-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński4
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że "Poemat letniej tęsknoty" jest pierwszą książką autorstwa Joanny Balickiej, którą miałam okazję przeczytać. Czy skradł on moje serce? Niekoniecznie, ale z pewnością była to całkiem przyjemna lektura. Historia Tristana i Vaiany jest ciekawa i nieco inna niż większość młodzieżówek, a w szczególności tych wydawanych przez inne polskie autorki. Mimo wszystko nie jest to powieść, która swoją fabułą powaliła mnie na kolana. I nie zrozumcie mnie źle. Pomysł na fabułę jest bardzo oryginalny, a sam początek książki naprawdę intryguje. Niestety mam wrażenie, że z każdym kolejnym rozdziałem historia stawała się coraz bardziej typowa. Gdzieś po drodze wszystko zaczęło dziać się po prostu zbyt szybko i wątki, które początkowo bardzo mi się podobały, zaczynały zanikać. Przykładem jest, chociażby to, jak szybko początkowo uprzedzony i stereotypowo nastawiony ojciec głównej bohaterki, zaczął akceptować Tristana jako jej chłopaka. Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to mam do nich mieszane uczucia. Jeśli chodzi o Tristana, to chłopak był naprawdę ciekawą i dobrze wykreowaną postacią. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o Vaiane, która nie dość, że nie wyróżniała się niczym szczególnym, to jeszcze momentami była nieco irytująca. Co do samej relacji głównych bohaterów, to ja osobiście czułam między nimi jakiejś szczególnej chemii. Szczerze przyznam, że bardziej od losów głównych bohaterów zainteresowały mnie perypetie postaci drugoplanowych, dlatego też, jeśli tylko wyjdzie historia młodego Hogana czy też innych osób z ich paczki, to z ciekawości chętnie po nie sięgnę. Na koniec nie mogę nie wspomnieć również o tym, jak pozytywnie zaskoczona byłam stylem pisania autorki, która moim zdaniem pisze w sposób naprawdę przyjemny. Widać, że jest to autorka z większym doświadczeniem, która, w swoim życiu napisała już wiele książek.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykłe]
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że "Poemat letniej tęsknoty" jest pierwszą książką autorstwa Joanny Balickiej, którą miałam okazję przeczytać. Czy skradł on moje serce? Niekoniecznie, ale z pewnością była to całkiem przyjemna lektura. Historia Tristana i Vaiany jest ciekawa i nieco inna niż większość młodzieżówek, a w szczególności tych wydawanych przez inne polskie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo trudno jest mi ocenić tę pozycję, gdyż mam wobec niej mocno mieszane uczucia. Przede wszystkim nie spodobał mi się główny bohater tej historii. Przez znaczącą część książki jego teksty i zachowanie są nie tyle chamskie, ile niesamowicie krzywdzące. Chłopak wie jak zranić kogoś słowami i zawsze trafia w samo sedno. Lubię enemies to lovers, ale w tej historii weszło to na niefajny poziom, przez co sam wątek romantyczny zupełnie nie skradł mojego serca. W książce poza chorobą i romansem głównej bohaterki z jej przybranym bratem, mamy kilka innych wątków, które moim zdaniem są nie tylko słabo rozwinięte, ale również najzwyczajniej w świecie nie należą do tych najbardziej porywających. Co ciekawe mimo to, książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie, co świadczy o lekkim piórze autorki. Przyznam, że bardzo podobał mi się wątek choroby głównej bohaterki i fakt, iż mimo tego, że książka w głównej mierze jest romansem, autorka nie zapomniała o opisach bólu, z jakim na co dzień musiała mierzyć się Emery. Jeśli chodzi o zakończenie tej książki, z pewnością nie zaskoczę was, gdy powiem, że w moim przypadku nie obyło się bez łez. Mało tego myślę, że ostatnie rozdziały tej powieści nie mogły być lepsze.
Ostatecznie za całokształt powieść dostaje ode mnie 3/5 gwiazdek. Jeśli jesteście ciekawi tej historii, to nie mogę nie wspomnieć o tym, że niedługo ukażę się ona również w audiobooku , więc jeśli lubicie taką formę poznawania książek, to koniecznie czekajcie na więcej informacji ze strony wydawnictwa.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Znak]
Bardzo trudno jest mi ocenić tę pozycję, gdyż mam wobec niej mocno mieszane uczucia. Przede wszystkim nie spodobał mi się główny bohater tej historii. Przez znaczącą część książki jego teksty i zachowanie są nie tyle chamskie, ile niesamowicie krzywdzące. Chłopak wie jak zranić kogoś słowami i zawsze trafia w samo sedno. Lubię enemies to lovers, ale w tej historii weszło to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ta książka była naprawdę wyjątkowa, dlatego zasługuje na wyróżnienie. Nie widzę innej opcji, muszę dać jej 10/10 gwiazdek, ze względu na to, że poruszyła mnie w sposób, w jaki dawno żadna inna książka tego nie zrobiła.
