-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać1
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
Biblioteczka
2021-01-11
2021-10-12
Cyt.:
„Nie twierdzę, że nie ma pan racji, ale że pan ją ma na pewno, to bym też nie powiedział”
Jim Thompson, „Pottsville”
Jim Thompson, nieżyjący już od wielu lat amerykański scenarzysta i autor powieści kryminalnych. Był autorem scenariuszy do filmów Stanleya Kubricka a na podstawie jego własnych powieści nakręcono kilka filmów, niektóre dwukrotnie, jak choćby „Ucieczka gangstera”. Film nakręcony przez Michaela Winterbottom'a - „Morderca we mnie” na festiwalu w Berlinie w 2010 roku wywołał skandal konfrontując publiczność z rzeczywistością seksualnej przemocy.
W Polsce dość mało znany, jego książki wydawane były jedynie przez małe wydawnictwa w dość niedużych nakładach. Teraz może się to zmienić po wydaniu przez Wydawnictwo Czarne „Pottsville” /tyt. oryg. Pop. 1280/, książki, która miała swoją premierę w 1964 roku.
Zaskoczenie. Tak mógłbym w skrócie opisać swoje emocje po lekturze „Pottsville”. To chyba najbardziej zaskakująca powieść jaką przeczytałem na przestrzeni ostatnich kilku lat. Jim Thompson narrację powierzył w niej głównemu bohaterowi Nickowi Corey'owi, szeryfowi małej, zapomnianej przez Boga dziury w Teksasie, Pottsville, której liczebność przywołuje oryginalny tytuł powieści, prowadzącemu rozmowę z nieznaną bliżej osobą. Nick Corey opowiada wydarzenia kilkunastu ostatnich dni do których doszło w miasteczku i okolicach. Posstville to mała mieścina Ameryki początku XX wieku.
Najprościej byłoby zaklasyfikować powieść do gatunku czarnego kryminału noir. Ale tak naprawdę to nie wystarczy. To powieść, która przełamuje i miesza gatunki literackie. Pełno w niej czarnego humoru, niemal komediowego, groteski ale jest również w części satyrą na system społeczny Ameryki. Jest jednocześnie próbą zdefiniowania natury ludzkiej i jej kondycji. Język, jakiego używa w powieści jedynie dodaje kolorytu tej i tak wyjątkowej powieści.
Cyt.:
„Tera się naprawdę wezmę za tych drani. Niech no tylko ktoś złamie prawo, będzie miał ze mną do czynienia. Pod warunkiem, znaczy się, że to jakiś kolorowy albo bidna biała hołota, co nie ma na pogłówne.”
Jim Thompson, „Posttville”
Można w niej doszukiwać się wielu podtekstów czy ukrytych znaczeń, ale ich odkrywanie pozostawię czytelnikom. Zaskakujące zakończenie, dające możliwości własnej interpretacji.
Jim Thompson pokazał Amerykę nie jako krainę marzeń ale brudną, brutalną, rasistowską, pełną bigoterii i grzechu.
Świetna literatura, zaskakująca i porywająca, brutalna a jednocześnie skłaniająca do głębokiego namysłu. Wyjątkowa powieść.
Polecam.
Cyt.:
„Nie twierdzę, że nie ma pan racji, ale że pan ją ma na pewno, to bym też nie powiedział”
Jim Thompson, „Pottsville”
Jim Thompson, nieżyjący już od wielu lat amerykański scenarzysta i autor powieści kryminalnych. Był autorem scenariuszy do filmów Stanleya Kubricka a na podstawie jego własnych powieści nakręcono kilka filmów, niektóre dwukrotnie, jak choćby „Ucieczka...
2021-05-16
Cyt.:
„Najtrudniejsze z dobrymi i złymi ludźmi jest to, że można być obydwoma naraz”
Fredrik Backman, „ My przeciwko wam”
Fredrik Backman, szwedzki bloger, dziennikarz i pisarz, autor tak doskonałych powieści jak „Mężczyzna imieniem Ove”, „Pozdrawiam i przepraszam”, „Britt-Marie tu była”, czy „Miasto niedźwiedzia”. Ta ostatnia powieść zdobyła już międzynarodową sławę i doczekała się ekranizacji. Rok po jej publikacji, wydał kolejną książkę, kontynuację „Miasta niedźwiedzia” - „My przeciwko wam”.
Wracamy do Björnstad, niewielkiego miasteczka w północnej Szwecji, które otrząsa się po tragedii jaka dotknęła mieszkańców, dzieląc ich skutecznie niemal na dwa wrogie obozy. Istnienie klubu hokejowego, który stanowił dla mieszkańców powód do dumy i zapewniał nadzieję na lepszą przyszłość jest zagrożone. Wracają starzy bohaterowie, pojawiają się nowi.
Backman wprowadził tu kilka dodatkowych elementów, które nie występowały w pierwszej części, lub pojawiały się jedynie w niewielkich fragmentach. Jakby emocji było mało, dołożył dodatkowo rywalizację z sąsiednim miasteczkiem Hed. Rywalizację niemal na śmierć i życie. Odsłonił także m. in. kulisy lokalnej polityki tworząc postać dość antypatyczną. Polityka żądnego władzy, który manipulując, reżyserując niejako pewne wydarzenia, stara się wpłynąć na ich bieg, w taki sposób, by mogły zapewnić mu sukces polityczny. Postać dość odrażająca, cyniczna – ale tak po prostu wygląda większość polityków.
Fredrik Backman, pisarz o niebywałym wprost talencie, kolejny raz snuje niesamowitą opowieść o zwykłych ludziach z małego miasteczka, ich marzeniach, nadziejach, miłościach, rozterkach ale i radościach. O decyzjach i wyborach które muszą podejmować, konfliktach w których uczestniczą. Powieść jest tak naładowana emocjami, że porywa wręcz czytelnika. Nie ma jednoznacznych bohaterów, każdy ma swoje zalety i wady. Doskonale oddaje relacje międzyludzkie, jest próbą opisania zachowania człowieka w obliczu zagrożenia, traumatycznych wydarzeń dotykających go bezpośrednio bądź jego rodzinę, wyborach, których musi dokonać, stronach, po których musi się opowiedzieć. Ile trzeba poświęcić, by wspiąć się na szczyt i osiągnąć sukces?
Cyt.:
„A ci, którzy tańczyli, zostali uznani za szalonych , przez tych, którzy nie słyszeli muzyki”
Friedrich Nietzsche
Fascynująca, porywająca, nieprzewidywalna.
Polecam.
Cyt.:
„Najtrudniejsze z dobrymi i złymi ludźmi jest to, że można być obydwoma naraz”
Fredrik Backman, „ My przeciwko wam”
Fredrik Backman, szwedzki bloger, dziennikarz i pisarz, autor tak doskonałych powieści jak „Mężczyzna imieniem Ove”, „Pozdrawiam i przepraszam”, „Britt-Marie tu była”, czy „Miasto niedźwiedzia”. Ta ostatnia powieść zdobyła już międzynarodową sławę i...
2021-01-03
Hiszpania, cudowny kraj o skomplikowanej historii. Niemal od 100 lat zmaga się z ruchami separatystycznymi, początkowo w Kraju Basków a obecnie w Katalonii.
W 1959 roku powstała ETA, której członkowie domagali się niepodległości Kraju Basków.
Istniały jej różne odłamy /zainteresowanych odsyłam do poszukiwań na własną rękę/, a jej członkowie podjęli walkę zbrojną, szerząc terror na terenie niemal całej Hiszpanii, wysadzając budynki i dokonując zabójstw politycznych. W 2018 r. ETA, uznawana za organizację terrorystyczną, na równi z IRA czy Czerwonymi Brygadami w latach 70-tych ub. wieku, została rozwiązana.
Fernando Aramburu, urodzony w San Sebastian, w Kraju Basków, uważany za jednego z najważniejszych żyjących pisarzy hiszpańskich, zaliczany do tzw. hiszpańskiej nowej narracji, od kilkudziesięciu lat mieszkający w Niemczech, gdzie musiał wyjechać po nasileniu się fali zamachów ETA w latach 80-tych w swej powieści „Patria” czyli Ojczyzna – próbuje podjąć próbę rozliczenia się z tym bolesnym w dziejach narodu hiszpańskiego okresem.
I trzeba przyznać, że stworzył dzieło wprost niezwykłe, niemal epickie, obejmujące trzy dekady historii, od połowy lat 80-tych do roku 2011. Historii dwóch rodzin baskijskich,z niewielkiego miasteczka, które z przyjaciół stały się wrogami. Dwie rodziny, prości ludzie a jednocześnie niezwykli i niezwykła opowieść.
