bez głębokiego rozwijania.
Na początku zaznaczę,że tytuł może wprowadzać w błąd. Książka nie opisuje tego, jak wyglądał kalendarz średniowiecza, czyli nie skupia się na tym, jakie prace polowe wykonywano w lipcu albo jakie święta obchodzono. Każdy miesiąc oznacza inny aspekt średniowiecza i tak w jednym rozdziale możemy poczytać o medycynie, a w innym o budownictwie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJaki obraz średniowiecza...