Mroczne tajemnice Dolnego Śląska. Przewodnik po miejscach, które żyją sekretami do dziś Inessa Ormańczyk 7,9
ocenił(a) na 46 tyg. temu 41/2024
Tym razem moje oczekiwania rozminęły się z propozycjami Autorek.
Tytuł tej publikacji zasugerował mi spotkanie z ciekawymi, mrocznymi właśnie, faktami związanymi z burzliwą historią Dolnego Śląska. Naiwnie wyobrażałem sobie, że poczytam coś np. o okresie wojen husyckich.
Nic z tych rzeczy.
Autorki historii sensu stricto dotykają w niewielkim stopniu, skupiają się natomiast na różnych podaniach, legendach i tym podobnych przekazach ginących w pomroce dziejów.
Poddają te treści analizom, z których często wynika, iż z realną historią wspólnego mają niewiele. Są za to ściśle związane z pasjami Autorek, które nie żałują sobie snucia własnych teorii na ich temat, jednych – ciekawszych, innych – mniej.
Nawet jako dziecko nie “wierzyłem” w istnienie smoków, gryfów, wampirów, bazyliszków i im podobnych wytworów ludzkiej wyobraźni sprzed wieków. Trudno więc, aby współczesne tropienie jednorożców na Dolnym Śląsku wywołało we mnie jakieś emocje ;)
Najciekawsza cześć książki to ta poświęcona mieszkańcom regionu uznanych wieki temu przez lokalną społeczność za wampiry, co zwykle kończyło się tragedią. Dość solidne oparcie w dokumentach pozwala dziś w miarę dokładnie poznać kulturowy i urzędowy aspekt tych oskarżeń, procesów oraz zwyczajów pogrzebowych panujących w faktycznie mrocznym okresie totalnego zabobonu.
Pozostałe rozdziały przykuły moją uwagę, mówiąc delikatnie, w stopniu umiarkowanym.
Być może swój wpływ miał na to styl narracji: literackiej odmiany języka tu niewiele, dominuje raczej styl, luźny, potoczny (“autor popełnił opracowanie”, “polubiłam gościa” itp.) charakterystyczny dla blogosfery.
Głębia i przenikliwość refleksji w stylu: “Istnieje wiele rodzajów miłości. Ci, którzy mają szczęście, kochają ze wzajemnością, a żywione przez nich uczucie jest budujące. Mniej szczęście mają zakochani jednostronnie lub miłujący w sposób niezrozumiały dla dużej części społeczeństwa. Jakoś tak wyszło, że nasz gatunek od wieków wykazuje się niepojętym dla mnie brakiem tolerancji wobec inności” - również nie pomagały mi w poważniejszym potraktowaniu tej publikacji.
Na koniec ciekawostka: książka poświęcona jest wedle tytułu tajemnicom Dolnego Śląska. Tymczasem na okładce widzimy fragment panoramy… Pragi, czeskiej stolicy.
Celowy zabieg (jeśli tak, to czym powodowany?),czy zwykła ignorancja? To taki kolejny sekrecik z “Dolnego Śląska” ;)