Powieść czyta się niemal jakby układało się puzzle, z których powoli wyłania się obraz. Autor skacze po różnych miejscach, wydarzeniach, okresach i osobach. Co ciekawe, nie wprowadza to wcale chaosu, a pozwala dokładnie przedstawić intencje osób, złożoność wydarzeń oraz ich konsekwencje.
Jest to powieść o ludziach podzielonych ideologią. O tragicznych efektach zamachów terrorystycznych a także o potrzebie/konieczności przynależenia, o strachu i o piętnie, które odbija się na rodzinach ofiar.
„Patria” to nie jest zwykła powieść. To zarówno powieść, jak i kryminał, esej i dramat społeczny. To hipnotyzująca powieść o ludziach, którzy nie mogą żyć tak jak chcą. O Baskach nie dość baskijskich w oczach separatystów, pokazująca strach, bezsilność, nienawiść. To powieść, która przygniata wręcz swoją emocjonalną siłą, wywołuje ból, złość, niezrozumienie, bezsilność i strach.
I pada pytanie – Czy wybaczenie jest możliwe?
Polecam.
Hiszpania, cudowny kraj o skomplikowanej historii. Niemal od 100 lat zmaga się z ruchami separatystycznymi, początkowo w Kraju Basków a obecnie w Katalonii.
W 1959 roku powstała ETA, której członkowie domagali się niepodległości Kraju Basków.
Istniały jej różne odłamy /zainteresowanych odsyłam do poszukiwań na własną rękę/, a jej członkowie podjęli walkę zbrojną, szerząc...
2021-12-16
Cyt.:
„(…) prawda jest taka, że nie będziemy wiedzieć, do czego tak naprawdę jesteśmy zdolni, dopóki nie znajdziemy się w sytuacji ekstremalnej. Ja na przykład ostatnio sam siebie zaskakuję.”
Pierre Lemaitre, „Zakładnik”
Pierre Lemaitre to francuski pisarz i scenarzysta filmowy, uhonorowany w 2013 roku Nagrodą Goncourtów za swoją powieść „Do zobaczenia w zaświatach” w której opisywał m.in. problemy byłych żołnierzy powracających z frontu I Wojny Światowej z przystosowaniem się do życia w zmienionym przez wojnę społeczeństwie.
W powieści „Zakładnik”, wydanej we Francji w 2010 roku, a więc trzy lata przed otrzymaniem Nagrody Goncourtów, Pierre Lemaitre stworzył po raz pierwszy bohatera, który nie potrafi odnaleźć swojego miejsca w społeczeństwie, stając się jakby pierwowzorem dla jego późniejszych postaci. Lecz nie jest to wojenna trauma jak w „Do zobaczenia w zaświatach” lecz bezrobocie.
Prawie 60 letni Alain Delambre specjalista od zarządzania zasobami ludzkim od czterech lat jest bezrobotnym. Podejmuje się dorywczych prac, jego status materialny spada coraz bardziej, narasta w nim gniew i rozgoryczenie. Nikt nie poszukuje pracownika w jego wieku. Nieoczekiwanie otrzymuje zaproszenie od firmy, która poszukuje specjalisty z jego kwalifikacjami by wziął udział w naborze. Przechodzi wstępne kwalifikacje i znajduje się w gronie kilku osób spośród których zostanie wyłoniony zwycięzca. Okazuje się jednak, że firma rekrutująca dla wielkiego potentata z branży paliwowej zaproponowała dosyć oryginalny sposób oceny kandydatów. Mają wziąć udział w pozorowanym ataku terrorystycznym.
Nie przepadam zbytnio za powieściami w których narracja prowadzona jest pierwszoosobowo, lecz w tym przypadku sprawdza się doskonale. Świetna, dynamiczna akcja, pełna zaskakujących zwrotów i nieoczekiwanych rozwiązań. Niemal studium człowieka w starszym wieku, pozbawionego pracy, wyrzuconego poza nawias społeczny, desperacko próbującego potwierdzić swoją wartość .
Ciekawe jest również spojrzenie autora na system wielkich międzynarodowych korporacji, traktujących pracowników wyłącznie instrumentalnie, którzy mają jedynie wypracowywać zyski dla pracodawcy, w innym przypadku stają się zbędni.
Do czego można się posunąć, by odzyskać dawny status i co najważniejsze odzyskać wiarę w swoje możliwości?
Znakomity thriller.
Cyt.:
„(…) prawda jest taka, że nie będziemy wiedzieć, do czego tak naprawdę jesteśmy zdolni, dopóki nie znajdziemy się w sytuacji ekstremalnej. Ja na przykład ostatnio sam siebie zaskakuję.”
Pierre Lemaitre, „Zakładnik”
Pierre Lemaitre to francuski pisarz i scenarzysta filmowy, uhonorowany w 2013 roku Nagrodą Goncourtów za swoją powieść „Do zobaczenia w zaświatach” w...
2021-01-20
„Biedni ludzie z miasta Łodzi” Steva Sem-Sandberga, szwedzkiego dziennikarza i pisarza, to zadziwiająca, traumatyczna podróż do Ghetto Litzmannstadt, w lata 1940 – 1944.
I jednocześnie próba przedstawienia sylwetki Chaima Mordechaja Rumkowskiego, przełożonego Starszeństwa Żydów w Łodzi, zwanego Prezesem, Królem Chaimem lub Chaimem Groźnym. Postaci dość kontrowersyjnej, ocenianej niejednoznacznie. Dla jednych nieomal bohatera, dla innych obrzydliwej kreatury, zboczeńca i pedofila.
Sem-Sandberg stawia pytanie: Bohater czy zdrajca? Zbawiciel czy kat? Nie udziela na nie odpowiedzi, pozostawiając ją czytelnikowi.
Getto łódzkie było drugim co do wielkości gettem na terenach polskich okupowanych przez Niemców. Przewinęło się przez nie ok. 250 tys. ludzi. Chaim Rumkowski, w zasadzie samozwańczy przewodniczący getta, stworzył ogromny kombinat, pracujący na potrzeby państwa niemieckiego, wykorzystując bezlitośnie mieszkańców getta. Miało to, według jego założeń, umożliwić przeżycie i przetrwanie wojny jego mieszkańcom.
Getto miało swoją policję, swoją walutę i znaczki pocztowe /z podobizną Rumkowskiego/, swoje sądownictwo a nawet więzienie.
Sem-Sandberg spędził mnóstwo czasu wertując kronikę getta czy akta niektórych spraw sądowych toczących się po wojnie.
W powieści przywołał wiele autentycznych, często haniebnych postaci, m.in. Salomona Hercberga – szefa więzienia w gettcie, Dawida Gertlera – szefa Sonderkomado, specjalnego oddziału policji, blisko współpracującego z policją niemiecką, czy wielu, wielu innych.
Stworzył też postaci fikcyjne, m.in. Adama Rzepina czy Verę Schultz, które mogłyby być uczestnikami ówczesnych wydarzeń.
Punktem centralnym powieści jest tzw. Wielka Szpera we wrześniu 1942 roku, gdy Rumkowski otrzymał polecenie od władz niemieckich przygotowania do wywiezienia z getta wszystkich dzieci do 10 roku życia, starców powyżej 65 r. życia i wszystkich chorych.
Wygłosił wówczas swoje słynne i jednocześnie wstrząsające przemówienie : „Oddajcie mi swoje dzieci…..”
I wokół tego wydarzenia toczy się akcja powieści, widziana oczyma kolejnych bohaterów.
Jaki naprawdę był Rumkowski? Adam Czerniaków, prezes warszawskiego Judenratu, z którym Rumkowski spotkał się osobiście, napisał o nim w swoim pamiętniku:
„Jest to samochwalec. Zarozumiały i głupi. Szkodliwy, bo wmawia władzom, że u niego jest dobrze”
Czy taka polityka prowadzona przez Rumkowskiego przyniosła efekty i czy była warta takich poświęceń i takich ofiar – to już każdy, niezależnie od ocen historyków musi rozważyć w swoim sumieniu.
Polecam.
„Biedni ludzie z miasta Łodzi” Steva Sem-Sandberga, szwedzkiego dziennikarza i pisarza, to zadziwiająca, traumatyczna podróż do Ghetto Litzmannstadt, w lata 1940 – 1944.
I jednocześnie próba przedstawienia sylwetki Chaima Mordechaja Rumkowskiego, przełożonego Starszeństwa Żydów w Łodzi, zwanego Prezesem, Królem Chaimem lub Chaimem Groźnym. Postaci dość kontrowersyjnej,...
2021-11-02
Cyt.:
„Neng cze to lao” /Zdolny człowiek dźwiga wiele brzemion/
James Clavell, „Noble House”, Przysłowie chińskie.