Przyznam szczerze, że o książce po raz pierwszy usłyszałam, gdy wydawnictwo opublikowało jej zapowiedź na swoim Instagramie. Nie wiem sama, co mnie podkusiło, aby przeczytać jej opis, ale ten naprawdę mnie zaintrygował. Już wtedy wiedziałam, że ta powieść będzie idealna dla mnie. I wiecie co? Nie myliłam się. Ta powieść była perfekcyjna w każdym detalu. To, co spotkało głównych bohaterów, było tak bardzo niesprawiedliwe, że momentami czytanie tej książki sprawiało mi fizyczny ból. Co ciekawe cała powieść (nie licząc jednego rozdziału z perspektywy córki głównego bohatera) napisana jest z perspektywy mężczyzny. Chyba po raz pierwszy czytając romans/obyczaj spotkałam się z taką narracją, ale szczerze mówiąc, bardzo mi się to podobało. Główny bohater tej powieści to mężczyzna, którego sama chciałabym mieć w swoim życiu. Jego niezmienna, ogromna miłość była jedynym stałym elementem tej historii. Sam fakt, iż mimo pięciu lat, które minęły od jego rozstania z żoną, on dalej w myślach mówił o niej "moja żona" i nie potrafił spojrzeć na inną kobietę, był po prostu niesamowity. Mało tego, on zawsze stawiał ją na pierwszym miejscu. Myślał przede wszystkim o jej szczęściu nawet w momencie, w którym wiązało się one z jego cierpieniem. Warto wspomnieć, że oprócz smutnej i bolesnej historii, autorka zaserwowała nam dawkę naprawdę dobrego poczucia humoru. Kocham postać głównego bohatera nie tylko za to, jak dobrym i kochającym mężczyzna jest, ale również za jego żarty i przekomarzanie się z byłą żoną i córką.
Polecam każdemu bez wyjątku. Myślę, że jest to jedna z piękniejszych historii miłosnych ludzi, którzy pomimo wielu przeszkód, w trudnej rzeczywistości w dalszym ciągu potrafią odnaleźć drogę powrotną do swoich serc.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Hype]
Ta książka była naprawdę wyjątkowa, dlatego zasługuje na wyróżnienie. Nie widzę innej opcji, muszę dać jej 10/10 gwiazdek, ze względu na to, że poruszyła mnie w sposób, w jaki dawno żadna inna książka tego nie zrobiła.
Przyznam szczerze, że o książce po raz pierwszy usłyszałam, gdy wydawnictwo opublikowało jej zapowiedź na swoim Instagramie. Nie wiem sama, co mnie...
Zakończenie tej książki nie mogło być lepsze! Wszystkie wątki zostały fenomenalnie poprowadzone i domknięte. Do tego dostaliśmy przedsmak kolejnego świetnie zapowiadającego się tomu, którego osobiście nie mogę się doczekać. Coś czuję, że będzie jeszcze lepszy niż pozostałe części. Natomiast wracając do "Foxglove"... Zacznę od tego, że ogromnie cieszę się, że autorka postanowiła urozmaicić, powieść o perspektywę Blythe, która w tym tomie zdecydowanie skradła moje serce. Oprócz tego dostaliśmy również postać księcia Arisa, który swoją osobą troszkę przypomina mi mojego największego ulubieńca ze wszystkich fikcyjnych bohaterów, a mianowicie Jacksa z uniwersum "Caravalu". Przyznam szczerze, że to wątek tej dwójki najbardziej mnie ciekawił i dla niego właśnie byłam w stanie zarwać nockę, byle tylko dowiedzieć się jak potoczy się ich historia. Jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki kryminalnej, która w tym tomie odgrywała trochę mniejszą rolę niż w poprzedniej części, było ono naprawdę zaskakujące i niesamowicie mi się podobało.
Jako iż należę do grupy osób, które nie przepadają za narracją trzecioosobową, muszę zaznaczyć, że takowa tutaj się pojawia. Mimo to mi zupełnie nie odebrało to przyjemności z czytania. Mało tego, nie wyobrażam sobie, żeby ta historia była przedstawiona z innej perspektywy.
