Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książka jest tak samo słaba jak film, zresztą była ona podstawą scenariusza jak się domyślam Niestety!

Książka jest tak samo słaba jak film, zresztą była ona podstawą scenariusza jak się domyślam Niestety!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyczny Palahniuk, który z początkowego chaosu z kolejnymi stronami buduje całkiem zgrabną i nawet sensowną historię. Dodatkowej dramaturgii dodaje fakt czytania go w wojennych realiach.

P.S. ilość literówek i innych błędów (najczęściej drobnych) porażająca. Trochę to psuje bardzo zgrabne tłumaczenie i fajny flow tak charakterystyczny dla Chucka.

Klasyczny Palahniuk, który z początkowego chaosu z kolejnymi stronami buduje całkiem zgrabną i nawet sensowną historię. Dodatkowej dramaturgii dodaje fakt czytania go w wojennych realiach.

P.S. ilość literówek i innych błędów (najczęściej drobnych) porażająca. Trochę to psuje bardzo zgrabne tłumaczenie i fajny flow tak charakterystyczny dla Chucka.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Drapieżność naszego wieku Arkadij Strugacki, Borys Strugacki
Ocena 6,1
Drapieżność na... Arkadij Strugacki, ...

Na półkach: ,

Chyba współcześnie za mało zrozumiała - zalew technomowy (zupełnie tutaj niewyjaśnionej) trochę przesłania ważny wydźwięk całości.

Chyba współcześnie za mało zrozumiała - zalew technomowy (zupełnie tutaj niewyjaśnionej) trochę przesłania ważny wydźwięk całości.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To jedna z tych niełatwych książek, do których trzeba odpowiedniego czasu i sporo cierpliwości. Może jednak takie trudne miłości są najlepsze? Kilkukrotnie się do niej zabierałem i za każdym razem coś mnie odrzucało: albo niezbyt obiecujący początek, albo inne sprawy niepozwalające zagłębić się w lekturę. A może to musiał być po prostu ten, a nie inny okres w moim życiu? Po lekturze powieści Flanagana przypomniało mi się, że podobny problem miałem z „Wyznaję” Jaume Cabre. Obie te powieści łączy niezaprzeczalna wielkość i uczucie, które dociera nas po przeczytania ostatniego słowa, że oto właśnie przeczytaliśmy jedną z najważniejszych książek naszego życia.

Fabuła krąży wokół Dorrigo Evansa — australijskiego bohatera narodowego z czasów II wojny światowej, który uważany jest przez wszystkich za postać wybitną. Kwestionuje to tylko… sam Dorrigo. Pełen sprzeczności główny bohater ukazuje nam się w kilku fragmentach swego życia: na krótko w dzieciństwie spędzanym na peryferiach Tasmanii, w przededniu wyruszenia na front wojenny, gdy zaczyna swój płomienny romans z miłością swego życia, podczas nieludzkiej niewoli japońskiej w Syjamie i już po wojnie, gdzie odgrywa obcą dla siebie rolę bohatera wojennego.

Prócz tego mamy cały przegląd niepospolitych postaci, które na długo zostają w pamięci. Mamy i japońskiego oficera, który po torturach zadawanych australijskim jeńcom długo ukrywa się przed sprawiedliwością, by w końcu dokończyć żywota jako przykładny mąż i ojciec. Poznajemy też koreańskiego oficera w japońskiej armii, który szczególną atencją darzy… ludzkie szyje (przez delikatność nie powiem dlaczego). Możemy dowiedzieć się też, dlaczego australijscy jeńcy, powracając do stolicy Tasmanii – Hobart postanowili włamać się do greckiej restauracji, by opróżnić tamtejsze akwarium i wypuścić ryby do wody. Jest też masa innych krótkich historii-anegdot z żyć poszczególnych pomniejszych bohaterów, które składają się na misternie utkany obraz niezwykle mądrej i pięknie napisanej historii.

