Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

2,75*

2,75*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

4,25*

4,25*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

7,5*

7,5*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

6,75*

6,75*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

8,5*+
Od momentu dodania książki na półkę zajęło mi niemalże 7 lat przeczytanie jej, ale w końcu się udało (dodałem 25 XII 2015, przeczytałem 15 VIII 2022).

Jest to bardzo słynna i szeroko znana pozycja, więc zapewne kiedyś po prostu usłyszałem o tej książce, ale być może było jednak trochę inaczej, bo na pewno silnym wspomnieniem i mocnym bodźciem do przeczytania powieści był utwór "To Tame a Land" angielskiego zespołu heavymetalowego Iron Maiden, którego jestem fanem już od ponad dekady. Słuchałem przyjemnej melodii i struktury tej piosenki, ale bardzo dziwiły mnie słowa, które nie tylko nie brzmiały jak cokolwiek co bym znał, ale w pewnym stopniu przypominały niemalże nonsens. Jednakże zaciekawiły mnie i zapewne postanowiłem, że kiedyś się dowiem co one znaczą i o co w tym wszystkim chodzi.

Wiele lat później, a zaledwie kilka miesięcy temu, poznałem grę planszową "Diuna: Imperium", która przedstawiła mi (tak przynajmniej wtedy sądziłem) ogólny zarys i zapoznała mniej lub bardziej z fikcyjnym światem Herberta: z frakcjami, gildią, przyprawą, bytami czy rodami. Gra naturalnie miała swój własny wyraźny cel, a jako że wielokrotnie próbowałem przewidzieć i odgadnąć co przeczytam w "Diunie", to w mojej głowie zarysował się już wyraźny schemat.

W trakcie lektury byłem więc bardzo zdziwiony, bo wyszło na to, że piosenka z tymi niezrozumiałymi dla mnie słowami była zdecydowanie bliższa oryginałowi. "Diuna" jest historią kładącą nacisk na wojnę, imperium, wpływy, intrygi czy politykę w mniejszym niż zakładałem stopniu. Nie spodziewałem się, że przewinie się w niej wiele znacznie innych motywów, takich jak ekologia, mesjanizm, religie, przepowiednie, nauka i zrozumienie, narkotyki i uzależnienia, samokontrola i złożoność ludzkiej psychiki, umysłu, moralności, charakteru i motywów, przystosowywanie się do innych i zmiennych warunków, kultura tubylców czy ich odmiennych zwyczajów i tradycji. Po prostu całkowicie inaczej wyobrażałem sobie powieść.

Jednak z czasem zacząłem jednak nie tylko zastanawiać się, ale także słuchać i czytać o samej powieści co sprawiło, że moja opinia i ocena ulegały stopniowej zmianie, a zrozumienie i podziw poprawie. Teraz widzę, że "Diuna" to dzieło kompletne, a pod względem złożoności przypominające "Władcę Pierścieni". Widzę podobieństwa chociażby w mnogości motywów, języków, rozbudowanym pod względem lokalizacji i struktur świecie czy szczegółowo dopracowanymi siłami i mechanizmami tam panującymi. Można więc rzec, że "Diuna" jest dla science-fiction tym, czym "Władca Pierścieni" dla fantasy, prawdziwym kamieniem milowym, pozycją iście przełomową i cieszącą się wielką estymą.

Lektura była jednak mimo wszystko przyjemna, a lekcja płynąca z czytania jej cenna i wniosek prosty: nie powinienem sobie wyobrażać tego, co mam przeczytać, obejrzeć czy zagrać. W mojej głowie rysują się oczekiwania czy struktury i zazwyczaj jest tak, że jeżeli wyobrażenie z twórczością się ze sobą nie pokryją, to jestem tylko niepotrzebnie rozczarowany. Muszę bardziej ufać autorom i pozwolić, by ich dzieła mnie same z siebie zadowoliły. Bo na szczęście myliłem się i "Diuna" jest "Władcą Pierścieni" science-fiction.

8,5*+
Od momentu dodania książki na półkę zajęło mi niemalże 7 lat przeczytanie jej, ale w końcu się udało (dodałem 25 XII 2015, przeczytałem 15 VIII 2022).