James Clavell swoją powieść „Noble House” wydał w roku 1981. To piąta część, wg chronologii wydarzeń, jego znakomitej Sagi Azjatyckiej. W momencie publikacji był już pisarzem doskonale znanym, wszystkie jego wydane dotychczas powieści zostały zekranizowane przynosząc mu międzynarodową sławę. „Shogun”, „Król szczurów” czy „Tai Pan” rozeszły się na świecie w wielomilionowych nakładach.
W powieści „Noble House” powraca do tematu, który poruszył w wydanym 15 lat wcześniej „Tai Panie”. Potomkowie wielkich rodzin: Ian Dunross, dziesiąty tai pan Noble House, wybrany zgodnie z legacją założyciela – Dirka Struana i jego odwieczny wróg: Quillan Gornt, tai pan Rothwell-Gornt stają do walki o prymat w Hongkongu, zniszczenia rywala i tytuł tai pana tai panów. Odnajdujemy tu bohaterów jego poprzednich powieści, ich potomków oraz postacie zupełnie dotychczas nieznane. Co ciekawe, na kartach powieści pojawia się literackie alter ego autora – Philip Marlowe, bohater „Króla szczurów” i Robin Grey, również bohater tej powieści, komendant żandarmerii w obozie Changi.
Hongkong, brytyjska kolonia, perła w koronie imperium, wrota do Azji – to tutaj rozgrywa się akcja powieści na przestrzeni zaledwie kilku dni sierpnia 1963 roku.
Rok 1963 był dla Wlk. Brytanii rokiem szczególnym. Wydarzenia do których doszło tego roku, wstrząsnęły brytyjską sceną polityczną i miały ogromny wpływ na wydarzenia niedalekiej przyszłości. W styczniu 1963 roku uciekł do Rosji Sowieckiej Kim Philby, pracownik służb specjalnych, który jak się okazało był wieloletnim agentem NKWD. Był on członkiem siatki szpiegowskiej działającej na terenie Wlk.. Brytanii, tzw. Piątki z Cambridge, w skład której wchodzili wysocy funkcjonariusze służb specjalnych i administracji rządowej. Następnie wybuchła Afera Profumo. Minister, sekretarz stanu ds wojny, John Profumo, członek Partii Konserwatywnej, został oskarżony o utrzymywanie stosunków z prostytutką, za którą, rzekomo, miała stać Ambasada ZSRR i KGB. Skandal ten doprowadził w następnym roku do przegrania wyborów przez konserwatystów i objęcia władzy przez Partię Pracy. Echa obu tych wydarzeń odnajdziemy w powieści.
Hongkong staje się areną wydarzeń, które mogą zmienić przyszłość tego regionu świata. Jest miejscem, gdzie ścierają się wpływy wielkich mocarstw – Rosji Sowieckiej, Wlk. Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Chin. Bezwzględna walka wywiadów o dominację przeplata się z walką dwóch wielkich rodzin, w których nienawiść przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Walka, której skutki ekonomiczne mogą być dla Hongkongu opłakane – mogą spowodować załamanie się systemu bankowego i ekonomicznego kolonii. Czy Noble House upadnie i dokona się zemsta? Kto zostanie tai panem tai panów?
To, co niezmiennie zachwyca w powieściach Jamesa Clavell`a to pokazanie zderzenia dwóch kultur – wschodu i zachodu. Ich odmienności i różnorodności. Sposobu postrzegania świata i filozofii życiowej prezentowanej przez mieszkańców Dalekiego Wschodu. Filozofii życiowej zupełnie odmiennej niż europejska, pełnej stoicyzmu, pogodzenia się z przeznaczeniem, dyktującej dokonywanie wyborów i podejmowanie decyzji.
Cyt.:
„T’ung t’ien ju ming.” /Słuchaj niebios, krocz za losem./
James Clavell, „Noble House”, Przysłowie chińskie.
Monumentalna, pełna rozmachu powieść. Intrygi dyplomatyczne, walka wywiadów, nienawiść, miłość i pożądanie. Walka o dominację ekonomiczną i dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę. Wielka władza i wielkie pieniądze.
Znakomita.
Cyt.:
„Neng cze to lao” /Zdolny człowiek dźwiga wiele brzemion/
James Clavell, „Noble House”, Przysłowie chińskie.
James Clavell swoją powieść „Noble House” wydał w roku 1981. To piąta część, wg chronologii wydarzeń, jego znakomitej Sagi Azjatyckiej. W momencie publikacji był już pisarzem doskonale znanym, wszystkie jego wydane dotychczas powieści zostały zekranizowane...
2021-01-26
Wasilij Grossman – jest, obok Aleksandra Sołżenicyna i Warłama Szałamowa, najbardziej chyba znanym w dwudziestowiecznej literaturze rosyjskiej krytykiem systemu stalinowskiego. Jako jeden z pierwszych postawił znak równości między stalinizmem a hitleryzmem. „Wszystko płynie” to jego ostatnie dzieło – fascynująca powieść, która miejscami zamienia się w błyskotliwy esej i traktat historiozoficzny. Książka „Wszystko płynie” powstawała przez 8 lat w czasie chruszczowowskiej odwilży. Od początku pisana była do szuflady, w niezwykły sposób ocalała podczas jednego z przeszukań mieszkania autora. Akcja tej krótkiej powieści toczy się w latach 1954-1955
Tytuł książki jest bezpośrednim nawiązaniem do słynnego powiedzenia greckiego filozofa Heraklita z Efezu: „Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo” („Panta rhei…”).
Główną postacią książki jest Iwan, który trzydzieści lat przeżył w zamknięciu, tułając się po więzieniach i łagrach. Teraz zostaje wypuszczony na wolność, zupełnie nie potrafiąc odnaleźć się w świecie, zupełnie innym od tego, w którym zmuszony był przez lata wegetować a jednocześnie jakże podobnym.
Więźniowie wychodzą z łagrów, by przekonać się, że tak naprawdę niewola trwa. Bez drutów czy za drutami – stan jest podobny.
Cyt. „Na wolności zobaczył te same uczucia, co w barakach obozowych, taką samą żałosną słabość i okrucieństwo, i chciwość, i strach. Ludzie byli wszędzie jednakowi”.
Grossman pokazuje w jaki sposób państwo stworzyło system, który pozbawia ludzi godności. Jedni pozbawiają się jej sami, innym jest ona odbierana siłą. System wymyślony przez komunistów niszczy wszystkich: swoich twórców; tych, co bezgranicznie w niego wierzą, i tych, co są przeciw. Ludzie w nim żyjący są zbrukani i złamani, przyznają się do dowolnych win, oskarżają niewinnych o wymyślone zbrodnie.
Pisarz sięga po takie fakty z historii Rosji radzieckiej, jak potężne czystki z lat trzydziestych, morderczy głód na Ukrainie, przed i powojenne represje wobec całych grup społecznych czy narodowościowych. Pokazuje działanie statystycznej metody niszczenia ludzi należących do określonych warstw społecznych i ideowych. Koncentruje się na okresie stalinowskim, ale źródeł zła doszukuje się nie w osobowości Stalina lecz w ideologii.
Niezwykle przejmująca, gorzka, chwilami paraliżująca jest ta niewielka książka. To fragment historii narodu żyjącego od tysiąca lat pod butem i knutem, fragment historii narodu tak naprawdę nie znającego pojęcia wolności.
Polecam.
Wasilij Grossman – jest, obok Aleksandra Sołżenicyna i Warłama Szałamowa, najbardziej chyba znanym w dwudziestowiecznej literaturze rosyjskiej krytykiem systemu stalinowskiego. Jako jeden z pierwszych postawił znak równości między stalinizmem a hitleryzmem. „Wszystko płynie” to jego ostatnie dzieło – fascynująca powieść, która miejscami zamienia się w błyskotliwy esej i...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-19
Gieorgij Władimow, rosyjski pisarz, dysydent zmuszony do emigracji ze Związku Radzieckiego w 1983 roku, pozbawiony obywatelstwa wyjechał do Niemiec. Zmarł na wygnaniu w 2003 roku. Po śmierci sprowadzono jego prochy do Rosji i został pochowany na cmentarzu Pierediełkino k. Moskwy.
„Wierny Rusłan” to powieść, którą Władimow napisał w latach 1963 – 1964. Powieść została zatrzymana przez cenzurę, natomiast rękopis został przemycony za granicę i powieść po raz pierwszy wydana została w Niemczech w 1975 roku. W Rosji po raz pierwszy ukazała się w 1989 roku.
