Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Nie do końca wiadomo o co chodzi, ale nie zmienia to faktu, że trudno nie zauważyć jakie to jest dobre. Tak bym opisała tą książkę jednym zdaniem. A są tu takie zdania, które wbijają w fotel i w zasadzie brnęłam tylko w poszukiwaniu kolejnych.

„Wszystkie powierzchnie były poszarzałe od braku znaczenia”.

Myliły mi się postacie, nie wiedziałam kto jest kim ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Uwielbiam taką dynamikę krótkich, ostrych zdań.

I w zasadzie wszystko sprowadziło się do jednego - „Musisz wyznaczyć granicę między tym, co rozumiesz, a czego nie rozumiesz”.

Nie do końca wiadomo o co chodzi, ale nie zmienia to faktu, że trudno nie zauważyć jakie to jest dobre. Tak bym opisała tą książkę jednym zdaniem. A są tu takie zdania, które wbijają w fotel i w zasadzie brnęłam tylko w poszukiwaniu kolejnych.

„Wszystkie powierzchnie były poszarzałe od braku znaczenia”.

Myliły mi się postacie, nie wiedziałam kto jest kim ale w niczym mi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna z zaległości, która była odkładana od nie wiem kiedy. „Pani Bovary” to taka książka, która jest znana z tego, że jest znana. Oczywiście, wiele było wzmianek i odniesień w późniejszej literaturze, ale mam wrażenie, że sama historia jest już mniej pamiętana.

Najwięcej mówi się o tej nieszczęsnej Emmie Bovary i zwykle jej się nie lubi, niekiedy z czasem zaczyna się ją trochę rozumieć. Ja spojrzałam na ten obrazek trochę z daleka i myślę sobie, że ta historia od samego początku była skazana na katastrofę. Czego tu oczekiwać od wychowanej pod kloszem Emmy i ślepo zapatrzonego w nią, jak w lalkę Karola? No bo przecież nie rozsądku, przecież nie lojalności.

Zafascynował mnie jednak kawaler Rudolf. Czyż to nie wspaniały przykład wybitnego uwodziciela? Cóż za aktorstwo! I jak tu się miała biedna Emma połapać? I jeszcze ten sprytny list. Mistrzostwo!

Klasyka XIX wieku więc jasne, że pisana dosyć specyficznie ale język, muszę przyznać, niezwykle urokliwy. Chwilami łatwo było nieco odpłynąć, ale autor sprytnie przyciągał z powrotem do brzegu. Warto przeczytać.

Kolejna z zaległości, która była odkładana od nie wiem kiedy. „Pani Bovary” to taka książka, która jest znana z tego, że jest znana. Oczywiście, wiele było wzmianek i odniesień w późniejszej literaturze, ale mam wrażenie, że sama historia jest już mniej pamiętana.

Najwięcej mówi się o tej nieszczęsnej Emmie Bovary i zwykle jej się nie lubi, niekiedy z czasem zaczyna się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niezmiernie lubię być zaskakiwana w ten sposób. Spodziewać się czegoś, a otrzymać coś jeszcze wspanialszego. Ostatnio jest mi wyjątkowo po drodze z dziennikami. Jednak tu jest coś więcej. Jestem świadkiem kształtowania się niezwykłej osobowości.

To wielka radość obserwować życie kogoś, kto wybrał swoją drogę i od razu tą właściwą. Kiedy czytam dzienniki dwudziestoletniej Sontag, która czyta i odkrywa to, co ja odkryłam całkiem niedawno, to żal mi tych lat i moich pokrętnych ścieżek. Ale to też upewnia mnie co do właściwego miejsca i kierunku.

To tylko zapiski, czasem skrawki, czasem bardzo faktograficzne notatki. Jednak można z tego wyczytać taki intelektualny ogień. Sontag hipnotyzuje. Chce się za nią podążać.


Caveat lector - niech czytelnik się strzeże

Niezmiernie lubię być zaskakiwana w ten sposób. Spodziewać się czegoś, a otrzymać coś jeszcze wspanialszego. Ostatnio jest mi wyjątkowo po drodze z dziennikami. Jednak tu jest coś więcej. Jestem świadkiem kształtowania się niezwykłej osobowości.

To wielka radość obserwować życie kogoś, kto wybrał swoją drogę i od razu tą właściwą. Kiedy czytam dzienniki dwudziestoletniej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdybym już koniecznie musiała kategoryzować książki i uznać coś tak uwłaczającego jak literatura kobieca, to zamiast książek na których okładkach widnieją panowie, co pogubili koszulki, widziałabym książki Virginii Woolf, Sylvii Plath czy Susan Sontag.