Co więc sprawia, że uważam „Ścieżki Północy” za powieść wielką? Jest to książka, która bez zadęcia, bez wszystkowiedzącego bohatera-narratora i bez złotych myśli, które często tchną banałem, wykłada nam życiowe prawdy: o miłości, o ludzkim losie, o zachowaniu człowieczeństwa w najczarniejszym koszmarze i o zachowaniu skromności mimo wszystko. Dość powiedzieć, że Dorrigo Evans po latach niezwykłego życia i bogatego doświadczenia jest w stanie wydusić z siebie jedynie konstatację, że „świat po prostu jest”. Tylko tyle i aż tyle. W przywoływanej przeze mnie wcześniej powieści Jaume Cabre pada zdanie, że „książki, która nie zasługuje na ponowne przeczytanie, nie warto było czytać w ogóle”. Z pewnością „Ścieżki Północy” są powieścią, do której jeszcze nieraz wrócę.

To jedna z tych niełatwych książek, do których trzeba odpowiedniego czasu i sporo cierpliwości. Może jednak takie trudne miłości są najlepsze? Kilkukrotnie się do niej zabierałem i za każdym razem coś mnie odrzucało: albo niezbyt obiecujący początek, albo inne sprawy niepozwalające zagłębić się w lekturę. A może to musiał być po prostu ten, a nie inny okres w moim życiu? Po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Człowiek, który budził tak niezwykle pozytywne i dobre wrażenie u 99,9% ludzi, zginął z ręki chyba jedynego człowiek na świecie, który go nienawidził. Paradoksem jest, że bezproblemowe życie (jak mówił sam Zaucha) jakie miał, skończyło się w ten niespodziewany sposób. Ale co było po drodze - to warto się dowiedzieć z tej właśnie książki.

Człowiek, który budził tak niezwykle pozytywne i dobre wrażenie u 99,9% ludzi, zginął z ręki chyba jedynego człowiek na świecie, który go nienawidził. Paradoksem jest, że bezproblemowe życie (jak mówił sam Zaucha) jakie miał, skończyło się w ten niespodziewany sposób. Ale co było po drodze - to warto się dowiedzieć z tej właśnie książki.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pomijając wątki modowe (kompletnie nie moja bajka) - ciekawe wspomnienie chyba ostatniego tak burzliwego i ciekawego okresu w historii muzyki popularnej. Narodziny grunge'u, ostatnie tchnienia pudel-rocka, a w końcu i prawdziwa królowa początków lat 90. - heroina, która zakończyła żywot niejednej legendy i nadziei grunge'u.

Pomijając wątki modowe (kompletnie nie moja bajka) - ciekawe wspomnienie chyba ostatniego tak burzliwego i ciekawego okresu w historii muzyki popularnej. Narodziny grunge'u, ostatnie tchnienia pudel-rocka, a w końcu i prawdziwa królowa początków lat 90. - heroina, która zakończyła żywot niejednej legendy i nadziei grunge'u.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiele lat po pierwszym czytaniu, postanowiłem sprawdzić, czy i jak magia dzielnego wojaka zadziała na mnie w innej postaci. I pomimo początkowych obaw, to im dalej, tym było lepiej.

Trzeba się trochę przyzwyczaić do odtwórcy głównego bohatera, bo (o ile dobrze kojarzę facjatę aktora) nie kojarzy on nam się za bardzo z pospolitym wizerunkiem Szwejka (już chyba bardziej oczywisty byłby Jerzy Stuhr, który grał go w filmowej czy teatralnej) adaptacji.

Poza tym musiało też trochę minąć czasu nim poczułem klimat i wczułem się w szwejkowską rzeczywistość pierwszej wojny światowej. Im dalej, tym lepiej. Genialne tło robią role Artura Barcisia, Adama Ferencego czy WIktora Zborowskiego i inni.

W każdym razie polecam - i dla znających Haszkowskiego bohatera, jak i dla tych, którzy chcieliby go poznać.

