Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Bogowie saren Marek Kaźmierczak
Ocena 6,2
Recenzja Leśna baśń

„Bogowie saren” to powieść o ludziach puszczy, o bogach widzianych oczami zwierząt i ludziach zaklętych w drzewa. Tutaj puszcza jest wszechobecna, nie ma początku ani końca, więc czytelnik, rozpoczynając książkę, zanurza się w niej całkowicie.

Postaci w książce przetacza się sporo, ale...

Avatar
Grzegorz Śmiałek Czytaj więcej
Okładka książki Projekt Riese Remigiusz Mróz
Ocena 6,4
Recenzja Wieloświaty

Remigiusz Mróz w powieści „Projekt Riese” doskonale miesza rzeczywistość z fikcją literacką. W podziemne, pełne tajemnic korytarze Gór Sowich wtłoczył własną historię, nadając obiektowi niecodzienny charakter.

W podziemiach turystycznego kompleksu bohaterom powieści przyjdzie zmierzyć...

Avatar
Grzegorz Śmiałek Czytaj więcej

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Uwielbiam takie powieści, wielowymiarowe, złożone, zaskakujące, zabawne i wartościowe. Czekam na ciąg dalszy!

Uwielbiam takie powieści, wielowymiarowe, złożone, zaskakujące, zabawne i wartościowe. Czekam na ciąg dalszy!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałbym, żebyście przeczytali te książkę! Bo jest w niej wszystko i dla wszystkich. Znajdziemy tu dobry humor, intrygę, odrobinę kryminału i sporo wątków fantastycznych, a wszystko doprawione dobrym tekstem.

Neil Gaiman to pisarz znany z „Amerykańskich Bogów”, ale również i w Chłopakach Anansiego mamy przedsmak boskiej waleczności. Jest tu bóstwo pajęcze, zaschnięte, stetryczałe i „zludziałe” bo mieszka wśród ludzi wiele set lat.

Ale nie on jest tu głównym bohaterem, a jego syn Gruby Charlie, który z boga nie ma w sobie nic, jednak czekają go nieziemskie sprawy i boskie wyprawy. Bo oto bóg i ojciec Charliego… umarł.

No i się zaczyna, szaleństwo z kartki na kartkę jest coraz większe, ale wszystko w ryzach, wszystko ma tu swoje koleje losu i przeznaczenia. Pajęczy ojciec będzie tu tłem opowieści i kroplą dziegciu, która sączyć się będzie powoli w życie Charliego.

Poza nieznanym bogiem-ojcem jest i brat głównego bohatera, który wdziera się boleśnie do jego mieszania i życia . Ta zmiana przewraca wszystko do góry nogami. Bo jak tu żyć z braterską uciążliwością i boskością zarazem?

Determinacja pozbycia się brata i poznania ojca, wpędza głównego bohatera w niejasne sytuacje i szaleńcze podróże z elementami ratowania świata i samego siebie od zguby. Wkraczając do powieści Gaimana, wkraczamy do dżungli pełnych hybryd i zwierzęco-ludzkich postaci. Jest się tu czego nauczyć, z czego się pośmiać i popłakać.

Powieść ma wiele smaczków, niuansów i tej fantastycznej wielowymiarowości! Czytajcie o bogu pająków, rodzinie, szaleństwie i końcu świata.

Chciałbym, żebyście przeczytali te książkę! Bo jest w niej wszystko i dla wszystkich. Znajdziemy tu dobry humor, intrygę, odrobinę kryminału i sporo wątków fantastycznych, a wszystko doprawione dobrym tekstem.

Neil Gaiman to pisarz znany z „Amerykańskich Bogów”, ale również i w Chłopakach Anansiego mamy przedsmak boskiej waleczności. Jest tu bóstwo pajęcze, zaschnięte,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przedstawiam Wam słowiańską książkę. Jest tu wszystko, co w słowiańskich opowieściach powinno się pojawić: mamy las, jest mrok, są zjawy, jest jezioro i czasem też jakaś rusałka się pojawia. Ogółem myślę, że Mickiewicz ze Słowackim byliby zadowoleni.

A teraz konkretniej. Jeżeli lubicie leśne klimaty z morderstwem w tle i odrobiną słowiańskiej magii, to ta powieść będzie dla Was! Życie codzienne przeplata się tutaj drzewami i leśnymi drogami. Z jednej strony mamy bohaterów z krwi i kości, a z drugiej wydarzenia, które wymykają się zdrowemu rozsądkowi.

Ta powieść jest o ludziach, których spotyka nieszczęście i spotyka las. Na zwykłej leśnej drodze, w zwykły dzień łapie ich cień…a potem i zapomnienie. Z tego biorą się opowieści przynoszone do karczmy i tam doprawiane piwem. W karczmie powstają fragmenty układanki i leśne skrawki, które autor kartka po kartce spaja w całość.

Z początku jest dość chaotycznie, ale tak to już bywa z początkami…poznajemy sporo różnych bohaterów, szczerze mówiąc…myślę, że trochę za dużo i niepotrzebnie. Ten początkowy kocioł z czasem zaczyna nabierać kształtów i sensów.

Wszystko tu zdaje się kręcić wokół jeziora i chatki. Nie ma tu kurzej łapki, ale jest Szeptuna i to tak naprawdę ona jest sercem opowieści. Ma w sobie sporo z wiedźmy, bo ma wiedzę i z niej korzysta jak najlepiej może. Spokojnie mieszka na środku jeziora i emanuje: mądrością, teraźniejszością i historią. Więcej nie napiszę…bo musicie sami to odkryć.