Jest to bardzo słynna i szeroko znana pozycja, więc zapewne kiedyś po prostu usłyszałem o tej książce, ale być może było jednak trochę inaczej, bo na pewno silnym wspomnieniem i mocnym bodźciem do przeczytania...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

7*

W mojej opinii II część jest ciekawsza od I, przede wszystkim ponieważ akcja jest dużo bardziej wartka i ciekawsza. Praktycznie od pierwszej strony zaczyna się to, o czym słyszałem podczas jednego wywiadów z autorem: dużo zmian sojuszy, spisków i walki o tron.

Nie jest to w dalszym ciągu oczywiście poziom właściwego głównego cyklu i wciąż uważam, że to pozycja raczej tylko dla fanów, by poznać większy zakres świata i historii, ale i tak jestem zadowolony.

I na koniec: z wydania tej książki ponownie nie jestem zadowolony; chodzi mi o kreskę rysunków i przede wszystkim brak mapy. Przydałby się też dodatek zrobiony w stylu, który jest chociażby w powieści "Starcie królów": rozpiska osobowości z różnych rodów z pewnością ułatwiłaby czytanie.

7*

W mojej opinii II część jest ciekawsza od I, przede wszystkim ponieważ akcja jest dużo bardziej wartka i ciekawsza. Praktycznie od pierwszej strony zaczyna się to, o czym słyszałem podczas jednego wywiadów z autorem: dużo zmian sojuszy, spisków i walki o tron.

Nie jest to w dalszym ciągu oczywiście poziom właściwego głównego cyklu i wciąż uważam, że to pozycja raczej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

6,5*

Moim zdaniem pozycja tylko dla fanów sagi "Pieśń lodu i ognia".

Nie muszisz być wielbicielem Martina, aby sięgnąć po "Grę o tron" - książka ta jest na tyle interesująca, że nawet nie znając autora można się zafascynować powieścią.

Natomiat w przypadku "Ognia i krwi" tę pozycję można traktować tylko jako ciekawostkę, dodatek. Nie ma zbyt ciekawej fabuły, ale jako fan fajnie było się dowiedzieć co działo się przez pierwsze ~125 lat w Westeros.

Co do wydania, to nie jestem zadowolony. Po pierwsze, ilustracje nie przypadły mi do gustu. Po drugie, w dodatkach zdecydowanie zabrakło map, co jest dziwne, jako że co chwile przytaczane są różne miejsca: zamki, wyspy, szlaki, miasta, obiekty przyrody jak morza, rzeki i wiele innych. Fajnie byłoby wiedzieć gdzie to wszystko się znajduje i mapa przydałaby się bo to, by to sprawdzić. Znajduje się w dodatkach drzewo genealogiczne, jest lista królów, dlaczego nie ma pokazanego świata Martina? I po trzecie, samą decyzję wydawnictwa Zysk i S-ka (pierwsze słowo na pewno nie jest przypadkowe), by podzielić książkę liczącą w oryginale ok. 725 stron na 2 tomy, pozostawię już bez komentarza.

Podsumowując: nawet interesująca, ale tylko dla fanów "Pieśni lodu i ognia".

6,5*

Moim zdaniem pozycja tylko dla fanów sagi "Pieśń lodu i ognia".

Nie muszisz być wielbicielem Martina, aby sięgnąć po "Grę o tron" - książka ta jest na tyle interesująca, że nawet nie znając autora można się zafascynować powieścią.

Natomiat w przypadku "Ognia i krwi" tę pozycję można traktować tylko jako ciekawostkę, dodatek. Nie ma zbyt ciekawej fabuły, ale jako fan...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

7,5*+

Bardzo przydatna książka dla miłośników literatury fantasy, ale dla mnie także i z tego względu, że chciałbym zostać pisarzem i ta pozycja dużo mi uświadomiła.

Po pierwsze, książek do przeczytania jest mnóstwo i muszę się naprawdę mocno przyspieszyć. Kanon 100 książek fantasy to jedno, ale w całym "Rękopisie" zostało wymienionych pewnie i z 1000 innych pozycji (nie znam jeszcze dokładnej liczby, ale w tym celu utworzę specjalny plik, w którym się znajdą wszystkie książki - jeśli ktoś jest zainteresowany, to proszę o kontakt ze mną, bo jak już skończę, to mogę się podzielić), które także są warte uwagi. To mi uświadomiło jaki ogrom pracy jest przede mną i mówię tutaj o samym czytaniu, nie pracą nad warsztatem czy pisaniem.

