rozwiń zwiń
Joanna

Profil użytkownika: Joanna

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 6 dni temu
167
Przeczytanych
książek
178
Książek
w biblioteczce
49
Opinii
271
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 7 książek
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Pana Tabletki nie trzeba przedstawiać chyba już żadnemu rodzicowi w kraju, a internetowa wieść niesie, że i w innych krajach panuje propagowane przez tego farmaceutę nieoczywiste zastosowanie podpasek… Nie jest też wiedzą tajemną, że Marcin Korczyk oprócz internetowych treści stworzył i wydał “analogowe” książki dla dorosłych- nie tylko rodziców, ale i nauczycieli, opiekunów, studentów kierunków medycznych etc. Są wśród nich treści dotyczące odporności, “ziołowych i domowych” sposobów na częste dolegliwości i stany chorobowe oraz najświeższa bułeczka w tej lekkostrawnej piekarni- “Gorączka”. Dla dorosłych. Autor popełnił też kolorowanko-zadania dla dzieci. Ale ale… oto postanowił przełamać kolejną barierę. Wydał kolejną książkę o gorączce. Nie tom ll. Tym razem o gorączce czytają dzieci. (No albo to my im czytamy).

Najwazniejsze, ze ten farmaceuta i tata w jednej osobie adresuje treści do nieletnich. Tytułowa gorączka prowadzi dziecko przez świat choroby gorączkowej od strony fizjologii. Bo gorączka to zdrowa reakcja organizmu. Problem jest dopiero wtedy, gdy rośnie tak wysoko, że chory organizm nie umie sobie z nią poradzić. Naromiast gorączka do pewnej wartości jest pomocna. Pomaga chorobę przetrwać. I przede wszystkim wyzdrowieć. No to teraz przetłumaczcie ten akapit na wersję zrozumiałą i przyjemną dla dzieci. Do tego tak, żeby nie płakało na same słowa “masz gorączkę”. Trochę ciężko, nie? Ale zaraz, zaraz… przecież nie trzeba tego robić, bo mamy gotowca! Pan Tabletka właśnie tego dokonał.

Mały format, w sam raz do małych rączek, które mogą trzymać książkę w trakcie czytania. Czarne litery na białym tle, co dla mnie jest genialne w swojej prostocie, bo choremu leżącemu dziecku mało kto świeci prosto w oczy żarówką z sufitu, a przy słabym oświetleniu i czytaniu do snu taki kontrast robi rodzicowi przysługę. Fajne, nieprzebodźcowujące ilustracje, na temat, bez straszenia, “naparzania” w dziecko niepotrzebnymi kolorami i dziwnymi obrazami, dość spokojne. Opowieść bardzo spójna, prosta, ale konkretna, z bagażem wiedzy, w sam raz dla kilkulatka.

No i jakby już trafił się egzemplarz wyjątkowo oporny na stronę literacką, to do książeczki Pan Tabletka dołącza naklejki.

Podsumowując: Mądra i wyróżniająca się książka na rynku pozycji dla dzieci dotyczących zdrowia. Sporo z jej wnętrza, trochę treści, a przede wszystkim szatę graficzną, można podejrzeć na stronie kursydlarodzicow.pl/produkt/bajka-goraczka-dla-dzieci-pan-tabletka/

A o co chodziło z tymi podpaskami, bo pewnie nie da spokoju do jutra: pantabletka.pl/katarkiller-przepis-katar/

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Dziękuję!

Pana Tabletki nie trzeba przedstawiać chyba już żadnemu rodzicowi w kraju, a internetowa wieść niesie, że i w innych krajach panuje propagowane przez tego farmaceutę nieoczywiste zastosowanie podpasek… Nie jest też wiedzą tajemną, że Marcin Korczyk oprócz internetowych treści stworzył i wydał “analogowe” książki dla dorosłych- nie tylko rodziców, ale i nauczycieli,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Oko słonia Delia Owens, Mark James Owens
Ocena 8,3
Oko słonia Delia Owens, Mark J...

Na półkach:

"Zawsze mówiłaś, że kiedy słonie będą mogły w spokoju pić wodę z rzeki, wrócimy do domu”

Mocno skusiło mnie do sięgnięcia po tę pozycję wrażenie, jakie wywarła na mnie „Gdzie śpiewają raki”. Drugi powód to wujek, który ma w domu chyba wszystko, co tylko może być związane ze słoniami- od mebli przypominających ich sylwetkę, przez książki, po figurki i płaskorzeźby w ogrodzeniu i elewacji. No i tak sobie lekko z tymi figurkami w tyle głowy usiadłam do lektury…