Kolejna autorka, która mnie zachwyca nie mniej niż 20 lat temu. Przefiltrowana przez te lata - jeszcze bardziej. Niesamowite jak ponadczasowe są te obserwacje. Jasne, minęło 100 lat, świat posunął się o ogrom technologii. Ale umiera się tak samo. Ale Oxford Street w Londynie to nadal mydło i powidło, tyle że nowoczesne. Ale słońce tak samo gaśnie nad wrzosowiskami. I dzięki Bogu, że mamy jeszcze wrzosowiska.

„Dobry esej zaciąga kurtynę wokół nas, ale musi to być zasłona, która nas włącza, nie zaś ogranicza.”

Eseje Woolf są różnorodne i to tym bardziej pokazuje kunszt pisarki. Najbliższe mojemu sercu były jednak te o czytaniu i pisaniu.

„(…) wtedy Wszechmogący, widząc nas, którzy przyjdziemy, dźwigając pod pachą książki, zwróci się do świętego Piotra i głosem jakby nieco podbarwionym zazdrością powie: „ Tym nie potrzeba już żadnej nagrody. My nie możemy im dać niczego więcej. To są ci, którzy kochali czytanie”.

Jak dobrze, że jeszcze to mamy.

Gdybym już koniecznie musiała kategoryzować książki i uznać coś tak uwłaczającego jak literatura kobieca, to zamiast książek na których okładkach widnieją panowie, co pogubili koszulki, widziałabym książki Virginii Woolf, Sylvii Plath czy Susan Sontag.

Kolejna autorka, która mnie zachwyca nie mniej niż 20 lat temu. Przefiltrowana przez te lata - jeszcze bardziej....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zupełnie nie spieszyłam się z tą pozycją. Nawet czytając w autobusie, z głową w czymś innym, myślałam, że coś tracę. To w ogóle nie jest książka do autobusu. Ona potrzebuje kawy i spokojnego delektowania się. Wtedy dopiero słowa trafiają, gdzie trzeba.

Książka jest zbudowana z tak wielu wspaniałych zdań, że gdybym chciała je wszystkie zapisać, czytałabym ją chyba z miesiąc. Dlatego nie zapisałam żadnego i pomyślałam - będę je sobie chłonąć tu i teraz. I zachwycać się. Tak zrobiłam.

Pozycja wydaje się być zbiorem pozornie niepowiązanych historii. Jednak każda osobno i wszystkie razem jakimś sposobem tworzą wspaniałą konstelację. Łącznikiem wydaje się być narratorka i jej tajemnicza towarzyszka. Bardzo lubię takie snucie historii. Przenoszenie w czasie. To tu, to tam. Cudowna rzecz.

Zupełnie nie spieszyłam się z tą pozycją. Nawet czytając w autobusie, z głową w czymś innym, myślałam, że coś tracę. To w ogóle nie jest książka do autobusu. Ona potrzebuje kawy i spokojnego delektowania się. Wtedy dopiero słowa trafiają, gdzie trzeba.

Książka jest zbudowana z tak wielu wspaniałych zdań, że gdybym chciała je wszystkie zapisać, czytałabym ją chyba z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsze spotkanie z Vonnegutem miało odbyć się już tyle razy, że tylko przypadek sprawił, że odbyło się teraz. Zdarza się i tak.

Jeżeli spodziewałam się czegoś konkretnego to na pewno nie tego. Po pierwszych zdaniach pomyślałam, że będzie bardziej lekko niż wzniośle i strasznie, jak to o wojnie. Rozluźniłam się nieco. Na krótko.

Szybko zdałam sobie sprawę, że będzie równie lekko jak Korczak prowadzący dzieci pod prysznic. Było absurdalnie jak tylko o wojnie można. I samo to w zasadzie wbiło w fotel. Nie ma na świecie tyle absurdu.

Równie dobrze zatem można latać po czasoprzestrzeni, opowiadać trochę o środku, trochę o końcu i trochę o początku. Chronologia niewiele tu zmieni. Zrozumiałam wtedy, że tak, jednak jest to arcydzieło. Że zdarza się i tak.

Pierwsze spotkanie z Vonnegutem miało odbyć się już tyle razy, że tylko przypadek sprawił, że odbyło się teraz. Zdarza się i tak.

Jeżeli spodziewałam się czegoś konkretnego to na pewno nie tego. Po pierwszych zdaniach pomyślałam, że będzie bardziej lekko niż wzniośle i strasznie, jak to o wojnie. Rozluźniłam się nieco. Na krótko.

Szybko zdałam sobie sprawę, że będzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdarza się taki wewnętrzny konflikt między tym co powinieneś, a tym co chcesz, lub nie chcesz zrobić. Wtedy pojawia się lęk.