Kończąc, przyznam, że czytając "Foxglove" bawiłam się cudownie i naprawdę nie mogę doczekać się trzeciego tomu tej niesamowitej historii.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Uroboros}
Zakończenie tej książki nie mogło być lepsze! Wszystkie wątki zostały fenomenalnie poprowadzone i domknięte. Do tego dostaliśmy przedsmak kolejnego świetnie zapowiadającego się tomu, którego osobiście nie mogę się doczekać. Coś czuję, że będzie jeszcze lepszy niż pozostałe części. Natomiast wracając do "Foxglove"... Zacznę od tego, że ogromnie cieszę się, że autorka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Słyszałam naprawdę wiele bardzo pozytywnych opinii na temat tej pozycji. Niestety mojego serca nie udało jej się skraść. Zacznę może od tego, co najłatwiej mi skomentować, czyli wątku romantycznego, który moim zdaniem powinien odgrywać w tej książce rolę raczej drugoplanową, niestety wydaje mi się, że był on na równi z innym głównym tematem powieści, a mianowicie tematem żałoby i depresji. Jeśli chodzi o relację głównych bohaterów, to ja osobiście nie czułam między nimi "tego czegoś". Mógł to być jednak celowy zabieg autorki, gdyż książka opisana jest z perspektywy dziewczyny, która przeżyła wielką tragedię, przez co sama wpadła w stan odrętwienia, Pewne jest jedno- ta książka w moim odczuciu zdecydowanie nie należy do romansów, dlatego też nie zamierzam, oceniać jej w tej kategorii. Przymykając w takim razie oko na lekko naciąganą moim zdaniem relację głównych bohaterów, przejdę do kolejnego punktu tej recenzji. Przyznam szczerze, że nie do końca odpowiadał mi styl pisania autorki, w powieści było kilka infantylnych momentów, a bohaterowie moim zdaniem nie do końca zachowywali się na swój wiek. Do tego te dialogi...coś mi w nich nie pasowało. Wydaje mi się, że były one zbyt proste i czasami wręcz prymitywne. Przy lekturze tej książki liczyłam, na to, że wyleję morze łez. Niestety tak się nie stało i wydaje mi się, że jest to kwestia tego, że styl pisania autorki nie do końca pozwolił mi się w pełni zaangażować w tę historię. Nie zrozumcie mnie jednak źle. Ta historia byle naprawdę smutna, jednak sposób jej przedstawienia nie był aż tak bolesny, jak się tego spodziewałam. Ostatecznie muszę przyznać, że troszkę męczyłam tę powieść, gdyż koło połowy zaczęła mnie ona delikatnie nużyć. Ostatecznie bardzo spodobało mi się jednak jej naprawdę zaskakujące zakończenie, dlatego przyznaję jej ocenę 6/10. Myślę, że jest to książka, która z pewnością spodoba się pewnemu gronu odbiorców, jednak z przykrością stwierdzam, że nie trafi ona do moich tegorocznych ulubieńców.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Papierowe Serca]
Słyszałam naprawdę wiele bardzo pozytywnych opinii na temat tej pozycji. Niestety mojego serca nie udało jej się skraść. Zacznę może od tego, co najłatwiej mi skomentować, czyli wątku romantycznego, który moim zdaniem powinien odgrywać w tej książce rolę raczej drugoplanową, niestety wydaje mi się, że był on na równi z innym głównym tematem powieści, a mianowicie tematem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ta książka była naprawdę przyjemna! Jeśli tak jak ja uwielbiacie krótsze powieści, które równocześnie są słodkie i gorące, to ta pozycja może skraść wasze serce.
Zacznę może od tego, że sięgając po tę książkę, miałam naprawdę duże oczekiwania. Niestety mój zapał lekko ostygł, gdy przeczytałam pierwszy rozdział powieści. Dlaczego? Początkowo głowni bohaterowie historii nie skradli mojego serca. Mało tego, sam moment ich poznania również nie przypadł mi do gustu. Na szczęście kilka stron dalej okazało się, że za dosyć płytką otoczką głównych bohaterów, kryje się zdecydowanie więcej. Przechodząc dalej, tak jak wspomniałam na początku tej recenzji, ta książka będzie świetna dla fanów krótszych historii. Cała powieść ma koło 300 stron i szczerze mówiąc, dla mnie taka ilość jest idealna. W tej książce nie znajdziecie nudnych i nic niewnoszących scen, a jedynie same ciekawe momenty, dzięki którym lektura tej pozycji sprawi wam naprawdę dużo przyjemności i ani się obejrzycie, a będziecie już kartkować jej ostatnie strony. Osobiście spędziłam przy niej naprawdę przyjemnie czas i mimo iż nie zostanie ona raczej w mojej pamięci na długo, to z pewnością wspominać ją będę z uśmiechem na twarzy.
[współpraca reklamowa @Bezwstydna]
Ta książka była naprawdę przyjemna! Jeśli tak jak ja uwielbiacie krótsze powieści, które równocześnie są słodkie i gorące, to ta pozycja może skraść wasze serce.
Zacznę może od tego, że sięgając po tę książkę, miałam naprawdę duże oczekiwania. Niestety mój zapał lekko ostygł, gdy przeczytałam pierwszy rozdział powieści. Dlaczego? Początkowo głowni bohaterowie historii nie...
