rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W książce znajdziemy:
- wiele informacji o młodości i życiu prywatnym autorki,
- reklamy kosmetyków, które albo są niedostępne na polskim rynku, albo kosztują krocie,
- reklamy sklepu internetowego autorki,
- szczegółowy poradnik dotyczący tego, jak korzystać z koreańskich SPA, których jest przecież w Polsce tak bardzo dużo,
- mały poradnik turystyczny,
- ulubione potrawy autorki,
- a także coś tam o pielęgnacji cery.

Tego, co powinno być najważniejsze, jest stanowczo za mało. Porady są bardzo lakoniczne, autorka często się powtarza. Pomyślałam sobie bardzo brzydko, że jeśli 'profesjonalna kosmetyczka i ekspertka od koreańskiej pielęgnacji skóry' ma tak mało do powiedzenia na temat w którym się specjalizuje, to w sumie co druga kosmetyczka jest w tej branży lepsza od niej, tylko nie ma takiego rozgłosu... Autorka natomiast lubi dużo pisać o sobie, prezentuje w tym poradniku wyjątkowo egocentryczne nastawienie. Wydaje się mieć również niezdrowy stosunek do zakupów, prawdopodobnie według niej ciągłe podążanie za modą, nowościami, półka uginająca się od kosmetyków są naprawdę ważne. Książka ma niby ponad 200 stron, ale właśnie przez to ciągłe powtarzanie informacji, jakieś zbędne opowiastki i zdjęcia przeczytałam ją w niecałe dwie godziny, co jest w moim przypadku niemożliwe, kiedy czytam coś z sensowniejszą treścią. W czasie czytania robiłam sobie notatki, ponieważ książkę muszę oddać prawowitej właścicielce, to jest mojej siostrze i tych notatek wyszło mi na kilka zdań.
Polecam przeczytać, jeśli ma się taką możliwość, bo zawsze jedna czy dwie ciekawostki wpadną do głowy. Natomiast nie polecam wydawać na to pieniędzy, bo to dawanie się oszukać.

W książce znajdziemy:
- wiele informacji o młodości i życiu prywatnym autorki,
- reklamy kosmetyków, które albo są niedostępne na polskim rynku, albo kosztują krocie,
- reklamy sklepu internetowego autorki,
- szczegółowy poradnik dotyczący tego, jak korzystać z koreańskich SPA, których jest przecież w Polsce tak bardzo dużo,
- mały poradnik turystyczny,
- ulubione...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia przedstawiona w książce jest bardzo prosta i jeśli ktoś już czytał kilka tego typu tytułów, to również bardzo przewidywalna. Jest kilka momentów, które pewnie miały wprowadzić czytelnika w zaskoczenie, ale autorka daje za dużo poszlak i to w niezbyt umiejętny sposób, więc domyśliłam się wszystkiego jeszcze na długo przed tym niż zostało to powiedziane. Bohaterowie nie wprawiają w zachwyt ani irytację, właściwie wszyscy są mi obojętni i pewnie zapomnę o nich jak tylko sięgnę po nową książkę. Wątek romansowy przedstawiony czytelnikom jest zupełnie zbędny, wręcz obniża poziom historii i zdaje się być wprowadzony na siłę. Naprawdę miałam nadzieję, że cała historia będzie miała trochę inny przebieg i zakończenie, ale wszystko poszło w najbardziej sztampowym kierunku z możliwych.
Mimo wszystko książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Nadaje się w sam raz do jazdy autobusem, kiedy jednocześnie jesteśmy skupieni na czytaniu i musimy uważać, żeby nie przegapić swojego przystanku albo na nudne zajęcia na uczelni, kiedy jednym uchem trzeba słuchać, co mówi do nas wykładowca. Pewnie przeczytam następne części.