Bohaterem powieści jest pies wartowniczy Rusłan, wypędzony z obozu wraz z innymi psami bezpośrednio po jego likwidacji. Psy błąkają się po okolicy, pobliskiej osadzie, w okolicach dworca. Wytresowane do bezwzględnego posłuszeństwa, służby wartowniczej i konwojowania więźniów, nie bardzo radzą sobie jako bezpańskie psy, pozbawione swojego dotychczasowego zajęcia. Brudne, głodne, pozbawione opieki, chore i samotne. Świat widziany oczami porzuconego psa.
Autor w jakiś szczególny sposób nie epatuje czytelnika drastycznymi scenami, okrucieństwo jest dawkowane, co w paradoksalny sposób zwiększa jedynie odbiór obozowej rzeczywistości.
Bo tak naprawdę „Wierny Rusłan” to metafora systemu sowieckiego i jednocześnie metafora ludzkiej psychiki wypaczonej przez zbrodniczy system. W łagrze dehumanizacja jest tak daleko posunięta, że trudno odróżnić człowieka od zwierzęcia. Momentami powieść jest wprost wstrząsająca, właśnie przez symbolikę zastosowaną przez Władimowa.
Brutalna, szalenie smutna a jednocześnie przepiękna opowieść o totalitaryzmie. O szalonej idei komunizmu, zabijającej nie tylko ciało ale i duszę człowieka.
Poruszająca, z całą pewnością porównywalna z dziełami Szałamowa czy Sołżenicyna.
Tylko naród, który doświadczył tak niewyobrażalnych cierpień i zniewolenia, wydaje na świat pisarzy, którzy potrafią tak przenikliwie o tym opowiadać.
Polecam.
Gieorgij Władimow, rosyjski pisarz, dysydent zmuszony do emigracji ze Związku Radzieckiego w 1983 roku, pozbawiony obywatelstwa wyjechał do Niemiec. Zmarł na wygnaniu w 2003 roku. Po śmierci sprowadzono jego prochy do Rosji i został pochowany na cmentarzu Pierediełkino k. Moskwy.
„Wierny Rusłan” to powieść, którą Władimow napisał w latach 1963 – 1964. Powieść została...
2021-12-28
Wiktor Krawczenko, członek Radzieckiej Komisji Zakupów, delegowany do Waszyngtonu, w 1944 roku poprosił nieoczekiwanie o azyl polityczny w Stanach Zjednoczonych. Dwa lata później wydaje w USA swoje wspomnienia pt. „Wybrałem wolność. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza.” W następnym roku książka została przetłumaczona i ukazała się we Francji, wywołując nieoczekiwaną burzę.
Była to pozycja niezmiernie ważna i istotna. Po raz pierwszy w historii ukazano z taką precyzją ogrom zbrodniczego systemu sowieckiego. Oczywiście już wcześniej publikowane były wspomnienia uciekinierów z Rosji Sowieckiej, m.in. Iwana Sołoniewicza „Rosja w łagrze” /tyt. oryginału "Rossija w koncłagierie”/ czy choćby wspomnienia polskich żołnierzy gen. Andersa, którym udało się wydostać z łagrów i wraz z armią opuścić Związek Radziecki. Niestety, publikacje te ukazywały się w niewielkich nakładach, nie docierały do dużej grupy odbiorców i prawdę mówiąc, nikogo tak naprawdę nie interesowały. Rosja Radziecka miała swoich wielkich entuzjastów na całym świecie, uwiodła wręcz i zauroczyła elity intelektualne świata zachodniego a podczas II Wojny Światowej sympatia do Rosji niemal osiągnęła apogeum, gdyż to Rosjanie wzięli na siebie ciężar walki z hitlerowskimi Niemcami.
Wspomnienia Krawczenki wywołały spory wstrząs, nie dawano im wiary, zarzucano mu nawet, iż to nie on jest autorem, że zostały sfabrykowane przez wywiad amerykański. Po publikacji książki we Francji, gdzie sympatie sowieckie były bardzo silne, gazeta komunistyczna „Les Lettres francaises” opublikowała artykuł, w którym zarzuciła Krawczence kłamstwo. Pozwał on redakcję do sądu w Paryżu o oszczerstwo. Proces okazał się kompromitacją paryskich redaktorów i zakończył się spektakularną przegraną francuskich komunistów.
Relacja Wiktora Krawczenki jest istotna o tyle, iż przedstawia nie fragmentaryczny obraz a bardzo szerokie spektrum polityki wewnętrznej Rosji Sowieckiej i pochodzi od wieloletniego członka partii, zaliczanego do nomenklatury, człowieka, który niejako utożsamiał się z systemem komunistycznym. I choć często w trakcie lektury odnosiłem wrażenie, iż autor wspomnień nie do końca jest szczery, często bagatelizuje czy umniejsza swój udział w pewnych wydarzeniach a w innych wręcz przeciwnie, trzeba przyznać, że przedstawił rzeczywistość Rosji Sowieckiej znakomicie. Był świadkiem i bezpośrednim uczestnikiem wydarzeń, które wstrząsały Rosją lat 30-tych bezustannie. Pokazuje terror, wszechwładzę policji politycznej, biurokrację partyjną, wszechobecny strach. Rozwarstwienie społeczne i nędzę. Rozdźwięk pomiędzy propagandą a rzeczywistością. Opisuje kolektywizację rolnictwa i wielki głód na Ukrainie, kampanię uprzemysłowienia kraju, czystki partyjne i wielki terror lat 36/37 oraz system obozów pracy przymusowej, tzw. Gułagów. Pakt z Hitlerem i napaść Niemiec na Związek Radziecki i całkowitą zmianę ówczesnej polityki i propagandy.
Przedstawia zbrodniczy system, podporządkowany jednej partii, w którym na indywidualizm nie ma miejsca a życie ludzkie jest bez wartości.
Na całe szczęście takiego systemu nie udało się zbudować, nawet w Rosji, ale co ciekawe, wciąż były i są podejmowane próby jego tworzenia w wielu zakątkach świata.
Polecam.
Wiktor Krawczenko, członek Radzieckiej Komisji Zakupów, delegowany do Waszyngtonu, w 1944 roku poprosił nieoczekiwanie o azyl polityczny w Stanach Zjednoczonych. Dwa lata później wydaje w USA swoje wspomnienia pt. „Wybrałem wolność. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza.” W następnym roku książka została przetłumaczona i ukazała się we Francji, wywołując...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-23
John Grisham, amerykański autor super bestsellerów, jeden chyba z najbardziej znanych autorów thrillerów prawniczych z których wiele zostało zekranizowanych i odniosło spektakularne sukcesy. Pisarz, którego powieści sprzedały się na świecie w ponad 300 mln egzemplarzy a przy tym niezwykle efektywny twórczo – wydał około 40 powieści.
I o ile pierwsze powieści Grishama z początku lat 90-tych można uznać za absolutne bestsellery /Firma, Raport Pelikana, Klient, Komora czy Zaklinacz deszczu/, o tyle późniejsza jego twórczość jest oceniana dosyć różnie.
W roku 2018 ukazała się jego kolejna powieść „Czas rozrachunku”, której akcja rozgrywa się na amerykańskim południu w połowie lat 40-tych. Szanowany mieszkaniec Clanton w Mississipi, bogaty ziemianin, bohater wojenny, z zimną krwią zabija pastora Kościoła Metodystów. Po ujęciu przez szeryfa odmawia kategorycznie jakichkolwiek wyjaśnień.
Próbował wyjść Grisham poza ramy konwencji swoich dotychczasowych powieści ale ze skutkiem dość mizernym. Do konwencji thrillera prawniczego dodał szerokie tło obyczajowe i społeczne a nawet fragmenty powieści wojennej. To spowodowało, że powieść jest bardzo nierówna. Świetne fragmenty związane z procedurą prawną, w których autor czuje się doskonale i dość słabe pozostałe. Dość to zaskakujące ale tu radzi sobie dość nieporadnie.
Wydaje się, że to jedna ze słabszych powieści Johna Grishama. Czekam z niecierpliwością na jego wielki powrót, co najmniej na miarę „Firmy”.
John Grisham, amerykański autor super bestsellerów, jeden chyba z najbardziej znanych autorów thrillerów prawniczych z których wiele zostało zekranizowanych i odniosło spektakularne sukcesy. Pisarz, którego powieści sprzedały się na świecie w ponad 300 mln egzemplarzy a przy tym niezwykle efektywny twórczo – wydał około 40 powieści.
I o ile pierwsze powieści Grishama z...
2021-12-13
Cyt.:
„Jeśli człowiek nie odkrył czegoś, za co jest gotowy umrzeć, nie jest zdolny do życia.”
Martin Luther King, przemówienie, Detroit, 1963 r.