Esther wydaje się, że nigdzie nie pasuje, nigdzie nie przynależy, mogłaby być w zasadzie gdzieś pośrodku, ale to też nie to. Nic, tylko spełnia oczekiwania innych. Aż w końcu coraz trudniej jest jej wstać z łóżka, bo po co? Nie ma powodu dla którego warto by to zrobić. Umyć się, ubrać? Po co, skoro jutro trzeba będzie zrobić to znowu. Zaczyna się czuć jak pod kloszem zgryzoty, szklanym kloszem. Tak trafia w system ówczesnej psychiatrii.

Wtedy mówiono o tym szaleństwo. Dziś depresja i zaburzenia lękowe to żaden powód do wstydu. Zmieniły się metody leczenia, zmienił się światopogląd, sama choroba - nie. Bo dlaczego by miała?

Książka, która dojrzała wraz ze mną. Teraz znaczy chyba coś innego, na pewno rozumiem ją lepiej. Sylvia Plath niezmiennie zachwyca. Ponadczasowa. Tak znaczące wątki autobiograficzne dodają jej głębi.

Zdarza się taki wewnętrzny konflikt między tym co powinieneś, a tym co chcesz, lub nie chcesz zrobić. Wtedy pojawia się lęk.

Esther wydaje się, że nigdzie nie pasuje, nigdzie nie przynależy, mogłaby być w zasadzie gdzieś pośrodku, ale to też nie to. Nic, tylko spełnia oczekiwania innych. Aż w końcu coraz trudniej jest jej wstać z łóżka, bo po co? Nie ma powodu dla którego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Houellebecq był na mojej liście od dawna. Być może te wszystkie ostrzeżenia o wulgarności nieco studziły mój zapał. Szkoda, że czytelnicy skupiają się na tym. Takie zniechęcanie może uczynić wiele złego. Podobnie z resztą jak w przypadku Bukowskiego. Powtórzę więc - być wulgarnym też trzeba umieć, a przede wszystkim nie może być to bezcelowe. Żadna to umiejętność wkładać przekleństwo niczym przecinek, bez ładu i składu.

Dlatego też nie zrobiły na mnie wrażenia częste, wręcz naturalistyczne opisy doznań seksualnych, nie zniechęciła mnie wulgarność. Bo jak bez tego opowiedzieć o życiu na przekór normom społecznym? Wyszło z tego bardzo interesujące studium jednostki otwartej na nowe doświadczenia i doznania. Zwłaszcza w zestawieniu z pełnym upokorzenia i przemocy dzieciństwem. Aspekt przemijania i straconych szans mnie wzruszył.

To ostra proza, bez tabu. Bardzo sobie cenię taką intymną szczerość w literaturze. Nie ma tu miejsca na sztuczność i pretensjonalność. Nie ma obłudy i ja temu wierzę.

Houellebecq był na mojej liście od dawna. Być może te wszystkie ostrzeżenia o wulgarności nieco studziły mój zapał. Szkoda, że czytelnicy skupiają się na tym. Takie zniechęcanie może uczynić wiele złego. Podobnie z resztą jak w przypadku Bukowskiego. Powtórzę więc - być wulgarnym też trzeba umieć, a przede wszystkim nie może być to bezcelowe. Żadna to umiejętność wkładać...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdarzają się książki ponadczasowe, które czytane po latach ponownie, odbieramy jeszcze intensywniej. Docierają do nas lepiej, bardziej. Są jednak też takie jak „Wilk stepowy”, które nie przetrwały tej próby czasu.

Czasem robię taki eksperyment i wracam do lektur sprzed kilkunastu lat. Pamiętam, że wtedy „Wilk stepowy” zrobił na mnie wielkie wrażenie, ale nie pamiętałam dlaczego. Dziś, im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej bohater wydawał mi się pretensjonalny. Nie polubiliśmy się.

Można być outsiderem, można izolować się od ludzi i zrobić z tego osobisty grajdołek. Być może miało być egzystencjalnie, a wyszło ekshibicjonistycznie z nutką nihilizmu.

Powieść, jak czytamy w posłowiu, jest mocno autobiograficzna. Hesse napisał ją w wieku 50 lat, przez lata zmagał się z depresją. Zabrakło mi tu tej dojrzałości. Gdyby ktoś mi powiedział, że autor napisał to będąc zbuntowanym nastolatkiem - uwierzyłabym. Z resztą sam Hesse pisał z niejakim zdziwieniem, że większy poklask książka zyskała u młodych czytelników, niż jego równolatków. Choć to niewiele się zmieniło.