Następnie, jest to naprawdę ciekawy zbiór wszystkich zagadnień związanych z fantasy - niemalże całość jest zebrana w jednym tomie, więc może być zawsze pod ręką i przyda się w chwilach niepewności czy wątpliwości.

Teraz wady, bo jednak przewodnik nie jest idealny, choć przyznaję, ogółem naprawdę dobry.

Nie zawsze podobają mi się, nie przekonują mnie czy też nie są potrzebne prywatne i osobiste wywody, poglądy oraz przemyślenia autora. Wulgarny język do takiego przewodnika także uważam za zbędny i naprawdę można było sobie to darować, panie Sapkowski.

Błędy autora, jedne mniejsze, drugie większe, ale jest ich trochę. Największy to chyba ten w którym autor uważa, że najsłynniejsze dzieło Tolkiena jest trylogią... Nie, otóż jest to jedna wielka i epicka powieść, która została wydana w trzech tomach przez wydawcę z wielu powodów: w połowie lat 50-tych literatury fantasy tak naprawdę nie było, więc nikt nie wiedział czy to się w ogóle sprzeda, a wydanie opasłego tomu liczącego ok. 1200 było obarcze sporym ryzykiem. Papier w Anglii był bardzo drogi. Podejrzewam także działania marketingowe, tzn. lepiej sprzedać 3 książki po 400 stron każda niż taką jedną bardzo objętościową. Pewnie i technicznie trudno byłoby wykonać tak duży tom. Wiem to wszystko z przeczytanych kilku biografii Tolkiena. Jeśli jednak Sapkowski popełnił aż tak dużą gafę w czymś tak oczywistym, to ciekaw jestem gdzie jeszcze dokładnie występują błędy, bo na pewno pojawiają się odnośnie pomniejszych tematów, o których akurat nie mam pojęcia.

Mnie osobiście irytowało, że na każdej stronie są dwie kolumny tekstu, bo zdecydowanie wolę jedną, czyli czytanie od lewego do prawego brzegu, ale to tylko moje osobiste preferencje i rozumiem, że komuś by to nie przeszkadzało. Spis treści oraz indeks także mógłby być obszerniejszy i bardziej szczegółowy.

Czytałem tę książkę niesamowicie długo, zajęło mi to ponad 2 miesiące. To z pewnością moja wina, ale jednakże prawdą musi być, że taki przewodnik siłą rzeczy czyta się wolniej niż beletrystykę. Ale że aż tyle, to się nie spodziewałem.

Podsumowując, pozycja zdecydowanie warta sprawdzenia. Naprawdę zamierzam przeczytać wszystko, co zostało tam polecone i wymienione. Zajmie to ogrom czasu, więc muszę być bardzo dokładny, staranny, sumienny, systematyczny i konsekwentny oraz zmotywowany, ale uważam, że na pewno będzie warto, a przy okazji świetnie się będę bawił. Zapewne okazjonalnie czasami bardzo się zawiodę sobą i niektórymi książkami, ale trudno.

Kto wie? Być może kiedyś i ja zostanę pisarzem, m. in. dzięki tej książce i w przyszłości wydam przewodnik tego typu, który, znając mnie, będzie bardziej dopracowany pod względem szczegółami?

Dzisiaj jest 16 IV 2022 i zobaczę co przyniesie przyszłość. Za kilka lat wrócę do tej opinii.

7,5*+

Bardzo przydatna książka dla miłośników literatury fantasy, ale dla mnie także i z tego względu, że chciałbym zostać pisarzem i ta pozycja dużo mi uświadomiła.