4 kwietnia 1968 roku w Memphis, w stanie Tennessee, od kuli zamachowca ginie założyciel i przywódca Konferencji Przywódców Chrześcijańskich Południa /SCLC/, laureat Pokojowej Nagrody Nobla pastor Martin Luther King. Charyzmatyczny przywódca czarnej społeczności, lider ruchu na rzecz walki z dyskryminacją rasową. Tożsamość zamachowca została ustalona dość szybko. Zabójcą okazał się James Earl Ray i rozpoczął się największy pościg w historii Ameryki. Dwa miesiące później, w czerwcu 1968 roku został zatrzymany w Wlk. Brytanii i ekstradowany do Stanów Zjednoczonych. Na wiosnę 1969 roku prokuratorzy postawili mu zarzut zabójstwa i zażądali kary śmierci. Ostatecznie został skazany na 99 lat więzienia. Zmarł w kwietniu 1998 roku w więzieniu w Nashville, po odbyciu 30 lat kary.
Po zabójstwie Martina Luthera Kinga na terenie USA wybuchły masowe protesty na tle rasowym, które ogarnęły ponad 100 miast, m.in. Baltimore, Boston, Chicago, Filadelfię, Waszyngton czy San Francisco. W wyniku zamieszek, które trwały ponad tydzień zginęło 46 osób, ponad 2,5 tys. zostało rannych a 20 tys. zostało aresztowanych.
Hampton Sides, amerykański historyk, dziennikarz i pisarz, urodzony w Memphis, w swoim świetnym reportażu „Ogar piekielny ściga mnie. Zamach na Martina Luthera Kinga i wielka obława na jego zabójcę” powraca do okoliczności śmierci pastora.
Jest to historia o prawdziwym przestępstwie.
Autor wykonał niemal tytaniczną pracę. Sięgnął do wielu źródeł, dokumentów i opracowań, by przybliżyć czytelnikowi ten tragiczny dla Ameryki okres. Nakreślił wiernie panoramę ówczesnej Ameryki, pełną nierówności rasowych i społecznych, przedstawiając niemal równolegle sylwetki dwóch głównych aktorów reportażu: ofiary i sprawcy. Podjął próbę rekonstrukcji samego zamachu w sposób nieomal aż zbyt drobiazgowy. Nie snuje przy tym spekulacji, nie podąża śladem wielu teorii, które pojawiły się bezpośrednio po zamachu i pojawiają się w dalszym ciągu, a które stawiają hipotezę, iż James Earl Ray był jedynie kozłem ofiarnym zakrojonego na szeroką skalę spisku, którego celem miało być zabójstwo Martina Luthera Kinga. Ograniczył się wyłącznie do opisania udokumentowanych faktów.
I choć „Ogar ….” pozostawia jednak mimo wszystko sporo wątpliwości, dla osób pasjonujących się najnowszą historią Ameryki jest to pozycja obowiązkowa.
Ostatnie dni pastora Martina Luthera Kinga i pogoń za jego zabójcą.
Polecam.
Cyt.:
„Jeśli człowiek nie odkrył czegoś, za co jest gotowy umrzeć, nie jest zdolny do życia.”
Martin Luther King, przemówienie, Detroit, 1963 r.
4 kwietnia 1968 roku w Memphis, w stanie Tennessee, od kuli zamachowca ginie założyciel i przywódca Konferencji Przywódców Chrześcijańskich Południa /SCLC/, laureat Pokojowej Nagrody Nobla pastor Martin Luther King. Charyzmatyczny...
2021-12-09
Cyt.:
„Im mniejsze miasteczko, tym szybciej roznoszą się plotki.”
Jane Harper, „Susza”
Jane Harper, brytyjsko – australijska autorka kryminałów zadebiutowała w 2016 roku powieścią „Susza”. Akcja rozgrywa się w australijskim stanie Wiktoria, w maleńkim miasteczku Kiewarra. Miasto otoczone jest zewsząd farmami rolniczymi, które od kilku lat zmagają się z katastrofalną suszą. Do miasta, które musiał opuścić kilkadziesiąt lat wcześniej z ojcem, podejrzewany o morderstwo swojej szkolnej koleżanki, przyjeżdża agent federalny Aron Falk zaproszony przez rodziców swojego przyjaciela z dzieciństwa. Ma wziąć udział w pogrzebie przyjaciela i jego rodziny. Namówiony przez ojca zmarłego, bardzo niechętnie, wraz z miejscowym policjantem próbuje wyjaśnić co tak naprawdę się stało.
Po przyjeździe do Kiewarry wracają wspomnienia, długo ukrywane kłamstwa, tajemnice, wrogość i niechęć społeczności.
Muszę przyznać, że to całkiem niezły debiut. Mroczna historia i niewyjaśnione tajemnice sprzed lat splatają się z wydarzeniami teraźniejszymi. Ta zamierzona retrospekcja pozwala na zrozumienie trudnych i skomplikowanych relacji pomiędzy bohaterami. I choć akcja nie porywa swoim tempem, jak to zwykle bywa nie możemy się jej oprzeć by uzyskać odpowiedź na pytanie: kto? i dlaczego? A na koniec Jane Harper zaskakuje zakończeniem.
Czegoż więcej można oczekiwać od kryminału a tym bardziej od debiutu?
Powieść okazała się tak dobra, że już powstał film na jej podstawie. Reżyserem filmu jest oczywiście Australijczyk, Robert Connolly.
Cyt.:
„Im mniejsze miasteczko, tym szybciej roznoszą się plotki.”
Jane Harper, „Susza”
Jane Harper, brytyjsko – australijska autorka kryminałów zadebiutowała w 2016 roku powieścią „Susza”. Akcja rozgrywa się w australijskim stanie Wiktoria, w maleńkim miasteczku Kiewarra. Miasto otoczone jest zewsząd farmami rolniczymi, które od kilku lat zmagają się z katastrofalną...
2021-12-07
Cyt.:
„Innymi słowy, wiedział o miłości tyle, ile trzeba – że jest to radość przebywania w obecności ukochanej osoby.”
Thomas Savage, „Psie pazury”
Thomas Savage to nieżyjący już amerykański pisarz, w Polsce zupełnie nieznany, którego twórczość związana była w większości z Dzikim Zachodem. Nawiązywał w niej do własnych doświadczeń i postaci, które pamiętał z dzieciństwa /wychowywał się na farmie/. „Psie pazury” to powieść, która ukazała się w Stanach Zjednoczonych w 1967 roku, uzyskując przychylne opinie krytyków, lecz jak to często bywa, z opiniami krytyków nie zgodzili się czytelnicy, bo książka sprzedawała się z mizernym skutkiem.
Być może powieść doczeka się odkrycia przez zupełnie nowe pokolenie czytelników, gdyż na jej podstawie zrealizowano film pod tym samym tytułem, już obsypany nagrodami, w reżyserii Jane Campion /znana m.in. z „Fortepianu”/. Główną rolę w filmie zagrał Benedict Cumberbatch.
Thomas Savage opowiada historię dwóch braci prowadzących ogromne rancho na pustkowiach Montany w Ameryce lat 20-tych ub. wieku. Inteligentny, cyniczny i grubiański Phil i jego młodszy brat George, powściągliwy i trochę jakby wycofany, wiecznie w cieniu starszego brata. Dotychczasowa rywalizacja między braćmi zamienia się niemal w otwarty konflikt, gdy młodszy z braci poślubia Rose, wdowę wychowująca samotnie dorastającego syna. Stajemy się świadkami okrutnego spektaklu zazdrości i odrzucenia.
Gra pozorów i przeczucie nadciągającej tragedii.
Rozpocząłem swoją przygodę z „Psimi pazurami” od posłowia zamieszczonego przez Annie Proulx. Zazwyczaj tego nie robię, ale tym razem nie mogłem się powstrzymać, co sądząc z perspektywy czasu jedynie zepsuło mi przyjemność lektury. Bo doszukiwałem się tam czegoś, czego tak naprawdę tam nie było lub było jedynie w podtekstach.
Powieść pełna dwuznaczności, niedomówień, półsłówek, podtekstów a jednocześnie duszna, złowieszcza i okrutna. Autor jakby zupełnie świadomie zrezygnował z tempa akcji na rzecz rozbudowania warstwy emocjonalnej tworząc niemal studium psychologiczne. Miejscami ospale wręcz prowadzona narracja, o dziwo w pewnym momencie pochłania czytelnika. A w tle bezlitosna i cudowna natura, mijające pory roku i tęsknota za czasem który minął.
Zaskakujące, nieoczywiste zakończenie.
Cyt.:
„Innymi słowy, wiedział o miłości tyle, ile trzeba – że jest to radość przebywania w obecności ukochanej osoby.”