Zdarzają się książki ponadczasowe, które czytane po latach ponownie, odbieramy jeszcze intensywniej. Docierają do nas lepiej, bardziej. Są jednak też takie jak „Wilk stepowy”, które nie przetrwały tej próby czasu.

Czasem robię taki eksperyment i wracam do lektur sprzed kilkunastu lat. Pamiętam, że wtedy „Wilk stepowy” zrobił na mnie wielkie wrażenie, ale nie pamiętałam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przywodzi na myśl Afrykę u Jean-Christophe Grange. Bezwględna, budząca ciągły niepokój. Afryka południowa u Coetzee’go dudni zniewoleniem, bezbronnością, nieuniknionym, zawieszonym w czasie końcem. A dla białej kobiety? Myślę o tym i nie mogę wymazać z głowy obrazu owiec czekających na rzeź.

Hańba. Zhańbić. Zostać zhańbionym. Poczuć się zhańbionym. Semantyka? Nie tu.

W powieści zestawione są dwie, pozornie różne historie. W pierwszej wina jest rozmyta, nieoczywista, wydaje się być niedostatecznie określona i rozdmuchana do rangi skandalu. Konsekwencje wydają się być nadmierne i przerysowane. Druga, przeciwstawna historia nie pozostawia złudzeń, nie ma wątpliwości. Wzbudza wściekłość. Jednak tu ofiara zdaje się odsuwać wydarzenie w niebyt. Jednocześnie pozostaje uwiązana w pewnej bezradności, bezwolna i w środku martwa.

Czym jest tytułowa hańba u Coetzee’go? Szkarłatną literą? Zatrzymaniem w czasie? Widzę ją jak bezruch.

Powieść jest doskonała. Mrozi. Odbiera powietrze.

Przywodzi na myśl Afrykę u Jean-Christophe Grange. Bezwględna, budząca ciągły niepokój. Afryka południowa u Coetzee’go dudni zniewoleniem, bezbronnością, nieuniknionym, zawieszonym w czasie końcem. A dla białej kobiety? Myślę o tym i nie mogę wymazać z głowy obrazu owiec czekających na rzeź.

Hańba. Zhańbić. Zostać zhańbionym. Poczuć się zhańbionym. Semantyka? Nie tu.

W...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Bo dzisiaj istnieje tylko to, co jest dostrzegane przez innych. Istnienie samo w sobie dawno już straciło sens”

Kiedyś załaduję całą walizkę książkami Stasiuka i pojadę na Wschód, na Bałkany albo gdzie bądź. Czuję, że wszędzie byłoby dobrze podróżować z tą obserwacją i poetyką.

Nawet podróż w czasy dzieciństwa wydaje się znajoma i tak podobna, choć czasowo inna. Ten sam biały kredens u babci i dziadek wracający z wodą ze studni. Niemalże słyszę dźwięk blaszanych wiader.

W tym cała niesamowitość Stasiuka, że swoim słowem przenosi w moje wspomnienia. Innym razem pisze o swoich doznaniach a ja mam wrażenie, jakby były moje. Chociaż nie były. Niemal czuję chłód warszawskiego bruku. Tłum wsłuchany w Jana Pawła II jak żywy staje mi przed oczami, choć ta chwila nie była moim udziałem. Ale pamiętam jak umierał, jaki był wtedy kruchy i bezbronny, wciąż na widoku, jakby obdzierał z tajemnicy to umieranie. Pamiętam, że myślałam wtedy - już dosyć, już nie trzeba, wolno Ci odejść.

To świetny zbiór krótkich tekstów. Tych z podróży w Europę i tych w siebie.

„Bo dzisiaj istnieje tylko to, co jest dostrzegane przez innych. Istnienie samo w sobie dawno już straciło sens”

Kiedyś załaduję całą walizkę książkami Stasiuka i pojadę na Wschód, na Bałkany albo gdzie bądź. Czuję, że wszędzie byłoby dobrze podróżować z tą obserwacją i poetyką.

Nawet podróż w czasy dzieciństwa wydaje się znajoma i tak podobna, choć czasowo inna. Ten sam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Albowiem ten, kto tworzy, musi być sam sobie światem, znajdować wszystko w sobie i w naturze, z którą się związał”

Najpiękniejsze klasyczne teksty, to takie, które wciąż wywołują dreszcze. Trafiają w punkt i porażają aktualnością. Znalazłam wzmiankę o tym tomiku u Singrid Nunez, a że pozostałe nawiązania są nad wyraz wspólne, czułam, że to będzie dobra rzecz.

Rilke, nazywany magiem słowa, nie zawiódł. Odczuwa się te listy jak szepty ducha i mędrca, są jak najcenniejsze lekcje. Ponadczasowe.