Historia przedstawiona w książce jest bardzo prosta i jeśli ktoś już czytał kilka tego typu tytułów, to również bardzo przewidywalna. Jest kilka momentów, które pewnie miały wprowadzić czytelnika w zaskoczenie, ale autorka daje za dużo poszlak i to w niezbyt umiejętny sposób, więc domyśliłam się wszystkiego jeszcze na długo przed tym niż zostało to powiedziane. Bohaterowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia względem tej książki. Z pewnością, jeśli jest się nowym w temacie, jest przydatna bo do niego wprowadza, ale ma bardzo dużo wad. Część teoretyczna za często odnosi się do realiów życia w Niemczech. Tłumaczenie jest bardzo niechlujne, czasami zupełnie niepotrzebnie są pozostawione nazwy angielskie, co bardzo utrudnia zrozumienie tekstu osobie, która tego języka nie zna (książkę kupiłam matce), nazwy niektórych składników są przetłumaczone po prostu źle, przykładowo w tekście mamy podany sok z jemioły, chociaż w naszym języku mówi się raczej o wyciągu z jemioły. W książce niby mamy podanych 111 przepisów, ale część to typowe zapychacze, przepisy na pasty do kanapek i proste napoje, aż tylko brakuje przepisu na herbatę z cytryną lub bułkę z masłem. Na szczęście jest też wiele przepisów na syte, porządne posiłki, a także na desery, co bardzo uszczęśliwiło moją mamę bo bała się już, że do końca swoich dni będzie żyć na sałacie. Niestety większość przepisów trzeba modyfikować, zdecydowanie za często pojawiają się też egzotyczne, trudno dostępne, mało znane lub po prostu drogie składniki. Kilka przykładów: prosecco, sok z jemioły, sok z aceroli, napój orkiszowy, trybula, karczochy- no same rzeczy, które każdy Polak zawsze w swej lodówce ma i na które go stać.

Mam mieszane uczucia względem tej książki. Z pewnością, jeśli jest się nowym w temacie, jest przydatna bo do niego wprowadza, ale ma bardzo dużo wad. Część teoretyczna za często odnosi się do realiów życia w Niemczech. Tłumaczenie jest bardzo niechlujne, czasami zupełnie niepotrzebnie są pozostawione nazwy angielskie, co bardzo utrudnia zrozumienie tekstu osobie, która tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pitu pitu, trochę o tym, trochę o tamtym. Niby o modzie, ale jednak nie. Książka przypomina autobiografię, ale nią nie jest. Trudno ją traktować jako poradnik o modzie lub życiu. Mamy nieco z tego, nieco z tamtego. Trochę to wygląda, jakby pani Wellman prowadziła bloga albo pamiętnik lub raczej blogaska lub pamiętniczek i wybrała z niego kilkanaście przypadkowych wpisów. Nie zapełniły wystarczającej ilości stron, więc dorzuciła jeszcze mnóstwo fotografii swoich oraz ubrań. Panią Wellman uwielbiam, ale ta książka to nieporozumienie i skok na kasę. Nic z niej nie wynika, a przeczytanie nie zajmuje nawet godziny. Mogę jedynie pochwalić przepiękne wydanie, kolorystykę i papier wysokiej jakości, ale przecież takie rzeczy w literaturze są najmniej ważne, może nawet wcale.

Pitu pitu, trochę o tym, trochę o tamtym. Niby o modzie, ale jednak nie. Książka przypomina autobiografię, ale nią nie jest. Trudno ją traktować jako poradnik o modzie lub życiu. Mamy nieco z tego, nieco z tamtego. Trochę to wygląda, jakby pani Wellman prowadziła bloga albo pamiętnik lub raczej blogaska lub pamiętniczek i wybrała z niego kilkanaście przypadkowych wpisów....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak się nie ubierać Susannah Constantine, Trinny Woodall
Ocena 5,7
Jak się nie ub... Susannah Constantin...

Na półkach:

Książka może być przydatna tylko i wyłącznie dla kobiet, które nie mają bladego pojęcia o dopasowywaniu ubrań do swojej figury, a przy tym nie mają wiele mankamentów urody. Książka w wielu miejscach przeczy sama sobie. Dzieli sylwetkę kobiety na fragmenty, bez spojrzenia na całość. Na jednej stronie przeczytamy, że powinniśmy ubierać dany krój tylko po to, żeby na następnej dowiedzieć się, że nie powinnyśmy nawet patrzeć w jego kierunku. Minus stanowi również to, że książka bardzo się postarzała. Prezentowane ubrania są przedpotopowe i chociaż teoretycznie nie powinno stanowić to problemu, bo chodzi tylko i wyłącznie o fasony i kroje, przecież nie znajdziemy ubrań identycznych jak prezentowane, to pogarsza to odbiór. Do książki została również dołączona lista polecanych sklepów, które w większości nawet nie mają swoich salonów w Polsce. Plus się należy za dużą dawkę ciepłego i pełnego dystansu humoru będącego w króciutkich tekstach.

Książka może być przydatna tylko i wyłącznie dla kobiet, które nie mają bladego pojęcia o dopasowywaniu ubrań do swojej figury, a przy tym nie mają wiele mankamentów urody. Książka w wielu miejscach przeczy sama sobie. Dzieli sylwetkę kobiety na fragmenty, bez spojrzenia na całość. Na jednej stronie przeczytamy, że powinniśmy ubierać dany krój tylko po to, żeby na następnej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wakacje z piekła Libba Bray, Cassandra Clare, Claudia Gray, Maureen Johnson, Sarah Mlynowski
Ocena 5,9
Wakacje z piekła Libba Bray, Cassand...