No i trochę mnie zmroziło. Żyje człowiek w tym swoim wycinku rzeczywistości, między pracą a domem, Biedronką a Lidlem i myśli, że zna życie. Wtedy pewnym przypadkiem sięga po taką książkę jak Oko slonia. I w niej znajduje odzwierciedlenie tego samego świata, w którym żyje, ale jakiegoś takiego… prawdziwszego. Gdzie trzeba robić flary z puszek po mleku. Gdzie skala cierpienia żywych istot nie ma znaczenia, kiedy przyłoży się do niej linijkę z odpowiednim nominałem. Pomiędzy tym wędrówki słoni, wiodące samce, kłusownicy, gdzieś w tym lukę muszą znaleźć dla siebie ludzie uprawiający ziemię, by mieć co jeść. Bo tam nie ma Biedronki. Nie ma Lidla. Nie ma pracy w naszym rozumieniu tego słowa, w uniformie, białym kołnierzyku czy od 8 do 16. Tam życie przynosi zadania do wypracowania. Słoniom także. Stadzie Ocalonego, którego poznacie na łamach tej opowieści. Nie wyobrażam sobie, że w „naszym świecie” jadę na przejażdżkę do lasu, wysiadam, robię 30 kroków, a tam znajduję czaszkę słonia wielkości wanny… że idę głębiej i znajduję szkielety zmasakrowanych i brutalnie zamordowanych słoni. Że mnie paraliżuje świadomość, że nigdy nikt nie dowie się jak to się stało. Przez kataklizm? Przez człowieka? I obok tego świadectwa krzywdy płyną niczym milczący świadkowie iskrzące sięw słońcu wody Mwaleshi. To pokazuje jak potężny jest człowiek. Skrzywdzić umie każdy. Ale w obecnej sytuacji tylko człowiek może uratować słonie i oddać im majestatyczny spokój, na jaki zasługują. Czy podoła?

Polecam. Mocna książka.

Serdecznie dziękuję za książkę, którą otrzymałam z Klubu Recenzenta nakanapie.pl.

„Jesteśmy w domu”

"Zawsze mówiłaś, że kiedy słonie będą mogły w spokoju pić wodę z rzeki, wrócimy do domu”

Mocno skusiło mnie do sięgnięcia po tę pozycję wrażenie, jakie wywarła na mnie „Gdzie śpiewają raki”. Drugi powód to wujek, który ma w domu chyba wszystko, co tylko może być związane ze słoniami- od mebli przypominających ich sylwetkę, przez książki, po figurki i płaskorzeźby w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraźcie sobie, że niedługo urodzi Wam się dziecko albo już je macie, no i ono niestety właśnie zagorączkowało. Rozmawiacie akurat przez telefon ze znajomym i mu o tym mówicie, a on na to " Słuchaj! Mój kuzyn jest farmaceutą, on się na tym świetnie zna. Dam ci numer, weź do niego zadzwoń i ci wszystko powie". No i dzwonicie, a on mówi. A potem wydaje tę rozmowę w formie książki. Tak w mojej śmiałej wizji powstała "Gorączka" Pana Tabletki. Bo autor jest farmaceutą, ale jest też tatą i pisze w książce językiem tego taty, a nie medyka. Zresztą to jest osoba przelewająca swoją wiedzę i doświadczenie na łamy bloga, publikująca filmiki, więc kontakt z odbiorcami ma i się po prostu do tego nadaje. Język jest turboprzystępny, prosty, zrozumiały, chociaż autor wprowadza pojęcie np. pirogenu (przyda się nie tylko do krzyżówek). I chociaż książka ma solidne naukowe podwaliny, to zrozumiecie ją bez problemu, to jest ta telefoniczna rozmowa z kuzynem przyjaciela, który mówi jak normalny człowiek do normalnego człowieka. Na pewno nie jest to książka dla osób z wykształceniem medycznym, bo student medycyny w trakcie, a na pewno po ukończeniu 2. roku studiów taką wiedzę ma. Więc zdecydowanie nie wolno bać się tematu. Nie będzie za trudna. Jest też sporo powtórzeń, ale jak się ma małe dziecko, które co chwilę absorbuje, to te powtórzenia są na wagę złota. No i repetitio est mater studiorum. I co jest dość słabo podkreślone w materiałach promocyjnych i na blogu (a moim zdaniem powinno być na reklamie książki;) ona ma 252 strony! Jak wiecie, w medycynie postęp wiedzy jest geometryczny, więc autor wyprzedził rzeczywistość i umieścił po każdym rozdziale kody QR, które przekierowują czytelnika do aktualizacji tematu, jeśli taka od wydania książki nastąpiła. To jest genialne. Tak powinny być pisane podręczniki. Z innych ciekawostek- autor dołącza do książki test na inteligencję: dostałam w gratisie zakładkę, której radośnie używałam zanim na mniej więcej 170 stronie odkryłam tasiemki do indeksowania.... A czyta się bardzo szybko, 195 stron wchłonęłam w 2 dni zanim to mnie wchłonęło życie... i gorączka.

Bez sensu trochę przepisywać tu spis treści, bo on jest na blogu autora, ale formularz recenzji blokuje mi zewnętrzny link, więc proponuję wygooglać "Pan Tabletka, gorączka, blog". Niemniej jednak subiektywnie, co dla mnie w książce jest najważniejsze:
1) to, że gorączka to nie jest 37,7 ani nawet 38,1, tylko u każdego gorączka może być przy innych wartościach (wiedzieliście?),
2) to, dlaczego termometr na czole pokazuje 38,7 a gdzie indziej 37,7 (to nie dlatego, że termometry elektroniczne to "badziewie", a rtęciowe to był majstersztyk),
3) czemu dziecku nie spada gorączka i czy ważniejszy jest wiek czy masa dziecka,
4) czym się różni paracetamol od ibuprofenu,
5) co to dreszcze a co to drgawki,
6) czy przy gorączce dziecku ścina się mózg jak gotowane jajko?
7) dlaczego karmić piersią przy gorączce i wyśmiać każdego, kto mówi inaczej?