Ta książka jest czystą definicją motywu hurt comfort, gdzie drogi dwóch bohaterów, którzy w swoim życiu przeszli przez istne piekło, krzyżują się, aby mogli oni wspólnie stawić czoła własnym traumom. Jest to z pewnością jedna z tych historii, o których długo nie zapomnicie. Nie raz rozerwie ona wasze serca na tysiące drobnych kawałków, tylko po to, aby ostatecznie przynieść swoim ciepłem ukojenie.
Jest to moje drugie spotkanie z autorką, jaką jest Mia Sheridan i zauważyłam, że lubi ona tworzyć mężczyzn idealnych, wrażliwych i bardzo niewinnych. Dlatego też nie powinno zdziwić was, że powiem, iż główny bohater "Most of all you" to chodząca zielona flaga. Mało tego Gabriela po prostu nie da się nie lubić. Z tego powodu też żałuję, że autorka moim zdaniem nie poświęciła jego historii wystarczająco dużo uwagi. Wydaje mi się, że zdecydowanie bardziej skupiła się ona na traumach Crystal, zapominając trochę o tym, że główny bohater również przeszedł przez piekło. Przyznam, że szerze zabolał mnie fakt, iż Gabriel od swojej wybranki nie dostał zbytnio wsparcia, podczas gdy on nieustannie starał się ją uleczyć. Ostatecznie bardzo spodobała mi się przemiana głównej bohaterki i mimo tego, iż początkowo zdawało mi się, że nie ma szans na to, że ją polubię, koniec końców udało jej się zyskać moją sympatię. Co do rzeczy, które nie do końca przypadły mi do gustu... Szczerze nie podobał mi się fakt, jak szybko Gabriel złapał uczucia do Crystal. Początkowo myślałam, że była to jedynie fascynacja, jednak pod koniec książki bohater wspomina o tym, że pokochał dziewczynę jeszcze przed tym, jak poznał jej prawdziwe imię. Co w tym wszystkim najśmieszniejsze przed tym, jak to się wydarzyło, Crystal zachowywała się naprawdę okropnie i nie dało się jej lubić, nie wspominając już nawet o czymś więcej. Jest to jedynie drobiazg, ale ja jako fanka slow burnów musiałam o tym wspomnieć.
Jeśli szukacie książki z motywem hurt comfort, która opowiada historię pięknego uczucia dwóch zranionych serc, myślę, że ta książka może wam się spodobać.
[współpraca reklamowa Znak Jednym Słowem]
Ta książka jest czystą definicją motywu hurt comfort, gdzie drogi dwóch bohaterów, którzy w swoim życiu przeszli przez istne piekło, krzyżują się, aby mogli oni wspólnie stawić czoła własnym traumom. Jest to z pewnością jedna z tych historii, o których długo nie zapomnicie. Nie raz rozerwie ona wasze serca na tysiące drobnych kawałków, tylko po to, aby ostatecznie przynieść...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Szczerze przyznam, że początkowo podchodziłam do tej książki dosyć sceptycznie. Było to spowodowane przede wszystkim faktem, iż nie do końca pasowała mi główna bohaterka tej historii. Nie zrozumcie mnie źle. W pierwszych dwóch tomach polubiłam Stevie, ale jednie jako postać drugoplanową- tą beztroską, lekko szurniętą i zabawną przyjaciółkę, która nigdy nie ma problemów. Nie wyobrażałam sobie jej natomiast jako narratorki kolejnej historii. Moje obawy początkowo były słuszne i przez długi czas nie mogłam przyzwyczaić się do specyficznego charakteru Stevie. Z czasem jednak główna bohaterka zaczęła się powoli otwierać i dzięki temu nie tylko zrozumiałam jej dosyć niecodzienne podejście do życia, ale również zaczęłam czerpać coraz więcej przyjemności z lektury tej powieści. Ostatecznie bardzo spodobał mi się kierunek, w którym została poprowadzona historia. Cała seria "Blinded Love" ma to do siebie, że mocno wpływa na uczucia czytelników, więc jeśli szukacie książek, które zapewnią wam emocjonalny rollercoaster, to cała seria "Blinded Love" powinna pojawić się na waszej liście "do przeczytania".
[wspołpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykle]
Szczerze przyznam, że początkowo podchodziłam do tej książki dosyć sceptycznie. Było to spowodowane przede wszystkim faktem, iż nie do końca pasowała mi główna bohaterka tej historii. Nie zrozumcie mnie źle. W pierwszych dwóch tomach polubiłam Stevie, ale jednie jako postać drugoplanową- tą beztroską, lekko szurniętą i zabawną przyjaciółkę, która nigdy nie ma problemów. Nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo ciężko ocenić mi tę książkę, mimo iż naprawdę mi się ona podobała. Nie jestem fanką powieści z kategorii dark romance, jednak zachęcona sporą popularnością tej serii za granicą, postanowiłam zobaczyć, o co tyle szumu. I wiecie co? Śmiało mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam. Słowem wstępu muszę jednak zaznaczyć, że jest to książka bez wątpienia przeznaczona JEDYNIE dla pełnoletnich czytelników, którzy z głową podchodzą do tego typu lektur. Jeśli chodzi o głównego bohatera... łagodnie mówiąc, jest mocno pokręcony, o czym mówi tak naprawdę sam tytuł powieści (z ang. Zb0cz0ny król). Jest to prawdziwy bully romance, gdzie Aiden jest ogromnym dręczycielem i znęca się nad Elsą nie tylko psychicznie, ale również fizycznie (TW. m0le$towanie $ek$ualne), przez co pojawiło się kilka obrzydliwych i okropnie przerażających scen. Mimo wszystko nie można powiedzieć, że książka jest nudna. Powieść mnie naprawdę mocno wciągnęła. Oprócz tego muszę przyznać, że jestem szczerze zachwycona lekkim piórem autorki. Rina Kent pod względem samego stylu pisania moim zdaniem bije inne pisarki tego gatunku na głowę. Nie mogę nie wspomnieć również o fenomenalnym zakończeniu powieści, które sprawia, że czytelnik ma ochotę od razu biec do księgarni po kolejny tom serii). Gdyby nie niektóre teksty i zachowania głównego bohatera, bez wahania dałabym tej książce 5/5 gwiazdek. Tymczasem postanowiłam, że nie będę oceniać tej powieści, gdyż resztka mojej moralności mi na to nie pozwala. Podsumowując jednak powiem, że fanom gatunku jakim jest dark romace, ta książka powinna skraść serce. Osobiście nie mogę się doczekać kolejnych tomów tej serii.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykłe]
Bardzo ciężko ocenić mi tę książkę, mimo iż naprawdę mi się ona podobała. Nie jestem fanką powieści z kategorii dark romance, jednak zachęcona sporą popularnością tej serii za granicą, postanowiłam zobaczyć, o co tyle szumu. I wiecie co? Śmiało mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam. Słowem wstępu muszę jednak zaznaczyć, że jest to książka bez wątpienia przeznaczona JEDYNIE...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
8/10
Pierwszy tom tej serii na zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim serduszku. Czy druga część była równie dobra? Zacznę od tego, że pierwsza połowa książki totalnie zniszczyła mnie psychicznie. Czytanie tej części historii sprawiało mi fizyczny ból, co tylko świadczy o tym, jak bardzo zaangażowana byłam w relację Jaymerson i Huntera. Muszę przyznać, że dawno aż tak nie przeżywałam żadnej książki, więc nie będzie to pewnie zaskoczeniem, jak powiem, że pierwsza połowa powieści, była według mnie naprawdę dobra. Niestety druga część książki moim zdaniem jest po prostu niedopracowana. Pod koniec powieści zaczął denerwować mnie fakt, że bohaterowie nie potrafili się dogadać jak dorośli ludzie, przez co ciągle wracali do punktu wyjścia. Mało tego, niby chcieli być razem, jednak żadne z nich nie było gotowe na żadne ustępstwa, a każdy patrzył jedynie na własną wygodę. Tak nie wygląda związek dorosłych ludzi :( Mimo wszystko ze względu na to, jak bardzo byłam zaangażowana emocjonalnie w historię tej dwójki, moja ocena to 4/5⭐️. Muszę przyznać, że po fenomenalnej pierwszej części liczyłam na powtórkę z emocji i kolejną mocną 5, dlatego też nie ukrywam, że jestem ociupinkę zawiedzioną. Mimo wszystko nie można powiedzieć, że książka nie jest wciągająca, bo jest i to jak, dlatego też z czystym sumieniem, mogę ją polecić.
[współpraca reklamowa]
8/10
Pierwszy tom tej serii na zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim serduszku. Czy druga część była równie dobra? Zacznę od tego, że pierwsza połowa książki totalnie zniszczyła mnie psychicznie. Czytanie tej części historii sprawiało mi fizyczny ból, co tylko świadczy o tym, jak bardzo zaangażowana byłam w relację Jaymerson i Huntera. Muszę przyznać, że dawno aż tak...
