Nasza sprawa jest sprawą całej Ameryki. Bronimy honoru i wolności całego kontynentu.
Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jarosław Wojtczak
35
7,1/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
381 przeczytało książki autora
1 422 chce przeczytać książki autora
15fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
W kraju Komanczów. Wojna nad Rzeką Czerwoną
Jarosław Wojtczak
7,5 z 4 ocen
17 czytelników 2 opinie
2023
Wielki Trek. Wędrówka Burów w Afryce Południowej
Jarosław Wojtczak
6,7 z 3 ocen
23 czytelników 1 opinia
2022
40 najsłynniejszych bitew z Indianami na zachodzie
Jarosław Wojtczak
8,4 z 8 ocen
51 czytelników 2 opinie
2021
W pogoni za Pancho Villą. Ostatnia legenda Dzikiego Zachodu
Jarosław Wojtczak
6,9 z 9 ocen
58 czytelników 2 opinie
2017
Jak zdobyto Dziki Zachód. Prawdziwa historia amerykańskiego Pogranicza
Jarosław Wojtczak
7,1 z 60 ocen
225 czytelników 12 opinii
2016
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Jestem tutaj, aby walczyć i jeśli trzeba - zginąć, a nie po to, by się poddawać!
1 osoba to lubiBrytyjska próba zawładnięcia hiszpańską kolonią La Plata była jednym z największych przykładów zaangażowania środków ludzkich i materiałowyc...
Brytyjska próba zawładnięcia hiszpańską kolonią La Plata była jednym z największych przykładów zaangażowania środków ludzkich i materiałowych Wielkiej Brytanii w działania zbrojne z dala od Metropolii, które zbiegły się z udziałem Brytyjczyków w wojnie z Napoleonem w Europie.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Beer Szewa 1917 Jarosław Wojtczak
6,8
56/2023
Tytuł książki jest mocno mylący, ponieważ same walki w Beer Szewie zajmują ok. 40 stron. Tytułowe miasto jest tylko przyczynkiem do opisu zmagań na całym bliskowschodnim teatrze działań wojennych podczas I wojny światowej.
Przejęcie Kanału Sueskiego było najlepszym sposobem rzucenia na kolana nie tylko Wielkiej Brytanii, ale całego obozu Ententy. Tego zadania mieli się podjąć Turcy osmańscy kierowani przez niemieckich generałów. Niestety słabo wyekipowane i wyszkolone wojska nie były w stanie przeciąć brytyjskiej życiodajnej arterii.
Ofensywa Osmanów zatrzymała się niedaleko kanału, ale nie starczyło sił i środków (najbardziej bolesny był brak wody dla licznej armii maszerującej przez pustynię),w przeciwieństwie do Brytyjczyków. Wszystkie późniejsze wydarzenia to powolny odwrót Turków ku północy, ze sporadycznymi sukcesami.
Niezaprzeczalnie takimi sukcesami było dwukrotne odparcie brytyjskich ofensyw na Gazę. Szczególnie druga okazała się sromotną klęską, po której zmieniono dowództwo i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Oddanie dowództwa Edmundowi Allenby'emu było świetną decyzją, która zaważyła na sukcesie kampanii.
Jednak zatrzymajmy się na chwilę i pochylmy się nad tym czemu Wielkiej Brytanii tak bardzo zależało na pokonaniu Osmanów, skoro po odparciu ich ofensywy Kanał Sueski był praktycznie niezagrożony?
Pierwszy powód był typowo symbliczny. Rok 1917 był bardzo słaby dla Ententy. Mimo dołączenia do wojny Stanów Zjednoczonych, z obozu Ententy wykruszyła się Rosja, którą ogarniała rewolucja bolszewicka, walki na froncie zachodnim nie przejawiały perspektyw na sukces, który mógłby podnieść nastroje w społeczeństwie, podobnie było na froncie włoskim. Społeczeństwo i wojsko potrzebowało pozytywnego impulsu. Drugi powód jest o wiele bardziej prozaiczny. Mianowicie Wielka Brytania pojmowała basen Morza Śródziemnego jako swoją strefę wpływów i zamierzała wypracować jak najlepszą pozycję podczas wojny.
Czynnikiem, który niezaprzeczalnie podniósł nastroje w społeczeństwie było zdobycie tytułowej Beer Szewy — najważniejszego ośrodka miejskiego na pustyni Negew. Zdobycie Beer Szewy Brytyjczycy zawdzięczają... dwóm nieudanym próbom zdobycia Gazy. Turcy i ich niemieccy dowódcy byli pewni, że cały wysiłek wojsk brytyjskich zostanie skierowany ponownie ku Gazie. Na atak ku Beer Szewie byli kompletnie nieprzygotowani.