To jest najlepsza książka Pana Tabletki. I pod względem wykonania, całego przygotowania do tego tematu, nowoczesnego ujęcia. No i też powszechności tematu, bo większość dzieci jednak wcześniej czy później zagorączkuje. A ten człowiek jest skromny, kulturalny i rozważny. I serio mądrze rozprawia o tym, co i kiedy robić. Czekam na kolejną pozycję. I podpisuję się pod rekomendacją Pana Tabletki, że ta książka to dobry pomysł na baby shower albo wyprawkę noworodka. Nawet jak ktoś ją rzuci w kąt, to gwarantuję, że jeszcze nadejdzie taka chwila, pewnie w środku nocy, z piątku na sobotę, kiedy przychodnie będą zamknięte, na SOR kolejki, w NPL też... i wtedy szybciutko książka z kąta trafi na tapet. Bo jest praktyczna.

Z poczucia moralnego obowiązku recenzenta mam drobne uwagi/ wskazówki, które jednak NIE UMNIEJSZAJĄ wartości książki. ZUM jest rozwinięty na 3 różne sposoby - jako bakteryjne zakażenie układu moczowego, zapalenie układu moczowego i zakażenie układu moczowego. Niepotrzebnie. Rzuca mi się w oczy, to akurat dość mocno, że autor zaleca rodzicom poszukiwanie przychodni, w której przyjmuje pediatra, a sam powołuje się na wytyczne Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej, a nie Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. A skoro wytyczne dotyczące gorączki wydają lekarze rodzinni, to zapewniam, że specjalista medycyny rodzinnej jest wyspecjalizowaną osobą do opiekowania się gorączkującym dzieckiem. I taka jest też idea medycyny rodzinnej. Bo niebawem i pediatrzy, i lekarze chorób wewnętrznych stracą uprawnienia do pracy w przychodniach rodzinnych (o ile nie ukończą specjalnego kursu), bo to są specjalizacje szpitalne. Tak więc ja jestem daleka od rekomendacji poszukiwania pediatry, kiedy lekarz doskonale zorientowany w temacie, w więc specjalista medycyny rodzinnej, jest dostępny. Sugestii, że lekarze nie potrafią operować paracetamolem i ibuprofenem nie będę komentowała.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Wyobraźcie sobie, że niedługo urodzi Wam się dziecko albo już je macie, no i ono niestety właśnie zagorączkowało. Rozmawiacie akurat przez telefon ze znajomym i mu o tym mówicie, a on na to " Słuchaj! Mój kuzyn jest farmaceutą, on się na tym świetnie zna. Dam ci numer, weź do niego zadzwoń i ci wszystko powie". No i dzwonicie, a on mówi. A potem wydaje tę rozmowę w formie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Joanna

z ostatnich 3 m-cy
Joanna
2024-05-21 22:54:49
Joanna ocenił książkę „To ja: Gorączka”- bajka na gorączkę dla dzieci (i rodziców). na
9 / 10
i dodał opinię:
2024-05-21 22:54:49
Joanna ocenił książkę „To ja: Gorączka”- bajka na gorączkę dla dzieci (i rodziców). na
9 / 10
i dodał opinię:

Pana Tabletki nie trzeba przedstawiać chyba już żadnemu rodzicowi w kraju, a internetowa wieść niesie, że i w innych krajach panuje propagowane przez tego farmaceutę nieoczywiste zastosowanie podpasek… Nie jest też wiedzą tajemną, że Marcin Korczyk oprócz internetowych treści stworzył i wy...

Rozwiń Rozwiń
Joanna
2024-05-21 22:44:03
Joanna ocenił książkę Oko słonia na
9 / 10
i dodał opinię:
2024-05-21 22:44:03
Joanna ocenił książkę Oko słonia na
9 / 10
i dodał opinię:

"Zawsze mówiłaś, że kiedy słonie będą mogły w spokoju pić wodę z rzeki, wrócimy do domu”

Mocno skusiło mnie do sięgnięcia po tę pozycję wrażenie, jakie wywarła na mnie „Gdzie śpiewają raki”. Drugi powód to wujek, który ma w domu chyba wszystko, co tylko może być związane ze słoniami- od m...

Rozwiń Rozwiń
Oko słonia Delia OwensMark James Owens
Średnia ocena:
8.3 / 10
79 ocen

statystyki

W sumie
przeczytano
167
książek
Średnio w roku
przeczytane
17
książek
Opinie były
pomocne
271
razy
W sumie
wystawione
75
ocen ze średnią 8,5

Spędzone
na czytaniu
1 144
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
22
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
7
książek [+ Dodaj]