„Wystarczy odczuć, że można żyć bez pisania, by się nie ważyć na nie” jest jakby echem tego, co czytałam u późniejszych wielkich, jedynie ujęte inaczej.

Odnajduję słowa, o których nawet nie wiedziałam, że są Rilkiego, a wydawały się niemożliwe do zapomnienia.

„(…) miłości polegającej na tym, że graniczą ze sobą dwie samotności, nawzajem się chroniąc i pozdrawiając”

Czuję, że ten tomik będzie ratunkiem w chwilach zwątpienia i jeszcze nie raz go przeczytam.

„Albowiem ten, kto tworzy, musi być sam sobie światem, znajdować wszystko w sobie i w naturze, z którą się związał”

Najpiękniejsze klasyczne teksty, to takie, które wciąż wywołują dreszcze. Trafiają w punkt i porażają aktualnością. Znalazłam wzmiankę o tym tomiku u Singrid Nunez, a że pozostałe nawiązania są nad wyraz wspólne, czułam, że to będzie dobra rzecz.

Rilke,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Nadchodząca fala. Sztuczna inteligencja, władza i najważniejszy dylemat ludzkości w XXI wieku Michael Bhaskar, Mustafa Suleyman
Ocena 6,6
Nadchodząca fa... Michael Bhaskar, Mu...

Na półkach: ,

„Na pierwszy rzut oka powstrzymanie technologii nie wydaje się możliwe. A jednak dla dobra nas wszystkich MUSI być możliwe” Gdzie jest zatem czarna skrzynka i koło ratunkowe a może przycisk RESET? I dlaczego są konieczne?

Mustafa Suleyman, współzałożyciel DeepMind, pioniera w dziedzinie tworzenia sztucznej inteligencji zabiera nas w podróż po dziejach technologii, a raczej ich falach, bo jak przekonuje, żadna z innowacji nie pojawiła się samodzielnie. A nie były to fale, jak celnie zauważył, które przychodziły z elegancką przewidywalnością przypływów.

Każda kolejna fala była potężniejsza. Gdy prześledzimy dzieje naszej cywilizacji łatwo zauważymy, że o ile pierwsze wynalazki, jak choćby maszyny fabryczne, czy kolej lub samochody potrzebowały dziesiątków lat, by zyskać poklask i zaufanie, tak każda kolejna technologia nabierała coraz szybszego rozpędu by unieść nas na swojej fali.

Thomas J. Watson prezes IBM w latach 40-tych nieopatrznie wysnuł twierdzenie, że na świecie jest popyt na nie więcej niż pięć komputerów. W latach 70- tych było ich na świecie prawie pół miliona. Tymczasem już smartfony potrzebowały zaledwie kilku lat by z produktu niszowego stać się artykułem pierwszej potrzeby jakiejś 2/3 planety.

Człowiek jako homo technologicus jest nierozerwalnie związany z falami technologii, które tworzy, a im więcej posiadamy narzędzi, tym większe mamy możliwości działania i tym łatwiej wymyślamy nowe procesy. Apetyt cywilizacji na bardziej dostępne i tańsze technologie jest niepohamowany.

„ (Życie + inteligencja) x energia = współczesna cywilizacja”

Suleyman bardzo szczegółowo i kompleksowo przechodzi przez najważniejsze aspekty sztucznej inteligencji. Wskazuje niezaprzeczalne zalety wynikające z niemalże nieograniczonych możliwości, które oferuje AI właściwie we wszystkich dziedzinach naszego życia.

Jednak właśnie dlatego, jak przestrzega, może być tak samo cenna, jak i niebezpieczna w niewłaściwych rękach. Dziś, każda osoba prywatna, z wystarczająco zasobnym portfelem może kontrolować rój tysięcy dronów. Tak samo, jak AI pomogło Ukrainie w zyskaniu przewagi, choćby chwilowej, w bitwie o Kijów, tak samo może przyczynić się do niewyobrażalnych tragedii.

Jak mówi Audrey Kurth Cronin - ekspertka ds bezpieczeństwa - Nigdy wcześniej tak wielu nie miało dostępu do tak zaawansowanych technologii zdolnych do siania śmierci i chaosu.

Autor przedstawia zatem również listę działań, które pozwolą na kontrolowane wykorzystanie AI, tak by była dla nas użyteczną technologią, a nie narzędziem nieodwracalnej zagłady w ślad za powiedzeniem - Spodziewajmy się najlepszego, bądźmy przygotowani na najgorsze.