Po pierwsze, książek do przeczytania jest mnóstwo i muszę się naprawdę mocno przyspieszyć. Kanon 100 książek fantasy to jedno, ale w całym "Rękopisie" zostało wymienionych pewnie i z 1000 innych pozycji (nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

5,75*

5,75*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

6,25*

6,25*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

8,25*+

Największą zaletą tej powieści jest chyba fakt, że napisał ją sam Tolkien - nie chodzi mi o prestiżowe nazwisko, ale o sam sposób pisania. To mój pierwszy kontakt z jego twórczością i naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak treść książki łatwo, szybko i przyjemnie wchodzi do głowy. Tolkien napisał "Hobbita" prostym, ale niezwykle barwnym i przyjemnym językiem, a to sprawia, że całość naprawdę wciąga i z pewnością wielu przeczyta lekturę w przeciągu kilkudziesięciu godzin.

Sama fabuła, także nieskomplikowana, jest równie ciekawa i interesująca. Autor napisał powieść dla swoich wnuków, co oznacza, że jest to literatura dziecięcia, ale i starsi czytelnicy powinni być bardzo zadowoleni, przynajmniej ja byłem i kiedyś z pewnością dla przyjemności powrócę do tej lektury.

[opinia z 4 VI 2014, 8 plusów]

8,25*+

Największą zaletą tej powieści jest chyba fakt, że napisał ją sam Tolkien - nie chodzi mi o prestiżowe nazwisko, ale o sam sposób pisania. To mój pierwszy kontakt z jego twórczością i naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak treść książki łatwo, szybko i przyjemnie wchodzi do głowy. Tolkien napisał "Hobbita" prostym, ale niezwykle barwnym i przyjemnym językiem, a to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

3,25*

3,25*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

6,5
Niestety dla mnie, ale trochę się rozczarowałem. Bruce postanowił, że w autobiografii nie poruszy takich tematów jak dzieci, żony, czy innych prywatnych spraw. Trochę mnie to boli, ponieważ bardzo interesuje mnie ta osobista i prywatna sfera ludzi, którzy są moimi idolami.

Poza tym bardzo liczyłem na to, że Bruce opisze w jaki sposób jest on wstanie robić to wszystko czym się zajmuje mając zaledwie 24 godziny na dobę. Bo przecież w końcu jest wokalistą Iron Maiden, pisarzem, mężem, ojcem, przedsiębiorcą, szermierzem, pilotem i jeszcze wiele więcej. Zostało to napisane milion razy, niech więc będzie ten milion pierwszy raz: Bruce to prawdziwy człowiek renesansu i liczyłem na to, że pomoże mi choć trochę w moim życiu. Niestety, żadnych porad, ani szczegółowego rozkładu dnia, opisywania swojego sukcesu czy wymieniania co trzeba zrobić.

Jest też moim zdaniem w tej książce trochę momentów, które nie pokrywają się z wywiadami, których udzielał. Być może Bruce nie pamięta już dawnych tak dokładnie lub zmienił od tametego czasu zdanie, ale widziałem i przeczytałem mnóstwo wywiadów, w których narracja była zgoła inna. Dla przykładu, bardzo spodobało mu się w Polsce w 1984 i polubił wszystkich Polaków, których spotkał, ale ponad 30 lat temu w wywiadzie dla australijskiej telewizji powiedział, że w Polsce "nie było tak źle jak mówią" i żadnych komplementów o naszym kraju nie wymienił. W gaziecie Teraz Rock przeczytałem, że nie brał udział w komponowaniu utworów na album "Somewhere in Time", ponieważ jego pomysł akustycznych piosenek został dosadnie odrzucony i dla Bruce'a był to mocny cios. Tymczasem sam zainteresowany twierdzi, że miał po prostu inne zajęcia i sprawy na głowie, dlatego nie był też aktywny w procesie twórczym jak zazwyczaj. Podczas wywiadu z Charlie Rosem powiedział, że to nauczyciel grupy teatralnej stwierdził, że powinien śpiewać, a w książce napisał, że to ksiądz prowadzący chór stwierdził, że ma piękny głos i od tego de facto się zaczęło. Dickinson wyobrażał też sobie będąc nastolatkiem, że w przyszłości będzie rockmanem i nawet rysował samego siebie na wielkiej scenie (nie jest to nic nowego, wiele znanych osobistości tworzy w głowie "wizje", które pomagają im dążyć do celu i robili tak m. in. Arnold Schwarzenegger czy Novak Djoković), ale w autobiografii ani słowa o tym.