Symbolem błyskotliwego sukcesu jest sześciokilometrowa szarża australijskiej kawalerii na Turecką linię obrony, która jest najbardziej legendarnym wydarzeniem I wojny światowej na Bliskim Wschodzie. Jeden z niemieckich oficerów, który trafił do niewoli podczas bitwy tak określił Australijczyków: „Oni w ogóle nie są żołnierzami, to istni szaleńcy”. Jak widać w tym wypadku, w szaleństwie zdecydowanie była metoda i to szaleństwo oraz agresja i ułańska fantazja przesądziły o wielkim sukcesie.
Kampania na tym bardzo ciekawym froncie Wielkiej Wojny trwała jeszcze rok, ale był to rok klęsk osmańskich i sukcesów Ententy, jak zdobycie Jerozolimy, Ammanu czy Damaszku. Osmanowie nie byli pierwszymi, którzy próbowali przeciąć Kanał Sueski. Nieco ponad dwadzieścia lat później tej sztuki spróbowali dokonać z drugiej strony Niemcy i Włosi, ale rezultat był nawet gorszy od dziś opisywanego...
Mam pewien problem z tą książką. Jako publikacja o zmaganiach na bliskowschodnim teatrze Wielkiej Wojny jest to bardzo dobra pozycja. Niestety, tak jak napisałem na początku, w tytule widnieje Beer Szewa i nie bardzo rozumiem ten zabieg, ponieważ sam opis wydarzeń dotyczących miasta zajmuje jakieś 40-50 stron na 250. O wiele bardziej przemówiłby do mnie tytuł „Synaj—Palestyna 1916-1918”. Czytając tę pozycję poniekąd dostajemy coś innego niż się spodziewaliśmy i tytuł mocno wprowadza w błąd. Natomiast sama książka, jako wprowadzenie do często pomijanego tematu I wojny światowej na Bliskim Wschodzie jest świetnym wyborem.
W kraju Komanczów. Wojna nad Rzeką Czerwoną Jarosław Wojtczak
7,5
Kulminacyjnym punktem książki jest tytułowa "Wojna nad Rzeką Czerwoną", która miała miejsce w latach 1874-1875. Zanim jednak do niej doszło, na terytorium Południowych Równin miały miejsce liczne starcia między Indianami a Białymi. Trochę tę książkę można traktować jako militarną historię Komanczów. Jarosław Wojtczak przedstawia kolejno kontakty oraz konflikty z Hiszpanami, Meksykanami, Republiką Teksasu, Stanami Zjednoczonymi. Oczywiście, kluczowymi są tutaj stosunki między Komanczami a Amerykanami. Przede wszystkim autor omawia naprawdę wiele starć między zwaśnionymi stronami. Z jednej strony są to indiańskie napady i mordy na białych osadnikach czy łowcach bizonów, ale z drugiej amerykańskie odpowiedzi jak zimowa kampania Sheridana z 1868 roku czy bitwa nad rzeką Washita, w której dowodził George Custer. Niektóre potyczki są naprawdę zdumiewające czy wbrew epickie, żeby wspomnieć chociażby o obronie Adobe Walls czy Bitwę na Tarzawisku Bizonów, w której sześciu Amerykanów odpierało atak 125 Komanczów i Kiowów. Warto też wspomnieć, że w książce przeplatają się też losy innych plemion indiańskich jak właśnie wspomnianych Kiowów czy Kikapu (ekspedycja Remolino na teren Meksyku). Pomimo, że z wielu opisów walk można wyciągnąć sporo interesujących informacji, to szkoda, że autor nie zdecydował się na jakiś rozdział opisujący sztukę wojenną walczących stron. Podsumowując, "W kraju Komanczów..." to interesująca lektura, napisana barwnym stylem, do którego zresztą Wojtczak mnie już przyzwyczaił - mamy tutaj starcia w kanionach, kradzieże koni, bohaterskie obrony placówek, porwania i poszukiwania białych osadników, co sprawia, że po prostu książkę dobrze się czyta. Na koniec w zasadzie rzecz banalna. Zarówno książka Jarosława Wojtczaka, jak i wydane przez Wydawnictwo Czarne "Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek Komanczów" wykorzystała na okładce to samo zdjęcie Quanaha Parkera. Oczywiście, nigdzie to nie jest zakazane, ale to jednak dość niecodzienna i dziwna sytuacja.