Wiele lat po pierwszym czytaniu, postanowiłem sprawdzić, czy i jak magia dzielnego wojaka zadziała na mnie w innej postaci. I pomimo początkowych obaw, to im dalej, tym było lepiej.

Trzeba się trochę przyzwyczaić do odtwórcy głównego bohatera, bo (o ile dobrze kojarzę facjatę aktora) nie kojarzy on nam się za bardzo z pospolitym wizerunkiem Szwejka (już chyba bardziej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Najlepszy czeski stand-up Milos Cermak, Ludek Stanek
Ocena 5,8
Najlepszy czes... Milos Cermak, Ludek...

Na półkach: ,

Trochę świeższe spojrzenie na tzw. czeski humor. Może mało to odkrywcze, raczej bliższe naszym standupowcow niż humorowi Haska czy Hrabala, ale mimo wszystko parę fragmentów było całkiem zabawnych ;)

Trochę świeższe spojrzenie na tzw. czeski humor. Może mało to odkrywcze, raczej bliższe naszym standupowcow niż humorowi Haska czy Hrabala, ale mimo wszystko parę fragmentów było całkiem zabawnych ;)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zbiór nieprawdopodobnie dołujących historii związanych (często luźno) z transformacją ustrojową w ZSRR/Rosji. Czyta się to z bolącymi oczyma, a jednocześnie nie można oderwać od tego oczu i szybko przestać.

Zbiór nieprawdopodobnie dołujących historii związanych (często luźno) z transformacją ustrojową w ZSRR/Rosji. Czyta się to z bolącymi oczyma, a jednocześnie nie można oderwać od tego oczu i szybko przestać.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Orwell kolejny raz jawi się jako wizjoner, tym razem, całkiem niedalekiej przyszłości. Wydana niespełna 3 miesiące przed wybuchem 2 wojny światowej powieść "Brak tchu" niemal na każdym kroku przesiąknięta jest wizją niedalekiego światowego konfliktu. Zastanawia mnie tylko czy to po prostu zwykłe odzwierciedlenie nastrojów panujących w ówczesnej Anglii (w pewnym stopni na pewno tak), czy jednak typowe dla Orwella czarnowidztwo dotyczące przyszłości świata. Jakkolwiek by nie było warto przeczytać i przekonać się jak to wszystko sprawdziło się w niedalekiej przyszłości.

Z drugiej strony mamy tu powrót bohatera (alter ego Orwella w jakimś stopniu) sfrustrowanego swoim aktualnym życiem do idyllicznego miasteczka swojego dzieciństwa. Tutaj niestety kolejny raz zwyciężają kasandryczne wizje autora. To takie memento dla nas, by to, co w naszej pamięci zapisało się jako fantastyczne miejsce/wspomnienie/wydarzenia - pozostało nienaruszone i żebyśmy nie próbowali tego "reanimować", bo to wszystko jest unikalne i nie sposób już tego odtworzyć nie tylko ze względu na zmieniające się szybko otoczenie, ale (przede wszystkim) i na zmiany zachodzące w nas samych pod wpływem przeżywanych emocji, zyskanych doświadczeń itd.

Niektórzy krytycy uważają "Brak tchu" za najlepszą powieść Orwella przebijającą nawet dwie najsłynniejsze - "Folwark zwierzęcy" i "1984". Osobiście tak nie uważam, ale można uznać "Brak tchu" za przyczynek do powstania tych dwóch monumentalnych dzieł antyutopijnych. Warto się zapoznać, szczególnie znając szczegóły tego co zdarzyło się ledwie kilka miesięcy później.