Dobrze jednak, że w szczególności widziałem ten ostatni wywiad i teraz wiem, że muszę właśnie w ten sposób tak w swojej głowie wyobrażać siebie w przyszłości i to powinna być jedna z cegieł do konstrukcji, która będzie moim wielkim sukcesem.

W każdym razie, książka jest i tak całkiem dobra i chyba tylko widocznie ja mam taki problem z autobiografiami, że jak dla mnie za mało poruszają tę sferę prywatną.

6,5
Niestety dla mnie, ale trochę się rozczarowałem. Bruce postanowił, że w autobiografii nie poruszy takich tematów jak dzieci, żony, czy innych prywatnych spraw. Trochę mnie to boli, ponieważ bardzo interesuje mnie ta osobista i prywatna sfera ludzi, którzy są moimi idolami.

Poza tym bardzo liczyłem na to, że Bruce opisze w jaki sposób jest on wstanie robić to wszystko...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

7,25*

7,25*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

7 lat temu napisałem opinię o książce z tłumaczeniem Marii Skibniewskiej. To był mój pierwszy kontakt z twórczością Tolkiena i byłem zachwycony jak szybko i łatwo się czytało tę w miarę krótką powieść.

Postanowiłem po latach jeszcze raz sobie poczytać, a tym razem miałem już w mojej biblioteczce książkę wydawnictwa Amber w przekładzie Pauliny Braiter.

I tak się teraz zastanawiam czy to właśnie kwestia tłumaczenia sprawiła, że tym razem książkę czytało mi się relatywnie ciężko i długo. Dobrze pamiętałem tę płynność w czytaniu sprzed lat, a teraz były to niemalże męczarnie: co chwilę traciłem koncentrację, musiałem wracać do poprzednich zdań czy też w ogóle nie miałem jako tako przyjemności z czytania. Po prostu bardzo chciałem i liczyłem na to, że będzie tak samo łatwo, szybko i przyjemnie co kiedyś.

Oczywiście, "Hobbita" bardzo lubię, podoba mi się wykreowany świat, sama książka oczywiście też, i to bardzo, natomiast dobrze pamiętam, jak to mi się czytało wtedy, a jak było ostatnio. Zadaję sobie pytanie: dlaczego było zupełnie inaczej?

To, że przekład jest inny, że zamiast takich słów jak "arcyklejnot" czy "włamywacz" są odpowiednio "arcykamień" i "złodziej", to widać na pierwszy rzut oka. Ale czy właśnie to może mieć wpływ na to, że niemalże "nie rozpoznałem" książki?

Poza tym jednak dużo zapomniałem przez te lata - kompletnie wyleciały mi z głowy takie postaci jak Bard, Beorn czy inne szczegóły.

Być może chodzi też o format: 223 strony wydrukowane przez Amber vs. o prawie 100 kartek więcej w książke wydawnictwa Iskry.

Następnym razem jeszcze raz sięgnę po tłumaczenie Skibniewskiej i jeśli wróci ta "swieżość", czysta frajda z czytania, wręcz "pochłanianie stron", to będę wiedział, że chodziło o tłumaczenie.

Ten incydent, jaka nie byłaby przyczyna stanu rzeczy, sprawił także, iż zacząłem się zastanawiać, czy nie warto byłoby czytać książek w oryginale, bo tłumaczenie zostawia pewne pole do interpretacji.

Przykładowo: w oryginale "arkenstone" po polsku brzmi lepiej "arcyklejnot", ale widać, że "arcykamień" bardziej pasuje jeśli mówimy o dokładniejszym tłumaczeniu... Takie problemy przestały by istnieć, gdybym przeczytał "Hobbita" napisanego w języku angielskim.

7 lat temu napisałem opinię o książce z tłumaczeniem Marii Skibniewskiej. To był mój pierwszy kontakt z twórczością Tolkiena i byłem zachwycony jak szybko i łatwo się czytało tę w miarę krótką powieść.

Postanowiłem po latach jeszcze raz sobie poczytać, a tym razem miałem już w mojej biblioteczce książkę wydawnictwa Amber w przekładzie Pauliny Braiter.

I tak się teraz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

9,5

9,5

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Świat lodu i ognia Linda Antonsson, Elio M. García jr., George R.R. Martin
Ocena 8,1
Świat lodu i o... Linda Antonsson, El...