Na półkach:

W pierwszym opowiadaniu pozornie mamy do czynienia z dwójką, a kilka stron później, trójką wyjątkowo głupiutkich nastolatek. Marzeniem pierwszej jest zebranie wszystkich chorób wenerycznych świata, tych znanych i jeszcze nie znanych ludzkości. Druga pragnie pozbyć się wstydliwego stygmatu jakim jest dla niej dziewictwo. Trzecia nie jest tak skrzywiona, jak dwie pierwsze, ale przynajmniej nie okazuje szacunku matce. Jednak w tym opowiadaniu nic nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Rozwiązanie całej historii bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Mimo to bohaterki budzą antypatię, a opowiadanie jest brzydko napisanie, słownictwo w nim użyte jest zbyt proste, żeby nie powiedzieć, że prostackie, więc nie mogę dać wyższej oceny niż 3/10.

Drugie opowiadanie bardzo mnie rozczarowało ponieważ spodziewałam się trochę więcej po jego autorce. Cassandra Clare nie pisze książek wybitnych, ale nie można jej odmówić dużej wyobraźni, a tutaj jakby gdzieś jej zabrakło. Opisana historia jest bardzo wyświechtana, pozbawiona chociażby krztyny kreatywności, a zakończenia można się domyślić już po kilkunastu stronach. Na szczęście jest napisana dużo lepszym językiem niż pierwsze opowiadanie. „Dom luster” również oceniam na 3/10.

Trzecie opowiadanie jest najbardziej problematyczne. Już nawet nie chodzi o to, że jest słabe. Ono po prostu tematycznie nie pasuje do tego tomiku. To nie jest opowiadanie grozy bo nie wystraszyłoby nawet pięciolatka. Już straszniejsze rzeczy dzieją się w bajkach na dobranoc. Rozwiązanie historii jest banalne do przewidzenia, kiedy tylko na scenę wkracza pewien młody chłopak, czyli dość wcześnie. Zakończenie jest zbytnio cukierkowe. Nie mogę dać więcej niż 3/10.

Czwarte opowiadanie jest trochę lepsze niż trzy poprzednie, ale w dalszym ciągu jest słabe. Ma pewien potencjał, ale nie został wykorzystany. Liczyłam na zaskakujące zakończenie, niespodziewany zwrot akcji, pstryczek w nos od autorki, ale nie doczekałam się tego. Koniec końców dostajemy irytujące postacie i historię, która w pewnym momencie staje się bardzo przewidywalna, a do tego jest chaotycznie poprowadzona. Moja ocena to 4/10.

Ostatnie opowiadanie jest najlepsze, ale bardzo nierówne. Pierwsza połowa jest zniechęcająca. Bohaterowie zachowują się jakby mieli 10 lat, nie około 20, aż jako 23 latka momentami czułam się obrażona, że autorka ma młodych ludzi za takich idiotów. Dodatkowo często pojawiają się tak drętwe żarciki, że czułam się zawstydzona czytając je. Druga połowa jest na szczęście o wiele lepsza. Czytałam ją z dużą przyjemnością. Cały tom powinien reprezentować co najmniej taki poziom. Jednak z uwagi na kulawy początek mogę dać co najwyżej 5/10.

W pierwszym opowiadaniu pozornie mamy do czynienia z dwójką, a kilka stron później, trójką wyjątkowo głupiutkich nastolatek. Marzeniem pierwszej jest zebranie wszystkich chorób wenerycznych świata, tych znanych i jeszcze nie znanych ludzkości. Druga pragnie pozbyć się wstydliwego stygmatu jakim jest dla niej dziewictwo. Trzecia nie jest tak skrzywiona, jak dwie pierwsze,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu pierwszej części jestem tak zrażona do pisaniny Canavan, że z najwyższą niechęcią przyznaję, że druga część jest lepsza. W dalszym ciągu nie można mówić o wysokim poziomie powieści, raczej o poziomie boleśnie przeciętnym, ale to już duży postęp. Przede wszystkim cały czas coś się dzieje. Może nie wszystkie wydarzenia są ciekawe i istotne, ale przynajmniej dokładny opis fabuły wymagałby użycia więcej niż kilku zdań. Niestety autorka dalej sprawia wrażenie jakby miała płacone za ilość stron. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron przytacza sparafrazowane cytaty z części pierwszej i przypomina wszystkie ważniejsze wydarzenia fabularne. Myślę, że jest to zabieg całkowicie niepotrzebny bo raczej nikt nie zabiera się za czytanie drugiej części trylogii bez przeczytania części pierwszej, chyba że przez przypadek. Autorka ma również zamiłowanie do wielokrotnego powtarzania tych samych informacji, tylko w delikatnie zmieniony sposób. Powtórzenia pojawiają się nie tylko w warstwie słownej, ale również w samej fabule. Wiele wydarzeń zdaje się być jedynie nieznacznie zmienioną wersją tego, co już było kilkanaście stron temu. Canavan lubi również zwracać dużą uwagę na tak niezbędne dla fabuły czynności jak branie kąpieli, jedzenie, spanie lub picie herbatki. Szkoda, że wszystko jest dokładnie, wręcz łopatologicznie wyjaśniane i ciągle powtarzane, ponieważ psuje to atmosferę tajemnicy. Czytając w ogóle nie musimy uruchamiać myślenia bo wszystko zostaje nam podane jak na tacy.