Orwell kolejny raz jawi się jako wizjoner, tym razem, całkiem niedalekiej przyszłości. Wydana niespełna 3 miesiące przed wybuchem 2 wojny światowej powieść "Brak tchu" niemal na każdym kroku przesiąknięta jest wizją niedalekiego światowego konfliktu. Zastanawia mnie tylko czy to po prostu zwykłe odzwierciedlenie nastrojów panujących w ówczesnej Anglii (w pewnym stopni na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z autorem opowiadań połączyła nas miłość do Cieszyna i przytulny lokal (polecam U Kornela w Cieszynie właśnie), który świetnie promuje swojego lokalnego bohatera. Dziwnym więc uznaje fakt, że do tej pory nigdy nie udało mi się sięgnąć po opowiadania Filipowicza. W końcu jednak nadarzyła się okazja, by nadrobić tę nieusprawiedliwioną zaległość.

Mamy więc zbiór opowiadań (czasami luźno) nawiązujących do spotkań autora z przyrodą. Opisy niefortunnych eksperymentów małego Kornela (?) z hodowlą mrówek (tytułowe Formikarium), historia podwórkowego psa czy kota albo też wspominki więźnia obozu o rzece, która wije się po rodzinnej wsi. Wszystko to napisane językiem bardzo plastycznym, raczej nieskomplikowanym, dzięki któremu możemy oczyma wyobraźni podążać za Kornelem zarówno w czasie sielankowej młodości w Cieszynie, jak i podczas trudnych wojennych czasów w obozie. Widać jak mały autor jest ciekawy przyrody, próbuje ją zrozumieć (Formikarium) i z latami udaje mu się ją zrozumieć (ostatnie opowiadanie).

Jedynym minusem zbioru opowiadań jest wstęp (autorki?), który kompletnie do mnie nie trafił, ale przecież to żadna wina Filipowicza. Za to (dla równowagi) polecam poczytać posłowie Adama Wajraka, które bardziej do mnie przemówiło .

Było to moje pierwsze spotkanie z Kornelem Filipowiczem, ale na pewno nie ostatnio. Polecam Bardzo.

Z autorem opowiadań połączyła nas miłość do Cieszyna i przytulny lokal (polecam U Kornela w Cieszynie właśnie), który świetnie promuje swojego lokalnego bohatera. Dziwnym więc uznaje fakt, że do tej pory nigdy nie udało mi się sięgnąć po opowiadania Filipowicza. W końcu jednak nadarzyła się okazja, by nadrobić tę nieusprawiedliwioną zaległość.

Mamy więc zbiór opowiadań...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna prosta historia. Zaczyna się bardzo niepozornie i nie daje za wielkich nadziei na ciekawą historię i nagle nawet nie wiadomo kiedy przenosisz się do małej wioski na południu Moraw w lata 80. XX w. i żyjesz sensacyjną wiadomością o budowie elektrowni atomowej, która ma pochłonąć Twoją ukochaną wieś. Żyjesz ich pierwszymi miłościami, zazdrościami i walką o swoje miejsce na Ziemi. Nie ma tu wielkich słów, niesamowitych postaci, a tylko prosta historia kilku przyjaźni, niezatartych mimo lat konfliktów i tajemnica, która dopiero po wielu latach wychodzi na jaw. A ostatnie strony opisujące spotkania z dawnymi przyjaciółmi autentycznie mnie wzruszyły.

Piękna prosta historia. Zaczyna się bardzo niepozornie i nie daje za wielkich nadziei na ciekawą historię i nagle nawet nie wiadomo kiedy przenosisz się do małej wioski na południu Moraw w lata 80. XX w. i żyjesz sensacyjną wiadomością o budowie elektrowni atomowej, która ma pochłonąć Twoją ukochaną wieś. Żyjesz ich pierwszymi miłościami, zazdrościami i walką o swoje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo że polityczna gdybologia to zupełnie nie moja broszka, to nie sposób nie docenić wizji autora. Boimy się radykalnego islamu - ataków terrorystycznych, Talibów, ISIS itp. A co gdyby muzułmanizm w wersji soft powoli opanowywał kolejne gałęzie naszej tradycyjnej europejskiej kultury?