mocne 8/10
Było to moje pierwsze, ale na pewno nie ostatnie spotkanie z piórem Any Huang. Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki. Do moich ulubionych fragmentów należą zdecydowanie słowne potyczki naszych głównych bohaterów, które zawsze były niezwykle trafne i inteligentne. Muszę przyznać, że ten rok zaczęłam z małym zastojem, ale lekkie pióro autorki sprawiło, że na nowo powróciła mi chęć do czytania. Jedyne co nie do końca sprostało moim oczekiwaniom, to SMUTne sceny. Osobiście nie przepadam za "dirty talkiem", którego w tej książce podczas scen zbliżeń nie brakowało. Jest to jednak wada, na którą mogę przymknąć oko ze względu na to, że jestem świadoma tego, że komuś innemu te spicy sceny mogą się spodobać. Ostatecznie mam raczej pozytywne odczucia i myślę, że spokojnie mogę polecić tę pozycję pełnoletnim czytelnikom.
mocne 8/10
Było to moje pierwsze, ale na pewno nie ostatnie spotkanie z piórem Any Huang. Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki. Do moich ulubionych fragmentów należą zdecydowanie słowne potyczki naszych głównych bohaterów, które zawsze były niezwykle trafne i inteligentne. Muszę przyznać, że ten rok zaczęłam z małym zastojem, ale lekkie pióro autorki sprawiło, że na...
[patronat medialny, współpraca reklamowa]
"Jestem zwykłym chłopakiem… który stoi przed dziewczyną, prosząc ją, by go pokochała"
Jeśli kiedykolwiek tak jak Lucy obiecywaliście sobie, że już nigdy więcej się nie zakochacie, to życzę Wam, aby w Waszym życiu pojawił się ktoś, kto z determinacją godną Adama Connora postanowi uleczyć Wasze złamane serce.
"To hate Adam Connor" to jedyna z tych książek, przy których czytaniu uśmiechacie się i piszczycie z ekscytacji za każdym razem, gdy główny bohater odezwie się do głównej bohaterki. Ta powieść moim zdaniem potrafi wyciągnąć czytelnika z nawet największego zastoju czytelniczego, o czym sama przekonałam się aż dwukrotnie. Przez tę książkę się dosłownie płynie i mimo iż nie należy ona do najcieńszych romansów, to obiecuję, że jeżeli po nią sięgniecie, nawet nie zorientujecie się, gdy przewracając kolejną stronę, okaże się, że doszliście już do części z podziękowaniami autorki. Jeśli chodzi o głównych bohaterów powieści, to Adam jest totalnym ideałem mężczyzny, który nie bawi się w żadne gierki, tylko prosto z mostu mówi o tym, co czuje i czego pragnie. Lucy natomiast to chodzący huragan. Zadziorna, sarkastyczna, słodka a momentami nawet bezczelna- tak właśnie opisałabym główną bohaterkę powieści. Lucy jest idealna w byciu nieidealną i mimo że czasami jej decyzje były dla mnie głupie i niezrozumiałe, potrafiłam ją polubić ze względu na to, że była ona po prostu ludzka. Nie mogę nie wspomnieć o tym, że ta książka łączy ze sobą najlepsze motywy takie jak: enemies to lovers, celebrity romance, nanny x single dad oraz slowburn romance. Czego chcieć więcej?
Jeśli szukacie spicy książki, która sprawi, że będziecie się głupio szczerzyć do literek na papierze, to ta powieść będzie idealna dla was.
[patronat medialny, współpraca reklamowa]
"Jestem zwykłym chłopakiem… który stoi przed dziewczyną, prosząc ją, by go pokochała"
Jeśli kiedykolwiek tak jak Lucy obiecywaliście sobie, że już nigdy więcej się nie zakochacie, to życzę Wam, aby w Waszym życiu pojawił się ktoś, kto z determinacją godną Adama Connora postanowi uleczyć Wasze złamane serce.
"To hate Adam Connor"...
*opinia dotyczy obu części polskiego wydania "binding 13", które w oryginale stanowią jedną książkę (nie chciałam oceniać tylko połowy historii, stąd tez moja decyzja o zbiorowej opinii)*
Szczerze? Nie rozumiem trochę fenomenu tej książki. Muszę przyznać, że miałam wobec niej niemałe oczekiwania i niestety odrobinę się zawiodłam. Nawet nie wiecie, jak często ta książka sprawiała, że krzywiłam się z zażenowania. To właśnie te wszystkie cringowe sceny, których byłam świadkiem podczas lektury tej powieści, odebrały mi większość przyjemności z jej czytania. Główni bohaterowie również nie skradli mojego serca i szczerze irytował mnie fakt, ile razy w tej książce wspomniane zostało, jak malutka jest Shannon. Sam wątek romantyczny moim zdaniem jest lekko niezręczny. Zdecydowanie najlepszą część tej książki stanowi jej zakończenie, które okropnie mną wstrząsnęło. Jest to jedna z tych książek, które z jednej strony są bardzo urocze i niewinne a z drugiej są tak bardzo bolesne, że aż ciężko się je czyta. Po tak szokującym finale myślę, że nie mam innego wyjścia jak mimo wszystko sięgnąć po kolejny tom, który już niedługo ukaże się w polskim tłumaczeniu.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykłe]
*opinia dotyczy obu części polskiego wydania "binding 13", które w oryginale stanowią jedną książkę (nie chciałam oceniać tylko połowy historii, stąd tez moja decyzja o zbiorowej opinii)*
Szczerze? Nie rozumiem trochę fenomenu tej książki. Muszę przyznać, że miałam wobec niej niemałe oczekiwania i niestety odrobinę się zawiodłam. Nawet nie wiecie, jak często ta książka...