Cenię sobie silne postaci kobiece w literaturze i nie lubię, kiedy kobiety w fantastyce pełnią rolę seksownych czarodziejek, słabych księżniczek lub rozhisteryzowanych dam w opałach. Jeśli macie preferencje podobne do moich, a Sonea została przez Was zapamiętana jako trochę naiwna i niewinna buntowniczka z twardym charakterem, to się zawiedziecie. W tej części są z niej ciepłe kluchy. Sonea jest bierna, uległa i nie kształtuje wydarzeń, tylko z rezygnacją poddaje się temu, co oferuje jej los. Jeśli już podejmuje próby jakiejś aktywności lub buntu, to są one nieznaczące (jak pyskowanie Bogu ducha winnemu nauczycielowi) lub podyktowane przez jakąś postać męską (jak finałowa walka). Chociaż główną bohaterką jest dziewczyna, fabułę tworzą całkiem zgrabnie napisane postaci męskie jak Rothen, Dannyl lub Akkarin.

Słabo skonstruowaną postacią męską jest Regin, a szkoda, bo przecież stanowi on niemalże trzon fabuły. Jest największym przeciwnikiem Sonei, jej utrapieniem, a także motywacją do wielu zachowań. Wiemy, że jest zły, wredny i mściwy i to by było na tyle. Nie jest nam dane dowiedzieć się, jakie są motywy jego działań, jaką ma przeszłość, w jakich relacjach pozostaje z innymi osobami. Nie, jest płytki i jednowymiarowy.

Niby autorce należą się ukłony za to, że poruszyła temat prześladowania przez równieśników w środowisku szkolnym. Niby, bo temat został potraktowany bardzo płytko. Generalnie, jeśli ktoś tobie dokucza, to absolutnie nie powinieneś się sprzeciwiać, tylko musisz pozwolić swojemu agresorowi na dalsze działania i powinieneś liczyć na to, że kiedyś mu się to znudzi. Prośba o pomoc jest niewskazana. A z resztą, jeśli ktoś by się o całej sytuacji dowiedział, to i tak by ją zignorował, bo przecież bycie prześladowanym daje wspaniałą możliwość rozwoju osobowości i umiejętności. Kiedy będziesz miał już tego serdecznie dość, to skop swojemu przeciwnikowi tyłek. Nie jesteś wystarczająco silny, żeby wygrać? To zniknij z fabuły gdzieś w połowie książki, bo jesteś niewygodnym tematem. Cudowny przekaz dla młodzieży.

Może, żeby nie było, że tylko narzekam i narzekam, to ocenę zakończę prawdziwą pochwałą. Otóż bardzo się ucieszyłam, że w powieści zostały przedstawione w pozytywnym świetle osoby ze środowiska LGBT. Bardzo odważne posunięcie jak na twórczynię literatury młodzieżowej.

Po przeczytaniu pierwszej części jestem tak zrażona do pisaniny Canavan, że z najwyższą niechęcią przyznaję, że druga część jest lepsza. W dalszym ciągu nie można mówić o wysokim poziomie powieści, raczej o poziomie boleśnie przeciętnym, ale to już duży postęp. Przede wszystkim cały czas coś się dzieje. Może nie wszystkie wydarzenia są ciekawe i istotne, ale przynajmniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wcześniejsze dwie części były żenująco słabe, ale miały w sobie pewien bliżej nieokreślony urok, który sprawił, że jednak dałam radę je przeczytać. Przypominały horrory klasy B, które, mimo że są słabe, mogą stanowić dobrą rozrywkę dla określonego grona odbiorców. Dlatego nawet się ucieszyłam, kiedy dowiedziałam się, że została napisana jeszcze część trzecia.
Mimo lepszego stylu i języka "Tron Bhaala" jest gorszy niż poprzednie części. Przede wszystkim książka z przyjemnie kiczowatej stała się nieznośnie kiczowata. Abdel jest jakąś marną kopią marnej kopii Conana. Jaheira i Imoen to dwie skończone debilki, które obrzydza i oburza to, że głodujący ludzie w oblężonym mieście jedzą zwierzęta domowe, a fabuła stoi na poziomie fanowskich opowiadań internetowych pisanych przez nastolatki.
Przeczytałam ponad połowę tego wątpliwego arcydzieła po czym naszła mnie zbawienna refleksja, że przecież nie muszę sobie wyrządzać takiej krzywdy i mogę w każdej chwili przestać. I przestałam.