Jest i las, tajemniczy, mroczny z kamiennymi kręgami, swoją historią i magią. Las zdaje się być niezmierzalny, ogromny, niekończący się, taki, w którym można się zatracić, zgubić, nigdy nie wrócić. Ta przestrzeń działa na bohaterów ze wszystkich stron i łączy ich w jednej sprawie.

Policja rozpoczyna śledztwo, jednak nic tu nie jest proste i jasne. Dziwnych zdarzeń przybywa, a zwykła leśna droga staje się miejscem grozy. Co tu się nie zgadza…? Czyj cień widać między drzewami? Autor odpowiedzi ukrył w leśnej gęstwinie i w ludzkich umysłach.

Powieść zbudowana jest z krótkich rozdziałów. Słowa się tu niosą, bywa, że przesadnie i niepotrzebnie. Autor jest na początku swojej drogi i to sprawia, że jest ostrożny i zachowawczy. Zabrakło mi językowej lekkości i gry słów. Jednak wszystko się tu zgadza i łączy w jedną konkretną fabułę.

No bo ktoś tu zaginął, komuś coś przybyło, ktoś coś stracił, a ktoś został zamordowany, poza tym dużo tu cieni, zaników pamięci, trzaskających gałęzi, ognisk i ciszy jeziora. Chcę was zachęcić do słowiańskiego kryminału, bo fajnie jest się trochę zgubić w ciemnym lesie i znaleźć „utopca”.

Recenzje książek znajdziesz również na
https://grzegorzsmialek.pl/recenzje-ksiazek/

Przedstawiam Wam słowiańską książkę. Jest tu wszystko, co w słowiańskich opowieściach powinno się pojawić: mamy las, jest mrok, są zjawy, jest jezioro i czasem też jakaś rusałka się pojawia. Ogółem myślę, że Mickiewicz ze Słowackim byliby zadowoleni.

A teraz konkretniej. Jeżeli lubicie leśne klimaty z morderstwem w tle i odrobiną słowiańskiej magii, to ta powieść będzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam Was do pięknego domu ze skrzypiącymi schodami i głuchymi zegarami. To historia pary małżeńskiej, która postanawia wynająć dom na lato. Wyjechać z głośnego miasta w głuchą ciszę. Znajdują dom z ekscentrycznym rodzeństwem, płacą śmieszne pieniądze, zabierają syna i ciotkę i rozpoczynają przygodę…Brzmi pięknie jednak pisarz od pierwszych stron zwodzi czytelnika. Ale robi to bardzo delikatnie, powoli i z klasą.

Całopalenie, to historia cichej przemiany, akcja jest rozważna, ale emocjonalna. Subtelnie brnie do przodu, drzwi, schody, zegary, basen…wszystko w tym domu jest nacechowane.

Sielankowa atmosfera, niemal od samego początku ciąży. Coś jest nie tak, chociaż do końca nie wiadomo co. Czy to dom czy może to starsza pani na piętrze, którą trzeba się zaopiekować pod nieobecność właścicieli domu?

Robert Marasco od samego początku igra z czytelnikiem, mówi o staruszce, ale ciągle nie możemy do niej dotrzeć, w tym domu jest trochę jak u Kafki w drodze na „Zamek”. W tej powieści nie dzieje się wiele, jednak to tylko pozory. Tu niemal kipi niepokojem i niedopowiedzeniem. Nic nie jest dosłowne i to daje siłę tej książce.

Marasco waży każde słowo, nie chce powiedzieć za dużo, jednak powoli wszystko staje się jasne. Przypadkowe sytuacje, wcale nie są przypadkowe, a śmiertelne zdarzenia wpisane są w plan działania.

Nie ma tu duchów, zjaw ani żadnych stworów. Jest za to dom, który emanuje potęgą i tajemnicą. Świetna powieść grozy z doskonałym zakończeniem.

Doskonała na listopadowe wieczory ze spadłym liściem jako zakładką.

inne zwinne recenzje na
https://grzegorzsmialek.pl/recenzje-ksiazek/

Zapraszam Was do pięknego domu ze skrzypiącymi schodami i głuchymi zegarami. To historia pary małżeńskiej, która postanawia wynająć dom na lato. Wyjechać z głośnego miasta w głuchą ciszę. Znajdują dom z ekscentrycznym rodzeństwem, płacą śmieszne pieniądze, zabierają syna i ciotkę i rozpoczynają przygodę…Brzmi pięknie jednak pisarz od pierwszych stron zwodzi czytelnika. Ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Musicie przeczytać o tych potworach!
Bo to powieść błyskotliwa, zwinna i sprytna. Dowiecie się z niej, nie tylko jak ustrzec się *Antropofagów, ale również jak szukać piękna mimo przeciwności i brzydoty.

Powieść kręci się wokół dwóch głównych bohaterów doktora monstrumologii i jego młodocianego, osieroconego asystenta imieniem Will Henry. Każda z postaci została dogłębnie skonstruowana i obdarzona bogatą przeszłością i intrygującym charakterem.

Doktor i chłopak są od siebie zależni, mimo, że nie widać tego po pierwszych stronach książki. Trzeba wsiąknąć w te powieść, aby poznać zagmatwane historie. Uważam właściwie, że zaczynając czytać…nie da się nie wsiąknąć.

„Badacz potworów” to poruszanie się miedzy poddaszem a piwnicą, między cmentarzem a podziemiami. Wiele kuriozalnych scen i absurdu nadają powieści wyjątkowy charakter, a nieszablonowo skonstruowani bohaterowie dodatkowo urozmaicają lekturę.