Bardzo bogate kompendium wiedzy. Ważna i potrzebna książka przedstawiająca AI ze wszystkich stron - zysków i zagrożeń. Pozostawiająca pod rozwagę i dająca do myślenia. W dobie dzisiejszych innowacji i ich tempie odpowiedzialność jest w rękach nas wszystkich. Nie stać nas na to, by nie wiedzieć.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwarte i sekcji Szczeliny. Polecam. To wartościowa pozycja.

„Na pierwszy rzut oka powstrzymanie technologii nie wydaje się możliwe. A jednak dla dobra nas wszystkich MUSI być możliwe” Gdzie jest zatem czarna skrzynka i koło ratunkowe a może przycisk RESET? I dlaczego są konieczne?

Mustafa Suleyman, współzałożyciel DeepMind, pioniera w dziedzinie tworzenia sztucznej inteligencji zabiera nas w podróż po dziejach technologii, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejny pisarz i kolejne drzwi, które zaprosiły mnie do nowego świata.
I jako pierwsze spotkanie z Amosem Ozem okazało się bardzo zachęcające do zagłębienia się w jego twórczość.

Nie spieszyłam się z lekturą tej powieści. Chciałam, żeby sobie we mnie płynęła jak najdłużej i wiedziałam od razu, że trudno mi będzie o niej napisać. Wszystko, co najlepsze w literaturze jest najtrudniejsze do uchwycenia. Nie do końca wiadomo skąd w zasadzie wziął się ten czar i co mnie tu uwiodło. Ulotność.

Izrael. Naród żydowski. Nie ma innego takiego, który wycierpiałby więcej. O żadnym innym nie myślę z taką troską i żalem. Nie przestaję się też dziwić latom zgrozy i prześladowań. Holokaust. Odwieczne piętno na narodzie żydowskim ale też i na całym świecie, na ludzkości, na pamięci. Ale tu jest przede wszystkim Jerozolima. Mekka pomarańczowych drzewek i życie jakby ciągle w czyimś cieniu i w trwodze przed zniewagą,

Wszystko to jest tłem, w którym dorasta żydowski chłopiec. I literatura- pierwsza i najważniejsza miłość. Snuje historie o sobie, swojej rodzinie i ludziach, którzy wraz z biegiem czasu i zdarzeniami stworzyli go takim, jaki jest teraz.

Matka. Jest biegunem, który zatacza niewidzialne kręgi wokół małego Amosa, aż odchodzi i nie sposób tej straty i tęsknoty odstawić na boczny tor. Ta trauma definiuje pisarza i odtąd rezonuje na całe jego życie.

Pierwsze literackie fascynacje, twórcza droga są jak odnalezione powołanie, które w końcu przynoszą spokój.

Ciężko było mi wyjść z tej autobiograficznej powieści i zadowolić się ostatnią stroną. Nie mogę się doczekać, by odnaleźć to światło w pozostałych książkach Amosa Oza.

Kolejny pisarz i kolejne drzwi, które zaprosiły mnie do nowego świata.
I jako pierwsze spotkanie z Amosem Ozem okazało się bardzo zachęcające do zagłębienia się w jego twórczość.

Nie spieszyłam się z lekturą tej powieści. Chciałam, żeby sobie we mnie płynęła jak najdłużej i wiedziałam od razu, że trudno mi będzie o niej napisać. Wszystko, co najlepsze w literaturze jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Kto wie, może właśnie tego szuka się przez całe życie, tylko tego, tego żalu, najgłębszego z możliwych, aby wreszcie stać się samym sobą, zanim nadejdzie śmierć”

U Bukowskiego często przewijało się uwielbienie Celinem. Do tego stopnia, że aż zapragnęłam sprawdzić dlaczego. I faktycznie jej wpływ na twórczość Bukowskiego jest niezaprzeczalny.

Rozumiem, że powieść Celine’a w latach 30 poprzedniego wieku mogła szokować. Porzucił wszelkie konwenanse i bez skrupułów rozprawił się z ówczesną hipokryzją, złudzeniami i zakłamaniem. Podobnie jak Bukowski wiele lat później. Zastanawia mnie czy skala szokowania czytelnika była porównywalna i czy taki był zamiar.

Jakby na to nie patrzeć, Celine zapoczątkował pewien zwrot w języku i literaturze. Otworzył drzwi do szczerości i otwartości. Odważył się na bezpośredniość, bez pięknych ozdobników.

Jego bohater w swoich podróżach jakby wciąż czegoś szuka. Krytycznie ocenia ludzi i miejsca, siebie już mniej. Nigdzie nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca. Być może szuka sam siebie.