Wcześniejsze dwie części były żenująco słabe, ale miały w sobie pewien bliżej nieokreślony urok, który sprawił, że jednak dałam radę je przeczytać. Przypominały horrory klasy B, które, mimo że są słabe, mogą stanowić dobrą rozrywkę dla określonego grona odbiorców. Dlatego nawet się ucieszyłam, kiedy dowiedziałam się, że została napisana jeszcze część trzecia.
Mimo lepszego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam, że w podstawówce na lekcjach języka polskiego nauczycielka kazała nam wymieniać cechy charakteru określonych bohaterów książek. Gdybym jako dziecko miała powiedzieć coś więcej o bohaterach książki Canavan, to skończyłabym z jedynką. Wszystkie postacie są nieskomplikowane, szablonowe i jednowymiarowe. Można je scharakteryzować jednym lub dwoma zdaniami. W wielu przypadkach są również bardzo do siebie podobne. Wyróżnia się właściwie tylko Rothen.
Słabo wypada również główna bohaterka. Myślę, że autorka chciała wykreować ją na silną, inteligentną i sprytną postać kobiecą. Jednak jej zachowanie często jest tak głupie, że aż irytujące, a Sonea ma tendencje do zachowywania się jak typowa zbuntowana nastolatka.

Canavan posługuje się niewyszukanym stylem, a tworzone przez nią dialogi często są drętwe, ale autorka z pewnością ma lekkie pióro. Jej książkę czyta się dobrze i szybko. Niestety w tym przypadku dar pisania nie idzie w parze z darem tworzenia ciekawej historii. Fabuła jest słaba, następujące po sobie wydarzenia są skrajnie łatwe do przewidzenia. Akcja toczy się w ślimaczym tempie. Książka ma ponad 500 stron, a historię dałoby się bez pośpiechu przedstawić gdzieś na 200 stronach. Niektóre rozwiązania fabularne i zachowania bohaterów są wyjątkowo naiwne. Na plus zaliczam wątek romansowy, który jest bardzo subtelny i nie przejmuje panowania nad całą fabułą. Autorka wprowadziła także wątek nierówności społecznej oraz nierównego traktowania ze względu na płeć, ale wszystko to podane jest w wersji ugrzecznionej i bezpiecznej, odpowiedniej dla młodszego czytelnika, a u mnie budzącej rozbawienie.

Pamiętam, że w podstawówce na lekcjach języka polskiego nauczycielka kazała nam wymieniać cechy charakteru określonych bohaterów książek. Gdybym jako dziecko miała powiedzieć coś więcej o bohaterach książki Canavan, to skończyłabym z jedynką. Wszystkie postacie są nieskomplikowane, szablonowe i jednowymiarowe. Można je scharakteryzować jednym lub dwoma zdaniami. W wielu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Gra Endera" mnie zauroczyła, dlatego byłam bardzo pozytywnie nastawiona do czytania "Mówcy umarłych". Niestety wraz z każdą przeczytaną stroną mój entuzjazm opadał.
Książka może się podobać, ma wiele pozytywnych aspektów- tak, przyznaję. Porusza wiele kwestii natury filozoficznej, głównie zagadnienie człowieczeństwa, roli religii i życia w nienawiści do samego siebie. Jednak równocześnie ma tyle minusów, że nie byłam zdolna czerpać jakiejkolwiek przyjemności z lektury.
Po pierwsze nie odpowiada mi nazwa "prosiaczki". Za każdym razem, kiedy padało to słowo, wyobrażałam sobie wielką gadającą świnię, co w połączeniu z poważną treścią było po prostu groteskowe.
Autor uznał chyba za punkt honoru popisanie się swoim portugalskim, nie wszystko zostało przetłumaczone, nie wszystkiego można było domyślić się z kontekstu. Wiem, że pozostawienie pewnych zdań nieprzetłumaczonych było pewnie decyzją tłumacza, który nie zdecydował się chociażby na przypisy, więc nie powinnam zaniżać przez to oceny książki, ale z drugiej strony, autor też mógł wysilić się na wyjaśnienia.
Nie potrafię przeboleć zniszczenia świetnej postaci, którą jest Ender. Już w "Grze Endera" jest wszechstronnie uzdolniony, wręcz nieludzko genialny, ale przyjmowałam to jako coś naturalnego, nie wyczuwałam w tym sztuczności. Natomiast w "Mówcy..." Ender jest tak nieskazitelny, tak cudowny, że przekracza to już wszelkie bariery prawdopodobieństwa. Nie wiem, może miał przypominać jakiegoś Bożka Bez Wad.
Mój najpoważniejszy zarzut wobec "Mówcy umarłych" to natrętne, sztywne, nieprzyswajalne moralizatorstwo i wpychanie na siłę pewnych ideologii. Momentami już nie byłam pewna, czy czytam książkę, czy jestem na mszy, czy może rozmawiam z jakimś namolnym akwizytorem uparcie reklamującym swój towar.
Jestem zawiedziona, zawiedziona i tyle.