Powieść ma głębię i nie chodzi tu tylko o to, że bohaterowie schodzą do podziemi i grzebią w grobach. Tutaj ważne są relacje i wzajemne powiązania, gdzie przeszłość łączy się z teraźniejszością i porywa z sobą masę przedmiotów.

reszta recenzji na stronie
https://grzegorzsmialek.pl/badacz-potworow-rick-yancey/

Musicie przeczytać o tych potworach!
Bo to powieść błyskotliwa, zwinna i sprytna. Dowiecie się z niej, nie tylko jak ustrzec się *Antropofagów, ale również jak szukać piękna mimo przeciwności i brzydoty.

Powieść kręci się wokół dwóch głównych bohaterów doktora monstrumologii i jego młodocianego, osieroconego asystenta imieniem Will Henry. Każda z postaci została dogłębnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kot, diabeł i spółka

To niespieszna i delikatna historia życia japońskiego listonosza. Autorowi udało się spleść w tydzień czasu całą złożoność świata głównego bohatera. I właściwie nie wiem czy to dobrze czy nie dobrze. Jak na trzydzieści parę lat, to główny bohater miał wyjątkowo nudne i monotonne życie.
Listonosz dowiaduje się, że zostało mu niewiele czasu na ziemi. Z pomocą w tej smutnej sytuacji przychodzi Diabeł z ofertą przedłużenia życia o jeden dzień w zamian za usunięcie ze świata jednej rzeczy. Dzień za rzecz. I tak zaczyna się tygodniowa podróż listonosza w głąb siebie i w przeszłość.

Prostymi słowami autor ukazuje symboliczną pętle na szyi bohatera, albowiem listonosz żegna się z tym, z czego się składa. Pozbywa się rzeczy dla siebie ważnych, pozbywa się tego, co go określa i co kształtowało go przez lata. Zdaje się, że bohater nie radzi sobie z tą całą sytuacją i nie potrafi trafnie oddzielić tego co ważne, od tego co błahe.
To opowieść o porządkowaniu, układaniu i żegnaniu się z tym, co jest na ziemi. Listonosz zabiera czytelnika w swój nieuporządkowany świat starej miłości, chorej matki i ojca, z którym nie potrafi rozmawiać. Dobrze, że jest kot, który jakoś łagodzi całą te powieściową traumę i pozwala na chwilę oddechu.

Autor podaje jedną i ważną konkluzję, którą jest wdzięczność, za to co mamy i posiadamy.
A co w tym wszystkim robi diabeł w hawajskiej koszuli? Tu można by się pozastanawiać, nad samą diabelskością, która w sobie ma jednak wiele z anielskości…Więc jest kot, który okazuje się, że nie tylko miauczy, jest diabeł, ale w konszachtach z Bogiem jest i miłość, która skleja to wszystko, ale słabym klejem.

To ciepła powiastka filozoficzna pisana prostym językiem. Niestety trochę przewidywalna i schematyczna. Jakbyśmy oglądali zdjęcia z wywołanej kliszy, zawsze takie same, ale z innym przedmiotem w ręce.

Obawiam się, że powieść szybko mi z głowy wywietrzeje. Nie przekonała mnie, nie zaskoczyła…właściwie, to nic mi nie zrobiła. Kot był najlepszy.

więcej recenzji na
https://grzegorzsmialek.pl/recenzje-ksiazek/

Kot, diabeł i spółka

To niespieszna i delikatna historia życia japońskiego listonosza. Autorowi udało się spleść w tydzień czasu całą złożoność świata głównego bohatera. I właściwie nie wiem czy to dobrze czy nie dobrze. Jak na trzydzieści parę lat, to główny bohater miał wyjątkowo nudne i monotonne życie.
Listonosz dowiaduje się, że zostało mu niewiele czasu na ziemi....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść „Outpost” to historia granicy światów. Autor „Metra 2033” zabiera czytelnika do placówki wojskowej, w której żołnierze wraz z rodzinami żyją według codziennej rutyny. To przestrzeń społeczna, gdzie wspólna stołówka i gulasz z puszki wyznaczają rytm dnia.

Jak przystało na Glukhovsky’ego rzecz o placówce jest powieścią z gatunku postapokalipsy i dzieje się przy rzece, która jest krańcem znanej rzeczywistości. To o nią tu chodzi i to, co może kryć się za ścianą mgieł i trujących oparów.

Autor chce nas bardzo przekonać, że za rzeką i mostem nic już nie ma. Jednak czytelnik lubi wiedzieć, tak samo jak bohater tej historii — Jegor. Młody i zbuntowany nastolatek, który w tym całym ponurym świecie mając gitarę i marzenia daleko wykracza poza system i tuszonkę z puszki. Jednak zostają mu tylko maska przeciwgazowa i rzeczne opary.

Jegor chce wiedzieć, co jest po drugiej stronie mostu, bo trudno jest żyć w świecie bez nadziei. Dlatego też autor powieści zsyła mnicha, który pojawia się na zakazanej i trującej wodzie. Przypływa z drugiej strony, ale czy z dobrą nowiną?

Autor świetnie buduje napięcie, ukazując skrawki, kawałki tajemnicy skrywanej rzeczną mgłą. Kto mówi prawdę, a kto kłamie, co jest po drugiej stronie? Puste miasta i śmierć? Czy smok ziejący ogniem? Albo tętniące życiem miasta? Dla ludzi z placówki rzeka stała się kulturowo-społecznym tworem, o którym się nie mówi, a most stał się miejscem, na który się nie wchodzi....

cała recenzja na mojej stronie - zapraszam :)
https://grzegorzsmialek.pl/outpost-dmitry-glukhovsky/

Powieść „Outpost” to historia granicy światów. Autor „Metra 2033” zabiera czytelnika do placówki wojskowej, w której żołnierze wraz z rodzinami żyją według codziennej rutyny. To przestrzeń społeczna, gdzie wspólna stołówka i gulasz z puszki wyznaczają rytm dnia.

