Kong Fuzi (czyli Mistrz Kong; urodzony jako Kong Qiu) - chiński filozof. Przyszedł na świat w Państwie Lu, które znajdowało się na terytorium obecnej prowincji Shandong w Chinach. W wieku 3 lat stracił ojca, jego wychowaniem zajmowała się więc matka. Zanim założył szkołę, w której uczono zasad zachowania się pracował jako wypasający owcy i woły, naczelnik spichlerzy oraz nadzorca doglądający zwierzęta przeznaczone na ofiarę religijną. Jako filozof zajmował się głównie życiem codziennym. Wg niego jest 5 tzw. powinności życiowych (五伦 - wulun): powinność syna wobec ojca; powinność poddanego wobec władcy; powinność żony wobec męża; powinność młodszego brata wobec starszego i powinność przyjaciół wobec siebie wzajemnie. Konfucjusz nie pozostawił po sobie pism, a jego nauczanie zebrano w "Dialogach konfucjańskich" (论语 - "Lunyu").
Żona: Qiguan (od 532 p.n.e.),syn Li (ur. 531 p.n.e.).
Książka przeczytana ze względu na powszechny podziw i popularność odnoszący się do tej Postaci. Wszakże konfucjonizm jest jednym z wyrażeń, które kojarzą nam się zazwyczaj, gdy mówimy o filozofii wschodu, jednakże muszę stwierdzić, iż nie znajduję się tam nic porywającego.
Z pewnością warto przeczytać dla przekonania samego siebie. Książka ma około 600 stron, ale układ aforyzmów sprawia, że czasami do przeczytania na kartce mamy zaledwie 2-3 zdania i zdarza się, że możemy przeczytać 50 ,,stron" w mniej niż kwadrans (nawet przy powolnym tempie czytania).
Książkę czyta się szybko, ale paradoksalnie dosyć ciężko. Przyznam szczerze, że nie wszystkie aforyzmy były dla mnie zrozumiałe i nie wiem czy to kwestia mojego ograniczenia umysłowego, dziwnego tłumaczenia czy braku wytłumaczenia. Ponadto transkrypcja użyta w tej pozycji jest bardzo nietypowa, nie zetknęłam się z nią jeszcze nigdy i muszę przyznać, że niektórych nazw nie udało mi się przełożyć na pinyin, nie wiedziałam jak je przeczytać, bo reguły czytania tej transkrypcji nie zostały wyjaśnione. Ponadto niektóre odwołania do niemieckich filozofów itd. dla Polaka były niezrozumiałe, chociaż wiem, że to kwestia tego, iż książka ta jest tłumaczeniem z niemieckiego oryginału. Przeszkadzało mi też wkładanie w usta Konfucjusza słowa "Bóg" - Konfucjusz o czymś takim jak chrześcijaństwo nie miał pojęcia. Z tego co wiem uznawał istnienie jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego bóstwa nieba, więc tłumaczenie jako "niebiosa" byłoby zdecydowanie lepsze. Mimo wszystko z książki tej można na pewno wyciągnąć jakąś lekcję i dzięki niej dowiedzieć się czegoś więcej o poglądach Konfucjusza, a także realiów epoki, w której żył.