"Gra Endera" mnie zauroczyła, dlatego byłam bardzo pozytywnie nastawiona do czytania "Mówcy umarłych". Niestety wraz z każdą przeczytaną stroną mój entuzjazm opadał.
Książka może się podobać, ma wiele pozytywnych aspektów- tak, przyznaję. Porusza wiele kwestii natury filozoficznej, głównie zagadnienie człowieczeństwa, roli religii i życia w nienawiści do samego siebie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Krew Elfów" to kawał dobrej powieści fantasy, chociaż mnie ta książka nie urzekła. Autor jest dobrym opowiadaczem, bez problemów operuje językiem polskim, buduje ładne i zgrabne dialogi, opisy. Uwielbiam opisy walk, spodziewałam się, że będzie ich dużo bo Geralt jest w końcu wybitnym wojownikiem, ale niestety było ich bardzo mało. Walki są dynamiczne, opisane przy użyciu profesjonalnego słownictwa i widać, że Sapkowski zna się na rzeczy. Fabuła nie jest porywająca i przynajmniej w tym tomie nie wydaje się być też szczególnie oryginalna. Skoro już użyłam słowa 'oryginalność' to powiem, że w "Krwi Elfów" jest mało świeżych pomysłów, czymś wyróżniającym się są tylko wiedźmini, cała reszta gdzieś już była. Akcja toczy się zbyt wolno, w całej tej książce w sumie niewiele się wydarzyło, dałoby się całą treść wyrazić w kilku zdaniach. Ostatnia moja uwaga, którą proszę traktować z przymrużeniem oka- nie rozumiem, dlaczego jakiś podstarzały, siwy wiedźmin miałby budzić taką sensację wśród kobiet, dlaczego miałyby cały czas o nim myśleć i mówić i po co mi czytać o tym, jak uwodzi szesnastolatki? Męskie fantazje są tu dobrze widoczne. ;)

"Krew Elfów" to kawał dobrej powieści fantasy, chociaż mnie ta książka nie urzekła. Autor jest dobrym opowiadaczem, bez problemów operuje językiem polskim, buduje ładne i zgrabne dialogi, opisy. Uwielbiam opisy walk, spodziewałam się, że będzie ich dużo bo Geralt jest w końcu wybitnym wojownikiem, ale niestety było ich bardzo mało. Walki są dynamiczne, opisane przy użyciu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jestem przekonana do tej książki. Jest bardzo chaotyczna, starałam się czytać ją uważnie, bez pośpiechu, ale odnalazłam się w akcji dopiero po kilkudziesięciu stronach i to nawet nie z powodu zastosowanej techniki strumienia świadomości, która już sama w sobie utrudnia odbiór treści. Co więcej, książka wydaje mi się mało realistyczna, uczucia nieprawdopodobne, wyolbrzymione, nierealistyczne, tak skomplikowane, fragmentaryczne, niespójne i różnorodne, że chyba tylko szaleńcy mogą się takimi pochwalić. Nie jestem mężczyzną, nie wiem, w jaki sposób panowie postrzegają świat, ale męskie postacie z tej książki wydały mi się zbytnio kobiece (kobiece według dawnych standardów postrzegania pań), zwłaszcza Piotr Walsh. Tak ogólnie to bez fajerwerków.