Jak przystało na Glukhovsky’ego rzecz o placówce jest powieścią z gatunku postapokalipsy i dzieje się przy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zygmunt Miłoszewski dał czadu! Wlazł w najgłębsze zakamarki polskiej historii sztuki i wyłowił z niej co ciekawsze eksponaty i wątki. Autor wziął paletę z farbami i zaczął mieszać z sobą kolory. Dodał trochę starych i trochę nowych. Wyszła alternatywna historia sztuki z elementami thrillera i książki przygodowej. A wszystko to rękami swoich bohaterów.
Postaci w powieści przetacza się wiele, jednak na dowodzenie wychodzi kulturalno-polityczno-społeczna śmietanka artystyczna: urzędniczka Zofia Lorentz, ekscentryczny marszand, emerytowany wojskowy do zadań specjalnych i utalentowana złodziejka prosto ze Szwecji.
Akcja toczy się wokół dzieł sztuki, które zostały utracone przez Polskę w czasie II wojny światowej. Nasi bohaterowie trafiają na trop bezcennego i tytułowego obrazu Rafaela Santi „Portret Młodzieńca” i tutaj zaczyna się eskapada pełna niebezpieczeństw, międzynarodowego spisku, teorii i szaleństwa, które targać będzie bohaterami niemal do ostatniej strony powieści...

ciąg dalszy recenzji na stronie. Zapraszam :)
https://grzegorzsmialek.pl/bezcenny-zygmunt-miloszewski/

Zygmunt Miłoszewski dał czadu! Wlazł w najgłębsze zakamarki polskiej historii sztuki i wyłowił z niej co ciekawsze eksponaty i wątki. Autor wziął paletę z farbami i zaczął mieszać z sobą kolory. Dodał trochę starych i trochę nowych. Wyszła alternatywna historia sztuki z elementami thrillera i książki przygodowej. A wszystko to rękami swoich bohaterów.
Postaci w powieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nocturna to powieść pełna magii i przygody. Jest tu wszystko czego czytelnik fantasy potrzebuje. Wartka akcja, niebezpieczeństwo i niesforni bohaterowie.
I chociaż w powieści znajdziemy wiele utartych motywów literackich, to jednak autorce udało się wyjść poza kanon i dodać do ugruntowanych charakterów i literackich schematów nieco swojej bajki.
Ciekawym pomysłem w całej historii jest magia, która tu dostępna jest dla wszystkich. To rzecz dana od urodzenia, którą należy pielęgnować i rozwijać, a przez to każda jest inna i wyjątkowa. Magia jest częścią człowieka i człowiek częścią magii. To dobro społeczne.
Maya Montayne stworzyła bardzo ciekawą i złożoną filozofię magiczną, pełną struktur i powiązań. Wyjaśnia czytelnikowi skąd wzięła się magia, jak ją użyć i wykorzystać.
Opowieść rozwija się wokół Księcia Alfiego i Złodziejki Finn, którzy próbują zapobiec Nocturnie, czyli końcu wszystkiego, co dobre. To skrajne postacie, które połączyła wspólna misja...

więcej na stronie
https://grzegorzsmialek.pl/nocturna-maya-motayne/

Nocturna to powieść pełna magii i przygody. Jest tu wszystko czego czytelnik fantasy potrzebuje. Wartka akcja, niebezpieczeństwo i niesforni bohaterowie.
I chociaż w powieści znajdziemy wiele utartych motywów literackich, to jednak autorce udało się wyjść poza kanon i dodać do ugruntowanych charakterów i literackich schematów nieco swojej bajki.
Ciekawym pomysłem w całej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Upiór w Ruderze to pilipiukowska podróż przez lata, zmiany społeczne i ustroje polityczne. A wszystko rozpoczyna się od pradziadkowej armaty, która niefortunnie wybucha na początku dziewiętnastego wieku uszkadzając śmiertelnie trzy bohaterki powieści.

Zabite dziewczyny nie znikają z kart historii, a stają się nieodłącznym tłem całej opowieści. Przykute do ziemi na czas pokuty, umilają sobie czas psotnymi wybrykami. Bez duchowej szarzy książka straciła by drugie dno, bowiem trzy skrajnie różne charaktery ubarwiają powieść swoim kolorytem i podstępem.

Książka składa się z kilku części osadzonych w konkretnym czasie. To zwinna proza, która z przymrużeniem oka, ale i też wiedzą znawcy tematu, potrafi ukazać tło danej epoki czy też ustroju społeczno-politycznego....

więcej na stronie
https://grzegorzsmialek.pl/upior-w-operze-andrzej-pilipiuk/

Upiór w Ruderze to pilipiukowska podróż przez lata, zmiany społeczne i ustroje polityczne. A wszystko rozpoczyna się od pradziadkowej armaty, która niefortunnie wybucha na początku dziewiętnastego wieku uszkadzając śmiertelnie trzy bohaterki powieści.

Zabite dziewczyny nie znikają z kart historii, a stają się nieodłącznym tłem całej opowieści. Przykute do ziemi na czas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieść Podręcznej, to literatura od początku do końca zdefiniowana i podporządkowana. Czytając ją wchodzimy w ramy, widzimy tyle ile pokaże nam Podręczna. A kto to Podręczna? To kobieta, pozbawiona praw, jedynie co może, to rodzić dzieci i robić zakupy, inne rzeczy karane są śmiercią.

