"Mroki" pozostawiły po sobie bogactwo zdań, z którymi łatwo się utożsamić. Zdecydowanie jest to książka "do cytowania". Nie odczułam jednak zbyt dużego zainteresowania treścią - i właśnie tego mi zabrakło do stworzenia więzi z książką. Po wydeptaniu własnej ścieżki ciemności, lektura ta wydaje się być naturalna i zwyczajna. Doceniam, ale nic poza tym.
W moich myślach pozostaje za to wspomnienie śmierci autora (zaledwie rok po wznowieniu owej książki). Ta informacja wzbudziła we mnie więcej emocji niż sama lektura. Mroki przeszłości zawsze znajdą miejsce w ludzkich sercach.
Jest to książka, która nie pozwala, by brnęło się przez tekst obojętnie. Z jednej strony nie dotyczyła mnie i chwilami przechodziłam obok tekstu, nie zatrzymując się i nie poświęcając mu większej uwagi. Z drugiej strony, trafiałam na chwile, w których musiałam wziąć oddech, bo zaczynały mnie dusić melancholia i trudne do przełknięcia zrozumienie. Wydaje się, że książka przygnębia ale zawarte w niej małe radości, wpuszczają w jej mroki cenne promienie słońca.