Thomas Savage, „Psie pazury”
Thomas Savage to nieżyjący już amerykański pisarz, w Polsce zupełnie nieznany, którego twórczość związana była w większości z Dzikim Zachodem. Nawiązywał w niej do własnych doświadczeń i postaci, które pamiętał z dzieciństwa...
2021-12-04
Cyt.:
„-Jeśli zamierzacie kogoś wrobić, chciałbym, żeby to był naprawdę zboczony sukinsyn, który zasługuje na czapę.(...)
-Zapewniam cię, że gość spełni wysokie kryteria moralne wymagane od kandydatów do komory gazowej.”
James Ellroy, „Perfidia”
„Tołstoj czarnego kryminału” wraca do domu! James Ellroy, wydaną w 2014 roku „Perfidią” rozpoczyna swój „Drugi kwartet L.A.”
Po świetnej trylogii „Underwold USA” opisującej historię społeczno-polityczną Ameryki od końca lat 50-tych do początków lat 70-tych ub. wieku powraca triumfalnie do Los Angeles.
Uwielbiam historie tworzone przez Jamesa Ellroy'a, urzeka mnie jego styl pisania – oszczędny, gorączkowy, skrótowy, niemal jak w raportach policyjnych. Opisywane historie kryminalne w zasadzie stanowią jedynie pretekst do odmalowania barwnej panoramy Ameryki i pokazania najgorszych zakamarków natury ludzkiej.
„Perfidia”, której akcja rozpoczyna się 6 grudnia 1941 roku, tuż przed atakiem japońskim na Pearl Harbour, którego efektem było włączenie się USA do II Wojny Światowej opowiada o makabrycznym zabójstwie japońskiej rodziny. I jak zwykle dla Ellroy'a to tylko pretekst, by powrócić do tragicznych wydarzeń w historii Ameryki początku lat 40-tych ub. wieku. Wydarzenia te związane są z zatrzymaniem i późniejszym internowaniem całej społeczności japońskiej żyjącej na ternie USA, w większości obywateli amerykańskich japońskiego pochodzenia. A chodziło, bagatela, o ok. 120 tys. osób, dla których utworzono sieć obozów koncentracyjnych z najbardziej znanym obozem w Manzanar.
Ale obozy powstały kilka miesięcy później. James Ellroy opisuje wydarzenia, które bezpośrednio poprzedziły wybuch nastrojów anty japońskich w społeczeństwie amerykańskim.
Dość przewrotnie autor zatytułował swoją powieść, odnosząc się do przeboju muzycznego roku 1939 - 1940 Alberto Domingueza, na którego punkcie oszalała cała Ameryka, a który rozsławił również Glenn Miller czy Xavier Cugat, a przecież Ellroy'owi zupełnie nie chodziło o muzykę.
James Ellroy sięgnął do swoich sprawdzonych wzorców: wymieszał postacie autentyczne z fikcyjnymi tworząc wyjątkowo sugestywną panoramę Ameryki lat 40-tych. Politycy, gangsterzy, policjanci, gwiazdy Hollywood. Tu nie ma dobrych bohaterów. Są źli i jeszcze bardziej źli. Co ciekawe, pojawia się sporo bohaterów znanych z wcześniejszych powieści autora, co muszę przyznać jest zabiegiem bardzo interesującym, acz sprawiającym pewne trudności interpretacyjne, za to jest znakomitym dopełnieniem L. A. Quartet i Underworld USA.
I wreszcie niespodzianka. Zarzucano wcześniej Ellroy'owi, że wszystkie postacie kobiece występujące w jego powieściach są płytkie, pozbawione znaczenia i traktowane powierzchownie, stanowią jedynie tło. Tym razem stworzył postać Kay Lake, pięknej młodej kobiety z ambicjami, trochę zagubionej, poszukującej swojego miejsca w świecie zdominowanym przez mężczyzn, która zdecydowanie wyróżnia się spośród bohaterów powieści. I kolejna niespodzianka: postać Hideo Ashidy. Amerykanin japońskiego pochodzenia, policyjny chemik, noszący w sobie swoje mroczne tajemnice i zmagający się z histerią anty japońską został potraktowany przez autora w sposób niemal wyjątkowy, pełen ciepła i empatii, co niejako przeczy oskarżaniu autora o rasizm. Niezwykle złożona postać, jedna z najciekawszych w jego dorobku literackim.
Doskonale opowiedziana historia, pełna mroku, ludzkiej chciwości, korupcji i słabości. Morderstwa, narkotyki, szantaże, pornografia i japońskie łodzie podwodne. Pełna niuansów i niedomówień. Kolejny element dekonstrukcji amerykańskiego mitu.
Niepowtarzalny James Ellroy. Król jest tylko jeden.
Polecam.
PS. Jako ciekawostka - link do utworu, który stał się inspiracją dla tytułu powieści Jamesa Ellroy'a: Alberto Dominguez, Perfidia - https://youtu.be/7Yr2qKd4Wdc
Cyt.:
„-Jeśli zamierzacie kogoś wrobić, chciałbym, żeby to był naprawdę zboczony sukinsyn, który zasługuje na czapę.(...)
-Zapewniam cię, że gość spełni wysokie kryteria moralne wymagane od kandydatów do komory gazowej.”
James Ellroy, „Perfidia”
„Tołstoj czarnego kryminału” wraca do domu! James Ellroy, wydaną w 2014 roku „Perfidią” rozpoczyna swój „Drugi kwartet L.A.”
Po...
2021-11-27
Cyt.:
„Szkoda, że aby przeżyć w takich czasach, człowiek musi być gotów żyć jak zwierzę. Chcąc żyć, nie może mieszkać w domu o oświetlonych oknach. Musi mieszkać w norze i ukrywać się za dnia. Musi żyć tak, by jego życie nie zostawiało śladów. Do tego doszło.”
John Maxwell Coetzee, „Życie i czasy Michaela K.”
John Maxwell Coetzee, południowoafrykański pisarz, wydał „Życie i czasy Michaela K.” w 1983 roku. Była to powieść, która pozwoliła mu na postawienie pierwszego, milowego kroku do zajęcia miejsca na literackim Parnasie. Nagrodzona Man Booker Prize za najlepszą powieść anglojęzyczną, wywołała spore zainteresowanie na świecie, lecz w Republice Południowej Afryki, jego rodzinnym kraju, przyjęta dość chłodno. To chłodne przyjęcie w kraju spowodowane było tematem apartheidu, który autor poruszył w powieści.
RPA była krajem w którym system polityczny oparty był na segregacji rasowej, potępianym przez całą społeczność międzynarodową, krajem który od połowy lat 70-tych ub. wieku toczył tzw. południowoafrykańską wojnę graniczną o zaanektowaną w 1949 r. Namibię. Walki zbrojne objęły Namibię, Angolę, Mozambik, Botswanę i Rodezję /dzisiejsze Zambia i Zimbabwe/. Wojna ta zakończyła się dopiero pod koniec 1988 roku a jej efektem było uzyskanie niepodległości przez Namibię w 1990 roku.
„Życie i czasy Michaela K.” to opowieść o wędrówce afrykańskiego tułacza w poszukiwaniu źródeł swojego pochodzenia, przez kraj ogarnięty wojną. Michael K. to człowiek wielokrotnie skrzywdzony przez los, żyjący w biedzie, intelektualnie odbiegający od normy, oszpecony skazą fizyczną tzw. zajęczej wargi, nie potrafiący zrozumieć do końca mechanizmów kierujących otaczającą go rzeczywistością. Wyrusza z chorą matką z Kapsztadu do miejsca jej urodzenia i dzieciństwa, na wiejską farmę, gdzie w końcu mają być szczęśliwi. Jednak podróż nie przebiega zgodnie z planem.
Przemierza kraj podzielony drutami, zasiekami, posterunkami, blokadami, obozami. Kraj dla wybranych i tych którzy zaakceptują i podporządkują się stworzonemu systemowi. Nie ma w nim miejsca dla innych. Samotny i zagubiony Michael K. a jednak, na swój sposób wolny i niezależny, poszukujący swojego miejsca na ziemi.
Co ciekawe, Coetzee nigdzie nie porusza tematu koloru skóry swojego bohatera. Jedynie we fragmencie, w dość zaowalowany sposób pozwala czytelnikowi na domysły. Choć oczywiście przez cały czas, podświadomie wyczuwamy kim jest Michael K.
Zaskakujące, jak sugestywnie Coetzee przedstawił postać głównego bohatera, przecież w sposób oczywisty diametralnie inny od jego własnego. On - bogaty, wykształcony i biały, stworzył postać ubogiego Afrykańczyka, dla którego świat białych ludzi jest kompletnie niezrozumiały.
Gorzka, przejmująca, szalenie smutna i wzruszająca.