Mimo że polityczna gdybologia to zupełnie nie moja broszka, to nie sposób nie docenić wizji autora. Boimy się radykalnego islamu - ataków terrorystycznych, Talibów, ISIS itp. A co gdyby muzułmanizm w wersji soft powoli opanowywał kolejne gałęzie naszej tradycyjnej europejskiej kultury?

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po raz kolejny Jakub Małecki umacnia swoją pozycję na liście bardzo dobrych współczesnych pisarzy. Historia niby jakich wiele, a jednak styl, język i wszelkie inne niuanse i smaczki powodują, że czyta się to (czy słucha w moim wypadku) bardzo dobrze.

Po raz kolejny Jakub Małecki umacnia swoją pozycję na liście bardzo dobrych współczesnych pisarzy. Historia niby jakich wiele, a jednak styl, język i wszelkie inne niuanse i smaczki powodują, że czyta się to (czy słucha w moim wypadku) bardzo dobrze.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wstrząsająco-fascynująca wiwisekcja nałogu alkoholowego, w dużej mierze wzięte z życia samego autora jak mniemam. Przyznam, że po "ćwiartce" (żeby pozostać w alko-temacie) miałem duże wątpliwości czy można o tym aż tyle, ale J. Żulczyk stanął na wysokości zadania i poprowadził całą fabułę książki wręcz wzorcowo. Przemyślenia światopoglądowe, polityczne itp. bliskie mojemu, a smaczki w postaci nawiązania tytułu jednego rozdziału do "Lęku i odrazy w Las Vegas" H. Thompsona zasługują na jedną gwiazdkę ekstra ;)

Wstrząsająco-fascynująca wiwisekcja nałogu alkoholowego, w dużej mierze wzięte z życia samego autora jak mniemam. Przyznam, że po "ćwiartce" (żeby pozostać w alko-temacie) miałem duże wątpliwości czy można o tym aż tyle, ale J. Żulczyk stanął na wysokości zadania i poprowadził całą fabułę książki wręcz wzorcowo. Przemyślenia światopoglądowe, polityczne itp. bliskie mojemu,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby to wszystko działo się w dzikim kraju, dwa trzy wieki temu to byłby szok, ale że takie rzeczy w Kanadzie, w XX wieku - brak słów. Polecam, bo dobra prawdziwa historia, o której nie mieliśmy pojęcia.

Gdyby to wszystko działo się w dzikim kraju, dwa trzy wieki temu to byłby szok, ale że takie rzeczy w Kanadzie, w XX wieku - brak słów. Polecam, bo dobra prawdziwa historia, o której nie mieliśmy pojęcia.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tyle się słucha i czyta o tym "Łelbeku" (zapis jego nazwiska jest dla mnie nie do zapamiętania, więc stosuję konsekwentnie formę fonetyczną ;), że w końcu postanowiłem napocząć coś z jego niemałego dorobku. Po niezbyt zachęcającym początku "Uległości" poszło lepiej z jego najnowszą "Serotoniną".

I to poszło całkiem sprawnie i bezboleśnie. Po początkowych rozdziałach wydawało mi się tylko, że to dziamolenie zblazowanego byłego playboya na dłuższą metę się nie sprawdzi i szybko się przeje. Otóż nie. Kilka zwrotów akcji powoduje, że Łelbek unika nudy i rutyny w przedstawianiu głównego bohatera, a zwroty te są o tyleż zaskakujące, ileż i zupełnie nieprzewidywalne. I być może dlatego taka niedopowiedziana (choć przewidywalna) końcówka jest taka... nieprzewidywalna ;))

P.S. teraz już wiem skąd Varga czerpie inspiracje (no bo chyba nie odwrotnie ;)

Tyle się słucha i czyta o tym "Łelbeku" (zapis jego nazwiska jest dla mnie nie do zapamiętania, więc stosuję konsekwentnie formę fonetyczną ;), że w końcu postanowiłem napocząć coś z jego niemałego dorobku. Po niezbyt zachęcającym początku "Uległości" poszło lepiej z jego najnowszą "Serotoniną".