Szczerze? Nie rozumiem trochę fenomenu tej książki. Muszę przyznać, że miałam wobec niej niemałe oczekiwania i niestety odrobinę się zawiodłam. Nawet nie wiecie, jak często ta książka sprawiała, że krzywiłam się z zażenowania. To właśnie te wszystkie cringowe sceny, których byłam świadkiem podczas lektury tej powieści, odebrały mi większość przyjemności z jej czytania. Główni bohaterowie również nie skradli mojego serca i szczerze irytował mnie fakt, ile razy w tej książce wspomniany został fakt, jak malutka jest Shannon. Sam wątek romantyczny moim zdaniem jest lekko niezręczny. Zdecydowanie najlepszą część tej książki stanowi jej zakończenie, które okropnie mną wstrząsnęło. Jest to jedna z tych książek, które z jednej strony są bardzo urocze i niewinne a z drugiej są tak bardzo bolesne, że aż ciężko się je czyta. Po tak szokującym finale myślę, że nie mam innego wyjścia jak mimo wszystko sięgnąć po kolejny tom, który już niedługo ukaże się w polskim tłumaczeniu.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykłe]
Szczerze? Nie rozumiem trochę fenomenu tej książki. Muszę przyznać, że miałam wobec niej niemałe oczekiwania i niestety odrobinę się zawiodłam. Nawet nie wiecie, jak często ta książka sprawiała, że krzywiłam się z zażenowania. To właśnie te wszystkie cringowe sceny, których byłam świadkiem podczas lektury tej powieści, odebrały mi większość przyjemności z jej czytania....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
***
"Ci, którzy nie grają w szachy, myślą, że król jest najsilniejszą figurą, ponieważ gra kończy się, kiedy on zostaje zbity. Ale nie rozważają tego, że jeśli królowa zostanie zbita pierwsza, król nie ma szans na przeżycie"
***
Książka przeznaczona dla czytelników 18+
Muszę przyznać, że zdecydowałam się sięgnąć po tę powieść ze względu na dużą popularność całej serii "Royal Elite" za granicą. Z racji tego, że nie przepadam za gatunkiem, jakim jest dark romance, byłam do niej trochę sceptycznie nastawiona. Mimo to ciekawość wygrała i przeczytałam tą (jak się okazało) naprawdę wciągającą historię.
Książka napisana jest z perspektywy dwóch głównych bohaterów. Kocham takie zabiegi, które pozwalają poznać mi myśli obu stron wątku romantycznego. Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to moje serce zdecydowanie skradła Astrid, która jest niezwykle silną postacią kobiecą, za co szczerze ją kocham i podziwiam. Za co jeszcze doceniam tę powieść? Za to, że poza samym wątkiem romantycznym autorka książki zafundowała nam emocjonalny rollercoaster urozmaicony wieloma naprawdę ciekawymi zwrotami akcji. Śmiało mogę powiedzieć, że nie jest to typowy romans New Adult, przez co moja ocena tej pozycji jest tak wysoka. Nie mogę nie wspomnieć o tym, że ta książka ma swoje minusy w tym kilka rażących niedociągnięć, mimo to, spędziłam przy niej na tyle dobrze czas, że nie myślę o jej nielicznych wadach.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo NieZwykleZagraniczne]
***
"Ci, którzy nie grają w szachy, myślą, że król jest najsilniejszą figurą, ponieważ gra kończy się, kiedy on zostaje zbity. Ale nie rozważają tego, że jeśli królowa zostanie zbita pierwsza, król nie ma szans na przeżycie"
***
Książka przeznaczona dla czytelników 18+
Muszę przyznać, że zdecydowałam się sięgnąć po tę powieść ze względu na dużą...
-To dlaczego pozwalasz ludziom tak myśleć?
-Bo nie obchodzi mnie, co ludzie o mnie myślą
– To dlaczego mi o tym mówisz?
– Bo przy tobie nagle zaczęło mi zależeć.