Dwadzieścia lat po publikacji „Życia i czasów Michaela K.” John Maxwell Coetzee został uhonorowany literacką Nagrodą Nobla.
Polecam.
Cyt.:
„Szkoda, że aby przeżyć w takich czasach, człowiek musi być gotów żyć jak zwierzę. Chcąc żyć, nie może mieszkać w domu o oświetlonych oknach. Musi mieszkać w norze i ukrywać się za dnia. Musi żyć tak, by jego życie nie zostawiało śladów. Do tego doszło.”
John Maxwell Coetzee, „Życie i czasy Michaela K.”
John Maxwell Coetzee, południowoafrykański pisarz, wydał „Życie...
2021-11-27
Cyt.:
„Każde wygięcie i skręt smukłej rurki okupował czasem i potem, a często krwią – czego kobiety, odgrywające główną rolę w jego dziełach sztuki, uparcie nie doceniały.”
G. S. Locke, „Neon”
Brytyjska pisarka, ukrywająca się pod pseudonimem G. S. Locke debiutuje na rynku czytelniczym w Polsce thrillerem „Neon”. Jest redaktorką zawodowo zajmującą się kryminałami i thrillerami, a jednocześnie, jak samo o sobie pisze, autorką kilku książek i opowiadań.
Do lektury namówił mnie znajomy z LC /dziękuję S./ i muszę przyznać, że dość dawno nie miałem w ręku tak emocjonującej powieści. Znakomita. Tak można by w skrócie scharakteryzować lekturę.
Miejscem akcji jest angielski Birmingham. Na terenie miasta grasuje psychopata mordujący kobiety. Zwłoki umieszcza w tworzonych przez siebie instalacjach neonowych, które w rozbłyskach świateł neonów stają się nieomal kompozycjami artystycznymi.
Schemat powieści i dobór bohaterów jest dość zaskakujący. Zabójcę poznajemy niemal na samym początku i obserwujemy śmiertelną grę jaką prowadzi z policją. Wprowadzenie do fabuły postaci zabójczyni do wynajęcia /feminizm wkracza zdecydowanie na obszary, wydawałoby się do niedawna zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn/ stającej po stronie inspektora policji jest niewątpliwie sporą niespodzianką. Znakomicie prowadzona narracja z perspektywy różnych postaci zdecydowanie wpływa na płynność akcji.
Wielowątkowa, o karkołomnym wręcz tempie, z zaskakującym zakończeniem. Niebanalna historia świetnie opowiedziana. Dla miłośników gatunku będzie to miła niespodzianka, bo znaleźć dobry thriller w obecnych czasach to prawdziwa sztuka.
Polecam.
Cyt.:
„Każde wygięcie i skręt smukłej rurki okupował czasem i potem, a często krwią – czego kobiety, odgrywające główną rolę w jego dziełach sztuki, uparcie nie doceniały.”
G. S. Locke, „Neon”
Brytyjska pisarka, ukrywająca się pod pseudonimem G. S. Locke debiutuje na rynku czytelniczym w Polsce thrillerem „Neon”. Jest redaktorką zawodowo zajmującą się kryminałami i...
2021-11-23
Cyt.:
„Człowiek pracy miewa nocami różne sny – jedne są wyrazem spełnionej nadziei, inne – przeczuciem własnej trumny w gliniastym grobie”
Andriej Płatonow, „Dół”
„Dół” Andriej Płatonow napisał w 1930 roku. Zapis na autorskiej wersji utworu: grudzień 1929 – kwiecień 1930 odnosi się do okresu historycznego do którego utwór nawiązuje. Był to czas, gdy Rosja bolszewicka okrzepła, trwała industrializacja kraju, po rezygnacji z polityki NEP-u rozpoczęto przymusową kolektywizację, stosując brutalne represje wobec chłopów i wprowadzając krwawy terror.
W oficjalnym obiegu ta minipowieść mogła ukazać się dopiero w epoce pierestrojki. W Polsce ukazała się w roku 1987 w przekładzie Andrzeja Drawicza a kolejne jej wydanie w tłumaczeniu Adama Pomorskiego.
Pisarz przez całe życie zmagał się z cenzurą. A jednak pisał cały czas i wydawał. Pod koniec życia wściekle atakowany przez stalinowskich ideologów zmarł na gruźlicę w styczniu 1951 roku.
„Dół” to powieść dziwna. I to dziwna jeśli chodzi o język jak i o treść. Widać tu wyraźnie wpływ Proletkultu, organizacji, której celem było odcięcie się od starej, burżuazyjnej kultury i stworzenie na jej miejsce nowego, proletariackiego języka i nowej kultury. Powstawała dzięki temu tzw. nowomowa, która miała zastąpić zgniłe, burżuazyjne słownictwo. Fragmenty propagandy radzieckiej z lat 20-tych ub. wieku wymieszane z językiem technicznym /dla Płatonowa technika była od zawsze źródłem fascynacji/, absurdem czy dziwaczną frazeologią.
Jeśli przebrniemy już przez to dziwne płatonowowskie dziwactwo językowe, przyswoimy je sobie, zacznie wyłaniać się przed nami arcydzieło. Nikt tak przed nim i mało kto po nim tak lapidarnie nie oddał grozy i koszmaru komunizmu.
Bohaterowie powieści kopią dół, który ma być fundamentem domu dla wszystkich proletariuszy. Budowa kończy się jednak na dość wczesnym etapie, na etapie dziury w ziemi i w pewnym momencie ta piękna wizja zaczyna umierać i dociera do wszystkich bezsens podejmowanych działań. Dziura w ziemi staje się niemal alegorią grobu, drogą do piekła. Fragmenty powieści brzmią niemal satyrycznie, lecz Płatonow sprowadzając rzeczywistość niemal do absurdu wykazuje jej obłęd. Rosja bolszewicka czasów industrializacji i kolektywizacji w języku epoki.
Doskonały przekład Adama Pomorskiego, który w posłowiu ujawnia swoje rozterki związane z przekładem i skalę trudności na jakie się napotykał.
W prozie rosyjskiej niezmiernie fascynujące jest to, iż niemal w każdej powieści można odkrywać i doszukiwać się przeróżnych interpretacji. Tak jest i tym razem. Ta lektura to niezwykłe doświadczenie.
Przerażająca antyutopia, niewiarygodnie smutna, przygnębiająca.
Polecam.
Cyt.:
„Człowiek pracy miewa nocami różne sny – jedne są wyrazem spełnionej nadziei, inne – przeczuciem własnej trumny w gliniastym grobie”
Andriej Płatonow, „Dół”
„Dół” Andriej Płatonow napisał w 1930 roku. Zapis na autorskiej wersji utworu: grudzień 1929 – kwiecień 1930 odnosi się do okresu historycznego do którego utwór nawiązuje. Był to czas, gdy Rosja bolszewicka...
2021-11-22
Cyt.:
„Życie to splątany węzeł, który z każdym rokiem zaciska się coraz mocniej, i nie da się go rozsupłać jednym pociągnięciem.”
Kim Un-su, „Likwidator”.
Sięgając po książkę autora z obcego nam kręgu kulturowego, tak naprawdę nie wiemy czego możemy się spodziewać. Zawsze będzie to niespodzianka. Inne postrzeganie świata, inna kultura, religia, zupełnie inna filozofia życiowa, inne systemy wartości. Odkrywamy świat zupełnie nieznany. Nieustannie jednak będziemy doszukiwać się jakiś elementów wspólnych, podobieństw, które niejako spajają nasze cywilizacje.
Kim Un-su, koreański autor powieści kryminalnych, w Polsce kompletnie nieznany, w 2010 roku wydał powieść „Likwidator” /tyt. oryginału „The Plotters”/. O autorze zrobiło się dość głośno w Europie, gdy jego powieść została w 2017 roku wydana we Francji i znalazła się na krótkiej liście do nagrody Grand Prix de Literature Policière.
Główny bohater powieści, Reseng /w jęz. chińskim to znaczy – „życie pozagrobowe”/, to sierota porzucony w dzieciństwie, zaadoptowany przez starszego mężczyznę, właściciela biblioteki, która jest jedynie przykrywką dla płatnych zabójców z Seulu. Książki w bibliotece i zabójcy – to w takim świecie dorastał Reseng. Nie chodził do żadnej szkoły, sam nauczył się czytać, czytając wszystko co wpadnie mu w ręce: od „Biesów” Dostojewskiego po „Historię syfilisu”. Z czasem sam staje się płatnym zabójcą.
Autor prezentuje fascynującą historię, pełną spisków, czarnego humoru i intrygujących, ekscentrycznych postaci. Brawurowa mieszanka humoru i literackiej jakości. I choć akcja jest niespieszna, przerywana częstymi retrospekcjami z życia głównego bohatera, które składane we fragmentach niczym puzzle odkrywają przed nami prawdziwą twarz bohatera, porywa czytelnika.