I to poszło całkiem sprawnie i bezboleśnie. Po początkowych rozdziałach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawa propozycja dla ludzi, których intryguje Ameryka Łacińska. Spojrzenie kilku różnych autorów na niektóre problemy, z którym borykają się mieszkańcy tego regionu, ale i wniknięcie w swoisty mental Latynosów. Dzięki tej książce dowiecie się, dlaczego ktoś może nazwać dziecko Hitlerem, a najpopularniejszy napój Peru ma smak gumy balonowej i barwę... moczu ;)

Ciekawa propozycja dla ludzi, których intryguje Ameryka Łacińska. Spojrzenie kilku różnych autorów na niektóre problemy, z którym borykają się mieszkańcy tego regionu, ale i wniknięcie w swoisty mental Latynosów. Dzięki tej książce dowiecie się, dlaczego ktoś może nazwać dziecko Hitlerem, a najpopularniejszy napój Peru ma smak gumy balonowej i barwę... moczu ;)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To była jedna z tych powieści, o których się słyszy; że klasyk, że świetna, że ponadczasowa. Boję się takich książek, bo już kilka razy srogo zawiodłem się na takich literackich "pewniakach". Do powieści Zafona podchodziłem więc z odrobiną rezerwy i bez nadmiernych nadziei. Dość szybko jednak złapałem wspólną falę z autorem i tę niezwykłą nić porozumienia między autorem a czytelnikiem, która sprawia, że z przyjemnością zatapiasz się w świecie wykreowanym w głowie pisarza. A im dalej w las, tym było tylko lepiej.

Dlaczego "Cień wiatru" już jest jedną z moich ulubionych książek? Na pewno na pierwszy plan wybija się po prostu cała piękna historia, w której bohater poszukuje śladów po tajemniczym autorze książki "Cienia wiatru". To jednak tylko część prawdy, bowiem na tle tej historii Zafon pokazuje nam kwintesencje tego czym jest miłość, przyjaźń, dobro, poświęcenie, ale także zazdrość, zawiść i zło. Kolejne wątki tak szczelnie wypełniają definicje tych uczuć i pojęć, że nie ma tu już nic do dodania. Trzeba to po prostu czytać, chłonąć i płynąć z tą piękną historią do końca, gdzie tylko smutno skonstatujemy, że: "to by było na tyle" ;(

Polecam bardzo!

To była jedna z tych powieści, o których się słyszy; że klasyk, że świetna, że ponadczasowa. Boję się takich książek, bo już kilka razy srogo zawiodłem się na takich literackich "pewniakach". Do powieści Zafona podchodziłem więc z odrobiną rezerwy i bez nadmiernych nadziei. Dość szybko jednak złapałem wspólną falę z autorem i tę niezwykłą nić porozumienia między autorem a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jest dokładnie taka książka, jaką można się spodziewać się po Petrze Sabachu po przeczytaniu wcześniej choć jednego jego utworu. Czysty czeski humor w stężeniu 100-procentowym. Niczym strumień czeskiej świadomości możemy po prostu płynąć z historią, nie zastanawiając się, że przecież to jest po prostu zbiór anegdotek, żartów, nonsensów i głupotek wszelakich. I albo ktoś takiego Sabacha kupuje, albo nigdy się do takiego sposobu narracji nie przekona. Ja należę do pierwszej grupy ;)

To jest dokładnie taka książka, jaką można się spodziewać się po Petrze Sabachu po przeczytaniu wcześniej choć jednego jego utworu. Czysty czeski humor w stężeniu 100-procentowym. Niczym strumień czeskiej świadomości możemy po prostu płynąć z historią, nie zastanawiając się, że przecież to jest po prostu zbiór anegdotek, żartów, nonsensów i głupotek wszelakich. I albo ktoś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to