„Kto wie, może właśnie tego szuka się przez całe życie, tylko tego, tego żalu, najgłębszego z możliwych, aby wreszcie stać się samym sobą, zanim nadejdzie śmierć”

U Bukowskiego często przewijało się uwielbienie Celinem. Do tego stopnia, że aż zapragnęłam sprawdzić dlaczego. I faktycznie jej wpływ na twórczość Bukowskiego jest niezaprzeczalny.

Rozumiem, że powieść...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatnio sporo jest o tym autorze na bookstagramach i zewsząd spływają zachwyty nad wielkością tej prozy. Chodziła ona za mną i chodziła, aż wychodziła.

Już po cytatach wiedziałam, że będzie się podobało, więc nie było tu niespodzianki. Z resztą gdyby chcieć z niej wypisać wszystkie najlepsze cytaty, trzeba by czytać z ołówkiem w zębach. Mnie najbardziej urzekł ten - „Bowiem życia nie można znosić w inny sposób niż ze świadomością, że godzimy się z tym wszystkim, co znaczymy dla siebie i świata”

Pierwsze co przychodzi mi na myśl, gdy piszę o tej książce to scena teatralna i duodrama. Tylko ich dwóch. Gra emocjami, a może właśnie już ich brakiem, już z takim spokojem, zgodą. To już tylko rozliczenie z przeszłością. Już tylko słowa i pytania, pozostawione bez odpowiedzi.

Dużo tu jest o przyjaźni, takiej, której dziś ze świecą szukać. Z resztą i czasy sprzyjały takiemu braterstwu krwi. No, oczywiście póki nie pojawiła się kobieta.

Czyta się to wspaniale. Płynie się przez słowa i ciężko się zatrzymać. A jednak zmuszałam się trochę do przerw, by móc celebrować tą niewątpliwą przyjemność dłużej.

Ostatnio sporo jest o tym autorze na bookstagramach i zewsząd spływają zachwyty nad wielkością tej prozy. Chodziła ona za mną i chodziła, aż wychodziła.

Już po cytatach wiedziałam, że będzie się podobało, więc nie było tu niespodzianki. Z resztą gdyby chcieć z niej wypisać wszystkie najlepsze cytaty, trzeba by czytać z ołówkiem w zębach. Mnie najbardziej urzekł ten -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Największy geniusz Steinbecka polegał na tym, że jego książki mogły być napisane zarówno 80 lat temu, jak i wczoraj. Lepiej jednak, że stało się to wtedy. Teraz zniknęłyby w gąszczu bestsellerów.

Każde spotkanie ze Steinbeckiem mnie zachwyca. Dodatkowo wielbię te piękne, białe wydania od Wydawnictwa Prószyński. Każde spotkanie jest jednak inne i pokazuje wspaniałą różnorodność Mistrza. Tym razem ukłon należy się niezwykłej kolorystyce bohaterów i scen.

Bunkier bez okien ale z udrapowanymi firankami, pomalowany od środka na niebiesko to miód na moją wyobraźnię. Kochany Mac i cała jego zgraja ze wszystkimi ich cudownymi pomysłami, o których z góry wiadomo, że przyniosą więcej zniszczeń niż pożytku, chwyta za serce. Nieporadny doktor, z głową pełną marzeń i planów, hodujący grzechotniki i piszący wiecznie tą samą pracę, który „nosił samotność niczym wieniec na skroniach” Burdel mama, która jest trochę dobrą wróżką, a trochę wiedźmą, ale jednak z sercem na dłoni. No i Suzy, współczesna księżniczka z niewyparzoną gębą. Chiński sprzedawca, który wielbicielom Steinbecka jakby kogoś przypomina. Plejada gwiazd. Nie przestaje dziwić, że nie powstał na tej podstawie serial.

Kończę lekturę z zachwytem i żalem. Już tylko mogę sobie wyobrażać dalsze przygody mieszkańców ulicy Nabrzeżnej. I robię to.

Największy geniusz Steinbecka polegał na tym, że jego książki mogły być napisane zarówno 80 lat temu, jak i wczoraj. Lepiej jednak, że stało się to wtedy. Teraz zniknęłyby w gąszczu bestsellerów.

Każde spotkanie ze Steinbeckiem mnie zachwyca. Dodatkowo wielbię te piękne, białe wydania od Wydawnictwa Prószyński. Każde spotkanie jest jednak inne i pokazuje wspaniałą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Afryka- zbyt duża, zbyt żywotna, zbyt niepokorna”

Miłość w Afryce jest jak tanzanit, rodzi się w bólu, i czasem w tym bólu trzeba się bardzo postarać, by ją dostrzec.