Nie jestem przekonana do tej książki. Jest bardzo chaotyczna, starałam się czytać ją uważnie, bez pośpiechu, ale odnalazłam się w akcji dopiero po kilkudziesięciu stronach i to nawet nie z powodu zastosowanej techniki strumienia świadomości, która już sama w sobie utrudnia odbiór treści. Co więcej, książka wydaje mi się mało realistyczna, uczucia nieprawdopodobne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety, książka ani odrobinę nie przypadła mi do gustu. Musiałam wmuszać ją w siebie zdanie po zdaniu, strona po stronie, nie mogąc doczekać się jej końca. Cenię sobie w książkach tego autora to, że pozornie wydają się być tylko zabawnymi historiami, a tak naprawdę Pratchett przemyca w nich poważne treści. Tutaj mi tego zabrakło. Cały czas czułam się jakbym czytała książkę dla dzieci, małych dzieci, z drobnymi, nieczęstymi aluzjami kierowanymi do dorosłych.

Niestety, książka ani odrobinę nie przypadła mi do gustu. Musiałam wmuszać ją w siebie zdanie po zdaniu, strona po stronie, nie mogąc doczekać się jej końca. Cenię sobie w książkach tego autora to, że pozornie wydają się być tylko zabawnymi historiami, a tak naprawdę Pratchett przemyca w nich poważne treści. Tutaj mi tego zabrakło. Cały czas czułam się jakbym czytała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę rozpoczęłam czytać z wielkim zapałem, ale kilkanaście stron później czytałam ją już z nastawieniem 'skoro zaczęłam, to skończę'- i tak to już wyglądało do ostatniej strony. Fabuła jest nieskomplikowana, raczej przewidywalna i nudna, bardzo nudna. Czytanie nudnej powieści fantasy jest tak przyjemne, jak picie ciepłej wódki. Nie odnalazłam w tej książce żadnego poczucia przygody, napięcia, grozy, fantastyczności. Pewne wątki zostały wprowadzone tylko po to, by zostać porzucone. Punkt kulminacyjny jest słaby, a zakończenie sprawia wrażenie, jakby autorowi już się nie chciało. Urzekł mnie tylko ładny język i styl w jakim ta książka jest napisana, oprawa graficzna i dołączone do książki rysunki także pomagają przebrnąć przez lekturę.

Książkę rozpoczęłam czytać z wielkim zapałem, ale kilkanaście stron później czytałam ją już z nastawieniem 'skoro zaczęłam, to skończę'- i tak to już wyglądało do ostatniej strony. Fabuła jest nieskomplikowana, raczej przewidywalna i nudna, bardzo nudna. Czytanie nudnej powieści fantasy jest tak przyjemne, jak picie ciepłej wódki. Nie odnalazłam w tej książce żadnego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Egzotyczne cywilizacje Dorota Chojnowska, Zuzanna Kisielewska, Lars Krutak, Jakub Mielnik, Maciej Nikodemski, Kazimierz Pytko, Jakub Urbański, Adam Węgłowski
Ocena 6,0
Egzotyczne cyw... Dorota Chojnowska, ...

Na półkach:

Tytuł niezbyt trafnie odzwierciedla zawartość książki. Nie opisuje ona tylko i wyłącznie krajów i kultur, które w moim rozumieniu są egzotyczne. Uwielbiam tego typu literaturę i uważam, że każdy artykuł był bardzo interesujący. Z lektury tej książki można dowiedzieć się wielu rzeczy o których powszechnie się nie mówi, nie ma się szans dowiedzieć bez wykazania zainteresowania tematem. Książka nie jest zbiorem szeroko znanych wiadomości, opisywanych w każdej pozycji tego typu. Niejednokrotnie byłam zaskoczona.

Tytuł niezbyt trafnie odzwierciedla zawartość książki. Nie opisuje ona tylko i wyłącznie krajów i kultur, które w moim rozumieniu są egzotyczne. Uwielbiam tego typu literaturę i uważam, że każdy artykuł był bardzo interesujący. Z lektury tej książki można dowiedzieć się wielu rzeczy o których powszechnie się nie mówi, nie ma się szans dowiedzieć bez wykazania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam wszystkie przypisy, namęczyłam się, a w ogólnym rozrachunku i tak niewiele zrozumiałam. Tragedia chyba już w większości nieaktualna bo odnosi się do czasów współczesnych pisarzowi. Dla mnie to było takie narzekanie na politykę i polityków, którzy obojętnie od czasów zawsze są źli i głupio rządzą. To słyszałam setki razy, jeszcze przed przeczytaniem tego.