Ta powieść mnie zmęczyła, rozdrażniła i zniechęciła. I jak nigdy cieszyłem się, że w końcu ją przeczytałem. Jednak nie znaczy to wcale, że jest zła i niedobra, wręcz przeciwnie, jest przestrogą, co się stanie, jak wpadniemy w sidła totalitaryzmu przemieszanego ideologią skrajnego chrześcijaństwa....

więcej na mojej stronie
https://grzegorzsmialek.pl/opowiesc-podrecznej-margaret-atwood/

Opowieść Podręcznej, to literatura od początku do końca zdefiniowana i podporządkowana. Czytając ją wchodzimy w ramy, widzimy tyle ile pokaże nam Podręczna. A kto to Podręczna? To kobieta, pozbawiona praw, jedynie co może, to rodzić dzieci i robić zakupy, inne rzeczy karane są śmiercią.

Ta powieść mnie zmęczyła, rozdrażniła i zniechęciła. I jak nigdy cieszyłem się, że w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dolina Nadziei” Zofii Mąkosy, to trzecia i ostatnia część cyklu Wendyjska Winnica. To powieść historyczna, ukazująca niemieckie miasta noszące w sobie piętno minionej wojny światowej. Bohaterowie pisarki, zaprzęgnięci zostali do walki o lepsze jutro. Mimo ciągłego chaosu, głodu i niepewności próbują złożyć skrawki swojego życia w jedno.

I właśnie o tym jest ta powieść, o skrawkach, kawałkach i brakujących częściach. Główni bohaterowie, a przede wszystkim Matylda Neumann, będąca w powieści od pierwszego tomu, nie potrafią się zatrzymać, jak tokarczukowi Bieguni, ciągle w drodze. Zdawać się może, że Matylda Neumann, co rusz pakując walizkę ucieka przez złem, strachem i niepewnością. Jak bieguni, wierzy, że tylko tak może odnaleźć spokój i ukojenie. Czy dane jej będzie się zatrzymać?

....dalszy ciąg recenzji na mojej stronie
https://grzegorzsmialek.pl/wendyjska-winnica-dolina-nadziei-zofia-makosa/

Dolina Nadziei” Zofii Mąkosy, to trzecia i ostatnia część cyklu Wendyjska Winnica. To powieść historyczna, ukazująca niemieckie miasta noszące w sobie piętno minionej wojny światowej. Bohaterowie pisarki, zaprzęgnięci zostali do walki o lepsze jutro. Mimo ciągłego chaosu, głodu i niepewności próbują złożyć skrawki swojego życia w jedno.

I właśnie o tym jest ta powieść, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam Was na Warmię, do baśniowej krainy, gdzie księża po mszy, zamieniają się w kruki i wracają do swoich. Na Warmię, gdzie strach na wróble widzi i czuje, a morskie perły hoduje się pod powieką oka.

Mamy tu do czynienia z wieloma oddzielnymi tekstami – opowiadaniami, które często jednak łączą się ze sobą. Tekstami, które czasami nie dotykają ziemi, które są odrealnione baśniowo-bajkowe. Z głębi lasu, z głębi wsi. Utkane, zasłyszane, wyłowione albo i wyciągnięte z czeluści przez autora. Autor książkę połatał ze skrawków i wyszło mu to całkiem dobrze.

Powieść senną akcję umiejscowił w tytułowej wiosce Małe Grozy na Warmii. Nie na Mazurach, gdzie gro turystów pływa łódkami po jeziorach. Warmia zdaje się być zawsze z tyłu, zawsze za znanymi Mazurami, mniej znacząca, mniej ważna i odwiedzana. A tu wyniesiona na piedestał, mieni się swą własną i zasłużoną baśniową potęgą. Magiczną przestrzenią i legendami zakopanymi gdzieś głęboko w warmińskiej ziemi tuż obok mazurskiego Kłobuka.

...ciąg dalszy recenzji na mojej stronie>>>
https://grzegorzsmialek.pl/male-grozy-lukasz-staniszewski/

Zapraszam Was na Warmię, do baśniowej krainy, gdzie księża po mszy, zamieniają się w kruki i wracają do swoich. Na Warmię, gdzie strach na wróble widzi i czuje, a morskie perły hoduje się pod powieką oka.

Mamy tu do czynienia z wieloma oddzielnymi tekstami – opowiadaniami, które często jednak łączą się ze sobą. Tekstami, które czasami nie dotykają ziemi, które są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Małe Licho i lato z diabłem”, to już trzecie spotkanie z serią przygód o Bożydarze Antonim Jekiełłku. Och! Dzieje się, dzieje, bo Bożek skończył już trzecią klasę podstawówki i tego lata zamierza spokojne odpoczywać i czytać zaległe książki. Jednak nic nie idzie zgodnie z wakacyjnymi założeniami. Plany skrzętnie psuje mu Marta Kisiel, która wypycha swoich bohaterów w las na spotkanie przygody i cioci Ody.

Powiem wam, że w tej opowiastce dzieją się rzeczy straszne! Są burze, potwory, nielubiany kolega i przewrócone drzewo. To ostatnie staje się miejscem niesamowitych zdarzeń. Bo któż by mógł przypuszczać, że taki drzewny wiatrował niesie z sobą przygodę. A ta, przyznać muszę, rozwija się tu leniwie i sennie, bo słońce praży i wzywa do leżenia na trawie. Jednak jak już huknie, to idzie piorunem! Bożydar wraz z przyjaciółmi będzie musiał zmierzyć się z tym, co kryje się w lesie…