Na półkach: , ,

7,25*

7,25*

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach: , , ,

Całkiem fajna książka. Na pewno lepsza niż się spodziewałem. Miło było znowu powrócić do świata Harry'ego Pottera, do tych wszystkich postaci i po części do Hogwartu.
Ciekawie było popatrzeć na to, że Harry, Ginny, Ron, Hermiona, Draco i inni są już dorośli, a nie młodzieżą i że mają już dzieci. Spojrzenie na znane postaci z zupełnie innej perspektywy.
Fabuła to głównie podroże w czasie i konsekwencje związane ze zmianą wydarzeń - coś w przeszłości wydarzyło się lub nie, a to zmienia bieg historii i teraźniejszość, istnieją tak jakby alternatywne światy.
Oczywiście, nie jest to pozycja J. K. Rowling, a książka już samą formą odbiega treścią i klimatem od jej siedmiu tomów, no ale jak już pisałem, i tak było fajnie.

Całkiem fajna książka. Na pewno lepsza niż się spodziewałem. Miło było znowu powrócić do świata Harry'ego Pottera, do tych wszystkich postaci i po części do Hogwartu.
Ciekawie było popatrzeć na to, że Harry, Ginny, Ron, Hermiona, Draco i inni są już dorośli, a nie młodzieżą i że mają już dzieci. Spojrzenie na znane postaci z zupełnie innej perspektywy.
Fabuła to głównie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zrobię sobie wyjątkowo podsumowanie całej serii.
To niezwykle frustrujące było zajęcie, czytanie tej sagi. Książki długie, niełatwe w odbiorze, z drugiej strony ciekawe, ale jednak dziwne uczucie towarzyszyło mi od dłuższego czasu. Chodzi o to, że dochodząc do końca, który nie jest końcem, po przeczytaniu ośmiu tomów zakończenia nie ma i niestety, ale chyba nie będzie. Za chwilę minie 9 lat od wydania ostatniej pozycji. Być może GRRM szykuje coś niezwykłego, ale wątpię. Bardzo możliwe, że jeżeli wyda "The Winds of Winter" i "A Dream of Spring", to będą rozczarowujące.
Prawdopodobne jest, że pisarz zachłysnął się chwałą i zamiast pracować nad zakończeniem swojego opus magnum, woli celebrować, pokazywać się w TV czy uczestniczyć w spotkaniach z fanami, którym wystarczy, że powie byle jakie słowo i już wszyscy na sali są czerwoni od śmiechu. Ale jemu to chyba schlebia i dlatego nie siedział zbyt często za biurkiem.
Teraz mamy pandemię koronawirusa, ale po pierwsze wątpię, by "więcej czasu spędzał w Westeros niż w świecie rzeczywistym", a poza tym z racji wieku i stanu zdrowia jest w grupie największego ryzyka.
Życzę mu oczywiście jak najlepiej, ale po prostu nie robię sobie nadziei, że: a) książki się pojawią, i b) że będą świetne. A te przemyślenia odnośnie tego, dlaczego tak dużo czasu zajmuje mu wydanie powieści numer sześć, to oczywiście tylko moje domniemania. Poza tym wydał on dwie książki o Targaryenach, no ale umówmy się, że fani na pewno liczyli na dokończenie sagi, a spin-offy powinny mieć miejsce później.
Dużo napisałem o Amerykaninie, ale teraz czas na książkę, czy raczej sagę. Napiszę tutaj sobie co wiem po ostatnim tomie, aby w razie pojawienia się kolejnego wiedział po prostu, na czym stanęło. Ogólnie to jednak jestem rozczarowany, bo wiele się nie wyjaśniło i poza tym nie wydarzyło to, co chciałbym żeby miało miejsce.
-Królowa Pi*da, czy Cersei, nadal żyje, a liczyłem na to, że "zdąży się" odbyć przed ostatnią stroną jej proces i egzekucja
-Brienne albo przeżyła egzekuję, albo ożywili ją niczym Cat Stark i zabrała ze sobą gdzieś Jaime'go
-o w ogóle nie pojawiła się Sansa ani Littlefinger w tym tomie, nic o nich nie wiadomo
-Jon został dźgnięty na Murze, nie do końca rozumiem dlaczego; być może ktoś Nocnej Straży jest przeciwny ich sojuszowi z Dziki albo Wolnymi ludźmi
-Inni się dalej nie pojawili , i to jest właśnie frustrujące - 8 książek i tylko pojedyńcze jednostki widziano? No, bez jaj
-Daenerys w dalszym ciągu nie wylądowała w Westeros. To też mnie niesamowicie irytuje. Za wolno, jak dla mnie, to wszystko trwa. Poza tym odleciała ze swoim czarnym smokiem
-Tyrion jest poza Westeros
-Theon, wraz z żoną tego potwora, najwidoczniej się uwolnił od Boltonów,
-Bolton natomiast podobno zabił Stannisa, ale w sumie nie wiadomo czy kłamał czy nie
-myślałem, że Melissandre odegra większą rolę w powieści, że chociażby uwiedzie króla, pozbędzie się jego żony, ale ona dalej jest kapłanką i wygląda na to, że jej widzenia w większości są błędne
-Arya dalej jest poza Westeros
-Margeary Tyrell wyszła z więzienia i ma zostać osądzona, a pomóc ma obsada jej rodu
-Kevan Lannister został zabity po uwolnieniu Cersei
-Młody Gryf, czyli Targaryen, pojawia się w Westeros
-Dorne dalej bez udziału w wojnie
-Mur, czyli Nocna Straż wraz z Dzikimi, a przynajmniej 50-ciu ludzi ma wyruszyć za Mur z odsieczą dla swoich ludzi
-mąż Daenerys jest w lochu i będzie odpowiadał za to, czy chciał zabić żonę czy nie
-Freyowie (mam nadzieję, że Frey wymawia się "fraj", bo cały czas nazywam ich Freyerami - frajerami) niestety dalej mają się dobrze, żadna sprawiedliwość ich nie dosięgła
-podobno Mance jest schwytany przez Boltonów
-z tego co rozumiem ostatni zamek Tullych padł
-Tommen dalej zasiada na tronie
-Bran dotarł w końcu do Trójokiej Wrony; nic o jego bracie Rickonie
-pozostałe dwa smoki się uwolniły i sieją spustoszenie
-nie wiadomo też w sumie czy wdowa po Robbie Starku jest z nim w ciąży. To że powiedzieli Lannisterom, iż nie jest, wcale nie oznacza, że tak właśnie jest
-dalej nie jestem pewien kto utruł Księcia Pi*doklesa (Joffreya): Tyrion, Littlefinger, Martellowie, Tyrelowie czy może ktoś jeszcze inny

