Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książka była urocza, fajna i śmieszna do momentu zakończenia, które było zbyt trywialne. Para ma problemy małżeńskie: wypalenie, rutyna, domowe dresy, dzieciory, brak seksu itd. Ona nie jest nim już zainteresowana, ma romans, a po tym jak mąż ratuje ją z opresji nagle wszystko to znika i wielkie LOVE. Serio tyle wystarczy? na ile? tydzien, dwa? ich problemy znikną bo przyszedł po nią do jaskini ? Czy jedna akcja sprawi że ich związek magicznie się naprawi? Myślę, że temat jest trochę głębszy i można to było dalej pociągnąć.

Książka była urocza, fajna i śmieszna do momentu zakończenia, które było zbyt trywialne. Para ma problemy małżeńskie: wypalenie, rutyna, domowe dresy, dzieciory, brak seksu itd. Ona nie jest nim już zainteresowana, ma romans, a po tym jak mąż ratuje ją z opresji nagle wszystko to znika i wielkie LOVE. Serio tyle wystarczy? na ile? tydzien, dwa? ich problemy znikną bo...

Strasznie mnie wkurzyło zakończenie książki. Jestem fanką autorki i przeczytałam większość jej książek, niestety zauważam pewną powtarzalność- najpierw jest wszystko dobrze, potem pod koniec jest wielki trach, autorka zrzuca jakąś bombę po której para się rozstaje, chlip chlip, smutek, gorzkie żale i po jakimś czasie wielki powrót. Tu było identycznie. Z tym, że Caleb bardzo zranił Avę, ona go znienawidziła, 2 tyg płakała i złorzeczyła, po czym jak ją zaszedł w samolocie wybaczyła mu w 1 sekundę !! bez chwili namysłu, bez żadnej złosci za przepłakane tyg, od razu rzuca mu sie na szyje że jednak chce z nią być. Zero godności, zero nauczki dla niego, nic. A taka się miała za silną i niezależną :/ tja. Okładka totalnie z czapy, niedopasowana do treści ani bohaterów. Na początku dobrze żarło, ale potem zaczęło się strasznie wlec. Mimo to i tak jest niezła, na pewno może się spodobać wielu osobom.

Strasznie mnie wkurzyło zakończenie książki. Jestem fanką autorki i przeczytałam większość jej książek, niestety zauważam pewną powtarzalność- najpierw jest wszystko dobrze, potem pod koniec jest wielki trach, autorka zrzuca jakąś bombę po której para się rozstaje, chlip chlip, smutek, gorzkie żale i po jakimś czasie wielki powrót. Tu było identycznie. Z tym, że Caleb...

o nie. cudem dobrnęłam do połowy. Suchar jakich mało- ani to śmieszne ani ciekawe. Dialogi bez puenty, akcja idzie jak po grudzie. Nie polecam

o nie. cudem dobrnęłam do połowy. Suchar jakich mało- ani to śmieszne ani ciekawe. Dialogi bez puenty, akcja idzie jak po grudzie. Nie polecam