Powieść, to ponowne spotkanie z kozą o krzywym zgryzie o imieniu Bazyl i małym aniołkiem uczulonym na pierze czyli Lichem. Autorka kreuje magiczno-baśniowy, leśny świat, w którym wiele się zdarzyć może, a wszystko splata pięknym, frywolnym i niesamowicie lekkim językiem. Aż się chce czytać o tych wszystkich trawach, lasach i stworach, potworach. Autorka do zgranej paczki przyjaciół dokłada Witka, nielubianego kolegę z klasy Bożka i tu się zaczynają schody i słowne przekomarzania…

reszta recenzji na mojej stronie...zapraszam serdecznie!
https://grzegorzsmialek.pl/male-licho-i-lato-z-diablem/

„Małe Licho i lato z diabłem”, to już trzecie spotkanie z serią przygód o Bożydarze Antonim Jekiełłku. Och! Dzieje się, dzieje, bo Bożek skończył już trzecią klasę podstawówki i tego lata zamierza spokojne odpoczywać i czytać zaległe książki. Jednak nic nie idzie zgodnie z wakacyjnymi założeniami. Plany skrzętnie psuje mu Marta Kisiel, która wypycha swoich bohaterów w las...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kukułka i wrona to powieść iście słowiańska. Jest tu wszystko to, co potrzebne aby zanurzyć się w niezwykły i niemal baśniowy świat słowiańskich opowieści. Magdalena Wolff stanęła na wysokości zadania kreując postacie wyrastające w duchu przynależności do bogów i natury.

Główną bohaterką powieści jest Wrena, księżniczka która ucieka spod noża oprawców kryjąc się w lesie. Ale dzięki autorce książki, ten las nie jest zwykłym skupiskiem drzew, a pełnym słowiańskiej magii zaklętym gajem. To tu znajduje opiekę i siłę do walki z wrogiem.

To powieść o lesie, gdzie drozdy stają się brodatymi mężczyznami i leśną magią, co pieczarę przemienia w chatkę. Wrena, a właściwie księżniczka Warcisława z Jastrzębców trafia pod skrzydła Leszego, leśnego bóstwa o zielonych włosach. Ten natomiast prowadzi ją w objęcia Baby Jagi, co meszka w chatce na kurzej łapce. I tutaj skrywa się delikatna baśniowość opowiadanej historii, bo dziewczyna musi przejść trzy próby, aby dokonała się przemiana. Ten motyw wielokroć pojawia się w baśniach i bajkach. Próby bywają niebezpieczne i często niemożliwe do wykonania. Tak również dzieje się tutaj Ta nić narracyjna, zdaje się być najciekawszą i najmocniejszą stroną powieści.

...
dalszy ciąg recenzji na mojej stronie ZAPRASZAM :)
https://grzegorzsmialek.pl/kukulka-i-wrona-magdalena-wolff/

Kukułka i wrona to powieść iście słowiańska. Jest tu wszystko to, co potrzebne aby zanurzyć się w niezwykły i niemal baśniowy świat słowiańskich opowieści. Magdalena Wolff stanęła na wysokości zadania kreując postacie wyrastające w duchu przynależności do bogów i natury.

Główną bohaterką powieści jest Wrena, księżniczka która ucieka spod noża oprawców kryjąc się w lesie....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Siedem minut po północy Siobhan Dowd, Patrick Ness
Ocena 8,2
Siedem minut p... Siobhan Dowd, Patri...

Na półkach: ,

Ależ to było smutne...

Ależ to było smutne...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fejsowe rozważania Ireny, czyli cóż tam ciekawego w piekle mój synu

Aż dziw bierze, że taka to „Irena bez matury” tak się w piekle naczytała, że zna odpowiedzi na niemal wszystkie pytania świata. Momentami przemądrzała, a momentami pełna refleksji „fejsowa bohaterka” opisuje swojemu synowi co się dzieje w piekle i kto się tam znajduje. Piekło Wiśniewskiego jest pełne cech charakterystycznych dla ziemi. Są ważni i ważniejsi, są nakazy i zakazy, są bary, puby i restauracje, jest też wszechobecny Internet. Czytając tę powieść zastanawiam się na czym właściwie polega piekło, bo nie różni się ono znacznie od życia na ziemi, a może nawet jest trochę lepsze…
Irena jest głosem z zaświatów, która swoimi opowieściami stara się przekazać synowi całą prawdę o sobie o życiu, bo jak twierdzi „Ty synku prosto ku piekłu zmierzasz”* Wiśniewski głosem Ireny pisze, że niebo jest nudne i tam nic się nie dzieje, a w piekle co chwile jakieś rewolucje, poruszenia, debaty i sympozja się odbywają. Począwszy od imprez urodzinowych Hitlera, poprzez przybycie Osamy Bin Ladena, a skończywszy na wizytach zacnych uczonych minionego świata: Freuda, Nietzschego czy Skłodkowskiej-Curie, którzy to do piekła z odczytami przybywają.
Cała powieść jest monologiem, w którym często Wiśniewski stosuje szyk przestawny, co dodatkowo urozmaica język, którym posługuje się Irena opisując często zbyt długotrwałe i monotonne wywody na tematy społeczno-religijne. Czytając fejsbukowe „monoteksty” Ireny Wiśniewskiej nasuwa mi się powieść "Balladyny i romanse" Karpowicza, ponieważ obydwie powieści tworzą ciekawy i odrębny obraz religii katolickiej. Jezus, który u Karpowicza staje się seksualnym i empatycznym amantem zakochanym w Nike, u Wiśniewskiego przybiera postać niemal fejsbukowego profilu z adresem Jezus@chrustus.pl. Bohaterka Irena przytacza równe apokryfy i dywaguje na temat związków Maryi i Józefa czy Jezusa i Marii Magdaleny twierdząc, że gdyby „Playboy” w tamtych czasach wychodził, z pewnością Maria Magdalena byłaby na rozkładówce.
Zastanawiam się czy tak naprawdę Nusza – syn Ireny w ogóle dostaje te wiadomości, czy nie są to przypadkiem puste majaczenia z odległego piekła krążące jedynie w myślach bohaterki…mimo wszystko powinniśmy się jednak strzec fejsbukowych wiadomości z zaświatów…



*Janusz L. Wiśniewski, Na fejsie z moim synem, Warszawa, 2012, s. 13.