SKOŃCZYŁAM i totalnie nie spodziewałam się tego, że tak bardzo POKOCHAM tę książkę. W tej książce jest tyle bólu i niesprawiedliwości, że na samą myśl o niej, kraje mi się serce. Błagam was, czytajcie to cudo, bo wydaje mi się, że ta książka nie otrzymała wystarczająco dużego rozgłosu, na jaki moim zdaniem bezapelacyjnie zasługuje.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykłe]
-To dlaczego pozwalasz ludziom tak myśleć?
-Bo nie obchodzi mnie, co ludzie o mnie myślą
– To dlaczego mi o tym mówisz?
– Bo przy tobie nagle zaczęło mi zależeć.
SKOŃCZYŁAM i totalnie nie spodziewałam się tego, że tak bardzo POKOCHAM tę książkę. W tej książce jest tyle bólu i niesprawiedliwości, że na samą myśl o niej, kraje mi się serce. Błagam was, czytajcie...
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykłe]
To było naprawdę słabe. Może jestem za stara na czytanie o pierwszej miłości w wykonaniu Weroniki Ancerowicz, bo każdy romantyczny moment w tej książce, był dla mnie bardzo infantylny i cringowy. Sama główna bohaterka momentami była okropnie dziecinna, tylko po to, żeby po chwili zachowywać się jak 40-letnia rozwódka z ogromnym doświadczeniem życiowym. Każdy dialog w tej książce wydawał mi się bardzo sztuczny, a sam wątek romantyczny był dla mnie zbyt przesłodzony. Nie przywiązałam się w ogóle do głównych bohaterów tej historii, przez co nawet smutne zakończenie powieści (które swoją drogą było najbardziej interesujące i trochę broni całą powieść w moich oczach) jakoś specjalnie mnie nie ruszyło. Ta historia jest po prostu taka jak wiele innych i według mnie oprócz zdawkowego poruszenia ważnych problemów takich jak przemoc w szkole oraz m0lestowanie s$ksu@lne, nie ma w niej nic nowego.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykłe]
To było naprawdę słabe. Może jestem za stara na czytanie o pierwszej miłości w wykonaniu Weroniki Ancerowicz, bo każdy romantyczny moment w tej książce, był dla mnie bardzo infantylny i cringowy. Sama główna bohaterka momentami była okropnie dziecinna, tylko po to, żeby po chwili zachowywać się jak 40-letnia rozwódka z ogromnym...
2,5/5
Mam nieco mieszane uczucia do tej pozycji. Z jednej strony czytało mi się ją zadziwiająco dobrze i szybko. Z drugiej natomiast podczas lektury niejednokrotnie krzywiłam się z niesmakiem. Zacznijmy może od tego, w jaki sposób autorka opisuje męskie przyrodzenie, nazywając je "anakondą" i "tym wężem w jego matkach". Mnie osobiście zakłuło to w oczy, nie wspominając nawet o tym, jak bardzo rozbawił mnie fakt, iż jego ekhm była tak olbrzymi, że (uwaga) jego właściciel "powinien mu nadać własny kod pocztowy". Takie właśnie teksty odejmowały mi trochę przyjemności z czytania i sprawiały, że chciałam odłożyć tę powieść i nigdy do niej nie wracać. Przechodząc dalej, wspomnę o największej moim zdaniem wadzie tej książki, którym byli jej bohaterowie. Dlaczego nie spodobały mi się postacie, które stworzyła autorka? Nie odpowiadało mi ich podejście do życia, które przez to, jak bardzo różni się od mojego, było dla mnie mocno odrzucające. Ogromnym plusem tej książki jest natomiast fakt, że główna bohaterka jest osobą o okrąglejszych kształtach. Nie do końca podobał mi się natomiast fakt, iż była opisywana jako osoba, która w ogóle nie dba o swój wygląd. Wydaje mi się , że trochę na siłę miała być wykreowana na taką bardzo komfortową osobę. Przykładem tego jest np scena, w którym Stevie wychodząc z drogiego apartamentu jej brata, patrzy w lusterko i widzi, że ma brudne dresy i plamę z musztardy na brodzie. Normalny człowiek wytarłby, chociaż żółtą plamę z twarzy, jednak nasza bohaterka tego nie robi, co wydaje mi się trochę nierealne. Jeśli chodzi o sam pomysł na fabułę, to bardzo mi się on podobał. Sam styl pisania autorki był całkiem w porządku, dlatego też moja ocena tej książki, to 2,5/5.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Niezwykłe]
2,5/5
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMam nieco mieszane uczucia do tej pozycji. Z jednej strony czytało mi się ją zadziwiająco dobrze i szybko. Z drugiej natomiast podczas lektury niejednokrotnie krzywiłam się z niesmakiem. Zacznijmy może od tego, w jaki sposób autorka opisuje męskie przyrodzenie, nazywając je "anakondą" i "tym wężem w jego matkach". Mnie osobiście zakłuło to w oczy, nie wspominając...