Samotność to istota natury ludzkiej według Kim Un-suna. Zupełnie świadomie odrzuca schematy thrillera kryminalnego wprowadzając niemal surrealistyczne elementy, z celowo przerysowanymi bohaterami. Czarny humor, czasami groteska a nad wszystkim unosi się azjatycki fatalizm głównego bohatera. A to wszystko stonowane i wysmakowane.
Zaskakująca i intrygująca. Azjatycki thriller, jakże inny od europejskich.
Polecam.
Cyt.:
„Życie to splątany węzeł, który z każdym rokiem zaciska się coraz mocniej, i nie da się go rozsupłać jednym pociągnięciem.”
Kim Un-su, „Likwidator”.
Sięgając po książkę autora z obcego nam kręgu kulturowego, tak naprawdę nie wiemy czego możemy się spodziewać. Zawsze będzie to niespodzianka. Inne postrzeganie świata, inna kultura, religia, zupełnie inna filozofia...
2021-11-18
„Opricznina – określenie okresu w historii Rosji /1565 – 1572/ i jednocześnie polityki zastosowanej w tym czasie przez cara Iwana IV Groźnego. Głównym celem opriczniny było zdławienie wszelkiej opozycji wewnętrznej i umocnienie władzy carskiej. Wierni carowi opricznicy przemierzali kraj w czarnych szatach i na czarnych koniach, z miotłą i psią głową u siodeł, siejąc strach i terror. Opriczninę można uznać za pierwszą rosyjską służbę specjalną.”
Bracia Arkadij i Georgij Wajner to rosyjscy pisarze, których książki rozchodziły się w Rosji w wielomilionowych nakładach. W Polsce również wydano kilka ich powieści, które nie przyniosły im jednak zbyt wielkiej popularności.
„Ewangelia według kata” pisana prawdopodobnie od początku lat 80-tych ub. wieku „do szuflady”, nie miała szans na ukazanie się w oficjalnym obiegu. Została wydana w 1991 roku, już po upadku ZSRR. Jest to próba opisania i rozliczenia terroru komunistycznego, próba pokazania jego bezduszności i obojętności wobec zwykłych ludzi.
Bohaterem powieści jest Paweł Jegorowicz Chwatkin, profesor prawa, szanowany obywatel, wykładowca uniwersytecki. Jest rok 1978, przy władzy w Związku Radzieckim utrzymuje się Breżniew. Imperium sowieckie, zżerane przez korupcję i nepotyzm, na arenie międzynarodowej odgrywa rolę światowego mocarstwa. W pewnym momencie, zupełne nieoczekiwane wydarzenia budzą demony przeszłości, zdawałoby się dawno pogrzebane i zapomniane i odkrywamy drugą twarz profesora, dotychczas skrzętnie skrywaną. Cofamy się w czasie do roku 1953, do śmierci Stalina i lat wcześniejszych i odkrywamy, wraz z każdą kolejną stroną, rolę jaką odegrał w aparacie terroru komunistycznego. Nieprzeciętnie inteligentny, cyniczny, pozbawiony wyrzutów sumienia, nastawiony wyłącznie na przetrwanie. Ale czy tylko? Czy tylko ślepy wykonawca poleceń czy też pomysłodawca kolejnej fali terroru?
Autorzy przypominają tzw. „spisek lekarzy kremlowskich”, jedną z największych prowokacji politycznych, rozpoczętą w latach 1952 – 1953, której celem miało być rozpętanie fali terroru w Rosji Sowieckiej, podobnej do tej z lat 30-tych ub. wieku. Miała doprowadzić do czystek politycznych a przede wszystkim rozbudzić nastroje antysemickie.
„Ewangelia według kata” staje się spowiedzią zbrodniarza. Ale zbrodniarza, który wcale nie domaga się przebaczenia. To „opricznik” komunistycznego imperium. To niemal apoteoza Zła w najczystszej postaci.
Komuniści stworzyli swoją własną wersję Opriczniny i swoich własnych opriczników. Skala prowadzonych przez nich działań i wprowadzanego terroru przyćmiła dokonania cara Iwana IV Groźnego.
Autorzy podnoszą jednocześnie inny, ważny temat - co się dzieje, gdy zło nie zostanie nazwane złem, nie zostanie napiętnowane i ukarane? Co się wydarzy, gdy na popełnione zbrodnie spuścimy zasłonę milczenia i zostaną one zapomniane, wymazane ze zbiorowej pamięci?
Zbrodniarz niepostrzeżenie zmienia się w szanowanego obywatela czy przyjaznego sąsiada.
Braci Wajner należałoby postawić obok takich autorów jak Grossman, Rybakow, Wojnowicz, Jerofiejew, Szałamow czy Sołżenicyn. To kolejny, ważny głos opisujący prawdziwe oblicze komunizmu.
Epicka, pełna rozmachu a jednocześnie pełna bólu.
Polecam.
„Opricznina – określenie okresu w historii Rosji /1565 – 1572/ i jednocześnie polityki zastosowanej w tym czasie przez cara Iwana IV Groźnego. Głównym celem opriczniny było zdławienie wszelkiej opozycji wewnętrznej i umocnienie władzy carskiej. Wierni carowi opricznicy przemierzali kraj w czarnych szatach i na czarnych koniach, z miotłą i psią głową u siodeł, siejąc strach...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zaskoczenie, zdumienie, zachwyt.
Tak w zasadzie mógłbym zakończyć swoją opinię na temat powieści „Dziki” Guillermo Arriagi.
Koniec lat sześćdziesiątych. W 68 roku odbyła się Olimpiada w Meksyku. W 68 roku rząd meksykański krwawo stłumił bunt studentów zabijając kilkaset osób, na terenie Meksyku wszechobecna korupcja i działające przy pełnej aprobacie władz i z poparciem Kościoła Katolickiego prawicowe ultrakatolickie organizacje paramilitarne, zwane w innych krajach Ameryki Łacińskiej Szwadronami Śmierci. Kartele narkotykowe, które położyły się cieniem na późniejszą historię Meksyku jeszcze nie powstały.
W USA kolejne młode pokolenie protestuje przeciwko mieszczańskiemu stylowi życia i jego instytucjom, tworząc ruch hippisowski, ze swoim zawołaniem: „nie wierzcie nikomu po trzydziestce”, popularne stają się eksperymenty ze środkami psychoaktywnymi typu LSD, trwa wojna w Wietnamie, człowiek ląduje na Księżycu, odbywa się festiwal w Woodstock, na którym występuje m.in. Jimi Hendrix i Janis Joplin.
To jest tło powieści Guillermo Arriagi, meksykańskiego scenarzysty filmowego, współautora takich głośnych filmów jak „21 gramów”, „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady”, czy „Babel”, który otrzymał nominację do Oskara.
I tak jak w swoich filmach, tak i tu Arriaga bawi się z czytelnikiem, tworząc jakby dwie powieści w jednej, dwa filary wokół których zbudował narrację, przeplatając je na dodatek cudownymi dygresjami bądź też antropologicznymi wstawkami, które nie są niczym innym jak realizmem magicznym.
Historia siedemnastoletniego Juana Guillermo, który w tragicznych okolicznościach stracił brata i rodziców w Meksyku i historia inuickiego myśliwego Amaruka, który niczym Ahab, w północnych rejonach Kanady ściga watahę wilków, pragnąc pokonać ich przywódcę, którego nazwał Nujuaktatuk. Narracja, jak to u Arriagi nie toczy się liniowo, chronologicznie, w pewnym momencie zaczyna przypominać kształt sprężyny, wokół której toczy się opowieść, wracając bądź też oddalając się od centrum.
„Dziki” to literacki popis, ta powieść urzeka. To magia słów, Arriaga wie jak nimi operować, nie pozostawia czytelnika obojętnym. To powieść jednocześnie intymna, emocjonalna i poruszająca bolesne struny naszej duszy. To jednocześnie brud, przemoc, seks, narkotyki ale i magia.
Arriaga przypomniał mi co to znaczy literatura. Jaka to magia, jak słowo potrafi urzec.
Polecam.
Zaskoczenie, zdumienie, zachwyt.
więcej Pokaż mimo toTak w zasadzie mógłbym zakończyć swoją opinię na temat powieści „Dziki” Guillermo Arriagi.
Koniec lat sześćdziesiątych. W 68 roku odbyła się Olimpiada w Meksyku. W 68 roku rząd meksykański krwawo stłumił bunt studentów zabijając kilkaset osób, na terenie Meksyku wszechobecna korupcja i działające przy pełnej aprobacie władz i z poparciem...