Fejsowe rozważania Ireny, czyli cóż tam ciekawego w piekle mój synu

Aż dziw bierze, że taka to „Irena bez matury” tak się w piekle naczytała, że zna odpowiedzi na niemal wszystkie pytania świata. Momentami przemądrzała, a momentami pełna refleksji „fejsowa bohaterka” opisuje swojemu synowi co się dzieje w piekle i kto się tam znajduje. Piekło Wiśniewskiego jest pełne cech...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu tej powieści zacząłem pić więcej wódki. Alkohol jest nieodłączną częścią świata, w którym obraca się główny bohater o dwóch imionach i dwóch twarzach. Jest Joshem – pracownikiem w agencji reklamowej, aż dziw bierze, że wciąż ma tę pracę, a wieczorami i nocami staje się drag queen AQUA.

"Pseudonim (Aqua = woda) wynika z mojego specjalnego chwytu reklamowego. Każda drag queen chcąca odnieść sukces, musi mieć taki wyróżniający chwyt inaczej zginie w gąszczu marnych imitatorów, noszących halloweenowe błyszczące peruki i wypchane biustonosze. A moim wyróżnikiem, tak się składa, jest rybka."*

Aqua ze szklanką czystej wódki w dłoni przemierza parkiety nocnych klubów, spędza w nich sporo czasu. Do występu przygotowuje się bardzo dokładnie, dbając o każdy szczegół garderoby. Wielogodzinny proces metamorfozy staje się niezwykłym rytuałem. "Kończę pierwszą szklankę wódki jestem gotowy do wejścia pod prysznic."* To tak naprawdę dość ponura powieść, obserwujemy w niej nieprzyjemny proces staczania się głównego bohatera, który zakochując się w Jacku – męskiej prostytutce, jeszcze bardziej wsiąka w świat narkotyków, nocnych imprez i niespodziewanych wydarzeń w formie nagich, związanych ciał leżących na podłodze w jego własnym domu.

Josh nie lubi swej „dziennej” pracy wolałby całe swoje życie spędzić w objęciach nocnych lokali, sceny i obsianych cekinami strojów. Jednak czasami musi się obudzić i zionąc alkoholem ubrać się w garnitur. Związek z Jackiem też nie należy do idealnych. W pewny momencie nasycenie alkoholowo-narkotyczno-seksualne jest tak duże, że czytelnik ma ochotę nie czytać już dalej, zastanawiając się, jak bohater daje sobie z tym wszystkim radę. Otóż czasami nie daje…



Grzegorz Śmiałek



* Josh Klimer-Purcell, Drag Queen, przeł. Jerzy Jarosław Malinowski, Warszawa, 2006, s. 16.
* Josh Klimer-Purcell, op. cit., s. 115.

Po przeczytaniu tej powieści zacząłem pić więcej wódki. Alkohol jest nieodłączną częścią świata, w którym obraca się główny bohater o dwóch imionach i dwóch twarzach. Jest Joshem – pracownikiem w agencji reklamowej, aż dziw bierze, że wciąż ma tę pracę, a wieczorami i nocami staje się drag queen AQUA.

"Pseudonim (Aqua = woda) wynika z mojego specjalnego chwytu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Balladyny i romanse to powieść o zwyczajnych ludziach, powiedziałbym nawet, że to apoteoza zwyczajności. Wszelkie istoty boskie pełne chwały i lśnienia z czasem upodabniają się do istot ludzkich. Bogowie greccy schodzą z Olimpu, bogowie chrześcijańscy „schodzą z krzyża”. Tylko staruszek bóg prowincji chrześcijańskiej zostaje na „górze gór i chmurze chmur” dręcząc się wyrzutami i milcząc niewymownie w ostatniej podniebnej knajpie sącząc ambrozję.

Karpowicz obnaża bogów, wyśmiewa się z bogów umiejętne w powieści nawiązując do mitów, wszelakich podań, Biblii i Koranu. Miesza to wszystko w powieściowym kotle i podaje na mistycznej tacy podważając smak i jakość potrawy. Oto Olga, Karpowiczowska bohaterka ludu kupująca w Biedronce, oto Janek „Luj podwórkowy” jakby nazwał go Michał Witkowski. Janek, który pod wpływem niewidzialnej boskiej ręki staje się dobrym i pomocnym chłopcem. Oto Rafał onanista, który na kanapie w swym domu w jednej ręce trzyma piwo, a w drugiej biodra nagiej bogini. Całą szlachetność bóstw mąci seks i wyuzdanie i chociaż niepoprawnością byłoby powiedzieć, że na tym osadza się ta powieść, to tak w istocie trochę jest.

Pisarz przedstawia w swej powieści niezwykły koniec świata. Ale nie tego ziemskiego, a boskiego. Kto mógł przypuszczać, że taka będzie kolej rzeczy. Ziemianie wygrali, boskość poszła „do piachu”. I jak tu mieć szacunek do boga, obojętnie jakiego, bo wszyscy byli tacy sami, pełni cech ludzkich, irytacji, zażenowania, wściekłości. Karpowiczowska boskość nie wiąże się w żaden sposób ze wszechwiedzą i wszechmocą. Jest podatna na zakazy i obostrzenia. Poznajemy Jezusa, pięknego boga chrześcijańskiego, który od czasów „krzyża” jest w delikatnym i milczącym konflikcie ze swoim Ojcem. Jest też Ramzes, który szuka w wodach Nilu swego przyrodzenia, jest Eros, który razem ze swymi „tatami” Aresem i Hermesem przybywa do Polski – kraju z promocji i stara się radzić sobie w mieszkanku z jednym pokojem, za to z łazienką z wielkim basenem.