Zrobię sobie wyjątkowo podsumowanie całej serii.
To niezwykle frustrujące było zajęcie, czytanie tej sagi. Książki długie, niełatwe w odbiorze, z drugiej strony ciekawe, ale jednak dziwne uczucie towarzyszyło mi od dłuższego czasu. Chodzi o to, że dochodząc do końca, który nie jest końcem, po przeczytaniu ośmiu tomów zakończenia nie ma i niestety, ale chyba nie będzie. Za...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

7,5
Dla mnie wyraźna lepsza od pierwszej części, aczkolwiek mam na uwadze, że jest to tak naprawdę jedna książka, jedynie wydana w dwóch tomach.
Cieszę się, że pojawiają się nawiązania do kilku wątków, o których myślałem już od dawna. To mnie uspokoiło, bo bałem się, iż Martin mógł po prostu o tym zapomnieć, albo planuje je dopiero napisać w "The Winds of Winter" lub "A Dream of Spring" (w każdym razie oby dokończył sagę).
Szczególnie druga połowa "Sieci Spisków" mi się spodobała i po raz kolejny: nie mogę doczekać się przeczytania kolejnej książki, tradycyjnie wydanej w dwóch tomach.

7,5
Dla mnie wyraźna lepsza od pierwszej części, aczkolwiek mam na uwadze, że jest to tak naprawdę jedna książka, jedynie wydana w dwóch tomach.
Cieszę się, że pojawiają się nawiązania do kilku wątków, o których myślałem już od dawna. To mnie uspokoiło, bo bałem się, iż Martin mógł po prostu o tym zapomnieć, albo planuje je dopiero napisać w "The Winds of Winter" lub...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to