Amerykański pisarz, reżyser i aktor. Zdobywca trzech Oscarów i czterech Złotych Globów. Urodził się w Konstantynopolu w greckiej rodzinie, która wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, kiedy miał cztery lata. Studiował w Yale. W 1947 roku założył słynne Actors Studio. Karierę reżyserską rozpoczął na Broadwayu. Sukces jego inscenizacji, m.in. Śmierci komiwojażera i Kotki na gorącym blaszanym dachu, otworzył mu drogę do filmu. W 1945 roku wyreżyserował swój debiutancki film fabularny, a trzy lata później otrzymał pierwszego Oscara – za Dżentelmeńską umowę. Kolejne filmy – Tramwaj zwany pożądaniem, Viva Zapata, Na nabrzeżach (drugi Oscar za reżyserię),Wiosenna bujność traw, Ameryka, Ameryka, Układ (ekranizacja jego własnej powieści pod tym samym tytułem z Kirkiem Douglasem i Faye Dunaway),Goście i Ostatni z wielkich – ugruntowały jego pozycję genialnego reżysera, a przyznany w 1999 roku Oscar za całokształt twórczości ją przypieczętował. Choć twórczość literacka pozostawała nieco w cieniu działalności filmowej Kazana, jego powieści – zwłaszcza Układ – spotkały się z niezwykle pozytywnym przyjęciem amerykańskiej krytyki. Co jest znaczące zwłaszcza wobec faktu, że współpraca Kazana z komisją McCarthy’ego nie przysporzyła mu przyjaciół w kręgach intelektualistów, z natury rzeczy skłaniających się ku liberalizmowi.
Historia życia i przyjaźni dwóch aktorów Sidney'a Castelmana i jego dublera.
Dubler uczył się zawodu pod okiem mistrza, aż osiągnął prawie taką pozycję jak mistrz. Prawie, bo mistrzostwa w zawodzie nigdy nie zdobył, był pracowity, ale zabrakło mu tej tzw. iskry bożej.
Obaj pracowali w teatrach na Brodway'u.
Wreszcie stary mistrz zachorował, pracował już tylko dubler
i wspomagał finansowo przyjaciela.
Więcej napisać nie mogę, zdradzę clou opowieści.
Warto przeczytać, poznać przy okazji życie NY.
Bardzo ciekawa książka, polecam.
Od pierwszych rozdziałów treść jest gorzka do bólu, ma swoje zabawne sceny np.: kiedy bohater postanawia mówić to co myśli i rzeczywiście najpierw słyszymy jego myśli i za chwilę je wypowiada… jest też kilka zabawnych scen sytuacyjnych. Jednak podczas całej książki wydaje się, że mimo próby wyzwolenia się z “układu” w jaki jest uwikłany mimo idealizmu do jakiego dąży, nieuchronnie jednak zsuwa się w otchłań katastrofy.
Idealizm po przemianie (odrzuceniu dawnego Ediego) jest tak utopijny, absurdalny i nielogiczny, że nie ma nadziei na dobry koniec i zasadniczo zakończenie jak dla mnie rozmywa się.