Co ciekawe w powieści, Karpowicz z precyzją miesza wydarzenia religijne z literackimi, bo oto pojawia się Balladyna morderczyni swej siostry, która zakłada w „mieście miast” firmę cateringową służąc bogom i spełniając ich wszelkie zachcianki. Albo należy podejść do tematu inaczej i stwierdzić, że pisarz wszystkie postacie traktuje fikcyjnie, jak bohaterów literackich. Buduje on tutaj nową Biblię, zmienia historię, zamyka piekło, a później i niebo na trzy spusty. Brata bóstwa z ludźmi, nie ma tu różnicy między boskością a człowieczeństwem. Wszyscy są sobie równi, tak samo cierpią, tak samo kochają i finalnie tak samo umierają.

To powieść o wielu bohaterach, o zatarciu granic między jednam światem a drugim. Bohaterowie są w ciągłym ruchu, w ciągłej wędrówce. Tyczy się to zarówno bogów, jak i ludzi. Jezus wędruje ze świątyni do świątyni, rodzi się i umiera, Kama i Artur również są w podróży szukając swych przyjaciół. Losy bogów i ludzi wzajemnie się przenikają na początku, a z czasem stają się jednym. Nie wiadomo co będzie dalej, nie wiadomo jakie przyniesie to konsekwencje, jedno wiadomo, że zejście bogów na ziemię było nieuniknione. Karpowicz podważa tym samym stosunek do wszelakich religii i prowokuje do dyskusji. To powrót do mitologii greckiej, której znajomość nie raz przydaje się w trakcie czytania. To dobra powieść, nawet bardzo dobra i powinno się ją przeczytać.

Balladyny i romanse to powieść o zwyczajnych ludziach, powiedziałbym nawet, że to apoteoza zwyczajności. Wszelkie istoty boskie pełne chwały i lśnienia z czasem upodabniają się do istot ludzkich. Bogowie greccy schodzą z Olimpu, bogowie chrześcijańscy „schodzą z krzyża”. Tylko staruszek bóg prowincji chrześcijańskiej zostaje na „górze gór i chmurze chmur” dręcząc się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Michał Witkowski, stał się posezonowym bohaterem własnej powieści. Na zaproszenie niezbyt dobrze poznanego Roberta udał się w zastygłe rejony międzyzdrojowej leśniczówki z zamiarem stworzenia kryminału. Pisarz Witkowski na wygnaniu, pisze aby powrócić w wielkim „nowym” stylu z nową niezwykłą powieścią…taki ma plan. Przez powieść przewija się wiele postaci, mniej lub bardziej barwnych…m.in. Robert – "[…] drwal w zużytej, flanelowej koszuli w kratę i kalesonach", właściciel „małego domku” cichy i spokojny bez telewizora, radia, z junkersem zapalanym uderzeniem młotka, ale za to z szafą pełną leków psychotropowych.
Pisarz Witkowski z Warszawy błąka się po Międzyzdrojach, Świnoujściu, lasach, dawnych zapomnianych kurortach wypoczynkowych, które swoją świetność miały w latach osiemdziesiątych, a teraz straszą. Cała powieść straszy i przygnębia swoją listopadową aurą. Jest deszcz, jest i śnieg. Ponure pozamykane budynki, restauracje i bary. Resztki letnich plakatów, fruwają w powietrzu, reklamy nie świecą neonami, a taksówkarze śpią czekając na klientów. Cała akcja powieści dzieje się po sezonie. Nie ma słońca jest tylko barak, w którym można wypić i zjeść z ekssprzątaczką za barem z wiecznym podrygiem alkoholowym. Jest i Luj, młody chłopak w dresach lubiący tanie piwo z Netto. Od Luja wiele zależy, od Luja wiele się zaczyna i przez Luja wiele się zmienia. Ta postać „lujka przystakowego, lujka wsiowego” spodobała mi się najbardziej.
To z Lujem Pisarz zaczyna odkrywać tajemnice Drwala Roberta, który może jest Piotrem doktorem?, a może Rozklekotanym? Witkowski bada, analizuje, składa wszystko w całość. Wpada na trop sprawy sprzed lat, sprawy samobójstwa, a może morderstwa, pięknej i zaradnej kobiety nazywanej przez wszystkich Brigitte Bardot. Poznaje Parszywą Jadźkę, Pana Kazimierza i wiele innych osób, które przybliżają go do prawdy…Podobnie jak w Margot tak i tu pojawiają się teksty dygresyjne oddalająca czasami od głównego wątku fabularnego. Powieść kryminalna, ale nie do końca, powieść zabawna z elementami groteski. Po przeczytaniu tej powieści jedno wiem na pewno, że listopadowy pobyt w Międzyzdrojach grozi uzależnieniem od tabletek i powrotem do nałogów, zatem nie jedźcie na wczasy po sezonie…

Michał Witkowski, stał się posezonowym bohaterem własnej powieści. Na zaproszenie niezbyt dobrze poznanego Roberta udał się w zastygłe rejony międzyzdrojowej leśniczówki z zamiarem stworzenia kryminału. Pisarz Witkowski na wygnaniu, pisze aby powrócić w wielkim „nowym” stylu z nową niezwykłą powieścią…taki ma plan. Przez powieść przewija się wiele postaci, mniej lub...

więcej Pokaż mimo to