Wraz z autorem podróżujemy w jej poszukiwaniu. Do Etopii, Kenii, Ugandy czy Tanzanii, i zewsząd dotykamy tragedii. Głodu, handlu ludźmi, zacofanych tradycji i prześladowań. Tu miłość jest jakby kaprysem. Przeważa strach, poniżenie, ucieczka i walka o kolejny dzień.

Slumsy, skwar, bród. Świat, w którym kobieta jest nikim. Świat, w którym „jak bije, to kocha” jest normą. Życie w potrzasku, z poczuciem, że nie ma dokąd uciec a przed samobójstwem chroni tylko jedna myśl - by choć jeszcze ten jeden raz zobaczyć rodzinę. Zapytaj kobietę, która bardziej od węży, boi się mężczyzn, czym jest dla niej miłość. Zapytaj homoseksualistę, któremu za miłość grozi więzienie, szykany, a nawet śmierć czy warto kochać.

A jednak i tu zdarza się miłość. Nie taka jak w powieściach Jane Austen. Nie taka jak w Twoim domu, moim domu. Taka, jakby wydarta złu. Tu mówią - „To porozumienie między dwoma osobami, jakby miały taką samą krew”.

Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Otwarte i sekcji reporterskiej - Szczeliny.

„Afryka- zbyt duża, zbyt żywotna, zbyt niepokorna”

Miłość w Afryce jest jak tanzanit, rodzi się w bólu, i czasem w tym bólu trzeba się bardzo postarać, by ją dostrzec.

Wraz z autorem podróżujemy w jej poszukiwaniu. Do Etopii, Kenii, Ugandy czy Tanzanii, i zewsząd dotykamy tragedii. Głodu, handlu ludźmi, zacofanych tradycji i prześladowań. Tu miłość jest jakby kaprysem....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy myślę o tym jak genialny jest Knausgard, dochodzę do wniosku, że właśnie o tych geniuszach słowa, pisać jest najtrudniej. Nie ma jednak chyba autora, którego ponad 800 stron jestem w stanie przeczytać w 2 dni.

Nie wiem w czym tkwi jego fenomen - w tej prostocie, szczerości? Jedno mnie zdumiewa za każdym razem - że każdy z tych Wielkich był kiedyś słabym pisarzem, którego nikt nie chciał wydać. Jest w tym pewna nadzieja. O tym jest właśnie ten tom - o drodze do debiutu, bardzo trudnej, mozolnej drodze, a jednak też wytrwałej i pewnej siebie. Mimo całej tej krytyki i zwątpień. Zdumiewa też poziom oczytania już 20-letniego Knausgarda. Jakby on odgórnie wiedział co jest dobre, co warto czytać, a czego nie. Ja latami czytałam złe i bardzo złe książki by w końcu znaleźć się na drodze, na której jestem teraz.

Ten tom jest też o miłości i pożądaniu. I to chyba wzruszyło mnie najbardziej i najbardziej nie umiem wytłumaczyć dlaczego było tak znakomite bez popadnięcia w banały. Powiem tylko, że to jak Knausgard opisuje chwilę zakochania jest jak opis tego, czego opisać się nie da. Ta nieuchwytność. On potrafi uchwycić nieuchwytność.

Kiedy myślę o tym jak genialny jest Knausgard, dochodzę do wniosku, że właśnie o tych geniuszach słowa, pisać jest najtrudniej. Nie ma jednak chyba autora, którego ponad 800 stron jestem w stanie przeczytać w 2 dni.

Nie wiem w czym tkwi jego fenomen - w tej prostocie, szczerości? Jedno mnie zdumiewa za każdym razem - że każdy z tych Wielkich był kiedyś słabym pisarzem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszy Bukowski w tym roku. Im mnie mi zostało, tym wolniej czytam, rzadziej, by zostało na dłużej.

Szmira. Początkowo śmiałam się z tego pastiszu, parodii złych i bardzo złych książek. Ale potem wciągnęłam się w ten nonsens. No tak, tylko Bukowski nawet ze szmiry potrafił zrobić sztukę.

Ostatnia powieść Mistrza. Tak jakby chciał powiedzieć - strzeżcie się bełkotu. I smutno mi się zrobiło.
Nawet Celine’a zabrał ze sobą.

Pierwszy Bukowski w tym roku. Im mnie mi zostało, tym wolniej czytam, rzadziej, by zostało na dłużej.

Szmira. Początkowo śmiałam się z tego pastiszu, parodii złych i bardzo złych książek. Ale potem wciągnęłam się w ten nonsens. No tak, tylko Bukowski nawet ze szmiry potrafił zrobić sztukę.

Ostatnia powieść Mistrza. Tak jakby chciał powiedzieć - strzeżcie się bełkotu. I...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to