Edward Gibbon (ur. 27 kwietnia 1737 r. w Putney k. Londynu, zm. 16 stycznia 1794 r. w Londynie) – brytyjski historyk, członek Parlamentu.
Uważany za najwybitniejszego historyka angielskiego XVIII wieku. Był autorem sześciotomowego dzieła Zmierzch i upadek cesarstwa rzymskiego (ang. The History of the Decline and Fall of the Roman Empire). Jest to jedna z najsławniejszych książek historycznych wszech czasów.
Gibbon jest uznawany za najnowocześniejszego historyka epoki oświecenia. W swoich pracach opierał się na źródłach, dzięki czemu tworzył narrację precyzyjną naukowo, ale również o wysokich walorach literackich. Dzięki temu jego dzieła do dzisiaj nie straciły aktualności i są nadal podstawą historiografii.
Polski przekład dzieła Gibbona obejmuje czasy od zgonu Marka Areliusza do zabicia Odoakra (180-493 n.e.)
Trajan pragnął sławy; a dopóki ludzkość będzie hojniej oklaskiwała swoich tępicieli niż dobroczyńców, dopóty żądza chwały wojennej będzie wa...
Trajan pragnął sławy; a dopóki ludzkość będzie hojniej oklaskiwała swoich tępicieli niż dobroczyńców, dopóty żądza chwały wojennej będzie wadą nawet najbardziej wzniosłych charakterów.
Książka wybitna, choć mająca już swój wiek, i niektóre informacje straciły swą aktualność. Niemniej jest to książka do której często wracam - średnio raz w roku. Mnóstwo informacji podanych w przystępnej formie. Czyta się jak połączenie romansu, dramatu, kryminału, dreszczowca, czasem horroru. Choć rozdziały nie są sobie równe, to jest kilka napisanych tak przejmująco, że zapiera dech w piersi. Mnie najbardziej spodobały się te, opisujące życie i działalność Juliana Apostaty. Jak sądzę, do tej pory literacko nikt lepiej tego tematu nie ujął. Jeśli interesujacie się historią starożytnego Rzymu, Upadek Cesarstwa Rzymskiego jest pozycją obowiązkową, żeby nie rzec - kultową.
Opasłość "Zmierzchu" (dwa tomy - wydanie z 2017) i jeszcze "Upadku cesarstwa rzymskiego" (jeden tom - też wydanie 2017) nieco osłabiły mój zapał, ale w mig czytanie tego wiekowego dzieła pochłonęło.
Ładunek historii opisywanej narracją i słownictwem wieku XVIII ujął mnie od pierwszych stron. Nie mniej ekscytująco przyjemny był ocean przypisów. I po raz któryś tam już okazało się, że historia przekazywana nam w szkole ma się nijak do historii jaka była, a co najwyżej jest nikłym cieniem, odbitym po wielokroć od ścian dziejów echem szeptu o zdarzeniach, ludziach i ich czynach, które dokonały się w antycznej przeszłości.
Manieryczny styl autora wykształconego w kulturze i wiedzy XVIII wieku nie jest dla każdego głodnego wiedzy. Nie jest to też wywód miły chrześcijaństwu. Postępując za Gibbonem od chwały przez zmierzchanie ku upadkowi Cesarstwa Rzymskiego na Zachodzie nie można się nijak obronić przez irytacją na ciasnotę umysłów, nieustające uleganie żądzy władzy i chciwej perwersji manipulowania ludźmi, których amplifikatorem była wiara w jedynego Mesjasza. Nie stało się to od razu, bo w I i II wieku nie było jeszcze dogmatów wiary, jedynych interpretacji Pisma i znanego nam dziś kościelnego gorsetu. W pierwszych dwóch wiekach pierwszy wśród biskupów nie był nieomylny. To wszystko przyszło w misternych intrygach, nikczemnie prowokowanych tumultach, z próżności i pychy książąt kościoła, ze słabości i chciwości władzy cesarskiej.
Nie jest to opracowanie naukowe wedle dzisiejszych standardów, ale mam je za świadectwo żywej, historii świata tak żałośnie utraconego.