Czytałam wszystkie przypisy, namęczyłam się, a w ogólnym rozrachunku i tak niewiele zrozumiałam. Tragedia chyba już w większości nieaktualna bo odnosi się do czasów współczesnych pisarzowi. Dla mnie to było takie narzekanie na politykę i polityków, którzy obojętnie od czasów zawsze są źli i głupio rządzą. To słyszałam setki razy, jeszcze przed przeczytaniem tego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam szczerze- nie cierpię tej książki!
Irytuje mnie w niej to, że życie postaci kobiecych, ich wszystkie myśli i czyny zdają się koncentrować tylko i wyłącznie na dobrym zamążpójściu. Rozumiem, że takie czasy, ale nie w każdej książce z tej epoki umysły kobiet są tak jałowe. Denerwuje mnie też nadużywanie pewnych słów, książkę czytałam w oryginale i przez kilka dni miałam wrażenie, że jedyne angielskie słowo jakie znam to 'agreeable'.
Mimo wszystko przyznaję, że powieść jest genialna. Jest nie w moim guście, działa mi na nerwy,odprawiłabym z nią jakiś rytuał Voodoo, żeby sobie ulżyć, ale jest genialna.

Przyznam szczerze- nie cierpię tej książki!
Irytuje mnie w niej to, że życie postaci kobiecych, ich wszystkie myśli i czyny zdają się koncentrować tylko i wyłącznie na dobrym zamążpójściu. Rozumiem, że takie czasy, ale nie w każdej książce z tej epoki umysły kobiet są tak jałowe. Denerwuje mnie też nadużywanie pewnych słów, książkę czytałam w oryginale i przez kilka dni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem zakochana w tym dramacie. Dla mnie to perła polskiej kultury, hołd dla naszych już niepraktykowanych obrządków, wyraz miłości do ojczyzny, ukazanie ludzkich namiętności- mogłabym długo tak wymieniać. Każda część jest bogata w znaczenie, a całość perfekcyjna.

Jestem zakochana w tym dramacie. Dla mnie to perła polskiej kultury, hołd dla naszych już niepraktykowanych obrządków, wyraz miłości do ojczyzny, ukazanie ludzkich namiętności- mogłabym długo tak wymieniać. Każda część jest bogata w znaczenie, a całość perfekcyjna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystko jest w porządku, jeśli pozostaniemy przy powszechnym, błędnym przekonaniu, że "Podróże Guliwera" to bajka dla dzieci. Książka ma wszystko, co potrzebne, by podobać się maluchom- ciekawe przygody, nietypowe miejsca, niecodzienne postacie. Trochę gorzej jest wtedy, kiedy chcemy podejść do tej lektury na poważnie, mając na uwadze, że książka była pisana w celach satyrycznych. Dlaczego? Dlatego, że satyra odnosi się do czasów życia pisarza, osób mu znanych, nam już niekoniecznie. "Podróże..." czytałam w oryginale, z notatkami od literaturoznawców. Praktycznie co stronę trzeba było odnosić się do licznych, długich przypisów, które wyjaśniały, że dany fragment był uszczypliwością do kogoś tam, kto autorowi podpadł i niekoniecznie go znasz z lekcji historii. To osłabia uniwersalność, aktualność, współczesne znaczenie książki. Oczywiście, wiele przytyków tyczy się natury ludzkiej i jest nadal aktualnych, ale...

Wszystko jest w porządku, jeśli pozostaniemy przy powszechnym, błędnym przekonaniu, że "Podróże Guliwera" to bajka dla dzieci. Książka ma wszystko, co potrzebne, by podobać się maluchom- ciekawe przygody, nietypowe miejsca, niecodzienne postacie. Trochę gorzej jest wtedy, kiedy chcemy podejść do tej lektury na poważnie, mając na uwadze, że książka była pisana w celach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam problemy z określeniem do jakiej grupy wiekowej jest kierowana ta książka. Dla mnie jest zbytnio dziecinna i naiwna, pisana z punktu widzenia dziecka. Dla dzieci jest znowu zbytnio krwawa, pisania trudnym językiem. Pewnie zamierzenie było takie, żeby i stary i młody mógł znaleźć coś dla siebie. W moim przypadku to nie wypaliło.
Cały czas się coś dzieje, akcja jest wartka, nie ma przestojów, ale i tak momentami się nudziłam i zmuszałam do kontynuowania. Chciałam szybko ją przeczytać bo na półce czekały inne, kuszące mnie powieści, ale nie potrafiłam wmusić w siebie więcej niż 20 stron dziennie.
Powieść niezaprzeczalnie jest kultowa, a jej wkład w kulturę olbrzymi, ale sama treść nie wygrywa, według mnie, z upływem czasu.

Mam problemy z określeniem do jakiej grupy wiekowej jest kierowana ta książka. Dla mnie jest zbytnio dziecinna i naiwna, pisana z punktu widzenia dziecka. Dla dzieci jest znowu zbytnio krwawa, pisania trudnym językiem. Pewnie zamierzenie było takie, żeby i stary i młody mógł znaleźć coś dla siebie. W moim przypadku to nie wypaliło.
Cały czas się coś dzieje, akcja jest...

więcej Pokaż mimo to